Po wydaniu Achilles: Legends Untold polskie studio Dark Point Games wykorzystało dostępne assetty i tworzy zupełnie inną, na ten moment dość wciągającą grę.
Kiedy pod koniec 2023 roku recenzowałem pełną wersję Achilles: Legends Untold można było odnieść wrażenie, że ta całkiem przyjemna gra doczeka się pełnoprawnej kontynuacji. Torunianie z Dark Point Games zdecydowali jednak pójść w zgoła odmiennym kierunku. Zamiast kolejnego izometrycznego hack’n’slasha z paskiem wytrzymałości (pierwszy Achilles stanowił nawet ciekawe połączenie Diablo z Dark Souls) otrzymaliśmy survivalową grę akcji z elementami rogue-lite’a, która miejscami przywołuje na myśl Vampire Survivors.
Achilles: Survivor
Zacznijmy od początku
Achilles: Survivor, tak samo jak poprzednik, rozpoczyna swój żywot we Wczesnym Dostępie za pośrednictwem Steama. Na razie otrzymaliśmy dostęp do jednego regionu. Troja składa się jednak z zaledwie pięciu lokacji. Szkoda, że wszystkie są do siebie bardzo podobne. Może się wydawać, że nawet osiągając postępy wciąż lądujemy na tej samej planszy. Tak na szczęście nie jest, tym bardziej że rozgrywka - najzwyczajniej w świecie - potrafi zaangażować, o czym przekonacie się, czytając kolejne akapity.
Rozpoczynając swoją przygodę z Achilles: Survivor możemy wcielić się jedynie w tytułowego bohatera, ale spełniając określone warunki z czasem odblokujemy dostęp do kolejnych postaci, wśród których nie mogło zabraknąć Hektora. Dla wielu zaskoczeniem będzie natomiast fakt, że Dark Point Games puściło wodze fantazji, dzięki czemu pokierujemy także zombiakiem, cyklopem, a nawet KOGUTEM.
Jak wygląda rozgrywka?
Achilles: Survivor oferuje system automatycznego ataku (nie da się tego zmienić, jak chociażby w testowanym ostatnio przeze mnie Jotunnslayer: Hordes of Hel), lecz jest to zabieg jak najbardziej zamierzony. W trakcie rozgrywki nie skupiamy się bowiem wyłącznie na eliminowaniu hordy wrogów, ale także na stawianiu rozmaitych konstrukcji. Przemieszczamy się więc po planszy, zabijając przeciwników, a także zbierając kamienie służące nam do stawiania rozmaitych konstrukcji. Za ich pomocą również pozbywamy się niemilców, odpychamy grupy oponentów, a także zyskujemy dostęp do rozmaitych bonusów (większej liczby punktów zdrowia, dodatkowego pancerza, większej szansy na unik, itp.) dających nam większe szanse na zwycięstwo w dalszej części zabawy.
Achilles: Survivor
To, co może z pewnością dziwić osoby, które pierwszy raz uruchomią Achilles: Survivor jest fakt, że tempo walki jest dość… niskie. Nawet pod koniec danego etapu, kiedy na ekranie znajduje się kilkudziesięciu (jeśli nie więcej) przeciwników nasz bohater porusza się wolno, chyba że odblokujemy zdolność zwiększającą szybkość ruchu postaci.
Wracając natomiast do samej rozgrywki warto zaznaczyć, że klasycznie za pokonywanie mitycznych stworów w Achilles: Survivor zdobywamy punkty doświadczenia i awansujemy na kolejne poziomy. Dzieje się to stosunkowo często (w moim odczuciu nawet zbyt często), ale z drugiej jednak strony każdy level oznacza konieczność wybrania jednej karty z umiejętnością. Dzięki nim zadajemy większe obrażenia, sprawiamy że nasze moce są silniejsze, zwiększamy wytrzymałość budynków czy też ulepszamy inne umiejętności kierowanej przez nas postaci.
GramTV przedstawia:
Achilles: Survivor w tym momencie zapewnia kilka godzin rozgrywki. Ta jednocześnie wciąga, choć szybko staje się monotonna. Wynika to z braku zawartości. Jeden region, kilka podobnych do siebie lokacji i regularnie powtarzający się wrogowie to jednak efekt Wczesnego Dostępu. Gra idealnie sprawdza się w krótkich sesjach, tym bardziej że będąc coraz bliżej przejścia danej mapy chce się spróbować jeszcze raz i kolejny, a po ukończeniu jednego poziomu ma się wciąż ochotę na więcej. Zwłaszcza, że w trakcie misji mamy dodatkowe zadania do wykonania. Poza tym nie zawsze wystarczy przetrwać 20 minut, na zakończenie trzeba jeszcze np. rozprawić się z bossem.
Jako że Achilles: Survivor to rogue-lite, po śmierci nie tracimy wszystkich postępów. Owszem, daną planszę musimy zacząć od nowa, ale po każdej zakończonej sesji (niezależnie od osiągniętego rezultatu) zyskujemy punkty łaski, które wydajemy z poziomu głównego menu. Zebrane obole służą do trwałego ulepszania statystyk bohaterów, a adamant zwiększa wytrzymałość konstrukcji. Oznacza to, że po każdym zgonie i przed kolejną próbą jesteśmy silniejsi niż wcześniej.
Wczesny dostęp rządzi się swoimi prawami…
Warto również wspomnieć o błędach, lecz na szczęście nie ma ich sporo. A przynajmniej jeden jest tylko taki, który skutecznie psuje radość z zabawy. Możemy z czasem postawić na mapie Konia Trojańskiego, by zyskać pomoc greckich wojowników. Problem w tym, że zacinają się oni na obiektach otoczenia i atakują powietrze, więc w zasadzie stają się bezużyteczni.
Poza tym na komputerze Actiny wyposażonym w procesor AMD Ryzen 9 5900X, kartę graficzną NVIDIA GeForce RTX 3080 10 GB i 16 GB RAM nawet na najwyższych ustawieniach jakości oprawy wizualnej w rozdzielczości 4K zanotowałem ścinki pod koniec każdego etapu, kiedy to na ekranie działo się naprawdę sporo. Był to oczywiście kluczowy moment rozgrywki, ale nie powiem, że ów framerate jakoś szczególnie przeszkadzał mi w osiągnięciu celu misji. Gdybym miał do czynienia z klasycznym hack’n’slashem, stałoby się momentalnie irytujące, ale tutaj automatyczny atak załatwiał sprawę.
Achilles: Survivor
Podsumowanie
Achilles: Survivor ma naprawdę interesujący gameplay loop. Choć gra bazuje na assettach z poprzedniej gry twórców, wydaje się być produkcją tworzoną z pomysłem. Tym bardziej warto ją sprawdzić, bo Wczesny Dostęp kosztuje niespełna 20 złotych. Tyle na ten moment, czekam na aktualizacje i premierę pełnej wersji.
W gram.pl od 2008 roku, w giereczkowie od 2002. Redaktor, recenzent. Podobno dużo gra w Soulsy, choć sam twierdzi, że to nieprawda. To znaczy gra, ale nie aż tak dużo.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!