Stop Killing Games zyskuje wpływy w Parlamencie Europejskim
Ștefănuță w nagraniu na Instagramie ogłosił podpisanie petycji i aktywne wsparcie. „Wspieram osoby, które rozpoczęły tę obywatelską inicjatywę. Podpisałem się pod nią i nadal będę im pomagać. Gra, która została sprzedana, należy do klienta, a nie do firmy”, podkreślił polityk.
GramTV przedstawia:
Choć wpływ na ruch na obecnym etapie jest niewielki, poparcie Ștefănuță będzie istotne, jeśli Stop Killing Games trafi pod obrady Parlamentu Europejskiego. Polityk będzie mógł wesprzeć inicjatywę, a to zaangażowanie może zwrócić uwagę innych polityków.
Stop Killing Games przekroczyło już milion podpisów, czyli próg wymagany dla Inicjatywy Obywatelskiej UE. Wciąż trzeba jednak zebrać minimalną liczbę podpisów w niektórych krajach członkowskich. Po ich zebraniu zostaną zweryfikowane przed Komisją Europejską.
Dokładnie. Kupujesz licencję na dany produkt. Licencja z natury zawiera ograniczenia.
Sprawa jest nie do wygrania niestety bo zapisy umowy licencyjnej w grach typu gaas na 100% zawierają odpowiednie zapisy i ostrzeżenia. One nie łamią prawa. Masz prawo sprzedawać usługę i się z niej wycofać.
Co nie znaczy, że nie jest to zachowanie wątpliwe etycznie, bazujące na niewiedzy/braku wyobraźni użytkownika. Widzę co najwyżej walor edukacyjny i podniesienie świadomości użytkownika.
dariuszp napisał:
"Gra, która została sprzedana, należy do klienta, a nie do firmy"
Nie do końca. Gdyby gra rzeczywiście należała do mnie to mógłbym ją kopiować i sprzedawać. To tak nie działa. Są ograniczenia.
Nie do końca. Tak, są to zapisy zgodne z prawem. Ale cofnij się wstecz i dużo praw nie było utworzonych dopóki nie była ku temu potrzeba. Europa ma dużo praw chroniących konsumenta.
Poza tym zdrowy rozsądek mówi - jeżeli kupiłem samochód to firma produkująca samochód nie powinna mi go po prostu wyłączyć, unieruchomić bo im się tak podoba.
Tak samo jeżeli nabyłeś licencję na program to ten program powinien funkcjonować tak długo jak spełnia wymagania. Więc np. nie będę wymagał by program napisany dekady temu pod Windowsa 95 działał na Windows 11 ale powinien dalej działać na Windows 95.
To samo z grami - jeżeli kupiłem grę to powinienem po prostu móc w nią grać tak długo jak mam sprzęt który spełnia wymagania.
I tak, niektóre aspekty trzeba wyregulować ale też nie wydaje mi się że mocno. Czyli weźmy pod uwagę najgorszy przypadek - MMO, gry always online. W wypadku ubicia usługi firma powinna po prostu dołączyć serwer do klienta. Tak bym mógł uruchomić grę z lokalnym serwerem. Albo dostarczyć serwer jako osobny program bym mógł go np. uruchomić dla siebie czy znajomych. Same binarki. Proste.
Ogólnie trzeba się tym zająć bo twórcy gier rzeczywiście przesadzają. Przykład DLC gdzie firmy potrafiły się wycofać ze zrobienia jakiegoś DLC bo gra im się nie sprzedała. Ale sprzedali season pass i nie zwrócili pieniędzy. Albo zmienili zawartość DLC mimo obietnic.
To trochę absurdalne że kontrolę nad tym mamy dzisiaj tylko i wyłącznie z uwagi na Valve które po prostu się postawiło korporacjom i powiedziało że by wystawić season pass - muszą zdefiniować co w nim jest a jak to zrobią - jeżeli nie dotrzymają słowa to Valve będzie zwracać pieniądze klientom.
Yarod
Gramowicz
14/07/2025 13:55
dariuszp napisał:
"Gra, która została sprzedana, należy do klienta, a nie do firmy"
Nie do końca. Gdyby gra rzeczywiście należała do mnie to mógłbym ją kopiować i sprzedawać. To tak nie działa. Są ograniczenia.
Dokładnie. Kupujesz licencję na dany produkt. Licencja z natury zawiera ograniczenia.
Sprawa jest nie do wygrania niestety bo zapisy umowy licencyjnej w grach typu gaas na 100% zawierają odpowiednie zapisy i ostrzeżenia. One nie łamią prawa. Masz prawo sprzedawać usługę i się z niej wycofać.
Co nie znaczy, że nie jest to zachowanie wątpliwe etycznie, bazujące na niewiedzy/braku wyobraźni użytkownika. Widzę co najwyżej walor edukacyjny i podniesienie świadomości użytkownika.
Sosna88
Gramowicz
14/07/2025 13:54
Albo jeszcze inaczej: zróbcie po prostu grę bez always online :D