Kaldaien, znany wśród graczy komputerowych jako autor narzędzia Special K, czyli uniwersalnego „scyzoryka” do poprawiania wydajności i stabilności gier, wywołał poruszenie wśród społeczności. W obszernym, liczącym blisko 1500 słów wpisie na GitHubie zatytułowanym „Why I Deleted My Steam Account After 20 Years” ogłosił, że definitywnie rozstaje się ze Steamem i firmą Valve.
Steam
Modder Kaldaien ma dość Steama i usunął swoje 20-letnie konto z platformy Valve
Twórca moda przypomina, że przez ponad dekadę pracował nad ulepszaniem i naprawianiem gier, które trafiały na PC w kiepskim stanie technicznym.
Moje doświadczenie z grami na PC sięga jeszcze dalej – do czasów shareware, łączenia się z BBS-ami w celu pobierania łatek i treści tworzonych przez użytkowników oraz mozolnych DRM-owych łamigłówek z fizycznymi instrukcjami w tle - napisał Kaldaien.
Choć jego problemy z Valve sięgają czasów Half-Life 2, który wymagał Steama już w 2004 roku, dopiero teraz zdecydował się na radykalny krok.
Irytowało mnie, że Half-Life 2 na PC wymagał osobnego oprogramowania do zabezpieczeń DRM i aktualizacji, ale wtedy były to drobne niedogodności.
W swoim wpisie Kaldaien stawia śmiałą tezę, że Steam „bezpowrotnie podzielił świat PC gamingu”.
Rozpowszechnienie Steama jako platformy dystrybucji treści doprowadziło do trwałego rozdrobnienia rynku PC.
Podkreśla, że dziś zakup gry wiąże się nie tylko z wyborem tytułu, ale także ze skomplikowanymi zależnościami między sklepami, łatkami, wsparciem technicznym i kompatybilnością.
Nie możesz już po prostu kupić gry tam, gdzie chcesz. Musisz brać pod uwagę, czy sklep będzie dalej ją aktualizować, czy nadal będzie wspierał twój sprzęt i oprogramowanie, i czy twoi znajomi też kupili grę w tym samym miejscu (dzięki Epic, za częściowe rozwiązanie tego problemu).
GramTV przedstawia:
Szczególnie ostro krytykuje zmiany w kliencie Steama, który według niego coraz bardziej przypomina przeładowane oprogramowanie wpływające negatywnie na działanie gier.
Sklep, w którym kupiłeś grę, jest bezpośrednio odpowiedzialny za to, że ona nie działa.
Jest pewna wartość w automatycznych aktualizacjach, ale nie ma żadnej wartości w sklepie, który wymusza łatki i nie daje możliwości powrotu do działającej wersji gry, za którą zapłaciłeś.
Kaldaien w swoim wpisie docenia GOG za podejście do zachowania wersji gier i kontroli użytkownika. Jednocześnie chwali alternatywne sklepy, takie jak Epic Games Store czy Microsoft Store, twierdząc, że oferują większą wartość dla graczy i są pozbawione „zbędnych, niefunkcjonalnych dodatków ukrytych pod pretekstem DRM”.
Choć niektórzy mogą uznać jego argumenty za przesadzone, wpis Kaldaiena zbiegł się w czasie z coraz głośniejszym ruchem Stop Killing Games i debatą o cyfrowej własności, aktualizacjach oraz trwałości gier w erze usług i platform. Jego decyzja o usunięciu konta po dwóch dekadach aktywności wywołała dyskusję w sieci, zarówno na Reddicie, jak i mediach społecznościowych, o Steamie, cyfrowych wersjach gier, jak i o przyszłości branży gier.
Ma rację. Mnie denerwuje że czasem gra, oprócz tego że muszę mieć Steam, to jeszcze jakieś konto, a to jeszcze gdzieś się zarejestrować...itd..itd.
Z kilku gier zrezygniwałem - pobrałem piraty
Pawelandbajer
Gość
13/07/2025 14:13
Oh no, anyway...
nobodu
Gramowicz
13/07/2025 04:30
Gość chyba dostał hajs za taki wpis. Niby się co i jak, a strzela z oskarżeniami na oślep. Już po pierwszym, o rozdrobnieniu rynku gier, widać że mu się coś odkleiło albo coś brał. To przecież dzięki steam wszystkim jest w jednym miejscu. To, że wydawca danej gry nadal wymaga jakiegoś badziewia do działania to już integralna część sprzedanego produktu. Tak jak inni napisali, zmiany można cofnąć. Jak twórca na w nosie grę to często tabun osób dodaje mody przez workshopy, a nierzadko steam od razu dana instalacje puszcza z modami żeby działały po instalacji (seria Gothic) . Poważnie albo dostał od konkurencji, albo wziął coś niedobrego. Może mi przejdzie:)