Wojna - recenzja filmu. Call of Duty bez pauzy, bez checkpointów, bez ratunku

Jakub Piwoński
2025/07/10 16:00
0
0

Wojenny film Alexa Garlanda, twórcy Ex Machiny, Anihilacji i Civil War, niedawno zadebiutował na Amazon Prime Video. Czy warto było na niego czekać? Co wartościowego oferuje ta oryginalna produkcja?

Pamiętam konsternację, w jaką popadła brać dziennikarska po tym, jak w 2010 roku Oscara za najlepszy film zgarnął The Hurt Locker. Film o wojnie w Iraku był politycznie uzasadnionym wyborem, ale nijak miał się do spektakularnego sukcesu frekwencyjnego Avatara, który w tamtym czasie był czymś więcej niż filmem – był wydarzeniem. Patrząc na to z dystansu, gdy emocje już dawno opadły, trzeba przyznać, że Kathryn Bigelow (była żona Jamesa Camerona, tak w ogóle) dostarczyła nam wówczas kawał wojennego mięcha, który trudno wyprzeć z pamięci. Ten film był podwójnym przełomem – otworzył drogę do kariery Jeremy'ego Rennera, ale także sprawił, że filmy o wojnie w Iraku przestały być napuszone. Skutecznie uniknięto wtedy tego, co stało się rakiem kina wojennego – patosu. Klasyczny heroizm zastąpiono psychologią jednostki zniszczonej przez wojnę.

Te rany zostały ponownie otwarte – równie skutecznie co wtedy, choć na pewno nie w takiej skali i fabularnej złożoności. W tym roku premierę miał film o jakże wymownym tytule Wojna. Za reżyserię wziął się Alex Garland, który i tym razem zrealizował film na podstawie własnego scenariusza. Z jednym zastrzeżeniem – w tworzeniu filmu pomógł mu Ray Mendoza. Nie znajdziecie informacji o filmografii tego twórcy, bo to żołnierz, były Navy SEAL, a nie reżyser. Choć Garland znany jest przede wszystkim z filmów science fiction – kojarzymy go głównie za sprawą Ex Machina, Anihilacji (jest też scenarzystą serii 28 dni później) czy serialu Devs – to w ostatnim czasie nakręcił Civil War, również sci-fi, ale bardzo autentyczne i osadzone w wojennej stylistyce. To właśnie przy okazji pracy nad tym filmem doszło do spotkania Garlanda i Mendozy. W trakcie rozmów panowie doszli do wniosku, że wspólnie nakręcą film oparty na wspomnieniach tego drugiego.

Wojna
Wojna

Irak ponownie rozgrzebany

A były one tragiczne, intensywne i szczęśliwe zarazem — bo pomimo radykalnie trudnych okoliczności Mendoza zdołał przeżyć i opowiedzieć swoją historię. Gdy służył w Iraku, pewnego dnia (listopad 2006) on i jego pluton zajęli dom, który okazał się pułapką. Amerykańscy żołnierze zostali otoczeni przez siły al-Ka’idy. Misja miała fatalny przebieg i zakończyła się poważnymi stratami. Ray Mendoza był głównym komunikatorem — prowadził koordynację wsparcia powietrznego i próbował ratować rannych kolegów (w filmie wciela się w niego D’Pharaoh Woon-A-Tai). Niektórzy stracili kończyny, inni mowę, jeszcze inni — rozum.

Warto dodać, że Mendoza, dzięki wiedzy wyniesionej z czasów służby jako SEAL oraz doświadczeniu kaskaderskiemu, pomagał aktorom w odtworzeniu autentycznych procedur, taktyk, obsługi sprzętu i radiowywiadów — co uczyniło sceny wyjątkowo wiarygodnymi. Wyszło z tego coś wyjątkowego: realistyczne kino wojenne, odtworzenie prawdziwej misji prowadzonej w czasie rzeczywistym, które działa na widza lepiej niż najlepsza gra z serii Call of Duty, szokując autentyzmem. Nietrudno jednak domyślić się, jaki był główny cel tego filmu — Garland i Mendoza chcieli oddać hołd żołnierzom i opowiedzieć o wojnie bez filtrów i podniosłych słów. Skupiając się na jednej, konkretnej sytuacji, maksymalizują napięcie i emocje, jakie wtedy towarzyszyły uczestnikom tych wydarzeń, tworząc coś w rodzaju uniwersalnego komentarza do działań wojennych, które niejednokrotnie okazują się dla żołnierzy pułapką bez wyjścia.

Wojna
Wojna

Realizm w wojennym chaosie

Film zaczyna się jednak w sposób przewrotny. Zebrani przy jednym telewizorze żołnierze oglądają teledysk do kultowej piosenki Call On Me Erica Prytza. Zastosowanie tego utworu w tym konkretnym momencie, czyli w prologu historii, pełni dwie role — ukazuje uczestników wydarzeń jako normalnych ludzi, którzy czasem chcą się po prostu dobrze bawić, a popowa nuta stanowi dla nich pretekst do żywych reakcji i eskapizmu. Po drugie, reżyser chciał w ten sposób nieco uśpić naszą uwagę przed tym, co nadejdzie. Sama akcja rozkręca się jednak bardzo powoli. Wytrawni widzowie, zwłaszcza ci, którzy nie jeden film wojenny już widzieli, w mig zrozumieją, że to tylko cisza przed istną burzą. Film jest krótki — trwa zaledwie półtorej godziny — ale rozpisany został w sposób liniowy, rozgrywa się w jednym czasie i gdy już akcja wjeżdża na plan, nie pozwala widzowi spokojnie nabrać powietrza aż do samego końca, czyniąc seans bardzo intensywnym doświadczeniem.

GramTV przedstawia:

Jaka jeszcze jest Wojna? Na myśl przychodzą mi dwa słowa — to film prosty, ale niełatwy. Prosty, ponieważ nie buduje żadnego historycznego tła, nie politykuje, po prostu wrzuca widza w sam środek sytuacji, opartej na autentycznych przeżyciach, i prowadzi go od początku akcji, przez zaskakujący zwrot, aż do kulminacyjnego, dramatycznego finału. Fabuła mogłaby być jedną z pobocznych misji w Call of Duty — jest mocna, ale stanowi zamkniętą całość o konkretnym kierunku. Jednak to nie jest film łatwy do przejścia, bo dostarcza mnóstwo nieprzyjemnych wrażeń. Garland nie patyczkuje się z nami. Jeśli żołnierzy boli, twórca robi wszystko, byśmy ten ból także poczuli. Przyznam, że w ostatnim akcie, dzięki napięciu, które osiągnęło niemal nie do wytrzymania poziom, oglądałem ten przecież krótki film tak, jakby trwał kilka godzin — tak bardzo przytłoczył mnie emocjonalnie.

Wojna
Wojna

Na zespół aktorski warto zwrócić uwagę

Na sile filmu Wojna zdecydowanie zyskuje dzięki świetnie dobranemu zespołowi młodych aktorów. Mieli trudne zadanie, ale wykonali je znakomicie – byli najwyraźniej świetnie poprowadzeni przez twórców. Nie tylko wcielają się w swoje role z imponującym zaangażowaniem, ale przede wszystkim tworzą na ekranie wiarygodną, zespołową dynamikę. Wśród nich wyróżnia się Will Poulter, znany z Midsommar czy serialu The Bear, który kontynuuje dobrą passę jako odtwórca pozytywnych bohaterów. Cosmo Jarvis – ceniony za występ w Szogunie – potwierdza swoją klasę jako aktor dramatyczny (to on odrzucił rolę w Odysei), a Joseph Quinn, który zdobył popularność jako Eddie Munson w Stranger Things i stał się Beatelsem, niedawno wystąpił w Ciche miejsce: Dzień pierwszy, a już wkrótce zobaczymy go jako członka Fantastycznej Czwórki.

Warto też wspomnieć o Michaelu Gandalfini – synu legendarnego Jamesa Gandolfiniego, czyli Tony’ego Soprano – który pojawia się w jednej z ról drugoplanowych (aktor już wcześniej mógł się zaprezentować w filmie Wszyscy święci New Jersey). Wśród tego mocnego zespołu wyróżnia się także Kit Connor, znany z roli Nicka w serialu Heartstopper. To nazwisko może być szczególnie ważne dla graczy, ponieważ jego współpraca z Alexem Garlandem nie zakończy się na Wojnie. Oficjalnie potwierdzono, że aktor wcieli się w jedną z głównych ról w reżyserowanej przez Garlanda filmowej adaptacji kultowej gry Elden Ring. Zapamiętajcie zatem to nazwisko, bo jeszcze do was wróci.

Wojna
Wojna

Dlaczego Wojna to nie film dla każdego?

Wojna miała swoją premierę na rynku zagranicznym już w kwietniu tego roku. Przez długi czas nie było wiadomo, czy ostatecznie w jakiejkolwiek formie trafi do rąk polskiego widza. Dzięki Amazon możemy film w końcu zobaczyć, choć szczerze mówiąc, nie dziwię się, że polscy dystrybutorzy obawiali się, czy Wojna nadaje się do naszych kin. To produkcja bardzo specyficzna, na pewno oryginalna, ale i ryzykowna pod względem obranej konwencji, bo nie oferuje widzowi satysfakcji płynącej z wielu skutecznych metod narracyjnych, z uwznioślonym przekazem na czele. Powiedziałbym, że jeśli kino wojenne może być artystyczne, to właśnie w taki sposób - będąc bardzo konkretną, surową formą wyrazu.

Abstrahując jednak od faktu, że jest to film, który najlepiej zrozumieją weterani wojny w Iraku, można spojrzeć na niego w sposób uniwersalny, a nawet metaforyczny. Wojna to poniekąd historia o tym, jak kończą – i zwykle kończyły się – megalomańskie zapędy Amerykanów, chcących zaprowadzać pokój tam, gdzie nikt ich o to nie prosił. Ale to także opowieść o tym, że wojna, będąc narzędziem przemocy, które na poziomie ideologii i propagandy ma służyć wzniosłym celom, w gruncie rzeczy jest potrzaskiem, pomieszczeniem bez drzwi wyjściowych – bezowocnym, ślepym chaosem, w którym dominuje brud, krew i mylące tropy dymu.

8,0
Wojna to surowe, autentyczne i emocjonalnie wymagające kino wojenne, które bez upiększeń pokazuje brutalną rzeczywistość konfliktu, stawiając na intensywność i prawdę ponad rozrywkę.
Plusy
  • Autentyczność i wiarygodność – film powstał we współpracy z byłym żołnierzem Navy SEAL, co przełożyło się na realistyczne odtworzenie procedur i klimatu misji.
  • Napięcie i intensywność – prowadzenie akcji w czasie rzeczywistym sprawia, że widz niemal fizycznie odczuwa presję i stres bohaterów.
  • Zespół młodych aktorów – świetnie dobrani, zaangażowani aktorzy tworzą spójną i przekonującą dynamikę, która podnosi poziom realizmu.
Minusy
  • Trudne, nieprzyjemne doświadczenie – Wojna to produkcja bez typowej satysfakcji narracyjnej i emocjonalnej ulgi, wymagająca dużej odporności psychicznej i otwartości na brutalną prawdę wojny.
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!