To, o czym gracze mówili od dnia premiery, w końcu zostało oficjalnie potwierdzone. Prezes Ubisoftu, Yves Guillemot, podczas spotkania z akcjonariuszami przyznał, że Star Wars: Outlaws nie spełniło oczekiwań firmy. W raporcie odniesiono się też do trudnej sytuacji marki Star Wars oraz do fali nieprzychylnych komentarzy, które także nie były pomocne dla Ubisoftu.
Star Wars: Outlaws
CEO Ubisoftu wskazuje słabą sytuację marki Star Wars jako przyczynę porażki gry
I chociaż francuski gigant przez długie miesiące zdawał się udawać, że wszystko jest w porządku, liczby mówią same za siebie – a teraz potwierdza je sam szef firmy.
Nie osiągnęliśmy naszych celów sprzedażowych. Gra ucierpiała z powodu kilku czynników. Po pierwsze, została wydana w czasie, gdy marka, do której należy, znajdowała się w dość trudnym momencie. Po drugie, produkcja miała nieco elementów, które wymagały dopracowania.
Przypomnijmy, że Star Wars: Outlaws zadebiutowało pod koniec sierpnia zeszłego roku. Pomimo szumnych zapowiedzi, w ciągu pierwszego miesiąca sprzedało się zaledwie w milionie egzemplarzy – co, jak na grę AAA od Ubisoftu, jest wynikiem zdecydowanie poniżej oczekiwań. Liczby jednak nie wystarczyły, by przyznać się do porażki. Przez długo czas wydawało się, że szefostwo Ubisoftu nie dostrzega problemu. Aż do teraz.
Podczas spotkania poruszono także temat coraz większej fali krytyki w Internecie. Guillemot zaznaczył, że Ubisoft narażony jest na „zorganizowane kampanie krytyki”, które mogą szkodzić reputacji firmy.
GramTV przedstawia:
Zmieniające się postrzeganie branży gier wideo jako medium kulturowego i artystycznego prowadzi do wzrostu krytyki opartej na względach ideologicznych lub społecznych, czasem kosztem aspektów technicznych czy rozgrywki.
Ubisoft jest narażony na ryzyko uszczerbku reputacji w wyniku tzw. nagonki w sieci, rozumianej jako masowe, czasem gwałtowne i zorganizowane kampanie krytyki, wymierzone w nasze produkty, zespoły lub publiczne wypowiedzi.
Nie padły żadne konkretne przykłady, ale nietrudno się domyślić, że mowa m.in. o zamieszaniu wokół postaci Yasuke w Assassin’s Creed: Shadows, czy licznych bugach w Star Wars: Outlaws, które na premierę stały się pożywką dla memów. Najwyraźniej jednak, według CEO Ubisoftu, to nie tyle gry, lub pomysły w nich zawarte, wywoływały złe emocje, a raczej… nie rozumienie zachodzących zmian w branży gier. Warto dodać, że po miesiącach od premiery i szeregu nałożonych łatek, Star Wars Outlaws wciąż ma mieszane recenzje na Steam. I chyba nic tego już nie zmieni.
Ogrywam teraz tą grę bo na promocji była... Żałuję nawet tych paru złotych ... Tragedia. Shadows kupiłem w dniu premiery, niby wszystko ok ale później gra ubi... nudna. Ograłem jakieś 90% gier Ubisoftu ale nawet ja już mam dość. Niech sprzedadzą udziały jakiejś niezależnej firmie i tyle gorszej fabuły i tak już nikt nie wymyśli a '?' na mapie więcej i tak nikt nie dodał więc straty nie będzie
dariuszp
Gramowicz
21/07/2025 14:59
Taka dyskusja się wywiązała i tak beze mnie?
Zacznijmy od tematu. Facet z Ubisoft jest po prostu ślepy. "Zorganizowana krytyka". Tak jakby ktoś ludzi organizował i im płacił. Nie. Po prostu nagrabili sobie i dużo ludzi nie lubi ani ich ani tego co robią. A że robią to z markami które ludzie lubią albo lubili to są krytykowani. Tyle. Jak tego nie widzi to ich problem - niech dalej zatapiają firmę. Ciekawe ile mają gotówki do przepalenia. Teraz kolejny Breakpoint robią i znowu będą winić wszystkich jak siebie.
Co do Star Wars Outlaws - jasne, Star Wars jest w kiepskim momencie ale fani Star Wars dalej czerpią przyjemność z twórczości które są dobre. Realia są takie że jakby dostarczyli dobrą grę to by się ludzie zjawili. Po prostu nie dostarczyli dobrej gry.
Co do Star Wars jako marki - Disney po prostu nie ma pojęcia co z tym zrobić. Kupił bo mógł bo to coś wartościowego ale nie miał zero pomysłów co dalej. Mało tego, odrzucił pomysły Lucasa. To trochę tak jakby kupić Lamborghini a potem używać je do zwożenia ziemniaków z pola.
Co do Riana Johnsona i Last Jedi - RJ generalnie ma JAKIŚ talent. Glass Onion było przyjemne w oglądaniu mimo że wg mnie ludzie przeceniają to. Ale patrząc na pozostałe filmy z trylogi - TLJ nie był najgorszym filmem ale to tylko pokazuje jak złe są pozostałe. Nadal jednak było to złe Star Wars pod wieloma, wieloma względami. Od samego początku bo co za debil zrzuca bomby w kosmosie. Po prostu RJ, jego myślenie i jego styl nie nadawały się do Star Wars.
Wg mnie dobry sposób na przywrócenie Star Wars do świetności to sięgnięcie po starą republikę albo w ogóle czasy formowania się Jedi. Można zrobić dobry reset plus mówimy o okresie tysięcy lat więc jak coś to zawsze można przeskoczyć dekady czy setki lat i opowiedzieć nowe historie.
Bo Star Wars to całe uniwersum. Nie zaczyna się i nie kończy na Skywalkerach.
Problem jest taki - zgodzę się że nie musi być wszystko o Skywalkerach. Tylko że po latach po prostu widzimy że Disney nie miał planu. Wywalili Legends/Expanded Universe bo chcieli mieć coś swojego. Najpierw na dzień dobry w niezbyt wyrafinowany sposób "odsuwają" dawnych bohaterów na bok. Ba, jednego bezceremonialnie zabijają, z drugiego robią dziada. Dobry początek. Plan zaczyna się sypać - nowe postacie się nie przyjęły (czy którakolwiek z nich pojawia się gdzieś później?), 2 i 3 część najnowszej trylogi to bajzel i zderzenie dwóch różnych wizji. Wątki się nie spinają/domykają - a Disney wdaje się w pyskówki z fanami. Przechodzą zatem do realizacji swoich planów serialowych bo Mandalorian był sukcesem. Robią to samo - odsuwają na bok dawnych bohaterów, wprowadzają nowych których nikt nie chce oglądać bo to fatalnie napisane postacie. Ich uniwersum to zlepek zupełnie różnych tonalnie seriali, fatalnych pomysłów i nowych postaci (i starych wciśniętych na siłę), słabych scenariuszy i nostalgia bait - to co ludzie kochali w SW coraz bardziej im odjeżdża, a ludzie dostają m. in. seriale od aktywistów dla aktywistów. W końcowej fazie zaczynają się już chwytać wszystkiego - biorą wątki fabularne z książek, robią kontynuacje serialów które "jakoś tam się przyjęły" jak Andor.
Problem w tym, że tak naprawdę trochę Expanded Universe to takie hm... fanficki bez pokrycia?
W sensie inaczej - sam jestem fanem EU, ale nadal uważam, że podobnie jak w przypadku wielu różnych projektów w ramach dużych marek gromadzących ogromne fanbazy, tutaj również zostały nabudowane jakieś ogromne oczekiwania, które rozminęły się z rzeczywistością i planami tych, co marką zarządzają. Czy to dobrze? Pewnie nie, ale mówienie też, że Andor "jakoś tam się przyjął" jest zwyczajnie niesprawiedliwe.
Saga Skywalkerów nie musiała być definitywnym pomysłem na SW, ale na pewno był lepszym niż to amatorstwo które dostaliśmy. Przynajmniej tak się wydaje, bo gorzej SW chyba już nie mogło skończyć niż to co mamy teraz a łatwo kopać leżącego :D
No właśnie tak się kończy na siłę klejenie wątków związanych ze Skywalkerami - tym, że z jakiegoś powodu Rey jest Skywalker, a nowy złol jest synem Solo. Myślę, że łączenie tych kropek w nowej trylogii było totalnie bez sensu.
Jeżeli nie zbuduje sie dobrych podstaw, ciężko jest wprowadzać "nowe postacie". Wzięcie sprawdzonych postaci z gier mogło się sprawdzić. Ale do tego trzeba było umieć uszanować wcześniejsze SW. A skończyło się na tym że ludzie wręcz prosili zeby nie brali popularnych bohaterów byleby ich tylko nie spieprzyli.
Fani chcieli tego serialu. Pamiętam hype. No ale jak się robi de facto serial o małej irytującej dziwczynce, retconuje wydarzenia (spotkanie z Vaderem) i ostatecznie ośmiesza ulubieńca no to jak serial ma sie przyjąć?
Powiedzmy, że "let's agree to disagree", bo imo z mojej perspektywy Ahsoka wcale nie była tak zła. Poza tym inna sprawa, co do gier, że w przypadku wielu postaci (poza tym, co było w Jedi: Fallen Order i Survivor) na ten moment to nadal postacie niekanoniczne. Można byłoby je wpleść w to wszystko, jakoś ułożyć wydarzenia, ale potencjał jest momentami większy niż w przypadku dorzucania nowych.
Jeśli mówimy o drugiej części to nie chodzi o bycie spektakularnym. Ta fabuła była po prostu ordynarnie głupia i pozostawiła widza z poczuciem "serio, nie dało się nic lepszego wymyślić?". Ja byłem wręcz zażenowany. I to nie jest tylko moja opinia, ten film nie był takim sukcesem jak pierwsza część.
Bo czasami trudno jest sprostać wymaganiom po genialnym pierwszym filmie. Ale być może trzeci będzie lepszy.