Wildgate zaskakuje świetnym startem na Steam. Poznaliśmy pierwsze oceny

Mikołaj Berlik
2025/07/23 13:30
9
0

Tytuł trafił do topki sprzedaży.

Wildgate, sieciowa strzelanka science fiction z widokiem FPP, zadebiutowała 22 lipca i szybko zdobyła popularność wśród graczy. Tytuł trafił do czołówki bestsellerów na Steam, wyprzedzając wiele większych produkcji.

Wildgate

Wildgate – dynamiczne bitwy i pozytywne pierwsze recenzje

Wildgate osiągnęło 4. miejsce pod względem przychodów na platformie Valve, ustępując jedynie takim gigantom jak Counter-Strike 2, Wuchang i PUBG. Cena produkcji wynosi około 120 zł. Wildgate dostępne jest również na PS5 i Xbox Series X/S, co zwiększa jego zasięg.

W Wildgate gracze toczą PvP zarówno w kosmosie, sterując statkami, jak i na ziemi – jako żołnierze w trybie FPP. Starcia odbywają się na proceduralnie generowanych mapach, co sprawia, że każda rozgrywka wygląda inaczej. Użytkownicy chwalą grę za wyraźny postęp od czasów beta testów oraz za atrakcyjną oprawę wizualną.

GramTV przedstawia:

Na Steamie średnia ocen Wildgate wynosi obecnie 88%. Gracze zwracają uwagę na wysoki poziom trudności oraz silny nacisk na współpracę – rozgrywka w parach lub zespołach ze znajomymi wypada znacznie lepiej niż z przypadkowymi osobami.

Twórcy Wildgate mogą mówić o udanym debiucie, a zainteresowanie społeczności sugeruje, że Wildgate ma potencjał na dalszy rozwój.

Komentarze
9
wolff01
Gramowicz
24/07/2025 10:49
Muradin_07 napisał:

Wypisz wymaluj Dante z Devil May Cry :D 

No tylko teraz powiedz mi... gdzie w popkulturze gamingowej jest Dante, a gdzie np. postacie ze współczesnych gier (dajmy na to z ostanich 3-4 lat)? Nie mówię o sequelach, mówię o nowych IP. Gdzie jest Tash, Abby, Kay Vess? Mówimy o flagowych grach. Tak, wiem że zaraz mi pewnie ktoś przytoczy BG3, czy np. popularne ostatnio tytuły z dalekiego wschodu. Na pewno należy wziąść poprawkę na to w jakim miejscu jest gaming (dużo się dzieje, zmiany pokoleniowe itd), większy przekrój tytułów, wpływ social mediów - ale moim zdaniem coś jest na rzeczy. Pewnie dyskusja na inną okazję, ale dalej uważam że w ostatnim czasie wciąż popularne są archetypy postaci które niekoniecznie spotykają się z uznaniem wsród graczy...

Wiesz, w teorii tak, w praktyce to nadal jakoś rzutuje i na nasze poletko. Koniec końców może właśnie ta "rzetelność" wynika z tego, że tutaj możemy pozwolić sobie na więcej? Moze nie w każdym wypadku, bo niektóre oceny wpadają na Metacritica, ale zasadniczo i tak tej swobody jest więcej chyba. 

Oby tak pozostało, nie ma nic bardziej destrukcyjnego dla portali niż narzucanie co wolno a co nie (oczywiście w ramach przyzwoitiości). Kogo można przedstawiać w negatywnym świetle a kogo nie.

Co do zachodu - trudno się wypowiadać nie będąc tam na miejscu, ale na pewno o wiele mocniej działa tam linia redakcyjna i może ewentualnie nieco więcej różnych czynników, które działają globalnie. Przykład Kane & Lyncha i oceny w IGNie tego dobrym przykładem.

W USA jest (lub przynajmniej był, bo to się teraz gwałtownie zmienia - wystarczy popatrzeć na wykupy takich portali jak Polygon i masowe zwolnienia) zupełnie inny model biznesowy wielu mainstreamowych portali.

A to już kwestia tego kto powinien jakie gry oceniać. Dziwnym byłoby, gdyby ktoś totalnie nie znający powiedzmy gier RTS z ostatnich lat brał się za ich ocenianie. Można mieć dużo lat w zawodzie, ale nie grać w konkretne gatunki gier. 

Niestety tak właśnie robią. Ja wiem że czasem brakuje rąk bo terminy, no ale jak ktos ci zaczyna recenzje od "w sumie nie lubię takich gier i nie umiem w nie grać" albo ktoś kto z góry jest na nie bo nie podoba mu się coś ideologicznie/poglądowo i będzie o tym prawił morały zamiast recenzować grę. No to to jest niepoważne trochę. Jest różnica między "innym spojerzeniem" (czasem są takie przypiski przy recenzjach) a recenzją która idzie w świat.

To znaczy może inaczej powiem - po prostu niektórzy mylą recenzję z felietonem i to chyba najlepsze podsumowanie tematu.

Tak. Choć ja czasem zachodzę w głowę czym wogóle jest to co czytam, bo to nawet nie są felietony to są... jakieś dziwne wypociny które poddają w wątpliwość stan emocjonalny osoby jej piszącej.

Wiadomo, ja również z wieloma się nie zgadzam. Dlatego wychodzę z założenia, że nie ma co porównywac tekstów, bo każdy ma inne subiektywne odczucia i nie ma lepszych/gorszych. Można zrobić coś rzetelnie, a można coś totalnie olać - to już jest różnica, którą niestety coraz więcej osób robi.

A można coś też tak spektakularnie jak słynne "too much water". 

Nie do końca tak sądzę, bo AI samo w sobie nadal robi spore błędy w tekstach i łączeniu pewnych faktów. Inna kwestia jest taka, że takiej recenzji sztuczna inteligencja nie napisze - próbowałem biorąc pod uwage, że ktoś próbował zarzucić mi pisanie przez AI napisać jedną recenzję... i tak pomylonych faktów jeszcze nigdy nie widziałem.

Ha, tylko wiesz to jest zasadniczy problem z AI który jest tak szeroko komentowany. To ma być narzędzie wsparcia, nie coś co całkowice zastąpi człowieka. Ale to nie interesuje tych co upatrują tu rewolucji kadrowych. Biorąc jednak przemiał informacji ja mam wrażenie, że niektóre popularne portale informacyjne już kładą na ten "poziom" klache i szeroko AI stosują "zamiast" aniżeli "z wykorzystaniem". Z drugiej strony artykuły pisane przez "prawdziwe" osoby też potrafią być żenujace. Przypomina mi się też jak znajomy pokazywał mi odpowiedź na pytanie o rozmowę rekrutacyjną ewidentnie wygenerowaną przez AI :)

Dlatego też można próbować, ale jednak to nigdy nie będzie uczciwe pisanie. Może nawet będzie to pisanie "pod czytelnika, który chce usłyszeć to, co chce usłyszeć". 

Jak Nagi instynkt 2 który ma być "anti-woke". Uważajcie, teraz będzie dosłowny wysyp takich deklaracji bo wahadełko znowu w drugą stronę zaczyna się kierowac.  

Tylko też na zachodzie zupełnie inaczej wygląda szukanie pracy po studiach - inne programy stażowe, możliwości wybrania danego miejsca itp. Zresztą, kurna, jak ktoś chce u nas w Poisce to zrobić, to również się to da zrobić. Sam w gramie będąc na studiach (dziennikarskich, żeby nie było) robiłem praktyki, a później przyszedłem na stałe... i to również takie pewne nie było. 

Nasze uczelnie, to (chyba) jeszcze nie takie szambo ideologiczne jak amerykańskie. Zresztą u nich jest większa ta kultura campusów więc ci ludzie całkowicie żyją w takim środowisku przez wiele lat. Oczywiście generalizuje, ale było parę głośnych spraw związanych np. z ich kadrami nauczycielskimi (słynny Pan od Trumpa), protetstami (free Palestine) czy "wymaganiami" studentów. I tak wiem ze uczelnie zawsze były pełne tego typu akcji, ale nie było aż takich polaryzacji. Szkoły czy uczelnie powinny być neutralne politycznie. Ale dobra, bo znowu off-topuje

Motywacji danych osób również nie oceniam, bo tego się nie da zważyć ile pasji ma w sobie wchodząc w dany temat. Jedni mają łatwiej, inni mają trudniej i pasja tutaj też nie ma zbyt wiele do gadania.

A dla innych to tylko praca. To i tak ciężki kawałek chleba bo dzisiaj portale muszą nie raz rywalizować z social media i przede wszystkim Youtuberami.

A to już kwestia odpowiedzialności za rzucane słowa będąc osobą publiczną i każdy przypadek trzeba traktować osobno. Prawda jest taka, że niestety dziennikarstwo samo w sobie od dobrych kilku lat to głównie próba celowania w mocne statementy oraz skrajne hiperbolizowanie. I nie odbywa się to tylko po jednej stronie barykady.

No niestety, polaryzacja to zmora naszych czasów. Ba, jest nawet portal w USA który wykazuje w którą "stronę" skręcają publikacje żebyś miał jako czytelnik pogląd. 

To nadal są w dużej mierze wypowiedzi wydawców/twórców. Chyba, że jakieś trudne tematy gracze musza też na siebie wziąć. Przykładowo - nadal uważam, że temat rozwoju DLC w to, co mamy teraz to trochę wynik "głosowania portfelem", ale w odwrotną stronę od zamierzonego przez graczy. Dlatego z map packów do CoDa dostajemy to, co dostajemy.

Akurat tutaj zdarzają się miłe wyjątki. Dlatego ja wolę skupiać się na mniejszych tytułach, nie tych maszynkach do robienia pieniędzy. Gdzie jest kontakt z developerami i wypuszczanie DLC to faktyczna reakcja na dobry układ ze społecznością - "chcecie więcej to dostarczamy". Świetny przykład który już wielokrotnie przytaczałem to Triumph i ich Age of Wonders 4.

No chyba, że jednak gra nie jest taka słaba niż wszyscy zakładali, to wtedy nie - dziennikarz pewnie dostał kanapkę z zielonych i kubeczek z Asasynem ;) 

Przyznaj Pan, marzy się Panu ten kubeczek na biureczku  :P

wolff01 napisał:

"Zaimki" to akurat nie taki zaś problem. Narcyzy, egoiści, wredne czy źle napisane postacie to plaga dzisiejszych gier.

Wypisz wymaluj Dante z Devil May Cry :D 

Nie no nie mówimy o polskim dziennikarstwie gamingowym. Umówmy się że też tenże za bardzo branży nie kształtuje, poza może lokalnym rynkiem. Ale mnie się to podoba. Lubię tą kameralność i jednak wydaje mi się że nasi dziennikarze są jednak bardziej rzetelni. Może to jednak kwestia "klimatu" i dystansu, swoistej neutralności. I pasji. Ja wychowałem się na Secret Servicach, PSX Extreme'ach itd. I tę pasję się czuło i czasem widzi dalej.

Wiesz, w teorii tak, w praktyce to nadal jakoś rzutuje i na nasze poletko. Koniec końców może właśnie ta "rzetelność" wynika z tego, że tutaj możemy pozwolić sobie na więcej? Moze nie w każdym wypadku, bo niektóre oceny wpadają na Metacritica, ale zasadniczo i tak tej swobody jest więcej chyba. 

Co do zachodu - trudno się wypowiadać nie będąc tam na miejscu, ale na pewno o wiele mocniej działa tam linia redakcyjna i może ewentualnie nieco więcej różnych czynników, które działają globalnie. Przykład Kane & Lyncha i oceny w IGNie tego dobrym przykładem.

Filmik Deana Takashiego wrzucili niby dla jaj i gość niby nie gra za często w platformówki. Ale w momencie nagrania jego klipu był już bodaj 26 lat w zawodzie. Szanujmy się...

A to już kwestia tego kto powinien jakie gry oceniać. Dziwnym byłoby, gdyby ktoś totalnie nie znający powiedzmy gier RTS z ostatnich lat brał się za ich ocenianie. Można mieć dużo lat w zawodzie, ale nie grać w konkretne gatunki gier. 

Tu nie chodzi już nawet o umiejętności i nawet samo granie w gry. To jest akurat najmniejszy problem.  Ale o styl pisania wielu artykułów czy recenzji - dziwne uzewnętrzniania się (recenzje gier to nie osobiste sesje terapeutyczne), pisanie o fantazjach seksualnych itd. Parę rodzynków https://archive.md/2HDd7, https://archive.fo/kc5ZA. Jest też pełno polityczno-ideologicznych artykułów, rozbijanie gier na czynniki pierwsze bo nie podoba się jakaś treść ze światopoglądem i arbitralne ich ocenianie, wykazywanie jacy to gracze są "toksyczni" tylko dlatego że się z tobą nie zgadzają albo coś im się podoba co tobie nie, udowadnianie że coś jest "niemoralne" w grach (oczywiście wdg totalnie subiektywnych standardów), fantazjowanie o jakiś postaciach czy inne kwiatki. To nie przystoi w poważnym dziennikarstwie a jednak jest/było tego pełno na tych portalach. Mogę jeszcze pogrzebać na co natykałem się przez lata, ale teraz mi się nie chce już :P 

To znaczy może inaczej powiem - po prostu niektórzy mylą recenzję z felietonem i to chyba najlepsze podsumowanie tematu.

Wydaje mi się że tak jest. Oczywiście nie ze wszystkimi recenzjami się zgadzam, ale takie już ludzkie prawo :)

Wiadomo, ja również z wieloma się nie zgadzam. Dlatego wychodzę z założenia, że nie ma co porównywac tekstów, bo każdy ma inne subiektywne odczucia i nie ma lepszych/gorszych. Można zrobić coś rzetelnie, a można coś totalnie olać - to już jest różnica, którą niestety coraz więcej osób robi.

Dlatego tak łatwo niektórych dziennikarzy zastąpić AI. Mam nadzieje że ci prawdziwi, z powołania, przetrwają.

Nie do końca tak sądzę, bo AI samo w sobie nadal robi spore błędy w tekstach i łączeniu pewnych faktów. Inna kwestia jest taka, że takiej recenzji sztuczna inteligencja nie napisze - próbowałem biorąc pod uwage, że ktoś próbował zarzucić mi pisanie przez AI napisać jedną recenzję... i tak pomylonych faktów jeszcze nigdy nie widziałem.

Dlatego też można próbować, ale jednak to nigdy nie będzie uczciwe pisanie. Może nawet będzie to pisanie "pod czytelnika, który chce usłyszeć to, co chce usłyszeć". 

Takie "ludzkie" podejście jest dobre. Łatwiej wtedy nawiązać więź. Bo tak też przecież gada się o grach np. na spotkaniu ze znajomymi. Nie musimy się zgadzać, ale na koniec dnia się szanujemy. Na Zachodzie dziennikarze często wywodzą się z określonych środowisk (np. uczelnianych), dlatego są tak natrętni w moralizatorstwie, a branży znaleźli się dzięki szeroko otwartym drzwiom, nie z pasji. Bo każdy może powiedzieć że w jakieś tam gry grał. Są też stare dziady którym coś odbiło w pewnym momencie i strasznie się nakręcają w jakiś kwestiach politycznych.

Tylko też na zachodzie zupełnie inaczej wygląda szukanie pracy po studiach - inne programy stażowe, możliwości wybrania danego miejsca itp. Zresztą, kurna, jak ktoś chce u nas w Poisce to zrobić, to również się to da zrobić. Sam w gramie będąc na studiach (dziennikarskich, żeby nie było) robiłem praktyki, a później przyszedłem na stałe... i to również takie pewne nie było. 

Motywacji danych osób również nie oceniam, bo tego się nie da zważyć ile pasji ma w sobie wchodząc w dany temat. Jedni mają łatwiej, inni mają trudniej i pasja tutaj też nie ma zbyt wiele do gadania.

Tak. Różne krzywe akcje robili. Doxxingi i wszelakie inne formy tzw. "dopile-ingu" bo np. nawoływali do bojkotowania jakiś osób. Niektóre akcje kończyły się wykluczeniami, w skrajnych przypadkach samobójstwami - to akurat akcja z branży komiksowej: https://english.elpais.com/people/2024-04-03/comic-artist-ed-piskor-kills-himself-following-sexual-harassment-accusations-he-denied-in-a-posthumous-note.html, ale słyszałem o wielu innych przypadkach także w gamedevie. Zresztą pełno jest tych dram, choćby akcja z redaktorem IGN Benem Ossola który obrażał, bodaj, dyrektora Stellar Blade o epatowanie seksualnością i że gość nie wie nawet jak wygląda kobieta bo nigdy prawdziwych nie widział i że tworzą przerysowane postacie (dla niewtajemniczonych - Eve byłą wzorowana na prawdziwej modelce). Po co wogóle tyle piany toczyć...

A to już kwestia odpowiedzialności za rzucane słowa będąc osobą publiczną i każdy przypadek trzeba traktować osobno. Prawda jest taka, że niestety dziennikarstwo samo w sobie od dobrych kilku lat to głównie próba celowania w mocne statementy oraz skrajne hiperbolizowanie. I nie odbywa się to tylko po jednej stronie barykady.

Tak, ale problem nie raz się wyolbrzymia i bardzo chętnie przekuwa w argumenty przeciwko graczom. Albo tłumaczące porażki.

To nadal są w dużej mierze wypowiedzi wydawców/twórców. Chyba, że jakieś trudne tematy gracze musza też na siebie wziąć. Przykładowo - nadal uważam, że temat rozwoju DLC w to, co mamy teraz to trochę wynik "głosowania portfelem", ale w odwrotną stronę od zamierzonego przez graczy. Dlatego z map packów do CoDa dostajemy to, co dostajemy.

Umówmy się że rzeczy należy nazywać po imieniu :D Jak gra jest słaba to jest słaba.

No chyba, że jednak gra nie jest taka słaba niż wszyscy zakładali, to wtedy nie - dziennikarz pewnie dostał kanapkę z zielonych i kubeczek z Asasynem ;) 

wolff01
Gramowicz
24/07/2025 01:40
Muradin_07 napisał:

Inną sprawą natomiast jest to, że trzeba tworzyć postacie i historie, które polubią gracze. I nie, nie jest to kwestia zaimków czy "kolorów", bo prawda jest taka, że są w branży gier takie produkcje oraz postacie, które mimo tego są przez graczy lubiane, a historie do dziś wspominane.

"Zaimki" to akurat nie taki zaś problem. Narcyzy, egoiści, wredne czy źle napisane postacie to plaga dzisiejszych gier.

Niestety w dzisiejszych czasach to nie dobra/zła opinia robi robotę a... kilki. Oczywiście, jeśli ktoś robi duże kliki, to jest zapraszany domyślnie, bo (ZASKOCZENIE) widać go bardziej. W tym przypadku duże portale informacyjne (a nie growe czasami) będą wyżej. Pierwszeństwo w materiałach? Polska to nie zachód - tam można oczywiście wieszać psy na IGNie czy innych głównie dlatego, że mają dużo materiałów na wyłączność, ale hej... przecież ich główne dowództwo ma pod sobą potężną liczbę mniejszych serwisów! To po prostu nie dziwi. 

Nie no nie mówimy o polskim dziennikarstwie gamingowym. Umówmy się że też tenże za bardzo branży nie kształtuje, poza może lokalnym rynkiem. Ale mnie się to podoba. Lubię tą kameralność i jednak wydaje mi się że nasi dziennikarze są jednak bardziej rzetelni. Może to jednak kwestia "klimatu" i dystansu, swoistej neutralności. I pasji. Ja wychowałem się na Secret Servicach, PSX Extreme'ach itd. I tę pasję się czuło i czasem widzi dalej.

Także nie, to tak jak myślisz. Przynajmniej na poletku polskim, bo na zagranicznym to jest inna rozgrywka. A mnie to zasadniczo zachód nie interesuje :) 

Zrozumiałe. Ale tak to tam działa właśnie.

Ale masz konkretny dowód na to, że ktoś jest nie-graczem czy snujesz domysły na podstawie tego, że ktoś nagrał tego nieszczęsnego cupheada?

Filmik Deana Takashiego wrzucili niby dla jaj i gość niby nie gra za często w platformówki. Ale w momencie nagrania jego klipu był już bodaj 26 lat w zawodzie. Szanujmy się...

Nie mogę mówić za innych, ale jak ostatnio rok do roku liczę ilę gier przechodzę do recenzji i do pracy (bo jednak warto wiedzieć, co w trawie piszczy), to wychodzą naprawdę spore kobyły. I teraz tak... ile to jest tyle, aby dziennikarz growy mówił, że faktycznie gra w gry? Bo to również trudne do policzenia.

Tu nie chodzi już nawet o umiejętności i nawet samo granie w gry. To jest akurat najmniejszy problem.  Ale o styl pisania wielu artykułów czy recenzji - dziwne uzewnętrzniania się (recenzje gier to nie osobiste sesje terapeutyczne), pisanie o fantazjach seksualnych itd. Parę rodzynków https://archive.md/2HDd7, https://archive.fo/kc5ZA. Jest też pełno polityczno-ideologicznych artykułów, rozbijanie gier na czynniki pierwsze bo nie podoba się jakaś treść ze światopoglądem i arbitralne ich ocenianie, wykazywanie jacy to gracze są "toksyczni" tylko dlatego że się z tobą nie zgadzają albo coś im się podoba co tobie nie, udowadnianie że coś jest "niemoralne" w grach (oczywiście wdg totalnie subiektywnych standardów), fantazjowanie o jakiś postaciach czy inne kwiatki. To nie przystoi w poważnym dziennikarstwie a jednak jest/było tego pełno na tych portalach. Mogę jeszcze pogrzebać na co natykałem się przez lata, ale teraz mi się nie chce już :P 

Wiesz, ja mogę tylko powiedzieć tyle, że z jakiegoś powodu po tym, jak dawno temu założyłem sobie tutaj konto i również przez ten cały czas chciałem tu pracować. Ostatecznie niedawno minęło 12 lat działania w tym miejscu na różnych polach od użytkownika, moderatora, konsula i teraz pismaka/zastępcę Myszastego... tak, wiele rzeczy się zmienia, ale jednak tutaj zmienia się niewiele. I nawet ta swoboda wyrażania opinii w recenzjach również jest ogromna (do tego stopnia, że niektórzy potrafili uważać, że te 5/10 dla Death Stranding to było poddymianie). Ja się mogę z tą oceną niezgadzać, ale takie są recenzje - subiektywne. Rzetelność to inna sprawa.

Wydaje mi się że tak jest. Oczywiście nie ze wszystkimi recenzjami się zgadzam, ale takie już ludzkie prawo :)

Natomiast co do wdawania się w dyskusje to również dawno temu pamiętam teksty Myszastego o jakiejś grze, gdzie zasadniczo każde pytanie było zbijane przez osobę z PRu... i prawda jest taka, że nadal trzeba mieć to z tyłu głowy. Z graczami to zasadniczo, nawet jesli się z kimś nie zgadzam, to lubiłem zawsze rozmawiać w komentarzach (to zostaje po byciu użytkownikiem jednak). Dlatego pod reckami lubię poznać czyjeś zdanie, wyjaśnić swoje spojrzenie i tak dalej. Z tego, co wiem, wielu dziennikarzy robi "fire and forget" i to też jest jakaś strategia.

Dlatego tak łatwo niektórych dziennikarzy zastąpić AI. Mam nadzieje że ci prawdziwi, z powołania, przetrwają.

Problem w tym, że z mojej perspektywy, społeczność graczy to właśnie pewna bliskość u czytelnikiem. Bo kurna chata my nie jesteśmy na górze Olimp, nie głosimy prawd objawionych - lubimy gierki, lubimy o nich gadać i pisać. Różnica w tym wszystkim jest taka, że możemy wcześniej dać znać czy coś się podobało czy nie. Ewentualnie gramy w tych gier więcej niż inni. Ale koniec końców to nadal działanie w ramach jakiejś społeczności, z której w dużym stopniu się jednak wywodzimy. Nie słyszałem nigdy, aby ktoś totalnie niezwiązany z grami w to wchodził... to znaczy dobra, znam, ale nadal ta osoba coś tam grała w gry.

Takie "ludzkie" podejście jest dobre. Łatwiej wtedy nawiązać więź. Bo tak też przecież gada się o grach np. na spotkaniu ze znajomymi. Nie musimy się zgadzać, ale na koniec dnia się szanujemy. Na Zachodzie dziennikarze często wywodzą się z określonych środowisk (np. uczelnianych), dlatego są tak natrętni w moralizatorstwie, a branży znaleźli się dzięki szeroko otwartym drzwiom, nie z pasji. Bo każdy może powiedzieć że w jakieś tam gry grał. Są też stare dziady którym coś odbiło w pewnym momencie i strasznie się nakręcają w jakiś kwestiach politycznych.

A kiedyś nie można było? Ktoś za to karał? :D

Tak. Różne krzywe akcje robili. Doxxingi i wszelakie inne formy tzw. "dopile-ingu" bo np. nawoływali do bojkotowania jakiś osób. Niektóre akcje kończyły się wykluczeniami, w skrajnych przypadkach samobójstwami - to akurat akcja z branży komiksowej: https://english.elpais.com/people/2024-04-03/comic-artist-ed-piskor-kills-himself-following-sexual-harassment-accusations-he-denied-in-a-posthumous-note.html, ale słyszałem o wielu innych przypadkach także w gamedevie. Zresztą pełno jest tych dram, choćby akcja z redaktorem IGN Benem Ossola który obrażał, bodaj, dyrektora Stellar Blade o epatowanie seksualnością i że gość nie wie nawet jak wygląda kobieta bo nigdy prawdziwych nie widział i że tworzą przerysowane postacie (dla niewtajemniczonych - Eve byłą wzorowana na prawdziwej modelce). Po co wogóle tyle piany toczyć...

Akurat toksyczność w społecznosci growej to jeszcze inny temat, bo tak - ona występuje na różnych płaszczyznach i nie ma co tutaj udawać, że tak nie jest. Tak samo jak to, że ragebait aktualnie jest najłatwiejszą metodą przyciągnięcia widza, bo gra na emocjach negatywnych i skrajnych, a to zawsze działa. 

Tak, ale problem nie raz się wyolbrzymia i bardzo chętnie przekuwa w argumenty przeciwko graczom. Albo tłumaczące porażki.

O wiele łatwiej się pisze/mówi/nagrywa, gdy mówi się źle i tego koronnym przykładem moze być moja recenzja Mindseye. Natomiast jeśli coś jest przynajmniej przyzwoite (takie 6/10), to czuję, że musi być bardzo dobrze uzasadnione... bo dobre musi mieć jakiś haczyk, prawda? Ostatecznie zostajemy przy tym, że ocena czy opinia to temat bardzo subiektywny i każdy ma swój punkt widzenia. Ewentualnie ktoś ma wiekszy pogłos, zebrał sobie kilkanaście rożnych, podobnych do siebie sformułowań i stworzył swoją konkretną teorię.

Umówmy się że rzeczy należy nazywać po imieniu :D Jak gra jest słaba to jest słaba.

Napisałbym jak to teraz się nazywa, ale nie chcę wywoływać burzy. Tak czy inaczej damn, rozpisałem się. Prawie połowę limitu wyczerpałem.

Miłego wieczoru!

A dziękuje!




Trwa Wczytywanie