Kto bogatemu zabroni palić pieniędzmi w piecu, czyli jak polskie studia kasują gry

Mateusz Mucharzewski
2025/07/23 15:00
5
0

Niebywałe jest to, że w ciągu raptem kilku miesięcy topowe polskie studia ogłosiły, że zamykają projekty za setki milionów złotych!

W dobie branżowego kryzysu zwalnianie pracowników, zamykanie studiów i kasowanie projektów to, niestety, nowa normalność. Dopiero co cięcia miały miejsca w Microsofcie, gdzie do kosza poszły dwie wcześniej zapowiedziane gry - Everwild oraz Perfect Dark. To zawsze smutne sytuacje. Niestety fakty są takie, że zamykanie projektów to w branży gier norma, najczęściej będąca efektem iteracyjnego procesu twórczego. Jego fundamentem jest robienie rzeczy, poprawienie ich, a często kasowanie i zaczynanie od początku. Są jednak sytuacje, które można uznać za normę oraz takie, które od tej normy są bardzo oddalone. Niestety w ostatnim czasie polskie studia zaliczyły tę drugą sytuację, przepalając niewyobrażalne kwoty pieniędzy.

O tym, jak niebywale trudna i ryzykowna jest branża gier niedawno przekonały się trzy topowe polskie studia - Techland, 11 bit studios oraz People Can Fly. Każde z nich w ostatnich miesiącach przyznało się do nieprzeciętnego marnotrawstwa. Kasowanie gier to standard w branży, ale czymś innym jest zrobienie tego na początkowym etapie, a czymś innym zamykanie projektu, w który zainwestowano ogromne środki. Jeśli mielibyśmy to przedstawić na liczbach, w mniej niż rok tylko te trzy polskie studia zaraportowały straty w wysokości ponad 300 mln złotych!

Każdy chce mieć swojego Wiedźmina, ale nie każdy potrafi go zrobić

Najnowsza historia dotarła do nas z Techlandu, który po przejęciu pakietu większościowego przez Tencent ma wyraźne problemy z generowaniem zysków. Do tego stopnia, że ktoś musiał uderzyć pięścią w stół, odciąć straty i zacząć od nowa. Studio 2024 rok zamknęło księgowo na stracie w wysokości 135 mln złotych. Największą część tej kwoty stanowią odpisy na dwa skasowane projekty, które pochłonęły 131 mln zł. Szczegóły póki co nie są znane. Pierwsza gra poszła do kosza w celu mocniejszego skupienia się na strategicznych projektach, czyli Dying Light 2 oraz Dying Light: The Beast. Druga zmieniła wizję na tyle, że zastąpiono ją nowym pomysłem. Na szczęście Techland nie zdecydował się na zwolnienia.

Każdy chce mieć swojego Wiedźmina, ale nie każdy potrafi go zrobić, Kto bogatemu zabroni palić pieniędzmi w piecu, czyli jak polskie studia kasują gry

Techland to studio, które ma duży problem z czasem produkcji gier. Dying Light 2 był wielokrotnie opóźniony i finalnie trafił do sprzedaży aż 7 lat po jedynce. Jeszcze gorzej wygląda kwestia mitycznego fantasty RPG, który w Techlandzie powstaje od ponad dekady. Co ciekawe, studio chwaliło się w ofertach pracy tym projektem (największych w swojej historii), ale w najnowszych już go nie uświadczymy. Pamiętajmy też, że wrocławska spółka ma zarejestrowane dwa tajemnicze znaki towarowe - Call of the West oraz Street Rod. Pierwszy mocno kojarzy się z serią Call of Juarez, o powrocie której mówi się od dawna. Niewykluczone więc, że na powrót na Dziki Zachód jeszcze troszkę poczekamy.

GramTV przedstawia:

Ostatnie decyzja studia ma też strategiczny wymiar. W zeszłym miesiącu Techland ogłosił, że chce zmienić obecny cykl produkcyjny i na nowe gry poświęcać 3-4 lata, a nie, jak dotychczas, nawet siedem. Możliwe więc, że ostatnie decyzje wynikały właśnie z konieczności przeformatowania procesu produkcji, aby zwiększyć częstotliwość premier. Tych ostatnio brakuje (zmieni się to w przyszłym miesiącu), co bardzo negatywnie wpływa na wyniki finansowe studia, które dopiero co było wyceniane na prawie 10 mld złotych. Przypomnijmy, że w 2022 roku Techland osiągnął zysk na poziomie 746 mln zł, a kolejne dwa lata to odpowiednio 90 mln zł oraz 135 mln zł straty. Zmiany są więc konieczne i całe szczęście, że nie wiązały się z redukcją zatrudnienia.

Coraz niższe loty branżowych awiatorów

O ile Techland informuje, że wszystko jest pod kontrolą, tak People Can Fly ciągle nie może wyjść na prostą. Jeszcze na początku roku informowałem o odbiciu słynnego studia, które między innymi zapowiedziało Lost Rift czy podpisało umowę produkcyjną z Sony. Niestety kolejne miesiące przyniosły nowe odpisy wynikające ze skasowania projektów. Największym ciosem okazało się anulowanie Project Bifrost. Studio ogłosiło, że po analizie przepływów pieniężnych oraz braku możliwości pozyskania zewnętrznego finansowania musi zrezygnować z kontynuowania prac nad grą. Do kosza poszło aż 154 mln złotych! Co ciekawe, nie oznacza to pełnego skasowania gry. Nadal pracuje nad nią część osób i jeśli sytuacja się zmieni (np. uda się pozyskać inwestora), odpis zostanie cofnięty.

Coraz niższe loty branżowych awiatorów, Kto bogatemu zabroni palić pieniędzmi w piecu, czyli jak polskie studia kasują gry

Takiego optymizmu nie ma w stosunku do Project Gemini. To jest kuriozalna sytuacja. Grę finansowało Square Enix, które nagle zerwało kontakt z polskim studiem. W praktyce wygląda to tak - People Can Fly miało z japońskim wydawcą umowę wydawniczą na produkcję gry. Poszczególne etapy prac reguluje jednak oddzielna umowa wykonawcza. Ta dobiegła końca, a nowej nie udało się podpisać. Zarząd studia ogłosił, że Square Enix nie tylko nie przedstawił projektu kolejnego porozumienia, ale też przestał się komunikować. W efekcie uznano, że kontynuacja współpracy jest wątpliwa i z dniem 1 czerwca zaprzestano dalszych prac. Niewykluczone, że pod nazwą kodową Project Gemini krył się Outriders 2. Dotychczasowe prace finansowało Square Enix i to japoński wydawca ponosi straty. Niestety People Can Fly jest w takiej sytuacji, że w wyniku skasowania tych dwóch projektów musiało zwolnić aż 120 osób.

Komentarze
5
wolff01
Gramowicz
24/07/2025 09:45
Yarod napisał:

Moim zdaniem przyczyna może być tu dość trywialna - choć jednocześnie złożona w samym problemie. Otóż, nie tylko gamedev robi takie akcje. Poza gamedevem mógłbym wyliczyć jeszcze kilka

Tak naprawdę dzieje się to chyba w każdej branży w której jest dużo kasy. "Odpisy podatkowe" filmów Disneya to już mem.

Ciężko im wytłumaczyć bo po pierwsze "oni przecież osiągnęli sukces to wiedzą najlepiej" a po drugie wydaje im się że skoro kiedyś mieli x kasy i wyszło coś bardzo dobrego a teraz mają x10 kasy to zrobią przecież 10 jeszcze lepszych rzeczy. No nie zrobią. Nie uwierzylibyście jak często pojawia się takie myślenie w dowolnej skali organizacjiTu dochodzi jeszcze fak,t że organizacją większą zarządza się inaczej niż mała (myślicie że to truizm? zapewniam Was, że nie :D) 

Ta, to jest właśnie to błędne myślenie że jak firma x która wypuściła coś dobrego ma więcej kasy to teraz będzie x razy więcej dobrych rzeczy wypuszczać. Media też nakręcają, bo "polski gamdev" itd. A przy takiej kasie ludzie się gubią, bo często to osoby które osiągnęły spektakularny sukces robiąc coś kameralnie, na innych zasadach - a teraz już muszą myśleć jak duża firma, mieć plan na rozwój i zarządanie zasobami. Zdarza się że u szefostwa takich firm uderza sodówa do głowy i skupiają się na pomnażaniu swojego majątku a nie na "zrównoważonym rozwoju" :) No ale łatwo też jest mówić i się mądrować, w takiej sytuacji znajdzie się garstka osób w swoim życiu. Ostatecznie gracze mogą tylko stać z boku - cieszyć się fajnymi grami lub patrzeć na spektakularne klapy.

a czasem osoby zarządzające tymi firmami bezrefleksyjnie słuchają innych próbując przeszczepić czyjeś rozwiązania na swój grunt (byłem świadkiem kiedy członek zarządu bardzo znanej i ogromnej firmy z dziedziny finansów w tym kraju pojechał na konferencję, nasłuchał się jak mają inni i bezrefleksyjnie kazał przeszczepić elementy zarządzania na własny grunt, powodując taki roz..,. że szok :) )

No teraz mamy to z AI. Myślę że wiele obecnych decyzji jest podyktowane owczym pędem i obawom przed wykluczeniem technologicznym ("ekonomia" i faktyczna przydatnosć rozwiązań schodzi na dalszy plan). To nieraz słuszne obawy a innym razem samonakręcająca się spirala pogoni za modą...

Yarod
Gramowicz
24/07/2025 08:25
ahmeddriver napisał:
Yarod napisał:

brakuje tu edycji jednak :/ bo kliknałem "opublikuj...." za szybko.Jest oczywiście druga strona medalu: czasem firmy przeciągają projekty które powinny być martwe, jak pewna znana organizacja która przed dekadę(!) wywaliła kilkaset milionów (tak! nie pomyliłem się!) na pewien projekt który przynosi jej tylko szkody, a czemu był utrzymywany? bo w tym czasie zminiał się człowiek wysoko za to odpowiedzialny kilka razy a każdy dążył do tego żeby pod gigantyczną premię udowodnić że projekt się uda :DOczywiście przypadek skrajny ale widziałem i takie akcje.

Raczej głównym powodem uwalania tych projektów jest masakrycznie słaby pomysł, każda z tu wymienionych gier to TPP idź/strzelaj/ pozamiataj. Dlaczego nie robią czegoś jak Timberborn, jak 

Norland, jak Mario, jak It Takes Two ? Albo nawet coś beznadziejnego i prostego jak Raft. 
Tylko ciągle to samo i w do porzygu .​

Jedno nie wyklucza drugiego, trust me :) 

ahmeddriver
Gramowicz
24/07/2025 04:53
Yarod napisał:

brakuje tu edycji jednak :/ bo kliknałem "opublikuj...." za szybko.Jest oczywiście druga strona medalu: czasem firmy przeciągają projekty które powinny być martwe, jak pewna znana organizacja która przed dekadę(!) wywaliła kilkaset milionów (tak! nie pomyliłem się!) na pewien projekt który przynosi jej tylko szkody, a czemu był utrzymywany? bo w tym czasie zminiał się człowiek wysoko za to odpowiedzialny kilka razy a każdy dążył do tego żeby pod gigantyczną premię udowodnić że projekt się uda :DOczywiście przypadek skrajny ale widziałem i takie akcje.

Raczej głównym powodem uwalania tych projektów jest masakrycznie słaby pomysł, każda z tu wymienionych gier to TPP idź/strzelaj/ pozamiataj. Dlaczego nie robią czegoś jak Timberborn, jak 

Norland, jak Mario, jak It Takes Two ? Albo nawet coś beznadziejnego i prostego jak Raft. 
Tylko ciągle to samo i w do porzygu .​




Trwa Wczytywanie