Recenzja Scarlet Nexus - masz wiadomość...

Mimo naprawdę świetnego pomysłu na siebie oraz niesamowitego świata Scarlet Nexus rozpatruję w kategoriach małego rozczarowania w 2021 roku.

Recenzja Scarlet Nexus - masz wiadomość...

Scarlet Nexus był dla mnie jedną z tych produkcji, na które czekałem niecierpliwie w tym roku. Nie tylko ze względu na jRPGowe zacięcie w połączeniu z efektownymi akcjami, ale również brainpunkowy klimat. Wszystko na papierze zapowiadało się naprawdę wyśmienicie i… niestety, coś tutaj mi nie zagrało w stu procentach.

Nie chodzi bowiem o zbyt wysokie oczekiwania, a raczej o to, że o ile miejscami Scarlet Nexus wychodzi grubo ponad przeciętność, tak w innych zawodzi po całości. Do tego stopnia, że po pokonaniu pierwszej ścieżki czułem się tak, jakbym przebiegł maraton. Problem w tym, że czekała mnie jeszcze druga połowa tego dystansu…

Fabularny Matrix

GramTV przedstawia:

Na co jednak trzeba zwrócić uwagę to fakt, że w idealnym świecie, aby w pełni poznać historię Scarlet Nexus trzeba przejść grę dwoma bohaterami – Yuito i Kasane. Głównie dlatego, że pewne wydarzenia są unikalne dla konkretnych bohaterów i o wiele łatwiej jest zrozumieć ich motywacje lub też przyczyny ich zachować. Z drugiej strony teoretycznie to, co wydaje się mocno poszatkowane i nielogiczne powinno być o wiele łatwiejsze wtedy do zrozumienia. Koniec końców można mieć wrażenie, że tak właściwie przebijanie się przez dwie różne ścieżki tylko po to, aby te wszystkie elementy poznać jest… zupełnie niepotrzebne.

Sam pomysł na dwie historie łączące się w całość nie jest niczym złym. Zwłaszcza, że jeśli da się dobrze rozegrać temat i zasiać w graczu ziarno niepewności, to aż ciągnie do sprawdzenia tego, jak do tego wszystkiego doszło po drugiej stronie. Problem w tym, że w Scarlet Nexus tej potrzeby nie poczułem, a nawet kompletnie mi się tego odechciało z dwóch powodów.

Pierwszym powodem jest to, że bohaterowie z tej drugiej ścieżki sami wspominają w rozmowach o tym, co działo się w trakcie ich przygód. Oznacza to również, że właściwie nie ma sensu przebijać się ponownie przez ok. 20h rozgrywki tylko po to, aby dowiedzieć się czegoś konkretnego. Jasne, nie mamy dokładnego obrazu sytuacji, ale to co trzeba wiemy. Drugim powodem natomiast jest to, że przechodząc grę od nowa (nawet w trybie New Game EX) wszystkie samouczki musimy przechodzić… ponownie, co kompletnie wybija z rytmu. Powiem więcej – oddałbym królestwo za to, aby móc przeskoczyć przez rozdziały i rozegrać tylko te fragmenty, które chcę sprawdzić z pominięciem przerw na umacnianie więzi z resztą załogi.

Żeby jednak nie było, to historia zawarta w Scarlet Nexus zła nie jest. Co prawda na początku można być mocno zagubionym w tym całym świecie, a pewne wątki pachną chwytami z innych tytułów, ale po zobaczeniu napisów końcowych byłem zadowolony. Wszystko jednak rozbija się o sposób podania tego wszystkiego – miało być ambitnie, w nawiązaniu do pewnych tricków stosowanych przez innych, ale ostatecznie nie ma nic, co mogłoby zachęcić gracza do przejścia gry ponownie drugą postacią. Chociaż w tym wypadku słowo „ponownie” to trochę nadużycie, bo to jednak jedna historia podzielona na dwie różne strony.

Komentarze
2
JakiśNick napisał:

Ostatnie 3 dni mojego grania przed ukończeniem gry wyglądały tak, że myślałem, że następnego dnia już będzie finał, a potem przychodził kolejny dzień, grałem 2-3 godziny, przechodziłem kolejny rozdział i znowu byłem pewien, że następnego dnia wreszcie to skończę. Kiedy po nieco ponad 31h ukończyłem ścieżkę chłopaka nie miałem kompletnie ochoty na ścieżkę dziewczyny, zwłaszcza, że moce te same, różnica polega chyba na tym, że ma ona ataki zasięgowe zamiast walki mieczem.

O dokładnie to - pamiętam, jak weekendowo przed spadnięciem embargo myślałem, że "zmęczę" to wszystko i będzie po sprawie... ale ostatecznie zmęczenie wzięło górę i poszedłem spać.

Następnego dnia zadowolony pomyślałem, że szybko skończę, bo to przecież tylko zakończenie i można lecieć dalej... TAK BARDZO SIĘ MYLIŁEM. Nawet dość przeciągnięte zakończenia da się grać tak, aby nie czuć, że coś już się męczy tak doszczętnie (a szkoda, bo te walki mimo wszystko były całkiem fajne - i jedna, i druga mi się podobała... droga do nich już nie).

JakiśNick
Gramowicz
05/07/2021 22:28

Ostatnie 3 dni mojego grania przed ukończeniem gry wyglądały tak, że myślałem, że następnego dnia już będzie finał, a potem przychodził kolejny dzień, grałem 2-3 godziny, przechodziłem kolejny rozdział i znowu byłem pewien, że następnego dnia wreszcie to skończę. Kiedy po nieco ponad 31h ukończyłem ścieżkę chłopaka nie miałem kompletnie ochoty na ścieżkę dziewczyny, zwłaszcza, że moce te same, różnica polega chyba na tym, że ma ona ataki zasięgowe zamiast walki mieczem.

Fabuła momentami ciekawa, szczególnie od 2 połowy gry, ale niestety jest dużo niedopowiedzeń w jednej chwili a zbyt dużo wyjaśniania w drugiej. Np. nie bardzo rozumiem dlaczego nasz bohater zdrajca najpierw ucieka z miasta i się ukrywa a potem może po nim swobodnie chodzić i cały wątek naszej zdrady gdzieś rozchodzi się po kościach, nie ukrywamy się przed wojskiem ani nic.

Walka owszem fajna, mamy wrażenie bycia op, a jednocześnie przeciwnicy mają na tyle dużo hp, że nie zabijamy ich na hita. Niestety już od połowy gry nie czułem potrzeby dalszego rozwijania postaci. Połowa skilli jest zbędna i kupowałem je mocno na siłę, tylko po to, żeby wydać zalegające punkty postaci na cokolwiek. Ponadto z czasem nużyło mnie tłuczenie tych samych przeciwników w kółko, zwłaszcza, że na niektórych np. pancernego aligatora nie było skutecznego sposobu na szybkie ich zabicie i pozostawało tylko tłuczenie atakami lub spuszczanie sterty skrzynek na głowę.

O ile epizody przerwy na początku były fajne bo zamienialiśmy parę zdań z npcami i wymienialiśmy się prezentami o tyle potem stało się to nużące. Trzeba było dawać coraz więcej prezentów, chodzić z nimi na misje poboczne i gadać coraz więcej. Pod koniec gry jeden epizod przerwy trwał 30-60 minut samego chodzenia, gadania i zarządzania ekwipunkiem. Gdyby wyciąć wszystkie zbędne momenty grę można by pewnie przejść w ok. 20h jak autor recenzji. Może wtedy byłbym zadowolony i czułbym niedosyt. Zamiast tego spędziłem kupę czasu przechodząc te same lokacje po kilka razy, żeby wykonać debilne misje poboczne typu zabij przeciwnika X atakiem Y z postacią Z żeby dostać kwiatka albo inny obraz który dasz jako jeden z pięciu prezentów NPCowi, żeby poprawić relację z nim o 1/6. Koszmar! Ale cóż, azjatyckie gry ;)

Zakończenie trwało godzinę (bodajże 3 fazy walki i jeszcze więcej gadania). Zmęczyło mnie do tego stopnia, że wyłączyłem się i nie wiem o co tam dokładnie chodziło. Nie warto było się tak starać...