Netflix wyraźnie zaczyna się niecierpliwić. Czy DiCaprio przyjmie zawrotną ofertę?
Leonardo DiCaprio najwyraźniej zaczyna irytować Netflixa. Aktor ociąga się z podpisaniem kontraktu na epizodyczną rolę Ricka Daltona w kontynuacji filmu Davida Finchera Pewnego razu… w Hollywood. Zdjęcia trwają od lipca, ale wciąż nie jest pewne, czy DiCaprio w nim wystąpi.
Pewnego razu… w Hollywood
Pewnego razu… w Hollywood – DiCaprio nie chce zagrać w sequelu?
DiCaprio od dawna jest wybredny – wcześniej wycofał się z letnich zdjęć do filmu Damiena Chazelle’a. Teraz Netflix najwyraźniej niecierpliwi się jego wahaniem w stosunku do sequela Pewnego razu… w Hollywood, roboczo zatytułowanego The Adventures of Cliff Booth. Pierwotny film tworzył Quentin Tarantino, za sequel odpowiada już David Fincher. Co nie pasuje DiCaprio?
Netflix wyłożył na stół negocjacyjny zawrotną ofertę. Platforma miała ponoć zaoferować aktorowi aż 3 miliony dolarów za zaledwie jeden dzień zdjęciowy. Choć to wyjątkowo hojna propozycja jak na epizod, DiCaprio najwyraźniej uznał kwotę za niewystarczającą. Dla porównania – zwykle żąda 20 milionów za pełnometrażowy film. Ale co warte podkreślenia – równie często DiCaprio nie gra epizodów, a role główne, niespecjalnie lubi też grać w kontynuacjach.
GramTV przedstawia:
Według doniesień harmonogram DiCaprio na resztę 2025 roku jest w dużej mierze wolny. Powrót na plan filmowy planuje dopiero w styczniu, kiedy ma ruszyć produkcja filmu Martina Scorsese. Bardzo możliwe, że dopinana jest też umowa występu w Gorączce 2, ale biorąc pod uwagę to, w jak skrupulatny sposób gwiazdor dobiera role, należy brać tę informację z dystansem.
Jeśli DiCaprio ostatecznie zgodzi się na epizod w filmie, możliwe, że za jego przykładem mogą pójść też inni aktorzy z oryginału, czyli np. Margot Robbie. Jedno jest pewne – w centrum nowego filmu będzie Brad Pitt, który w tym roku zaliczył występ w wielkim hicie – F1. Budżet sequela Pewnego razu… w Hollywood szacowany jest na około 200 milionów dolarów. Zdjęcia mają być kontynuowane jesienią, a produkcja ma zakończyć się w grudniu. Premiera planowana jest na 2026 rok.
Jest to dopuszczalny scenariusz jednego z multiwersów, nie przeczę. To jednakże przypomina mi historię o tym, jak Carrey negocjował Dumb and Dumber (1994). Rzekomo proponowali mu 700K - odmówił, bo Ace Ventura stał się hitem (choć słyszałem wersję, że dawali jeszcze mniej - tyle co za AV - 350K, a on chciał wyjściowo te 700K). Skończyło się na 7M za rolę, czyli 10x więcej... Szczególnie, że w tym samym roku weszła Maska, za którą dostać miał 540K.
Więc oczywiście rozpoznawalność pozwala żądać więcej, ale moja teoria też jest prawdopodobna. W naszym multiwersie...
Piwon napisał:
Nie. To świadczy o tym, że tam po prostu może być słaby scenariusz i Leo nie che się z tym identyfikować. :)
To świadczy raczej o tym, jak nisko dolar upadł. Kiedyś można się było ubrać za dolara, od czasu odejścia od standardu złota, zaczął się upadek tej bankowej noty. Zresztą, podobno wymusili to Francuzi, kupując złoto od Jankesów po taniości. Dziś za dolara nie kupi nawet hamburgera. Zresztą, wykres stosunku ceny złota (którego przecież przez ciągłe wydobycie jest per saldo więcej) do dolara (którego przecież przez ciągły dodruk jest jeszcze więcej), pokazuje swoistą słabość pieniądza fiducjarnego w tym zakresie.
Nie. To świadczy o tym, że tam po prostu może być słaby scenariusz i Leo nie che się z tym identyfikować. :)
Grze
Gramowicz
13/10/2025 14:42
To świadczy raczej o tym, jak nisko dolar upadł. Kiedyś można się było ubrać za dolara, od czasu odejścia od standardu złota, zaczął się upadek tej bankowej noty. Zresztą, podobno wymusili to Francuzi, kupując złoto od Jankesów po taniości. Dziś za dolara nie kupi nawet hamburgera. Zresztą, wykres stosunku ceny złota (którego przecież przez ciągłe wydobycie jest per saldo więcej) do dolara (którego przecież przez ciągły dodruk jest jeszcze więcej), pokazuje swoistą słabość pieniądza fiducjarnego w tym zakresie.