Frostpunk: Gra planszowa - recenzja. Specjalista od nokautów

Patryk Purczyński
2023/03/06 14:30
7
0

Frostpunk jest wierną adaptacją gry komputerowej, ale czy to oznacza, że dorównuje klasą swemu pierwowzorowi? Tytuł wyjątkowo mocno polaryzuje.

Frostpunk: Gra planszowa - recenzja. Specjalista od nokautów

Przez ostatni tydzień z okładem robiłem wszystko, żeby Frostpunk mnie zaakceptował. Tuliłem, skakałem nad nim, wgłębiałem się w niuans każdej decyzji, analizowałem co poszło źle, co można by było jeszcze poprawić, co odpuścić, żeby gdzie indziej nadrobić. Niestety, zostałem odrzucony. Zostałem odrzucony jak implant zostaje odrzucony przez organizm. Choćbym nie wiem jak się starał, nie stopiłem lodowego serca planszowej adaptacji świetnej gry komputerowej, którą w 2018 roku na świat sprowadziło polskie 11 bit studios. Frostpunk nie jest pierwszą produkcją tej ekipy, która została wprowadzona w świat bez prądu. Wcześniej ten sam los spotkał inny wielki hit zespołu, This War of Mine. Podobnie jak wówczas Michał Oracz, tak tym razem Adam Kwapiński wykonał kawał roboty, żeby jak najwierniej odwzorować na planszy to, co znamy z monitorów naszych pecetów. Tylko czy to wystarczyło, by uczynić Frostpunk: Grę planszową tytułem godnym polecenia?

Raj dla masochistów

Raj dla masochistów, Frostpunk: Gra planszowa - recenzja. Specjalista od nokautów

Jeżeli lubicie deptanie po plecach i przyjmowanie ciosów mokrą ścierą w twarz, we Frostpunku poczujecie się komfortowo jak nigdzie indziej. Ta gra nie wybacza błędów. Ta gra nie toleruje nawet pozornie perfekcyjnych rozgrywek. Ta gra po prostu rzuca na glebę i dociska podeszwą tak długo, aż dasz jej wyraźnie do zrozumienia, że się poddajesz. Karty przygotowania do rozgrywki dzielą się na dwa warianty poziomów trudności: normalny i wysoki. Normalny powinien się nazywać “na pewno przegrasz”, dla wysokiego proponuję zaś “I na co Ci to, szaleńcze?”.

Z moich podejść do samego pierwszego scenariusza mógłbym napisać dziennik sromotnych klęsk. Za pierwszym razem ludzie chorowali tak bardzo, że nie było już ratunku. Tym bardziej, że im więcej chorób, tym mniej akcji dostępnych do wykonania. Postanowiłem więc ograniczyć zachorowania i mocno zainwestować w lecznice. Ale gdy co rundę trzeba łatać zamiast zbierać, to w końcu zaczyna brakować zasobów. A gdy zaczyna brakować zasobów to nie ma jak ogrzać mieszkańców. To z kolei implikuje wzrost zachorowań i zgonów. Zapomnijcie o mechanice za krótkiej kołderki. We Frostpunku próbujemy się okryć haftowaną chusteczką. A ponieważ wokół panuje mróz, to marzną i nogi, i tors.

Z małego ekranu na duży stół

Z małego ekranu na duży stół, Frostpunk: Gra planszowa - recenzja. Specjalista od nokautów

Jeśli po takim wstępie nie odpadliście z dalszego rendez vous z planszowym Frostpunkiem, oto co gra ma do zaoferowania. Jako adaptacja wypada ona naprawdę okazale. Fani pecetowego oryginału odnajdą tu wiele znajomych elementów, od generatora ciepła począwszy, przez rozmaite budynki, które można postawić w obozowisku, aż po technologie do opracowania i prawa do ustanowienia. Podobnie jak w grze komputerowej sami zadecydujemy, czy wybudować dzieciom świetlicę, czy wręcz przeciwnie - zagonić je do pracy; czy zapewnić chorującym ciepłe posiłki, a może pakować trociny do racji żywnościowych? W tym miejscu warto przytoczyć słowa autora planszowego Frostpunka, Adama Kwapińskiego, z naszego wywiadu opublikowanego w ubiegłym roku:

Projektując gry planszowe musimy wyrzucać wszystko co jest zbędne. Zresztą uważam, że często to jest zaleta i przewaga nad grami elektronicznymi. Tam w ostatnich latach często widać bardzo mocno pójście w "szerokość" kosztem "głębi" - w to, że wszystkiego musi być więcej, co niekoniecznie w moim odczuciu służy grom. (...) W planszówkach taki kierunek jest mocno ograniczony z prostego powodu. (...) Krótko mówiąc, każdy fizyczny element ma swoją bardzo realną cenę, więc projektanci mając te x kart starają się zapełnić je rzeczami, które mają istotne znaczenie dla gry.

GramTV przedstawia:

W pudełku nie znajdziemy więc wszystkich kafelków budynków, kart scenariuszy, praw czy technologii znanych z wersji cyfrowej. “Mniej” w tym wypadku nie znaczy jednak “gorzej”. W żadnym momencie rozgrywki nie odczułem, by brakowało jakiegokolwiek budynku czy innego elementu; te, które są, spełniają swoją funkcję wzorcowo. Korespondują z licznymi mechanikami, które wprawiają rozgrywkę w ruch. Stanowią odpowiedź na poszczególne wyzwania, z jakimi przychodzi nam się we Frostpunku mierzyć. Mam na myśli zapewnienie mieszkańcom schronienia, zbieranie zasobów, dbanie o zdrowie i jedzenie.

Komentarze
7
ŚwierszczuYT
Gramowicz
17/03/2023 07:07

Świetna recenzja, postarałeś się :D

pepsi
Redaktor
Autor
07/03/2023 17:52
Sovilos napisał:

''Za każdym razem, gdy używamy węgla do zwiększenia ciepła, znaczniki surowca trzeba wrzucić do generatora przez górny otwór.''

Węgiel odrzucamy do zasobów ogólnych. Do generatora wrzucamy węgiel tylko w fazie sprawdzania przeciążenia i bierzemy go wtedy z zasobów ogólnych. Nie jest to 1 do 1.

Zgadza się, zastosowany przeze mnie opis jest nieprecyzyjny i rozjeżdża się z tym, co jest zawarte w zasadach. Dzięki za wyłapanie!

Sovilos
Gramowicz
07/03/2023 15:39

''Za każdym razem, gdy używamy węgla do zwiększenia ciepła, znaczniki surowca trzeba wrzucić do generatora przez górny otwór.''

Węgiel odrzucamy do zasobów ogólnych. Do generatora wrzucamy węgiel tylko w fazie sprawdzania przeciążenia i bierzemy go wtedy z zasobów ogólnych. Nie jest to 1 do 1.




Trwa Wczytywanie