Wszyscy lubią Ballerinę, ale nikt nie chce jej oglądać? Wyniki finansowe filmu mówią same za siebie

Jakub Piwoński
2025/06/16 11:20
3
0

Ballerina jest już w kinach drugi tydzień i nadal nie potrafi wyjść na prostą.

Nie tak miał wyglądać sukces kolejnego rozdziału uniwersum Johna Wicka. Ballerina — spin-off popularnej serii akcji z Aną de Armas w roli głównej — zaliczył dotkliwy, 65-procentowy spadek wpływów w drugim weekendzie wyświetlania. Film zarobił jedynie 9 mln dolarów, a łączny dochód w USA wynosi obecnie 42 mln. To bardzo niewiele jak na produkcję z budżetem sięgającym 90 milionów dolarów.

Ballerina
Ballerina

Ballerina – spadek wpływów po drugim weekendzie wyświetlania

Ballerina miała przedłużyć dobrą passę widowisk akcji spod znaku Johna Wicka — serii, która przez lata redefiniowała gatunek dzięki zwięzłej narracji, efektownym choreografiom i charyzmie Keanu Reevesa. Choć nowy film chwalony jest za dynamiczną drugą połowę i solidne sceny walki, wielu widzów i krytyków zastanawia się, czy ta opowieść w ogóle była potrzebna. Brak Reevesa w głównej roli to element, który według komentatorów osłabił zainteresowanie fanów, mimo że jego postać pojawia się epizodycznie.

GramTV przedstawia:

Co ciekawe, recenzje filmu są w większości pozytywne. Krytycy zwracają uwagę na kompetentną reżyserię, dobre tempo drugiej części i niezłą formę Any de Armas. Mimo to wyniki finansowe pokazują coś zupełnie innego: widzowie nie ruszyli tłumnie do kin. Z prognoz wynika, że krajowy box office zakończy się na poziomie około 60 mln dolarów — to najmniej spośród wszystkich odsłon cyklu od czasu pierwszego Johna Wicka, którego produkcja kosztowała mniej niż połowę tego, co Ballerina. Warto dodać, że sytuacji nie pomógł rynek globalny – poza granicami USA film dołożył do puli jedynie 50 mln dolarów.

Jeśli sytuacja będzie się utrzymywać, Lionsgate może mieć poważny problem. Studio już wcześniej zmagało się z trudnościami, a Ballerina — zamiast umocnić dochodową markę — może być pierwszym zwiastunem zmęczenia materiału. Czy uniwersum Johna Wicka potrzebuje odpoczynku, czy tylko lepszego pomysłu? Czas pokaże.

Komentarze
3
JakiśNick
Gramowicz
16/06/2025 16:39

Myślę, że płeć bohaterki nie ma tu nic do rzeczy. To po prostu nie jest "kijanu".

Poza tym JW to typowy film do voda.

Obejrzę Ballerinę jak wpadnie do amazon prime.

dariuszp
Gramowicz
16/06/2025 12:43

Ogólnie mnie to trochę bawi że skrajną lewica w Hollywood narzeka na "toksyczną męskość" ale pierwsze co robią jak kręcą "female remake" to robią z postaci faceta. Mimo że postać jest grają przez kobietę. I dodam że te kobiety często są dużo bardziej toksyczne niż fsceci na których narzekają.

Przykład Cpt. Marvel. Ładuje na ziemi. Jakiś koleś na motocyklu rzuca jej głupie hasło i... Bohaterka myśli że to dobre by ukraść mu motocykl. I później niby mamy kibicował złodziejowi? 

Wonder Woman 1984. Dusza jej byłego opanowuje ciało jakiegoś losowego gościa. I kiedy ten nie kontroluje swojego ciała - Wonder Woman go gwałci myśląc że śpi ze swoim ex? Kto tam myślał że to dobry pomysł? 

Star Wars 7 albo Terminator Dark Age wykazują męskiego leada tylko po to by... Wsadzić żeńskiego i zrobić dokładnie to samo.

Ja planowałem się wybrać ale zwyczajnie byłem zajęty cały weekend. Może w przyszły weekend się uda.

wolff01
Gramowicz
16/06/2025 12:31

Niestety to pokłosie strategi marketingowych które wciskały nam korporacje w ostatnich latach. "Spin-offy" z żenskimi bohaterkami, których nikt nie chciał. To samo spotkało Furiosę. Najgorsze że to nie jest problem samych filmów, tylko tej nachalnej narracji z "girl-bossami" która w tym momencie bardziej odpycha niz zachęca. W dawnych czasach mieliśmy silne/ogarnięte żeńskie postacie, ale nie stanowiły one "przeciwwagi" dla męskich postaci, tylko takie postacie uzupełniały się nawzajem. Ile razy trzeba jeszcze powtórzyć, że obecne podejście do kobiecych postaci w znanych franczyzach po prostu nie działa. 

Zastępowanie ukochanych bohaterów żeńskimi odpowiednikami robi dokładnie odwrotny efekt (Indiana Jones, Star Wars itd) - fani je po prostu odpychają. Zmiana pokoleniowa sama w sobie może nie byłoba zła, ale przy okazji dostajemy obrzydliwe umniejszanie roli męskich bohaterów, niszczenie lub zniewieścianie ich lub sprowadzanie ich do roli błaznów lub pajacy, w najlepszym razie starych dziadów których trzeba zepchnąć na dalszy plan. Może to taka zemsta z zazdrości za ich popularność, od ludzi którzy uważają że teraz "czas na nich" i że "umią lepiej". A ludzie nie chcą oglądać aroganckich, narcystycznych bohaterek które potrafią wszystko same (Star Wars, Secret Wars).

Niepowodzenie Balleriny to żywy przykład że zainteresowanie ludzi trzeba mierzyć inaczej, że może warto posłuchać innych perspektyw, a nie z miejsca uznawać ludzi za bigotów i że "uwzięli się na film, bo nie lubią kobiet w filmach".




Trwa Wczytywanie