Po spędzonych kilkudziesięciu godzinach z wczesnym dostępem do Titan Quest 2 wiem, że Grimlore Games odrobiło dobrze swoje zadanie domowe – a to dopiero początek przygody
Titan Quest 2 – pierwsze wrażenia z wczesnego dostępu
Powiem zupełnie szczerze, że od momentu mojego ostatniego zainteresowania się tematem Titan Quest 2 minął prawie rok. Dlaczego? Na Gamescomie ekipa Grimlore Games pokazała wstępny build testowy, który to miał wylądować w przeciągu kilku tygodni. Ten czas niestety się wydłużył do kilku miesięcy, a o samej becie jakoś tak cicho się zrobiło.
I tak zupełnie z zaskoczenia dostałem informację o tym, że będzie okazja sprawdzić to, co zaoferuje wczesny dostęp do Titan Quest 2 – serii, która swego czasu mocno namieszała w świecie hack & slash (tak, nadal nie przyzwyczaiłem się do terminu aRPG) w momencie, gdy to Diablo II z dodatkiem Lord of Destruction królowało. Do tego stopnia, że nadal pamiętam, gdy w jednym z olsztyńskich Empików można było sprawdzić pierwszego Titan Questa w akcji i powiedział… że powinienem najpierw sprawdzić Diablo.
Problem w tym, że w czasach gimbazy łupanie ze znajomymi na Battle.Net w Diablo II na wysokich poziomach trudności dla sportu było czymś dla nas normalnym, więc spojrzałem z szelmowskim uśmieszkiem w stronę jegomościa mówiąc „tak tak”.
Titan Quest 2 – pierwsze wrażenia z wczesnego dostępu
Niemniej jednak Titan Quest jak na grę tego typu był pewnym powiewem świeżości. Z jednej strony świat mitologii zawsze był atrakcyjnym w branży gier komputerowych, a wśród graczy tym bardziej. Z drugiej mocno zrywał z mrocznym, „edgy” klimatem, który przyciągał graczy w Diablo. Z tego również powodu na początku wielu graczy podchodziło do gry mocno nieufnie podobnie jak do wielu innych gier próbujących wybić się na popularności gatunku w tamtych czasach. Z tym również łączyło się również to, że jak na hack & slashera Titan Quest był na swój sposób bardzo mięsisty i polegający umiejętnościach gracza. Co prawda z czasem (oraz możliwością dwuklasowości) przechodzić całą grę wręcz taranem, ale w pierwszym starciu z samą grą można było momentami utknąć.
Dlaczego o tym wspominam? Ponieważ Titan Quest 2 już na tym etapie zapowiada się na porządnego, staroszkolnego hack&slashera z kilkoma nowoczesnymi twistami, które nadają całości głębi oraz możliwości kombinowania. I tak – trzeba będzie tu trochę pochodzić, pozbierać, pogrindować.
Titan Quest 2 – pierwsze wrażenia z wczesnego dostępu
Specjalnie również nie wspominam tutaj o fabule Titan Quest 2 – na to prawdopodobnie przyjdzie czas, gdy wersja 1.0 wyląduje, a wraz z nią pełnoprawna recenzja. Zresztą, prawda jest taka, że o ile temat związany z moirami, odłamkami tytanów oraz różnych wątków pobocznych tu występuje, to ostatecznie w Titan Quest nie grało to aż tak wielkiego znaczenia. Chodziło głównie o kasowanie potworków na planszy.
To nie sprint, to totalny maraton… przeciw dzisiejszym standardom
Titan Quest 2 – pierwsze wrażenia z wczesnego dostępu
To, co jednak najmocniej się rzuciło mi w oczy, to w odróżnieniu od wielu gier tego typu dzisiaj potężne spowolnienie wszystkiego – od grindu poziomów oraz rozwijanie umiejętności, a kończąc na podróżowaniu, chociaż tutaj tych sposobów na szybsze przemieszczanie się z miejsca na miejsce trochę jest. Najważniejsze jest jednak to, że żadnych koni, kucyków, tygrysów nie ma i wszędzie trzeba iść (jeśli już musimy) piechotą. Reszta opiera się na dobrze znanym systemie kapliczek, punktów orientacyjnych, które przy tak dużej mapie (na ten moment po prologu i pierwszym akcie) jest wręcz niezbędne. Warto więc eksplorować i szukać każdego punktu zaczepienia, aby ułatwić sobie skakanie między miejscówkami oraz wykonywaniem zadań.
I tutaj powrócę do tematu grindu, ponieważ tak jak to było w oryginalnym Titan Quest… zdobycie odpowiedniego poziomu bliskiego innym przeciwnikom wcale nie sprawia, że jest łatwiej. W teorii mamy wyrównane szanse, ale koniec końców potrafią oni postawić dość mocne warunki, jeśli przez zupełny przypadek nie wstrzelimy się z kombinacją ataków czy też zażyciem kolejnej fiolki z życiem (o tym będzie jeszcze później). Tym bardziej, że na samym wstępie można nawet czuć się zbyt przyduszonym mocą przeciwników, co będzie wymagało wycofywania się co jakiś czas. Koniec końców nawet posiadając dość mocny na ten moment na papierze build trzeba mieć się na baczności. Zwłaszcza w przypadku walk z bossami, które potrafią zaskoczyć różnymi mechanikami.
Titan Quest 2 – pierwsze wrażenia z wczesnego dostępu
Dlatego też o ile początek gry w Titan Quest 2 jest ważny, tak sam początek oraz wyczucie, która ścieżka będzie tą odpowiednią jest mocno złudna. Tym bardziej, że z czasem trzeba inwestować punkty umiejętności w rozwijanie dodatkowych możliwości jak np. wydłużenie czasu trwania efektów czy sprawienie, że kolejny atak podstawowy będzie szybszy lub zada podwójne obrażenia. Idea „kryształów” pozwalających na modyfikowanie działania umiejętności aktywnych i pasywnych jest dobrym pomysłem pozwalając na poszukiwanie idealnego zestawu. Akurat pod tym względem idea ewentualnego relokowania punktów i respecjalizacji jest łatwa do odnalezienia.
Titan Quest 2 – pierwsze wrażenia z wczesnego dostępu
Z drugiej strony nadal trzeba pamiętać o tym, że jest to wczesny dostęp – cztery mistrzostwa to nadal wstęp do zabawy, choć prawdę mówiąc biorąc pod uwagę możliwości każdego z zestawów tej zabawy jest sporo, jak na początek. Do tego zapewne jeszcze dojdą kolejne w ramach wczesnego dostępu i może ewentualnych rozszerzeń, na co liczę.
Titan Quest 2 – pierwsze wrażenia z wczesnego dostępu
Nie zabrakło tutaj również zrobionych na dzisiejszą modłę systemów regeneracji zdrowia czy energii. Wykorzystywanie kolejnych ataków do doładowywania fiolek pozwalających na szybkie odzyskanie wigoru stawia gracza trochę w podobnym rozkroku, co w Path of Exile 2 – zasadniczo im więcej atakujemy i zabijamy, tym lepiej. W rzeczywistości starcia z bossami (dopóki nie ma innych przeciwników) są wymagające i pod tym względem trzeba trochę pokombinować z pasywnymi sposobami regeneracji czy to poprzez sprawniejsze doładowywanie buteleczek, czy to poprzez pasywną regenerację, czy kradzież życia bądź energii. Najlepszym przykładem może być walka z Hipokampem czy Faunem – w teorii nie są one zbyt skomplikowane, ale kombinacje bazujące na prędkości ataku grając solo zdecydowanie ułatwiają sprawę w kwestii regeneracji niż zabawa w kontrolę. Ta przydaje się głównie na mniejszych przeciwników, którzy czasami atakują stadami i równie cudownie rozlatują się na boki tak, jak to bywało w pierwszym Titan Quest.
GramTV przedstawia:
Ważna informacja również jest taka, że zbierając szczątki pokonanych wrogów możemy złożyć je w ofierze i ponownie stoczyć poszczególne walki z bossami. Zapewne przydatne będzie wtedy, gdy będziemy chcieli poszukiwać epickich przedmiotów, ponieważ te nawet są gromadzone w specjalnym miejscu. Utrudnić rozgrywkę również sobie możemy, jeśli spojrzycie sobie na screen poniżej.
Titan Quest 2 – pierwsze wrażenia z wczesnego dostępu
Tutaj również nie przywiązywałbym się do tego systemu na stałe, bo jak dobrze wiemy wczesny dostęp rządzi się własnymi prawami i wiele rzeczy może się zmienić. Akurat pod tym względem trudno jest mi się opowiedzieć po stronie tego, czy tego typu podejście mi się podoba czy nie. Wiem natomiast jedno – będą starcia, które podobnie do Viper w PoE2 będą wystawiały na mocną próbę. Nawet, jeśli Titan Quest 2 pod względem mnogości możliwości sprawia wrażenie nieco prostszego niż ogromne drzewka rozwoju w PoE.
Grecjo, jesteś piękna!
Titan Quest 2 – pierwsze wrażenia z wczesnego dostępu
Graficznie również Titan Quest 2 wygląda naprawdę dobrze i w wielu aspektach jest wierny temu, co było w oryginale. Charakterystyczne miejscówki z portalami, UI czy rozkład drzewek umiejętności są bardzo bliskie temu, co dawniej. Nawet grając na najniższych możliwych ustawieniach graficznych (takie czasami jest radosne testowanie poza domem na laptopie) mógłbym nawet powiedzieć, że przypomniały mi się czasy jedynki. Niemniej jednak jest co podziwiać, a i twórcy momentami odsuwają kamerę trochę dalej po to, aby gracz mógł podziwiać widoki.
Podobnie szanuję na ten moment wytrych z rysowanymi planszami jeśli chodzi o przerywniki filmowe. Zdecydowanie nadaje to pewnego charakteru, a i zapewne zaoszczędza trochę zasobów. Koniec końców pasuje dobrze do tego świata podobnie, jak muzyka w tle, która to spokojnymi nutami nie zaburza odbioru całości.
To dopiero początek pewnej drogi, ale bardzo obiecujący
Titan Quest 2 – pierwsze wrażenia z wczesnego dostępu
Jedna, bardzo ważna rzecz – zdaję sobie sprawę z tego, że mogłem czegoś zapomnieć, pominąć, może nawet nie odkryć (zabawa innymi mieszankami klas jeszcze przede mną). Dlatego też nie bójcie się zadawać pytań w komentarzach. Jeśli będę znał odpowiedź na nie, to odpowiem lub poszukam w przyszłości.
Biorąc pod uwagę to, że po długim oczekiwaniu na wczesny dostęp oraz wielu różnych zajawkach rozgrywki, ta podróż dopiero się rozpoczyna mogę powiedzieć, iż jest bardzo pozytywnie. Bowiem Grimlore Games (podobnie jak w przypadku nowych gier z serii Spellforce) sprawia wrażenie rozumieć to, co stało za sukcesem pierwszego Titan Quest nadając rozgrywce kilka dodatkowych elementów, które w ostatecznym rozrachunku mają nadać jej głębi. Co prawda nadal system regeneracji fiolek z życiem czy energią jest dla mnie… delikatnie mówiąc kontrowersyjny, ale nadal chyba lepszy od noszenia całego plecaka menzurek. Nawet, jeśli byłby to niebywały oldschool.
Ponieważ Titan Quest 2 na ten moment jest mocno osadzony właśnie w duchu gier sprzed prawie dwóch dekad. Bez przepustek sezonowych, bez dziwnych dodatków, bez przeróżnych dopalaczy – to Grimlore Games stara się obiecywać na każdym kroku i po tym, co dostałem na ten moment jestem w stanie ten kredyt zaufania twórcom podarować.
Co prawda nie jest idealnie (np. personalne portale potrafią się zaklinować), ale to kwestia czasu po wystartowaniu wczesnego dostępu, aby te najbardziej palące problemy załatać hotfixami. Zawsze to więcej osób do wyłapywania tego wszystkiego.
Titan Quest 2 – pierwsze wrażenia z wczesnego dostępu
Dlatego też myślę, że o ile ktoś na pewno przyjdzie i powie „Path of Exile 2 oferuje więcej za tyle samo”, to ja odpowiem… i fajnie. Nie widzę bowiem problemu, aby w obu grach bawić się równie dobrze, a powiedziałbym nawet, że w Titan Quest 2 ta fala nostalgii robi u mnie po prostu o wiele większe wrażenie. Natomiast wiecie – zawsze można czekać na premierę wersji 1.0, co również jest jakimś sposobem, ale patrząc na to, ile godzin już spędziłem w Titan Quest 2 szansa na to, że bym wytrzymał byłaby znikoma.
Titan Quest 2 wystartowało we wczesnym dostępie już teraz na Steam oraz Epic Games Store.
Z-ca Redaktora Naczelnego Gram.pl. Wielbiciel wyścigów, bijatyk i tych gier, które zasadniczo nikogo. To ja zacząłem ruch #GrajciewYakuzę. Po godzinach fan muzyki niezależnej i kuchni koreańskiej.
Na pewno jest jeszcze duże pole do manewru i da się coś w tej materii sensownego wymyślić. Mnie na szybko przychodzi do głowy kilka pomysłów, a to znak, że ciekawe rozwiązanie już pewnie zostało przez kogoś wymyślone na potrzeby jakiejś mniejszej gry i czeka ono na podchwycenie i spopularyzowanie przez... gigantów branży ;)
Dlatego z jakiegoś powodu dla gier typu Uncharted czy Tomb Raider jest termin action-adventure. Trochę strzelania, trochę główkowania ;)
Nie wiem czemu, ale ja zawsze traktuje ten termin jako dwa osobne, czyli nie przygodowe gry akcji, tylko gry przygodowe i akcji. Może dlatego, że wg mnie te gry leżą w części wspólnej dwóch wielkich zbiorów (gier przygodowych i gier akcji), a nie tworzą czegoś zupełnie osobnego. Haha, przez chwilę przeleciało mi przez myśl: "slash adventure" jako alternatywa dla h'n's :D Też mało poprawnie politycznie nazwa, bo "wyklucza" osoby korzystające z magii... Pora spać :D
Moda lubi wracać i nim się obejrzymy do łask wrócą "wielopiętrowe" paski ;)
Jezu, oby nie :D
Jak się mówi hack and slash, to każdy wie konkretnie o jakie gry chodzi, a z aRPG bywa różnie. Nie jestem jakimś ortodoksem odnośnie terminu RPG (ach, pamiętam te zażarte dyskusje na gramie o grach RPG, w których ludzie nawet Wiedźminowi zarzucali nie bycie prawdziwym RPG - za mało wyborów etc.), ale lepszym określeniem, niż aRPG, byłoby chyba gry przygodowe. Tu pojawia się jednak (kolejny) problem, bo słysząc o grach przygodowych lub przygodówkach pierwsze co przychodzi do głowy to gry typu point and click :D
Dlatego z jakiegoś powodu dla gier typu Uncharted czy Tomb Raider jest termin action-adventure. Trochę strzelania, trochę główkowania ;)
Gregario
Gramowicz
07/08/2025 03:45
Muradin_07 napisał:
A to też jestem bardziej oldschoolowy pod tym względem i fajnie byłoby nie wiem... zobaczyć coś na kształt zupełnie innego "woreczka" na mikstury.
Ale z drugiej strony nie można byłoby pokazywać jakie flaszki ma się na pasku postaci :D
Moda lubi wracać i nim się obejrzymy do łask wrócą "wielopiętrowe" paski ;)
Dlatego właśnie czego by nie mówić wolę terminologię hack&slash, bo zasadniczo te gry się do tego sprowadzają - łupania mobów i zbieraniu łupów :D
Jak się mówi hack and slash, to każdy wie konkretnie o jakie gry chodzi, a z aRPG bywa różnie. Nie jestem jakimś ortodoksem odnośnie terminu RPG (ach, pamiętam te zażarte dyskusje na gramie o grach RPG, w których ludzie nawet Wiedźminowi zarzucali nie bycie prawdziwym RPG - za mało wyborów etc.), ale lepszym określeniem, niż aRPG, byłoby chyba gry przygodowe. Tu pojawia się jednak (kolejny) problem, bo słysząc o grach przygodowych lub przygodówkach pierwsze co przychodzi do głowy to gry typu point and click :D