Oddaj ją - recenzja filmu. Kałuża, w której utoniesz

Jakub Piwoński
2025/08/14 12:00
0
1

Trochę Tańcząc w ciemnościach Larsa Von Triera, trochę Misery na podstawie Stephena Kinga. Poprowadzone unikalnym stylem twórców Mów do mnie. Z czułością i bólem. Oddaj ją to (kolejny) horror roku?

2025 rok fani horroru zapamiętają na długo. Na ekrany trafiły takie filmy jak Oszukać przeznaczenie: Więzy krwi – przełomowy dla całej serii, Grzesznicy – oryginalna wariacja motywu wampiryzmu, Zniknięcia – dowód na to, że Zach Cregger jest właściwym człowiekiem na stołku reżyserskim Resident Evil, czy Togheter – body horror, jakiego jeszcze nie było. A to wciąż nie koniec wrażeń, bo w tym roku swoją premierę będzie mieć równie intrygujący Keeper Osgooda Perkinsa. Wszystkie te tytuły, ich jakość i oryginalność pokazują, że 2025 należy do grozy. W ten trend idealnie wpisuje się także film Oddaj ją, będący wiśnią na torcie.

Co mówi o tym filmie fakt, że w Oddaj ją strach nie bierze się z pojedynczych, szokujących scen, lecz z aury tajemnicy, niepokoju i dramatyzmu ukrytego pod powierzchnią obrazu? To znak, że mamy do czynienia z horrorem wyjątkowym – nie dlatego, że próbuje na siłę wywrócić gatunek do góry nogami, ale dlatego, że w subtelny, rzadko spotykany dziś sposób potrafi zbudować napięcie. Zamiast epatować krwią i efektami, opiera się na atmosferze i niewidocznych od razu emocjach, które z każdą minutą coraz mocniej zaciskają pętlę na widzu.

Oddaj ją
Oddaj ją

Rok grozy – kino, które zaskakuje

Danny i Michael Philippou to dziś jedne z najgorętszych nazwisk młodego pokolenia twórców horroru. Trudno w to uwierzyć, jeśli przypomnimy sobie, że jeszcze kilka lat temu kojarzeni byli głównie z internetowych wygłupów i kaskaderskich popisów na YouTubie. Na swoim kanale RackaRacka robili wszystko, co szalone i widowiskowe – od brutalnych mini-filmów po akcje, które mogłyby zawstydzić hollywoodzkich kaskaderów. Potem jednak pojawiło się Mów do mnie – debiut, który katapultował ich prosto na festiwal w Sundance, a stamtąd wprost do kin na całym świecie.

Brutalny, gęsty od emocji, a jednocześnie zanurzony w temacie osobistej traumy – ta mieszanka, przypominająca horror podany w sposób subtelny, niemal przez rękawiczkę, stała się ich znakiem rozpoznawczym. Oddaj ją, ich najnowszy film, jest pod tym względem duchowym bliźniakiem debiutu. Znów dostajemy mocne, krwawe uderzenie, ale podszyte czymś znacznie głębszym – bólem, stratą, rozpaczą. Philippou potrafią w jednej chwili przerzucić widza z makabry w sam środek wzruszenia, sprawiając, że horror nie tylko straszy, ale też zostaje w pamięci na długo po seansie.

Oddaj ją
Oddaj ją

Od YouTube’a po Sundance

Co ciekawe, Oddaj ją balansuje na granicy dwóch gatunków – to jednocześnie dramat i kino grozy. Historia od pierwszych minut chwyta za serce: młodemu, przyszywanemu rodzeństwu umiera ojciec. Chłopak i niewidoma dziewczyna zostają zdani wyłącznie na siebie. Trafiają pod dach rodziny zastępczej, do kobiety, która opiekuje się już jednym chłopcem. Nietrudno przewidzieć, że ta sytuacja nie skończy się dobrze – i faktycznie, dom, który miał stać się bezpieczną przystanią, powoli zmienia się w przestrzeń podszytą lękiem.

Przez większą część seansu zastanawiałem się, jak to możliwe, że oglądam film przesiąknięty grozą, a mimo to nie czuję typowego, narastającego napięcia przed tym, co nadejdzie. Odpowiedź przyszła w drugiej połowie – Philippouowie niemal całkowicie zrezygnowali z jumpscare’ów. Kiedy na ekranie pojawia się postać mająca wzbudzić strach, robi to bez krzyku i gwałtownych efektów – wchodzi spokojnie, wręcz beznamiętnie, czasem przy akompaniamencie stonowanej, łagodnej melodii. Ten zabieg działa zaskakująco: groza zostaje jakby przepuszczona przez filtr, który pozwala widzowi znieść więcej… tylko po to, by finał uderzył ze zdwojoną siłą.

GramTV przedstawia:

Im bliżej finału, tym wyraźniej czułem, że wszystko zmierza do kulminacji, która nie pozostawi nikogo obojętnym. Szczególnie poruszyły mnie dwie sceny, obie z ostatniego aktu. Jednej nie zdradzę, bo wiąże się z nagłą, zaskakującą śmiercią jednego z bohaterów – pokazanej w sposób niezwykle dosadny. Druga opiera się na jednym, jedynym słowie, wypowiedzianym w dramatycznym dla bohaterki momencie. Gdy usłyszałem to wykrzyczane „mamo”, autentycznie przeszedł mnie dreszcz – od palców stóp aż po czubek głowy.

Oddaj ją
Oddaj ją

Groza przez filtr emocji

Nie bez znaczenia jest tu aktorstwo. Sally Hawkins to jedna z tych artystek, które krytycy uwielbiają, a które wciąż zbyt rzadko trafiają na listy największych nazwisk kina. Na szerokie wody wypłynęła dzięki Happy-Go-Lucky Mike’a Leigh – pogodnemu z wierzchu komediodramatowi, w którym już wtedy można było wyczuć słodko-gorzki smak jej gry. Hawkins ma niezwykły dar kreowania postaci, które coś w sobie ukrywają. Kiedy pojawiła się w Kształcie wody, wszystko stało się jasne – Guillermo del Toro, w otoczeniu niezwykłej scenografii i baśniowego anturażu, wydobył z niej ogromne pokłady smutku i melancholii. Podobnie jest w Oddaj ją – Hawkins znów balansuje na granicy światła i cienia, a co zaskakujące, także tutaj woda odgrywa istotną, symboliczną rolę. Trzeba przyznać, że aktorka ponownie wspina się na wyżyny swoich możliwości – o tej roli z pewnością jeszcze usłyszymy w kontekście nagród. To także cudowny hołd dla Kathy Bates w Misery.

Patrząc w przyszłość, jestem przekonany, że Billy Barratt – inny główny aktor – ma przed sobą wielką karierę. A jeśli nie, to gorąco mu tego życzę, bo stworzył postać, z którą widz sympatyzuje od pierwszej do ostatniej sekundy, emanując niezbędnym magnetyzmem. Z kolei rola Sory Wong, młodej, niewidomej aktorki, zasługuje na wyróżnienie nawet poza wszelkimi konkursami – nie tylko przekroczyła swoje fizyczne ograniczenia, ale też zajrzała głęboko w swoją duszę, uczestnicząc w niezwykle intensywnych, emocjonalnych scenach. To kreacja będąca w moim mniemaniu hołdem dla Tańcząc w ciemnościach Larsa von Triera. Nie można też zapomnieć o Jonahie Wrenie Phillipsie, który w kategorii młodocianego aktora w horrorze po prostu pozamiatał – to jedna z najbardziej przerażających ról, jakie widziałem w tym gatunku.

Między światłem a cieniem

Film Oddaj ją, choć w mojej ocenie absolutnie wybitny, nie każdemu przypadnie do gustu. Wielu krytyków – w tym Tomasz Raczek – twierdzi, że twórcy nie mogli zdecydować, czy chcą nakręcić horror, czy sentymentalny dramat. Ja jednak wierzę, że od samego początku wiedzieli dokładnie, co chcą osiągnąć. Ich celem było połączenie obu dróg i stworzenie świadomie nasączonego ckliwością oraz autentycznym smutkiem dramatu, który nie tyle chwyta za serce, co dogłębnie przeraża. Nie straszy wyskakującym z szafy potworem, lecz lękiem ukrytym głęboko – tym, który trawi duszę każdego z nas. Czy więc Oddaj ją zdradziło swoją horrorową tożsamość, pozwalając, by w finale wybrzmiała dosadna ckliwość? Moim zdaniem wręcz przeciwnie – to dowód niezwykłej odwagi twórczej. Przykład na to, że horror może wejść na salony, jeśli niesie ze sobą silne, uniwersalne przesłania.

To film trudny w odbiorze, choć nie przez drastyczne sceny. Jego siła tkwi w tym, że wywraca do góry nogami nasze gatunkowe przyzwyczajenia. Postać, którą – zgodnie z regułami – powinniśmy oglądać w roli wcielonego diabła, zamiast napędzać bohaterów do ucieczki, przeraża tym, jak powoli… staje się człowiekiem. To przewrotne odwrócenie schematu prowadzi do poruszającej konkluzji: nie jest to film o potworach w ludzkiej skórze, lecz o zagubionych duszach uwięzionych w ludzkim ciele. O nas samych. O odbiciu w tafli wody, w której możemy zatonąć.

8,5
Oddaj ją jest jak kałuża, w którą wchodzisz bez zastanowienia – wydaje się płytka i niegroźna. A jednak pod tą pozorną powierzchnią kryje się głębia, w której można utonąć bez reszty.
Plusy
  • Świadome połączenie horroru z dramatem, tworzące unikatową atmosferę i silniej angażuje w historię
  • Wielowymiarowe, jakościowe aktorstwo (Hawkins, Barratt, Wong, Phillips)
  • Nieszablonowe budowanie grozy – subtelne, ale potrafiące uderzyć ze zdwojoną siłą
  • Głęboki, uniwersalny przekaz, który wykracza poza ramy gatunku
Minusy
  • Balansowanie na granicy dramatu i horroru – dla części widzów może być niejednoznaczne
  • Rezygnacja z klasycznych jumpscare’ów – może rozczarować fanów tradycyjnego straszenia
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!