Sniper: Ghost Warrior Contracts 2 - recenzja. Bezpieczna kontynuacja

Adam "Harpen" Berlik
2021/06/07 12:40
2
0

Półtora roku po premierze Sniper: Ghost Warrior Contracts otrzymaliśmy drugą odsłonę tego cyklu. Czy warto było czekać?

Sniper: Ghost Warrior Contracts 1,5

Zanim odpowiem na to pytanie, chciałbym zaznaczyć, że zanim napisałem ten tekst postanowiłem przeczytać swoją recenzję Sniper: Ghost Warrior Contracts. Odniosłem bowiem wrażenie, że CI Games stworzyło grę, którą śmiało można określić mianem pakietu dodatkowych map do pierwowzoru. Czytając tamten artykuł pomyślałem, że mógłbym podmienić w nim tytuł na Sniper: Ghost Warrior Contracts 2 i całość niemalże pasowałaby do tego, co polskie studio zaproponowało w “dwójce”.

Sniper: Ghost Warrior Contracts 2 posiada niemal identyczny interfejs i te same animacje przeładowywania broni, kill-cama czy innych elementów, co sprawia, że można mieć lekkie deja vu. Zwłaszcza, że nawet menu główne oraz ekrany wyposażenia, lista wyzwań czy też drzewko rozwoju do złudzenia przypominają to, co otrzymaliśmy kilkanaście miesięcy temu. Ba! Niekiedy odniosłem również wrażenie, że CI Games wykorzystało assety z pierwowzoru, umieszczając je w recenzowanej produkcji. O identycznych założeniach i tych samych rozwiązaniach w mechanice rozgrywki nie trzeba wspominać, prawda? Jest jednak na szczęście coś, co ewidentnie odróżnia Sniper: Ghost Warrior Contracts 2 od poprzedniej części serii.

Sniper: Ghost Warrior Contracts 2 - recenzja. Bezpieczna kontynuacja

Co nowego?

Największą atrakcją Sniper: Ghost Warrior Contracts 2 są etapy, w których likwidujemy wskazane cele na dalekim dystansie. Zaraz, zaraz - przecież to już było! Fakt, ale nie na taką skalę. Gra zawiera kontrakty, w których musimy wycelować z odległości ponad 1000 metrów. Nie ma możliwości przedostania się do bazy wroga i zabicia wskazanego przeciwnika z bliska. Musimy działać precyzyjnie, bo kilometrowy dystans, jaki dzieli nas od niczego niespodziewającego się intruza niewątpliwie budzi respekt.

Sniper: Ghost Warrior Contracts 2 posiada aż cztery poziomy trudności w przeciwieństwie do trzech, które otrzymaliśmy w “jedynce”. Piszę o tym dlatego, że gra jest bardziej przystępna dla nowicjuszy niż Sniper: Ghost Warrior Contracts. Możemy bowiem skorzystać z ułatwienia, dzięki któremu na ekranie pojawi się czerwona kropka informująca nas o tym czy pocisk trafi we wskazany cel lub nie - wówczas kolor zmienia się na pomarańczowy. Nie musimy więc przejmować się odległością, kierunkiem i prędkością wiatru. Wystarczy jedynie odpowiednie przybliżenie i ustawienie lunety.

GramTV przedstawia:

Jeśli chodzi o sztuczną inteligencję, to cóż… Ogólnie jest w porządku i wrogowie zachowują się racjonalnie, ale zdarza im się czasem zrobić coś głupiego. Widok strażnika, który zamiast stać przy barierce chodzi w miejscu nie powinien nikogo dziwić. Zaskakujące jest natomiast to, że czasem, gdy zlikwidujemy jednego żołnierza, to stojący obok kumpel tylko wzruszy ramionami i będzie dalej patrolował okolicę. Niekiedy wrogowie zmierzający do nas idą okrężną drogą, a momentami zyskują nadprzyrodzone moce, widząc nas przez ścianę. Na szczęście jednak do wspomnianych sytuacji dochodzi sporadycznie.

Gra na kilka wieczorów

Po zakończeniu ostatniego kontraktu i obejrzeniu dość przewidywalnego zakończenia licznik na Steamie wskazywał, że przeszedłem Sniper: Ghost Warrior Contracts 2 w 13 godzin z niewielkim hakiem. Tak naprawdę jednak czas rozgrywki uzależniony jest od stylu gracza, bowiem możemy działać w ukryciu (jest to wręcz zalecane na wyższych poziomach trudności, gdzie w otwartej walce praktycznie nie mamy szans na przeżycie) lub też wziąć udział w bezpośredniej konfrontacji z siłami wroga (jeśli zdecydujecie się na taką taktykę, polecam odpalić grę na “easy”).

CI Games zapowiadało, że Sniper: Ghost Warrior Contracts 2 zaoferuje pięć rozbudowanych map. Na każdej z nich możemy spędzić kilka godzin z wyjątkiem ostatniej, gdzie otrzymujemy raptem dwie krótkie misje zajmujące łącznie kilkanaście minut. Poza głównymi zadaniami, których ukończenie wymagane jest do odblokowania kolejnej lokacji, mamy również znane z pierwszej części łowy, czy swojego rodzaju questy poboczne. Oprócz tego eksplorując mapy możemy znaleźć dodatkowe elementy wyposażenia i znajdźki.

Komentarze
2
Fun_g_1_2_3 napisał:

Jak zawsze -> największa bolączka polskich gier to język polski w grze, albo jego brak.

Bo tak naprawdę na dwoje babka wróżyła - albo będzie dobry, albo nie będzie. A jak go nie ma w ogóle, to też jest źle... nawet jakby był to łamany polski z próbami odtworzenia gagów/tekstów z angielskiego na nasz język.

I tak źle, i tak nie za dobrze czasami 🤷‍♂️

Fun_g_1_2_3
Gramowicz
07/06/2021 14:39

Jak zawsze -> największa bolączka polskich gier to język polski w grze, albo jego brak.