Recenzja Forza Horizon 5 - ale Meksyk!

Forza Horizon 5 jest lepsza, większa i zdecydowanie ładniejsza od poprzedniczki. Jak “wyjeżdżać” w jesienno-zimowe wieczory, to tylko do Meksyku!

Recenzja Forza Horizon 5 - ale Meksyk!

Grając w Forza Horizon 5 przedpremierowo do recenzji cały czas w głowie miałem jeden z moich ulubionych momentów z programu „Top Gear”, w którym Jeremy Clarkson ocenia jeden z modeli Forda Fiesty wśród kilku różnych pytań zadaje również jedno, które może wydawać się pozornie zabawne: “Czy jest koloru zielonego?”. I po chwili odpowiada sobie: “Tak, jest koloru zielonego”.

Podobnie jest z najnowszą produkcją Playground Games. Instalujesz grę na dysku, otwierasz znajome menu główne, a po chwili rozgrywasz łudząco podobną do poprzednich gier sekwencję rozpoczynającą Festiwal Horizon. Gdy już docierasz na metę w Mercedes-AMG Project ONE, który zdobi okładkę gry, po chwili zadajesz sobie w głowie proste pytanie:

Czy to jest Forza Horizon? Tak, to jest Forza Horizon.

I bardzo dobrze, ponieważ jest to nadal ta sama, niesamowicie grywalna gra, którą znamy i lubimy. Z tą różnicą, że jest większa, ładniejsza i podlana meksykańską salsą. Warto jeździć, warto się bawić, warto zagrać w Forza Horizon 5!

Syndrom gwiazdy:

To, co tak naprawdę Forza Horizon robi trochę inaczej od innych gier wyścigowych to fakt, że wiele rzeczy jest praktycznie na wyciągnięcie ręki. Sam fakt tego, że główny bohater jest „gwiazdą” Festiwalu Horizon i na każdym kroku jest to przypominane zrzuca pewne ciśnienie związane z wbijaniem kolejnych poziomów sławy w stylu „od zera do bohatera”. Poziomy co prawda istnieją, ale są one raczej tylko wyznacznikiem tego, ile już przejeździliśmy czasu w grze (ewentualnie są powodem do losowania nagród).

Nie bez powodu również twórcy na sam start rzucają graczowi do wyboru samochody o odmiennym stylu i przeznaczone do zupełnie innych typów zawodów – Chevrolet Corvette Stingray Coupe (2020), Toyotę GR Suprę (2020) i Forda Bronco (2021). Każde przystosowane do innego typu wyścigów (klasyczne asfaltowe, uliczne, terenowe) i tak naprawdę w którą stronę się nie pójdzie… to i tak będzie dobrze. Głównie dlatego, że kasa z wyścigów i losowań sypie się cały czas, a kupno nowego samochodu nie jest wielce problematyczne, gdy część z nich łatwo zdobyć. Chyba, że w planach mamy zakup jakiegoś egzotyka za 2-3 miliony kredytów, to wtedy lepiej jest przemyśleć czy rzeczywiście będziemy nim jeździć.

Tak czy inaczej po kilkudziesięciu godzinach spędzonych z Forzą Horizon 5 w swoim garażu miałem ok. 80 samochodów z różnych klas i kategorii z ponad 500 dostępnych na premierę. Niewiele z nich kupiłem (np. Koenigsegg Agera, który potrzebny był do zrobienia kilku wyzwań), więc lepiej sobie trzymać kredyty na konkretne zabawki pod niektóre wyzwania czy wyścigi. Ewentualnie kupić sobie dom, jakieś fajne ciuchy dla swojego kierowcy, pobawić się modyfikacjami już posiadanych samochodów i bawić się dalej.

GramTV przedstawia:

Idąc nadal tropem „czego byśmy nie robili, to i tak będziemy do przodu”, to właściwie Forza Horizon 5 działa na bardzo prostym schemacie – jeździmy, zbieramy punkty Przygody Horizon i odblokowujemy kolejne jej części w sześciu kategoriach. Niektóre z etapów to dobrze znane wyścigi pokazowe, niektóre natomiast to fabularyzowane ciągi zadań pozwalające czasami na wybór jednej z dwóch ścieżek, do których można później wrócić. I właściwie pomysł jest naprawdę dobry gdyby nie fakt, że o ile historie są nawet interesujące, to są również bardzo sztywno momentami zagrane. Do tego stopnia, że chce się je przewinąć… ale nie można tego zrobić. Całe szczęście, że przy restarcie zadania nie trzeba ich wysłuchiwać ponownie. Czy przeszkadza to natomiast drastycznie w odbiorze gry? Niekoniecznie, bo mimo wszystko chodzi tutaj głównie o ściganie się, a nie rozpływanie się nad filmami między jednym a drugim eventem tak, jakby to miały być gry od pana Hideo K. Choć prawdę mówiąc, gdyby Playground Games zainwestowało w lepszej jakości dialogi oraz cutscenki z prawdziwego zdarzenia (jak te do zawodów pokazowych), to mogłoby to przybliżyć serię Forza Horizon do perfekcji. Takiej, którą bez większego zawahania można byłoby zwieńczyć „dyszką”, bo do całej reszty właściwie trudno mieć jakiekolwiek zarzuty.

Z drugiej strony doceniam strasznie to, że w dialogach non stop bohaterowie mówią o rodzinie. Taki tam smaczek dla fanów serii „Szybcy i Wściekli”, który do gry wyścigowej pasuje jak ulał. Szkoda, że ostatecznie nikt nie pociągnął tego tematu zdecydowanie szerzej.

Same same… but different!

Cała reszta natomiast to właściwie to, co znamy i lubimy w serii Forza Horizon – cała masa wyścigów i wyzwań dostępnych praktycznie od zaraz, zawartość tworzona przez graczy (własne modyfikacje tras, malowania itp.), szukanie zaginionych samochodów, Eliminator, Horizon Arcade i wiele innych. Do tego dodatkowo zmieniające się wraz z porami roku specjalne efekty pogodowe (burze piaskowe, ulewy itp.) oraz specjalne zadania z nagrodami do wykonania. Dodatkowo nie trudno się oprzeć wrażeniu, iż Meksyk do Festiwalu Horizon pasuje zdecydowanie lepiej niż angielskie klimaty – jest szaleństwo, są wyprawy w nieznane zakamarki lasów czy wspinanie się na szczyt wulkanu. Chciałoby się nawet powiedzieć, że całość przypomina zdecydowanie trzecią odsłonę cyklu pod wieloma względami, co może niektórym przypaść do gustu.

Jeśli już pewne podobieństwa mają się pojawiać, to Forza Horizon 5 również nie ustrzegła się problemów z balansem. Wyzwań niekoniecznie, ponieważ twórcy z góry zaznaczyli, że niektóre z nich będą stonowane w dniu premiery (zrobienie skoku na ponad 600 metrów w hypercarze to pewien wyczyn), ale czasami trzeba było trochę pokombinować z doborem auta w niektórych wyścigach, aby nie być z góry na przegranej pozycji mimo tego, że na papierze wszystko powinno się zgadzać. Dlatego też jeśli z jakiegoś powodu pojawia się problem z dojechaniem na pierwszym miejscu, a klasa auta jest praktycznie najwyższa, to warto pomyśleć o przesiadce. W większości przypadków poziom trudności wyścigu wyrównuje się do tego, który wybrało się domyślnie.

Mimo wszystko jednak, cała ta struktura Forzy Horizon 5 sprawia wrażenie zdecydowanie lepiej poukładanej i o wiele mniej chaotycznej niż było to w poprzedniej części. Możliwe, że jest to kwestia tego, iż Przygoda Horizon i wybór jej kolejnych etapów zależy w dużym stopniu od gracza. Dodatkowo, rozpoczynając ciąg zadań z jednej z Przygód gra automatycznie kieruje GPS na następny etap lub z mapy możemy wybrać, które zadanie będziemy podejmowali w następnej kolejności. Niby głupoty, ale zdecydowanie ułatwia to rozgrywkę i doceniam to, że nie muszę zbyt długo krążyć po ogromnej mapie pełnej znaczników czy bawić się w filtrowanie znaczników.

Komentarze
14
MisticGohan_MODED napisał:

Póki co Forza po premierze spotyka się z różnymi problemami. Dobrze jednak robię czekając aż grę posklejają. Efekt końcowy będzie pewnie świetny ale wolę jeszcze poczekać.

Na razie jedyny problem, który mam to problemy z Horizon Life i graniem w konwoju. Z drugiej strony nie dziwię się kompletnie - takie oblężenie serwerów przez graczy w dniu premiery musiało się spotkać ze spadnięciem z rowerka :D 

MisticGohan_MODED
Gramowicz
09/11/2021 21:04

Póki co Forza po premierze spotyka się z różnymi problemami. Dobrze jednak robię czekając aż grę posklejają. Efekt końcowy będzie pewnie świetny ale wolę jeszcze poczekać.

MisticGohan_MODED
Gramowicz
04/11/2021 21:34

Zdecydowanie kupię... ale śmigać zacznę od grudnia.




Trwa Wczytywanie