Kobieca wersja Johna Wicka zadebiutowała w kinach. Oceniamy, czy przyszłość serii leży w spin-offach.
John Wick ma godną następczynię?
Po trzeciej części Johna Wicka wydawało się, że seria o płatnym zabójcy przerodzi się w pełnoprawną franczyzę, która będzie rozszerzana licznymi filmowymi i serialowymi spin-offami. Zapowiadała to Ballerina, ale również produkcja dla Prime Video o hotelu Continental. Po drodze jednak doszło do pandemii, a później strajku scenarzystów i aktorów, a pomysł rozwoju franczyzy został przyhamowany. Na domiar złego serial Amazona nie spełnił pokładanych w nich nadziei, a film z Aną de Armas napotkał na kolejne problemy, tym razem związane z produkcją, jak i samą jakością. Potrzebne były długie dokrętki, które przesunęły premierę filmu aż o rok. Nawet najwięksi fani Johna Wicka nie spodziewali się, że ten projekt może jednak się udać, ale trzy lata po pierwszym klapsie na planie produkcji, Ballerina debiutuje w kinach i okazuje się godnym następcą kultowego zabójcy granego przez Keanu Reevesa. Może daleko temu do genialnych dwóch ostatnich części Johna Wicka, ale Ballerina to film, którego ta seria nie musi się wstydzić.
Ballerina. Z uniwersum Johna Wicka
Eve Macarro (Ana de Armas) odebrano dzieciństwo, gdy tajemniczy napastnicy zaatakowali jej dom i zabili jej ojca (David Castañeda). Kilkuletnia dziewczynka zostaje wcielona do Ruskiej Romy, dowodzonej przez Matkę, (Anjelica Huston) szkoląc się na płatną zabójczynię. Gdy dorosła już Eve jest gotowa na swoje pierwsze zlecenia, w czasie wykonywania jednej z misji zostaje zaatakowana przez mężczyznę z charakterystycznym znamieniem w kształcie „X”. Wbrew rozkazom swojej przełożonej, decyduje się odszukać działającą w ukryciu sektę, która stoi za śmiercią jej ojca. Kobieta wykorzystuje wszystkie sposoby, aby odszukać sprawców i zemścić się na ich liderze, znanym jako Kanclerz (Gabriel Byrne). Eve zostaje również wplątana w porwanie kilkuletniej dziewczynki o imieniu Ella (Ava Joyce McCarthy), która jest córką zabójcy Daniela Pine’a (Norman Reedus). Macarro musi poradzić sobie nie tylko z całą armią sekciarzy, ale również z wysłaną Babą Jagą (Keanu Reeves), której zadaniem jest powstrzymanie rozlewu krwi.
Seria zatoczyła więc koło i powraca do motywów znanych z pierwszej części Johna Wicka, a więc zemsty. Ballerina oferuje prostą historię, w której głównym motywem jest pomszczenie bliskich i ponownie to działa. Dostajemy pretekst, a także jasno zarysowane motywacje głównej bohaterki, aby stała się prawdziwą Kikimorą, siejąc pożogę i zniszczenie każdemu, kto stanie jej na drodze. Chociaż film ma kilka asów w rękawie w postaci zwrotów akcji, niezłego humoru, czy gościnnego udziału Johna Wicka, który nie robi wyłącznie za atrakcyjną dekorację, ale jest integralną częścią filmu, to w Ballerinie najważniejsza jest akcja, a ta trzyma wysoki poziom.
Nie jest to ten sam poziom, co w Johnie Wicku 3 i 4, ale film niejednokrotnie zaskakuje ciekawymi sposobami uśmiercania przeciwników, których do tej pory na ekranie jeszcze nie widzieliśmy. Wystarczy wspomnieć prawdziwy balet z miotaczami ognia, które dodatkowo podkreślają piekło, w jakim znalazła się Eve (a może raczej jej przeciwnicy?), czy też scenę walki w sklepie z bronią, w tym oryginalne zabójstwo z wykorzystaniem ładunku wybuchowego, którego dodatkowy efekt wzmocniony jest błyskawicznym znalezieniem przez bohaterkę odpornej osłony. Dodatkowo Eve popisuje się nieco innym stylem walki od Johna Wicka. Gdy postać Keanu Reevesa polega głównie na różnych broniach, a także własnych pięściach, tak bohaterka Balleriny korzysta ze wszystkiego, co ma pod ręką. Oprócz tak oczywistych broni, jak topory, noże, czy pistolety, zręcznie posługuje się również łyżwami, metalową ozdobą, a nawet talerzami.
Ballerina. Z uniwersum Johna Wicka
Daje to nieco więcej chaosu w scenach walki, a mniej poukładanego baletu śmierci jak w Johnach Wickach. Z jednej strony jest w tym pewien powiew świeżości, bo wiele scen zrealizowanych jest z odpowiednim pietyzmem, ale i efektownością, a co najważniejsze również widowiskowością, ale z drugiej jest tu mniej kalkulacji i wyrachowania, które zostały zastąpione brutalną dominacją Eve nad swoimi przeciwnikami, dla której wszystko może posłużyć za broń. Doprowadza to do tego, że chociaż sceny walk są efektowne, to jednak bliżej im do wysokiej klasy akcyjniaka niż innowacyjnej superklasy, do której należy John Wick 3 i 4. Jeżeli jednak można się do czegoś przyczepić, to braku wyraźnych obrażeń Eve po walce. Co prawda tylko John Wick może być nieśmiertelny, to jednak bohaterka Balleriny zbyt łatwo unika ciosów oraz kul przeciwników i chociaż walczy z całym tabunem wyszkolonych zabójców, to nawet włos jej z głowy nie spadnie.
Tak powinno się robić spin-offy
Film nie popełnia błędu wielu spin-offów dużych franczyz, których zadaniem ma być rozszerzanie świata, a dopiero później opowiedzenie własnej historii. Wręcz przeciwnie, to Eve i jej droga zemsty są najważniejsze, a rozbudowa uniwersum znajduje się na dalszym planie. Ballerina nie wprowadza więc wielu nowych elementów poza wspomnianą wcześniej sektą, która funkcjonuje gdzieś na granicy świata zabójców, gdyż jak twierdzi sam Winston, lepiej mieć w nich sojuszników niż wrogów. Mimo to od początku czuć, że to produkcja osadzona w tym samym świecie co John Wick, nie tylko ze względu na znajome elementy, ale również aspekty wizualne. Ballerinie blisko do estetyki znanej z Johna Wicka 3, a więc dominują neonowe, głównie fioletowe barwy, ale również nieco mroczniejsza paleta kolorów. Film posiada swoją identyfikację wizualną, która pasuje do reszty produkcji z serii.
Ballerina. Z uniwersum Johna Wicka
GramTV przedstawia:
Nie można zapomnieć również o samym Johnie Wicku, który kilkukrotnie pojawia się w całym filmie. Może nie odgrywa kluczowej roli w całym widowisku, ale nie tylko pozwala spiąć Ballerinę z resztą serii, to pozostawia również furtkę na coś więcej w przyszłości pod kątem powrotu Eve do uniwersum. Zresztą powrót Keanu Reevesa do tej roli dostarczył kolejną mocną scenę akcji, która pokazuje, dlaczego kochamy tę postać. Doskonale podkreśla ona różnicę w sile między Wickiem a Macarro. Chociaż John Wick nie jest niezbędny w tej historii, to jednak to na tyle charyzmatyczna postać, że staje się wartością dodaną całego filmu.
Ana de Armas już w Nie czas umierać udowodniła, że świetnie czuje się w konwencji kina akcji, a w Ballerinie tylko to potwierdziła. Co prawda część akrobacji wykonywali kaskaderzy i dublerzy, ale miejscami widać, że aktorka niektóre sceny nagrywała sama. Świetnie wypada także Keanu Reeves, jak również Ian McShane, czy nieodżałowany Lance Reddick. Żal jedynie, że nowe postacie, na czele z bohaterami granymi przez Normana Reedusa, Gabriela Byrne’a i szczególnie Catalinę Sandino Moreno nie otrzymali wystarczająco dużo czasu, aby się wykazać, przez co sami aktorzy nie mieli za bardzo czym się popisać.
Podobnie jak z fabułą, również pod względem akcji Ballerina raczej celuje w pierwsze dwie odsłony Johna Wicka, niż doskonałe dwie kolejne. Na szczęście od premiery Johna Wicka 4 minęło już tyle czasu, że sceny walk w spin-offie potrafią robić wrażenie, szczególni swoimi innowacyjnymi pomysłami. Ballerina to udany dodatek do głównej serii, który co prawda nie jest niezbędną pozycją do obejrzenia przed nadchodzącą piątą odsłoną Johna Wicka, to jednak film oferuje wiele atrakcji, które przypadną do gustu fanom takiego kina.
7,0
Ballerina udanie wypełnia lukę między kolejnymi częściami Johna Wicka.
Plusy
Pomysłowe i wciąż niezwykle efektowne sceny akcji
Prosta historia o zemście, która skupia się na głównej bohaterce
Ana de Armas jest świetna w tej roli
Udział Johna Wicka
Estetyka przywodzi na myśl Johna Wicka 3
Akcja jest brutalna
Minusy
Niewykorzystane postacie poboczne
Zbyt duży „plot armor” nałożony na główną bohaterkę
Mimo wszystko sceny akcji gorsze niż w Johnie Wicku 3 i 4
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!