Uciekinier – wielka porażka nowego filmu science fiction w kinach
Iluzja 3 osiągnęła jeszcze lepszy wynik poza Ameryką. W 64 krajach zgromadził 54,2 miliona dolarów, dzięki czemu globalny wynik otwarcia wyniósł 75,5 miliona.
Dla Lionsgate jest to długo wyczekiwany sukces. Studio w ostatnich miesiącach miało problem z głośnymi premierami a do finansowych rozczarowań należały chociażby Ballerina oraz Anioł stróż. Wytwórnia liczy że dobry wynik magików zwiastuje zmianę trendu przed premierą thrillera Pomoc domowa, adaptacji bestselleru Freidy McFadden zaplanowanej na grudzień. W kolejnych latach Lionsgate wypuści na rynek także biografię Michaela Jacksona oraz film nowy prequel Igrzysk śmierci.
GramTV przedstawia:
Znacznie gorzej poradził sobie nowy film science fiction oparty na prozie Stephena Kinga, czyli Uciekinier. Najnowsze dzieło Edgara Wrighta z Glenem Powellem w głównej roli nie cieszyło się zbyt dużym zainteresowaniem widzów i zadebiutowało dopiero na drugim miejscu box office z 17 milionami dolarów w Ameryce. Na świecie film zrobił 11,2 mln dolarów, co globalnie daje 28.2 mln dolarów. Budżet wyniósł 110 mln dolarów, więc już teraz wiadomo, że produkcja będzie miała poważne problemy, aby na siebie zarobić.
To pierwsza tak duża wpadka Glena Powella w jego karierze. Top Gun: Maverick, Twisters, czy Tylko nie ty były wielkimi kinowymi hitami i każdy z nich otworzył się z wynikiem powyżej 20 mln dolarów. Analityk Exhibitor Relations, Jeff Bock, uważa, że Uciekinier nie ma wystarczającej siły przebicia, aby przetrwać nadchodzący sezon świąteczny.,
Na trzecim miejscu weekendowego zestawienia znalazł się Predator: Strefa zagrożenia. Nowa odsłona kultowej marki zaliczył aż 68 procentowy spadek i zarobił tylko 13 milionów dolarów. Po dwóch tygodniach na rynku amerykańskim film ma na koncie 66,3 miliona a globalnie 136,3 miliona. Produkcja kosztowała 105 milionów.
Powiem tak. Pomijając ogólną apatię widzów to filmy są za drogie w produkcji i ciężko im na siebie zarobić. Kuleje też marketing, bo te filmy są wrzucane beż żadnych fanfar więc ludzie jak przypadkowo się nie dowiedzą to nawet nie skojarzą że jest coś takiego. A na koniec się okazuje że te filmy to co najwyżej średniaki - może więc szkoda wydawać kupę kasy na bilety skoro takiego średniaka można wieczorkiem obejrzeć na streamie jak się będzie nudzić. Ludzie rzadko już widzą potrzebę przeżywania premier kinowych bo też mało co wzbudza duży, taki "wspólny", entuzjazm. Nie wiem czy takie czasy jeszcze wrócą, choć np. w Polsce ostatnio mieliśmy coś takiego z filmem Smarzowskiego.
Grze
Gramowicz
17/11/2025 10:09
Powiem tak - byłem w sobotę, czyli drugiego dnia po premierze. W Cinema City w dużym centrum handlowym, co prawda na seansie o 11:00 - no i byłem ja z moją lepszą połową oraz jakaś parka w samym kącie sali, ale oni wyraźnie przyszli do kina, a nie na film. Także w zasadzie miałem pokaz dla siebie exclusive.
A film polecam jednak, bo nie jest zły. Ot, sprawny akcyjniak, można powiedzieć.