Zgiń kochanie – recenzja filmu. Horror macierzyństwa

Radosław Krajewski
2025/12/03 10:00
0
0

Twórczyni Musimy porozmawiać o Kevinie powraca po ośmiu latach z nowym filmem. Oceniamy, czy Zgiń kochanie ma szansę wywołać tak szerokie dyskusje jak jej poprzednie filmy.

Matką być

Aż osiem długich lat Lynne Ramsay kazała czekać nam na swój nowy film. Reżyserka kultowego już Musimy porozmawiać o Kevinie, czy Nigdy cię tu nie było z 2017 roku, powraca na duży ekran z nową produkcją, która ponownie opowiada o nieuniknionej destrukcji. Ramsay raz jeszcze zagląda w głąb ludzkich emocji i wyciąga z nich to, co najmroczniejsze. Zgiń kochanie to dzieło jednocześnie bolesne, jak i hipnotyczne, od którego trudno się oderwać. Głównie za sprawą świetnej Jennifer Lawrence, którą w ostatnich latach rzadziej oglądamy na ekranie, dlatego też mamy mniej okazji, aby przypomnieć sobie o jej ponadprzeciętnym talencie. Ale również samej formy filmu, która bardziej niż na opowiadaniu historii opiera się na doświadczeniu, które skutecznie oddziałuje na widza.

Zgiń kochanie
Zgiń kochanie

Historia opowiada o Grace (Jennifer Lawrence) i Jacksonie (Robert Pattinson), którzy wprowadzają się do położonego na odludziu domu, aby uwić ciepłe i bezpieczne gniazdko dla swojego pierwszego dziecka. Jednak nowe życie okazuje się o wiele trudniejsze niż by tego oczekiwali. Grace, która spędza większość dnia samotnie z dzieckiem, zaczyna przejawiać coraz dziwniejsze zachowania. Niekontrolowane fale pożądania, irracjonalne lęki, a nawet agresja, wprowadzają do ich życia rodzinnego coraz większy niepokój. Gdy Grace coraz bardziej zaczyna być pochłaniania przez własne fantazje, staje się jasne, że z kobietą dzieją się niepokojące rzeczy.

Chociaż film łatwo było wrzucić do tej samej szufladki o trudach macierzyństwa, co świetną Tully z 2018 roku, to Lynne Ramsay odważyła się na coś jeszcze bardziej złożonego. W Zgiń kochanie Grace, która po narodzinach syna stopniowo zaczyna tracić własną tożsamość, pragnienia ulatują, podobnie jak ambicja, czy jej seksualność, to jednak nie hormony, czy nieustanne zmęczenie są przyczyną jej staniu, ale świat, który zaczął widzieć ją tylko w roli matki. Młoda matka czuje się nieustannie obserwowana, ale również oceniana i pouczana przez środowisko, ale nikt nie chce posłuchać tego, co ona ma do powiedzenia. Ramsey dobitnie pokazuje rolę innych kobiet, które choć deklarują wsparcie, to tak naprawdę nie zależy im na pomocy. Z kolei mężczyźni, żyją gdzieś z boku tego wszystkiego, bardziej przejmując się pracą, realizacją swoich marzeń, czy też fantazjowaniu o upragnionej wolności.

Zgiń kochanie
Zgiń kochanie

Reżyserka pogłębia metaforę swojego filmu za sprawą przestrzeni, w których umieszcza swoich bohaterów. Stary, skrzypiący dom, ogromne połacie pustej trawy, czy samotny pobliski las, nie tylko oddziałują na związek głównych bohaterów, ale również podkreślają postępujący rozpad ich relacji. Ramsay pokazuje, jak niewiele potrzeba, by dwoje ludzi, kiedyś sklejonych namiętnością, zaczęło żyć w równoległych rzeczywistościach. Ich kłótnie są zarazem śmieszne, jak i brutalne, pozbawione wielkich przemów i emocjonalnych zranień, ale pełne prostej frustracji, złośliwości i tłumionej bezsilności. Wszystko to nadaje niezwykłego realizmu, która podbudowywana jest również ich wzajemną namiętnością.

Gdy mam już dość

W tym wszystkim Ramsay zaciera również ramy czasowe, gdzie stylizacje wnętrz, ale również kostiumy, sugerują lata 60. ubiegłego wieku, ale postacie posługują się współczesnymi telefonami, czy komputerami. W Zgiń kochanie czas przestaje mieć znaczenie, gdyż doświadczenia Grace współdzielą również inne kobiety, niezależnie od tego, w której epoce przyszło im żyć. Dobrze zostaje to podbite przez wykorzystanie światła i koloru, które tworzą specyficzną atmosferę, nadając filmowi nieco baśniowej stylistyki. Nasycone barwy i nagłe wybuchy hałasu zapowiadają emocjonalne erupcje Grace. Tym samym to, co realne, miesza się z tym, co jest fantazją, a widz coraz bardziej wpada do środka rozchwianej psychiki bohaterki.

Zgiń kochanie
Zgiń kochanie

GramTV przedstawia:

Absolutnie genialna w tym wszystkim jest Jennifer Lawrence, która po długiej przerwie znów dostarczyła kreację godną nagród. Grace to bohaterka balansująca na skraju popadnięcia w obłęd, ale aktorka nie pokazuje jej szaleństwa w tendencyjny, najbardziej schematyczny sposób. Dzieli je na drobne, ale sugestywne fragmenty, które odpowiednio działają na emocje widza. W jednej scenie zachowuje się jak bezmyślne dziecko, aby w drugiej stać się spragnionym bliskości zwierzęciem, co jednocześnie przeraża, jak i wprowadza sporo humoru. Partnerujący jej Robert Pattinson tworzy postać, która nie da się łatwo ocenić. Jackson nie jest tyranem, ale też nie jest niewinny. Zbyt nieobecny, zbyt rozproszony, zbyt nieporadny, aby stać się dla Grace kimkolwiek więcej niż kolejnym źródłem frustracji. Warto tu jeszcze wyróżnić rolę LaKeitha Stanfielda, który pojawia się jak cień, męska fantazja, mieszanka lęku i pożądania. Ramsay celowo nie rozwija tej postaci, gdyż nie chodzi o niego, lecz o to, co Grace projektuje w swojej głowie na podstawie jego wyglądu.

Zgiń kochanie nie jest komfortowym filmem do oglądania i właśnie takim miał być. Jest to krzykliwe kino, ale też emocjonalne, a nawet pełne groteski, w którym Ramsay pokazuje świat macierzyństwa i roli matki w społeczeństwie bez filtrów i ozdobników. To świat, w którym pełno jest różnych ostrzeżeń, ale nikt ich nie zauważa, póki nie jest za późno. To produkcja, którą się przeżywa wraz z bohaterami, pełna niepokoju i mroku, ale też próby zrozumienia i współczucia. Świetna Jennifer Lawrence przypomina, dlaczego ma na koncie aż cztery nominacje do Oscara (w tym jedną statuetkę), a Robert Pattinson, że nadaje się nie tylko do ról w blockbusterach.

7,5
Zgiń kochanie to brutalnie szczere, intensywne i emocjonalnie porażające studium kobiety, która rozpada się w świecie głuchym na jej potrzeby.
Plusy
  • Wciągająca, pełna metafor historia
  • Mocne i zniuansowane postacie
  • Doskonały stylistyka, w której realizm miesza się z fantazją
  • Fenomenalna rola Jennifer Lawrence, ale Robert Pattinson też jest warty uwagi
  • W reżyserii Lynne Ramsay nie brakuje odważnych rozwiązań
  • Mocna, wyrazista estetyka wizualna
Minusy
  • Brak jasnej granicy między rzeczywistością a halucynacjami może frustrować
  • Czasami Ramsay brakuje subtelności w opowiadaniu historii
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!