Gliniarz i prokurator (w jednym) – recenzja filmu Oskarżyciel

Łukasz M. Wiśniewski
2025/11/28 18:00
0
0

Donnie Yen stworzył połączenie dramatu sądowego z kinem kopanym, a gracze i graczki znajdą tu kilka dodatkowych smaczków…

Gliniarz i prokurator (w jednym) – recenzja filmu Oskarżyciel
Festiwal Filmów Azjatyckich Pięć Smaków

Oskarżyciel (Ng poon) jest projektem szalonym. Scenariusz luźno bazuje na prawdziwej sprawie sądowej, film powstał z inicjatywy chińskiej Najwyższej Prokuratury Ludowej, ale po drodze dostał potężny zastrzyk DNA hongkońskiego kina akcji. Końcowy efekt nie ma prawie nic wspólnego z prawdziwymi wydarzeniami, niewiele z pierwotną wizją oficjeli, za to mnóstwo z kinem kopanym i całkiem sporo ukłonów dla gier wideo. Co najważniejsze, wszyscy w sumie są zadowoleni: wyłożona kasa zwróciła się kilkukrotnie, z propagandy zostało jedynie tyle, by urzędnicy od grantów nie stracili pracy, a sam film kipi akcją i kaskaderskimi popisami jak za najlepszych czasów hongkońskiego kina.

Z sądowej sali na wielki ekran

W 2016 roku hongkońskimi mediami i opinią publiczną wstrząsnęła sprawa niejakiego Ma Ka-kina, który posłużył za rodzaj słupa handlarzowi narkotyków, a w wyniku działań obrońców został wprowadzony w błąd i wziął całą winę na siebie. Chińska Najwyższa Prokuratura Ludowa posiada biuro do spraw filmów i telewizji, które – jak łatwo się domyślić – odpowiada za działania na rzecz wizerunku. Sprawa została wytypowana jako bardzo dobry materiał na dramat sądowy, pokazujący, że co prawda błędy się zdarzają, ale da się je naprawić, bo w prokuraturze pracują ludzie dedykowani sprawiedliwości. Zapewne w tej formie obraz okazałby się kolejnym propagandowym produkcyjniakiem, ale na wykonawcę wybrano hongkońską wytwórnię Mandarin Motion Pictures… Raymond Wong wraz z synem Edmondem uznali, że skoro mamy temat handlu narkotykami, to aż się to prosi o solidną dawkę akcji z udziałem triad i niezłomnych stróżów prawa, podaną w najlepszym sosie z choreografii kung-fu.

Z sądowej sali na wielki ekran, Gliniarz i prokurator (w jednym) – recenzja filmu Oskarżyciel
Festiwal Filmów Azjatyckich Pięć Smaków

W międzyczasie nadeszła pandemia, ale ten okres zamrożenia produkcyjnego Wongowie wykorzystali na rozmowy z przedstawicielami wymiaru sprawiedliwości i policjantami, by film miał sens również w swej warstwie sądowniczej i dochodzeniowej. Główną rolę, a potem również krzesło reżysera, dostał Donnie Yen, legenda kina akcji, który mimo sześćdziesiątki na karku wciąż jest niesamowicie sprawnym wojownikiem, znającym półtora tuzina stylów. Nagle kilka planowanych w scenariuszu ognistych debat zamieniło się w kolejne sceny walk, a do obsady dołączyli stali współpracownicy Yena, w tym Kang Yu, specjalista od odgrywania złoli. W efekcie powstała mieszanka gatunkowa, o której dotąd nikt nie pomyślał, a kasy w kinach pokazały, że mnóstwo ludzi jej potrzebowało. Niestety tryumfalny pochód kinowy zakończył się na Azji. Na Zachód Oskarżyciel jak na razie dociera jedynie dzięki festiwalom – w polskim przypadku jest to Festiwal Filmów Azjatyckich Pięć Smaków.

Gliniarz, który został prokuratorem

Głównym bohaterem Oskarżyciela jest Fok Chi-ho, doświadczony policjant z pionu antynarkotykowego. Po pewnej skandalicznej sprawie sądowej, w której obrona przekręca wszystko na korzyść bandyty i przeciwko policjantce, która go zatrzymała, Fok postanawia wzmocnić „drugą linię”, czyli zostać prokuratorem. Jego pierwszą sprawą jest filmowa wariacja procesu Ma Ka-kina (tu nazywa się on Ma Ka-kit i wciela się w niego bardzo obiecujący młody aktor Mason Fung). Zblatowanych z przestępcami obrońców dostajemy w wersji całej sprawnie działającej firmy, której szefem jest Au Pak-man, postać charyzmatyczna i parszywa zarazem, co doskonale oddał grający go Julian Cheung. W szranki o zdobycie największej niechęci widowni staje z nim Mandy Wong w roli adwokatki, która wygrała sprawę, będąc katalizatorem życiowej decyzji Foka. Ogólnie obrońcy są tu albo szumowinami, albo partaczami. Przedstawiciele prokuratury wypadają nieco lepiej, ale patrząc na ich „wygodnictwo”, niechęć do poświęcania czasu na badania kwestii budzących uzasadnione podejrzenia, dość długo można się zastanawiać, czy też nie są jakoś umoczeni. Zresztą sala sądowa stanowi ukoronowanie szeregu złożonych czynności, z których tu jedną z kluczowych okazuje się… kopanie ludzi po twarzach.

Festiwal Filmów Azjatyckich Pięć Smaków

GramTV przedstawia:

Z oryginalnej sprawy pozostawiono w Oskarżycielu jedynie jej ogólny zarys, w scenariuszu jest to tylko element zakrojonej na szeroką skalę działalności triad, do tego przedstawionych w typowy dla hongkońskiego kina akcji sposób: przerysowani szefowie i całe armie bandytów na ich usługach. Przeciwko tym przeważającym siłom, uzbrojonym w broń palną, kije bejsbolowe i maczety, stoją dwie pary rąk i nóg: Fok Chi-ho i młody gliniarz Lee King-wai (plus, po odpowiednim czasie, opancerzone i ciężko uzbrojone oddziały policji). W tego drugiego wcielił się… piosenkarz, czyli Michael Cheung (pseudonim sceniczny MC), który z początku obawiał się, czy podoła tak wymagającej fizycznie roli, ale ostatecznie Donnie Yen go przekonał. Choć reżyser w swej karierze nieraz układał choreografię scen walk (na przykład w Blade II), do tego filmu zatrudniono specjalistę z Japonii – Takahita Ouchi’ego. Z powodu częstego zamieszania na planie, które wynikało z kwestii językowych, do planowania układów dołączyli regularnie współpracujący z Donniem Yenem Kenji Tanigaki oraz (i tak mający rolę w filmie) Kang Yu. W efekcie otrzymaliśmy ciekawą mieszankę scen walk.

Festiwal Filmów Azjatyckich Pięć Smaków


Trudno się dokopać do informacji, kto w jakim stopniu stał za choreografią poszczególnych scen walki w Oskarzycielu, ale ewidentnie w tej trójce osób decyzyjnych znalazł się fan gier wideo. Pierwsza sekwencja akcji, czyli starcie sił policyjnych z gangiem, jest w dużej mierze zrealizowana z perspektywy pierwszoosobowej. To my niejako jesteśmy Fokiem, widzimy jego oczami, zmieniamy broń, używamy przedmiotów, podnosimy tarczę szturmową po powalonym gliniarzu… Nieco później zaczynają się elementy, których trudno nie zaliczyć do mrugnięć okiem do Cyberpunka 2077. Na przykład Lee King-wai, ścigając podejrzanego, wpada w zaułek pełen śmieci (i w sensie przedmiotów, i ludzi), który wygląda niczym sceneria z tej gry, a do początkowej bandy dołączają po jakimś czasie uzbrojone w maczety posiłki na motocyklach. Główny rzeźnik triad, którego oczywiście odgrywa Kang Yu, jest nadludzko silny i wytrzymały, zupełnie jakby został podskórnie napakowany chromem. Jasne, CP2077 czerpał z hongkońskich akcyjniaków, więc może to tylko zbieg okoliczności, pomyliłem jajko z kurą, ale…

Hongkong po cesji przeżywa burzliwe czasy, a lokalna kinematografia szuka nowej tożsamości. Powrót do czasów, gdy to tam wyznaczane były trendy dla kina akcji, raczej nie jest już możliwy, bo miasto się bardzo zmieniło, kręcenie w terenie wymaga zezwoleń i wysokich opłat za zamykanie ulic. Złota era niskobudżetowej partyzantki nie wróci, a do produkcji potencjalnych blockbusterów trzeba wielkich pieniędzy. O te zaś często trzeba zabiegać w nowej/starej macierzy, co wymaga kompromisów. Na szczęście czasem komuś udaje się stworzyć widowisko jak za dawnych lat, a ekipa festiwalu Pięć Smaków ściąga je do Polski. W zeszłym roku opisywaliśmy film Zmierzch wojowników: Miasto za murami, w tym roku tego typu obrazem jest właśnie Oskarżyciel. Polecam skorzystać z tego, że do końca listopada można go obejrzeć w ramach festiwalowego programu online 19 edycji Pięciu Smaków. Inna okazja może się nie zdarzyć albo trzeba będzie na takową czekać latami…

7,2
Oskarżyciel to wybuchowa mieszanka dramatu sądowego, kryminału i akcyjniaka opartego na sztukach walki, która zapewnia solidną porcję rozrywki.
Plusy
  • Pomysłowe sceny walki, w których bohaterowie wykorzystują nie tylko swe kończyny, ale i to, co mają pod ręką
  • Punkt ciężkości – pokazanie, jak niebezpieczne jest prawo w rękach skorumpowanych prawników i bandziorów, którzy rozumieją jego działanie, oraz tragedii ich ofiar
  • Szczypta humoru (świetne one-linery)
  • Porządne zdjęcia i ścieżka dźwiękowa
Minusy
  • W paru miejscach wyraźne cięcia przy montażu (choć Donnie Yen wciąż jest supermanem kina akcji, ma już jednak swoje lata)
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!