Iluzja 3 - recenzja filmu. Czar prysł

Jakub Piwoński
2025/11/16 12:30
2
0

Fani tej magicznej serii musieli czekać aż dziewięć lat na domknięcie trylogii. Oceniamy, czy było warto.

Morgan Freeman, promując niedawno Iluzję 3, oznajmił, że nie zamierza przechodzić na emeryturę, choć ma już 88 lat. Każdy fan kina mógłby tylko się z tego cieszyć, ale patrząc na efekt jego – jak to określił – „niegasnącego apetytu”, człowiek ma ochotę życzyć mu jedynie lepszego doboru repertuaru. Nie jest to film, który kogokolwiek obraża – ani widzów, ani aktorów biorących w nim udział – ale też nie jest to widowisko wnoszące jakąkolwiek wartość dodaną. Ponownie korzysta ze sprawdzonych zagrywek, skupiając się na budowaniu napięcia przed finałowym zwrotem. Do którego dobrniemy, o ile wcześniej nie zaśniemy.

Wchodząc do kina na Iluzję 3, długo wyczekiwaną kontynuację jednej z najdziwniejszych serii, jakie znam – o tym, dlaczego tak uważam, za chwilę – byłem świadkiem zabawnej scenki. Do kina wpadło małżeństwo najwyraźniej niezorientowane w aktualnych premierach. Wzięli bilety na pierwszy lepszy seans, który właśnie się zaczynał. Obok nich stał amator coli, odbierający zamówienie i upewniający ich, że spokojnie mogą iść na nową Iluzję, bo to, cytuję: „taka magia”.

Iluzja 3 - recenzja filmu. Czar prysł

Magia na autopilocie

Nie miało znaczenia, czy widzieli poprzednie części. Nie miało znaczenia, czy cokolwiek ich z tą serią łączy. Bileter i amator coli nie widzieli najmniejszego powodu, by odradzić im wejście na salę. I tu, drodzy czytelnicy, tkwi sedno tego filmu: Iluzja 3 to kino do bólu rozrywkowe, przewidywalne, stworzone pod popcorn i dla widza, który chce wejść do bezpiecznej, nieproblematycznej przestrzeni. A jednocześnie – dzięki samemu konceptowi – ma w zanadrzu kilka szalonych trików, dodających mu pozoru widowiskowości.

Film kontynuuje obrany we wcześniejszych odsłonach kierunek. Iluzja 3 opowiada o powrocie legendarnych Czterech Jeźdźców, którzy tym razem łączą siły z młodszym pokoleniem iluzjonistów. Wspólnie mają wykraść bezcenny diament i stanąć przeciw potężnej organizacji. Reżyseruje Ruben Fleischer, twórca Venoma i Uncharted, czyli filmów, które raczej nie mają najlepszej prasy, ale przynajmniej zdołały osiągnąć solidny wynik w box office. Strzelam, że z Iluzją 3 będzie podobnie. W teorii to efektowna kontynuacja, gdzie magia, intryga i zuchwałość bohaterów splatają się w jedną dynamiczną akcję. W teorii – bo w praktyce z tą magią bywa tu różnie.

Magia na autopilocie, Iluzja 3 - recenzja filmu. Czar prysł

Trochę Mission: Impossible, trochę Harry Potter

Seria Iluzja zaskakuje przede wszystkim tym, że wciąż ktokolwiek się nią interesuje. Minęło tyle lat, a producenci nie poskąpili pieniędzy na realizację kolejnej odsłony. Wierząc najwyraźniej, że widownia jeszcze o iluzjonistach pamięta. Łatwo było wróci, bo to nigdy nie był scenariusz, którego nowe otwarcie byłoby karkołomne. Seria opiera się na sprawdzonych schematach kina sensacyjnego. To trochę taki heist movie, w którym Mission: Impossible spotyka Harry’ego Pottera. Mamy więc skok, kompletowanie ekipy, specjalizacje bohaterów: lidera, hipnotyzera, złodzieja i innych mistrzów sztuczek. Problem zaczyna się, gdy wchodzą do gry same triki – tak skrajnie niewiarygodne, tak przerysowane, że człowiek momentami aż tęskni za Prestiżem Christophera Nolana. Bo tamten film robił to, czego Iluzja nie robi wcale – opowiadał o tym, że wiele rzeczy, które uznajemy za pewnik, jest jedynie ułudą, bo nasze oczy są dalekie od doskonałości. Gdyby nie były, tak na przykład iluzja kina nie miałaby prawa działać od ponad stu lat.

Tymczasem Iluzja wcale nie jest zainteresowana odsłanianiem kulis złudzeń. Nie próbuje pokazać, jak oczy płatają nam figle. Nie rozkłada trików na czynniki pierwsze. Ona tylko macha błyskotkami przed twarzą widza, jak bohater macha diamentem przed postacią Rosamund Pike w jednej ze scen – po czym pozwala, by kamień zniknął, a wraz z nim jakakolwiek intryga. Wszystko, co mogłoby być naprawdę ciekawe, chwilę później wyparowuje. Bohaterowie przeskakują od jednej sztuczki do drugiej, a każda kolejna bywa bardziej pusta i bardziej absurdalna od poprzedniej. To mimo wszystko paradoks, że coś, co powinno stanowić główną siłę tego widowiska staje się jednocześnie jego słabością.

Trochę Mission: Impossible, trochę Harry Potter, Iluzja 3 - recenzja filmu. Czar prysł

Weterani magii i ich następcy

Na szczęście jest jeden element, który ratuje film przed kompletnym blamażem. Fabułę można odbierać na dwa sposoby: jedni dostrzegą w niej bezpieczną, gatunkową przestrzeń, inni boleśnie powtarzalną kalkę, pogrążającą wszelką próbę stworzenia czegoś wyjątkowego. Ale to, co naprawdę ma tutaj wartość, to obsada – wyraźnie zgrana i po prostu dobrze bawiąca się swoim towarzystwem.

GramTV przedstawia:

Jesse Eisenberg to dobry przykład aktora balansującego między projektami ambitnymi, jak Prawdziwy ból, a kinem czysto rozrywkowym. Nigdy za nim nie przepadałem — to dla mnie aktor jednego typu postaci: manierycznego inteligenta, mówiącego szybko, nerwowo i często mało wyraźnie. Iluzja to jego sztandarowa seria, obok Zombieland. Z tym filmami łączy go osoba Woody Harrelsona. I on także musi traktować obie serie trochę jak bezpieczny port, do którego może wrócić bez stresu (i zarobić “kilka” dolarów). Widać, że obaj mają sporo frajdy z ponownego wcielania się w swoje postaci. A ta niewątpliwie oddziałuje na film.

Weterani magii i ich następcy, Iluzja 3 - recenzja filmu. Czar prysł

Królik w kubełku na popcorn

Ale to nie weterani wnoszą do tej części najwięcej energii. Ten zaszczyt należy do młodych aktorów, zwłaszcza Dominica Sessy, który przebojem wdarł się do Hollywood dzięki znakomitemu występowi w Przesileniu zimowym, cichym arcydziele z 2023. Jego postać jest w nowej Iluzji najmniej oklepana i najtrudniejsza do sprecyzowania. Warto też zdradzić, że w filmie znalazło się też miejsce na jeden gościnny występ dobrze znanej postaci – fani będą zadowoleni, inni przejdą obok tego faktu obojętnie.

Rosamund Pike w roli antagonistki balansuje na granicy przerysowania, ale wychodzi z tego zwycięsko. Tak jak cały film, który momentami ociera się o żenadę, lecz ostatecznie – zwłaszcza w finałowym zwrocie akcji – przypomina, że w tej serii tli się jeszcze odrobina magii. Nie tej wynikającej z trików, bo te stały się już własną parodią. Chodzi o czar bijący z ekranu: celny humor, chemię między aktorami, przyzwoitą realizację i ciągłe puszczanie oka do widza z prośbą, by przypadkiem nie traktować tego wszystkiego zbyt serio. Jeśli utrzymamy ten dystans, można z seansu czerpać pewną satysfakcję. Ale wystarczy na chwilę zapomnieć, że to tylko błyskotka, a ręka, zamiast w kapeluszu z królikiem, wyląduje na czole.

5,0
Film z rodzaju sztampowego kina rozrywkowego. Choć zawiera obietnicę magii, ma tylko jedną wartą uwagi sztuczkę.
Plusy
  • Film oparty na sprawdzonych schematach kina sensacyjnego
  • Finał zaskakuje, ratując film od blamażu
  • Aktorzy sprawiają wrażenie, jakby doskonale bawili się na planie. Energia oddziałuje na calość
Minusy
  • Fabuła, choć prosta i lekka, to jednak jest wtórna i nie ma wartości dodanej
  • Magiczne sztuczki mają tak wysoki poziom nieprawdopodobieństwa, że przeradzają się w absurd
  • Efekciarstwo nie jest w stanie wywołać ekscytacji, bardziej wymagający widz może odczuwać nudę
Komentarze
2
beetleman1234
Gramowicz
17/11/2025 09:29

Pierwsza część to jeden z najgłupszych, najbardziej bezmózgich filmów jakie kiedykolwiek oglądałem. Więc po sequelach nie spodziewam się niczego innego niż absolutnego dna.

Pajonk78
Gramowicz
16/11/2025 19:23

Ja tam bawiłem się przednio - dla mnie 7-8/10 - pierwszy chyba film, którego 3 kolejne części IMO naprawdę dają radę. :D