Magic: The Gathering może się pochwalić najlepiej sprzedającym się zestawem w historii gry karcianej.
Dodatek Final Fantasy do karcianki Magic: The Gathering okazał się niesamowitym sukcesem komercyjnym, osiągając sprzedaż o wartości 200 milionów dolarów w zaledwie jeden dzień. To nie tylko rekordowa sprzedaż w krótkim czasie, ale również najlepiej sprzedający się zestaw w całej historii Magic: The Gathering. Hasbro, które poinformowało o tym wyniku nie kryje zadowolenia z wyniku.
Magic: The Gathering i Final Fantasy
Dodatek Final Fantasy do Magic: The Gathering rozbił bank
Zestaw wprowadził do świata Magic: The Gathering postacie, lokacje, zaklęcia i potwory znane z różnych odsłon kultowej sagi Final Fantasy. Każdy element tego dodatku sprzedał się błyskawicznie, od boosterów po kolekcjonerskie pudełka. Dla porównania poprzedni hit Magic: The Gathering w kolaboracji z Władcą Pierścieni potrzebował aż sześciu miesięcy, by osiągnąć taki sam wynik sprzedaży, jaki Final Fantasy osiągnęło w jeden dzień. Warto pamiętać, że zestaw z uniwersum Tolkiena zawierał legendarną, jedyną w swoim rodzaju kartę “Jedyny Pierścień”, którą później kupił raper Post Malone za miliony dolarów.
Jak poinformował dyrektor generalny Hasbro, Chris Cocks w rozmowie z serwisem Game Spot:
Nie byliśmy w stanie wyprodukować wystarczająco dużo zestawów, nie nadążaliśmy z produkcją. Zwiększaliśmy nakład aż czterokrotnie przed premierą, ale i tak popyt przewyższył wszystko, co kiedykolwiek widzieliśmy. To była skala, której wcześniej nie doświadczyliśmy, wzrost o dziesiątki procent względem jakiegokolwiek wcześniejszego wydania.
GramTV przedstawia:
Ogromne zainteresowanie wzbudziły zwłaszcza Collector Boostery, czyli specjalne pakiety zawierające rzadkie i ekskluzywne karty, których nie dało się zdobyć w standardowych zestawach Play Boosters. Już tydzień po premierze, ceny boxów Collector Boosters na targach i konwentach sięgały 1000 dolarów, czyli ponad dwukrotnie więcej niż sugerowana cena detaliczna.
Final Fantasy to kolejna już gamingowa marka, która doczekała się kolaboracji z Magic: The Gathering w ramach inicjatywy Universes Beyond. Wcześniej gracze mogli się cieszyć udanymi zestawami opartymi na grach Fallout oraz Assassin’s Creed. Sukces Final Fantasy potwierdza, że łączenie kultowych marek z uniwersum Magic jest nie tylko trafionym ruchem marketingowym, ale też doskonałym sposobem na przyciągnięcie nowych graczy i kolekcjonerów do legendarnej karcianki.
Nigdy w to nie grałem, więc co do samej gry się nie wypowiem, ale rozwala mnie to jak absurdalnie gigantyczny można mieć zarobek na czymś takim. To jest coś czego mój mózg chyba nie pojmie choćby się bardzo starał :D i żeby nie było, nie mam nic do karcianki, chodzi mi o sam fakt, że jednym ruchem i podejrzewam że niskim kosztem można zgarnąć taki hajs.
Ta karcianka, jak i Pokemon to unikat na skale światową co chyba już nigdy nikt nie powtórzy, to coś na miare klocków Lego. Jak małym kosztem wymyślić coś, co praktycznie każdemu odpowiada, wszędzie może być używane i dodatkowo kasa leci cały czas, kosztów brak, inwestycji brak, jedynie tworzyć i produkować więcej :DChyba jeszcze można dodać ogólną marke Dnd do tego, figurki warhammera. Bo obecne rzeczy to chwilowa moda, za 2 lata już nikt tego nie pamięta i nie kupuje. A te wszystkie można powiedzieć 'dziadki' to już na rynku od 20 lat są. Dzisiaj jak nie znajdziesz kogoś do współpracy, nie zatrudnisz w reklamie Lady Gagi czy David Beckhama to twój produkt znika, nikt go nie kupi, a MTG czy pokemon ? Ktoś widział chociaż jedną reklame na zasadzie współpracy ? Pewnie były, ale kto chce to znajdzie informacje i kupi te rzeczy/ karty, bez marketingu.
Silverburg
Gramowicz
26/07/2025 14:12
Zabawę z MTG porzuciłem w późnym liceum, kiedy mój deck został zbanowany na turniejach, bo kluczowe karty trafiły do starej edycji. Wtedy stwierdziłem, że "takiego wała" i przestałem płacić za coś,c o dezaktualizują po to, aby sprzedać to samo po raz kolejny.
Jedyny problem to że jednak mocne decki potrzebują zwykle dużo Rare-ów i Mythiców, choć i tu da się pokombinować.
I właśnie dlatego gram w Arenę, bo nawet jeśli nie mam wymaksowanego decku (chociaż przy Dragonstormie poszalałem - złożyłem dwa naprawdę mocne smokowe decki i wróciłem do czasów, gdy grałem starym Stormem z czasów Chapin-Nassif... prawie), to i tak dobrze się bawię.
Gdybym miał grać w papierowego MTGa, to prawdopodobnie bym się już dawno samozaorał finansowo. Nawet, jakbym pomyślał o graniu Commandera, który aktualnie też kosztuje krocie. Tutaj jestem jednak w stanie to zrozumieć, bo Commander jest trochę rozpoznawany bardziej jako planszówka niż TGC.