Zmiana warty wieloosobowych shooterów, czyli wielki powrót i upadający gigant

Mateusz Mucharzewski
2025/11/24 10:00
2
0

Battlefield wraca do łask, ARC Raiders jest sensacją, a Call of Duty pierwszy raz od dwóch dekad traci pozycję lidera. Na jak długo?

Zmiana warty wieloosobowych shooterów, czyli wielki powrót i upadający gigant

Bardzo skwaszone miny muszą mieć decydenci Activision, a przede wszystkim Microsoftu, który ledwo położył ręce na nowej inwestycji, a ta już traci swoje najcenniejsze aktywo. Nowe Call of Duty rozczarowuje jakością, ale też sprzedaje się bardzo mocno poniżej oczekiwań, stawiając pod znakiem zapytania rozkład sił na rynku wieloosobowych shooterów. Niesprzyjające okoliczności i wyjątkowa konkurencja sprawiły, że gracze znaleźli nowe, lepsze możliwości. To moment, który Activision może niepokoić, ale nas, graczy, ekscytować.

Ostatni raz podobną sytuację mieliśmy w 2016 roku, kiedy na rynek w krótkim czasie trafiły trzy podobne gry – pierwszoosobowe shootery z efektowną kampanią single player oraz mocnym multiplayerem. To był Titanfall 2, Battlefield 1 oraz Call of Duty: Infinite Warfare. Trzy kapitalne produkcje, każda na wysokim poziomie w obu głównych trybach. Ostatecznie wielkim przegranym okazał się shooter Respawn Entertainment, który sprzedał się słabo i nigdy nie doczekał kontynuacji. To był też ostatni moment, w którym mogliśmy mówić o wielkim Battlefieldzie. Kolejne lata przyniosły dominację Call of Duty oraz utworzenie się nowego segmentu, opartego na modelu free2play oraz trybie battle royal. Dzisiaj historia się powtarza, ale delikatnie zmieniają się główni aktorzy – Call of Duty Black Ops 7, Battlefield 6 oraz ARC Raiders. Wyniki są zgoła odmienne niż 9 lat temu.

Bez zbędnego przedłużania przejdźmy do liczb na Steamie, które dobrze oddają skalę zainteresowania poszczególnymi grami. Spójrzmy na sumę graczy jednocześnie bawiących się w każdą z tych gier – w szczycie oraz obecnie (stan na 22.11).

  • Battlefield 6 – 747 tysięcy w szczycie, ~ 150 tysięcy obecnie
  • ARC Raiders – 481 tysięcy w szczycie, ~ 200 tysięcy obecnie
  • Call of Duty – 100 tysięcy w szczycie, ~ 55 tysięcy obecnie

W przypadku hitu Activision musimy pamiętać o ważnym szczególe. Wydawca wymyślił, że zgrupuje w jednej aplikacji wszystkie części, a kampanie single player będzie sprzedawać jako oddzielny komponent (DLC). Powyższy peak pochodzi z okresu premiery Black Ops 7. Dodajmy do tego fakt, że to nie są tylko gracze bawiący się w tę część, a we wszystkie, które znajdują się wewnątrz tej jednej aplikacji. Tym bardziej widać, że wynik Call of Duty jest zaskakująco słaby. W ARC Raiders gra obecnie 4 razy więcej osób niż we wszystkie ostatnie części hitu Activision razem wzięte i to mimo braku kampanii single player.

GramTV przedstawia:

Steam nigdy jednak nie był główną platformą dla Call of Duty. Aby lepiej ocenić sytuację serii należy spojrzeć też na rynek konsolowy. Tutaj jednak próżno szukać powodów do optymizmu. W Europie (dane GfK) sprzedaż fizyczna stopniała o 61% względem zeszłorocznego Black Ops 6. Według szacunków GSD (sprzedaż fizyczna i cyfrowa, ale bez usług subskrypcyjnych) w tygodniu premiery gra Activision była najchętniej kupowanym tytułem na Starym Kontynencie, ale zanotowała wynik o 63% słabszy niż Battlefield 6 w analogicznym okresie od debiutu. Szacuje się, że spadek sprzedaży między Black Ops 7 a Black Ops 6 to nawet 50%.

Według danych Circana Battlefield 6 to najchętniej kupowana gra w USA w tym roku i najlepiej sprzedająca się część serii. Z kolei ARC Raiders miało na początku listopada 4 mln sprzedanych kopii (wg Gamalytic do dzisiaj jest ich już więcej na samym Steamie), a Nexon, spółka-matka studia Embark, uznał to za najlepszą premierę w swojej historii. Znaczące wzrosty widać też w porównaniu do The Finals, pierwszej gry szwedzkiego dewelopera. Mimo że jest to tytuł free2play, liczba graczy jest wyraźnie niższa, co część analityków uznaje za kolejny sygnał odejścia od darmowych tytułów na rzecz płatnych.

Powierzchowne spojrzenie na sytuację jest bardzo pesymistyczne dla Call of Duty. Duża i ekscytująca konkurencja to jedno, ale nie możemy zapomnieć o rozczarowującym poziomie gry, której brakuje świeżości, nowych pomysłów, a kampania single player (w praktyce zamieniona w kooperacyjną) uznawana jest za najsłabszą w całej historii cyklu. Oczywiście część spadków należy zrzucić na kark dostępności w Game Passie – o tym szerzej pisałem w zeszłorocznym artykule. Mimo wszystko liczba graczy jest bardzo rozczarowująca, a ofiar obecnej rywalizacji może być więcej niż może się wydawać. Paradoksalnie poszkodowanym jest między innymi… Sony.

Komentarze
2
wolff01
Gramowicz
24/11/2025 16:38

Multiplayer mnie mało interesuje, ale od znajomych wiem jedno - wielu z nich wróciło do grania w strzelanki multi dzięki najnowszemu Battlefield, bo podobno gra się w to jak "za dawnych lat". Mam znajomych którzy mieli swoje grupy i bardzo intensywnie grali w tego typu gry i właśnie Battlefield jest udany do tego stopnia że wręcz reaktywował stare przyjaźnie i grupy. To wyznacznik sukcesu gdy udaje się przyciągnąć starego dziada - weterana :) 

fenr1r
Gramowicz
24/11/2025 10:06

Dawno nie grałem, ale zdaje się, że CoD da się odpalić przez battle.net z pomięciem Steam? Pytanie co jest główną serwisem. 

Druga spraw, byłoby niesamowitym osiągnięciem, gdyby MS zdołał zniszczyć dwie największe marki sieciowych FPS: Halo i CoD. :D