Digimon Story: Time Stranger - recenzja gry, która zaskakuje dojrzałą fabułą

I nie – mimo dość łaskawego początku i kolorowych stworków nie jest to gra dla dzieci w żadnym wypadku…

Digimon Story: Time Stranger - recenzja gry
Digimon Story: Time Stranger - recenzja gry

Będąc z wami zupełnie szczery… nie spodziewałem się, że przyjdzie mi wrócić do Digimonów.

Nie mówię jednak o grach, bo te jakoś nigdy nie interesowały mnie za bardzo, ale serial animowany, który lata temu pojawił się na Fox Kids (a później Jetix) wspominam niesamowicie dobrze. Nie dlatego, że był alternatywą dla Pokemonów (wielu nawet mówiło, że podróbką), ale ze względu na fakt, iż pod względem emocjonalnym oraz pewnej dojrzałości fabularnej interesowały mnie o wiele bardziej. Tak, przemiany słodkich stworków w czołgi, anioły i inne potwory również.

Dlatego też na kilka chwil przed tym, gdy w głowie zaświta wam myśl, że Digimon Story: Time Traveller to „kolejna gra dla dzieci” powiem coś takiego – nie, właśnie nie jest. Ale o tym dowiecie się już na pełnym dystansie tej recenzji.

Historia, która w Digimon Story: Time Stranger oddaje z czasem…

Digimon Story: Time Stranger - recenzja gry
Digimon Story: Time Stranger - recenzja gry

Trochę na temat historii w Digimon Story: Time Stranger pisałem w moich wrażeniach sprzed miesiąca, ale to, co najważniejsze to fakt, że tych podróży w czasie będzie trochę i będą one mocno powiązane z różnymi wydarzeniami, które mają miejsce na przestrzeni tych kilkudziesięciu godzin w grze.

Aby było trochę precyzyjnej – wszystko związane jest z jednym wydarzeniem, które ma miejsce w Tokyo i głównym celem naszego bohatera-agenta jest to, aby temu zapobiec. Z czasem jednak sprawa się komplikuje coraz bardziej w myśl zasady: „jak przesuniesz krzesło w przeszłości, to przyszłość zmienia się diametralnie”. I o ile na samym początku nie jest to aż tak zauważalne, to z czasem tych różnic będzie coraz więcej i każdy kolejny rozdział tej opowieści coraz bardziej zaskakuje. Głównie tym, jak mocno stara się wykładać fundamenty narracji po to, aby później przypomnieć, że miało coś wcześniej miejsce, co teraz aktualnie ma o wiele więcej sensu. Nawet, jeśli było to dość krótkie zadanie z uroczymi stworkami szukającymi skarbów.

Digimon Story: Time Stranger - recenzja gry
Digimon Story: Time Stranger - recenzja gry

Jednakże jest w tym wszystkim jeden, dość spory minus – prawda jest taka, że zadania poboczne w Digimon Story: Time Stranger niejako są również i tymi, które warto robić głównie ze względu na zdobywane punkty agenta oraz inne dodatkowe wspomagacze (o tym jeszcze będzie za chwile). A to oznacza momentami przebijanie się przez typowe questy w stylu „pójdź, znajdź, przynieść, wróć”, które są krótkie na tyle, że nawet zapomnimy, że je w ogóle wykonaliśmy. Jest również jedno zadanie otwierające nowe możliwości w końcówce gry… i zasadniczo dające nam do zrozumienia, że tak – warto jest zrobić kolejną porcję zadań, aby trochę wzmocnić siebie i swoją ekipę.

Dlatego też pod pewnymi względami najwięcej z nowej gry o Digimonach wyciągną ci, którzy na spokojnie będą ciułać kolejne zadania, które oddadzą z nawiązką czy to mocniejszymi potworkami, czy to punktami umiejętności, czy to innymi benefitami. Szkoda tylko, że koniec końców w tym trybie „zbalansowanym” słowo „poboczne” czy „opcjonalne” niestety nie istnieje.

„Dzień dobry, dzisiaj będziemy robić łapy!”

Digimon Story: Time Stranger - recenzja gry
Digimon Story: Time Stranger - recenzja gry

Wracając jednak do wątku związanego z rozwojem – zabawa ewolucjami w Digimon Story: Time Stranger, mimo że na wstępie może nie być zachęcająca, to z czasem warto dojść do wniosku, iż warto trochę pokombinować i poświęcić czas na wzmocnienie swojej armii. Możemy to zrobić na kilka sposobów i o ile na samym wstępie może się to wydawać niesamowicie skomplikowane, to z czasem staje się niewiarygodnie łatwe.

Z jednej strony mamy bowiem klasyczne nabijanie poziomów naszych stworków oraz uzbrajanie ich w kolejne umiejętności tak, aby mogły one stawiać czoła kolejnym przeciwnikom. Jest to o tyle dobre, że poza głównymi umiejętnościami miksować można wiele niepasujących pozornie elementów np. Digimonowi ognistemu dać umiejętności wodne. Co prawda w przypadku elementów możliwych do dołożenia trzeba zadbać o to, aby z czasem były one wyższe poziomem, ale jest to dobra furtka do kombinowania przed konkretnymi walkami.

Z drugiej zbieranie nowych Digimonów poprzez pokonywanie ich w trakcie podróży pozwala na tworzenie konkretnej armii, którą to możemy wykorzystać na dwa różne (w sumie nawet trzy) sposoby:

  • Wzbogacać kolekcję, aby mieć coraz to większy wybór w trakcie gry – wtedy nawet będąc na ławce rezerwowych zbierają doświadczenie i możemy je ewoluować z czasem.
  • Wykorzystać poziomy z ławki rezerwowych, aby podbić poziom naszych najmocniejszych Digimonów.
  • Wykorzystać poziomy po to, aby zgarnąć dodatkową walutę.
Digimon Story: Time Stranger - recenzja gry
Digimon Story: Time Stranger - recenzja gry

Dodatkowo każdy Digimon to również możliwość budowania z nimi więzi, która to z czasem daje dodatkowe pasywne umiejętności lub też wykorzystuje umiejętności z rozwoju Agenta np. więcej punktów obrony czy dodatkowe punkty doświadczenia za walki. Jest to o tyle ważne, że im wyższy poziom Agenta, tym potężniejsze Digimony możemy ewoluować.

Co więc jest tutaj najbardziej problematyczne?

GramTV przedstawia:

Problemem jednak jest fakt przeklikiwania się przez sporą liczbę różnych okienek oraz miejsc, aby tymi ewolucjami się bawić, podobnie jak dodawać czy to ulepszenia stałe czy te wynikające z ekwipunku i to może potencjalnie odstraszać. Tym bardziej, gdy dojdziemy do momentu, gdy chcemy postawić na rozwój Digimonów w wariantach Ultimate czy Mega – wtedy konieczność robienia screenów, zdjęć czy zapisywania notatek jest wręcz wskazana, jeśli nie chcecie z pamięci próbować odtworzyć tego, co rzeczywiście potrzebujecie w danym momencie.

Inną sprawą są z kolei surowce do zdobycia lepszych urządzeń treningowych do Digifarmy – cześć z nich wpada samoistnie, ale w przypadku brakujących elementów trzeba po prostu biegać i szukać szczęścia w konkretnych miejscówkach. Biorąc pod uwagę to, ile jenów sypie się od pewnego momentu ze skrzynek w postaci przeróżnych kamieni szlachetnych przydałaby się opcja dokupienia surowców tak, jak można to robić w przypadku umiejętności (chociaż tutaj też jesteśmy zdani na łaskę postępów w głównym wątku – wyżej nie podskoczymy nawet, jeśli chcemy).

Także ten proces trenowania i ewoluowania nie jest może aż tak żmudny i pochłaniający czas (nawet, jeśli trzeba swoje odczekać), ale jest dość mocno utrudniony przez jRPGową myśl techniczną w czasach, gdy submenusy można bez problemów stworzyć. Zresztą fakt wracania do Digifarmy, gdy kontynuowania treningu można załatwić jednym kliknięciem jest… po prostu dziwne. Ma to swój pewien urok gier sprzed dobrych kilkudziesięciu lat, ale koniec końców trzymanie się sztywno pewnej formuły oraz konieczności farmienia w dzisiejszych czasach delikatnie mówiąc zaskakuje.

Dla tych, którzy chcieliby kontynuować podróż w innych miejscach również

Digimon Story: Time Stranger - recenzja gry
Digimon Story: Time Stranger - recenzja gry

To, co jednak z mojej perspektywy jest równie ważne to fakt, że nawet patrząc na mocno rozbudowany system rozwoju Digimonów, to walka sama w sobie nie jest aż tak skomplikowana. Co prawda nadal trzeba patrzeć mocno na to, które umiejętności będą działały o wiele efektywniej niż w przypadku innych, ale jest to mocno „podstawowa” wersja tego, jakie doświadczenia jRPGowe pozostawia po sobie Digimon Story: Time Stranger.

Dlatego też fakt możliwości przyspieszenia rozgrywki oraz zautomatyzowania jej w momencie, gdy musimy przebijać się kolejny raz przez pewne korytarze sprawia, iż całość ogrywa się o wiele łatwiej. Nawet, jeśli wpadniecie na pomysł grania w na Steam Decku – tutaj o ile trzeba pomyśleć nad zejściem z ustawień graficznych, to nadal gra wygląda naprawdę dobrze.

Digimon Story: Time Stranger - recenzja gry
Digimon Story: Time Stranger - recenzja gry

Natomiast walki z bossami, nie licząc kilku wyjątków, również opierają się na bardzo podobnym schemacie, w którym to poza podstawowymi atakami pojawiają się również konieczność ewentualnego zniwelowania tego potężnego. Oznacza to również skupienie się na zupełnie innym elemencie i liczenie na to, że obrażenia będą się zgadzały. Jeśli nie, to pozostanie włączyć tryb obrony. Czy trzeba jakoś wybitnie się układać pod te starcia? W zasadzie w trybie zbalansowanym nie było to aż tak konieczne poza kilkoma wyjątkami, w których myślę, że gdyby nie te dwa-trzy nieskończone zadania poboczne, to moje Digimony miałyby najwyższą możliwą formę rozwoju. A tak trzeba było trochę pokombinować i odpuścić ataki z określonego przeze mnie schematu.

Żeby jednak nie było, że system walki w Digimon Story: Time Stranger wypada blado, to powiem tak – jest on dość uniwersalny i łatwo można do niego wrócić bez względu na to czy skupicie się na rozgrywce, czy będziecie potrzebowali co jakiś czas kończyć i zaczynać. Właśnie dlatego też pojawił się tutaj wątek grania w ruchu, ponieważ powrót do ewentualnej rozgrywki po przerwie nie wymaga uczenia się wszystkich elementów zabawy od nowa – ci, którzy już grali w różne gry z gatunku odnajdą się tutaj bez problemu.

Jedna z lepszych gier o Digimonach oraz tytuł, który sprawdzić warto

Digimon Story: Time Stranger - recenzja gry
Digimon Story: Time Stranger - recenzja gry

To, co najważniejsze – Digimon Story: Time Stranger z zewnątrz dla wielu mogłoby się jawić jako kolejna gra bazująca na franczyzie, która co prawda nadal jest mocno eksplorowana przez Bandai Namco, ale nie ma już tej samej siły przebicia, co jeszcze lata temu. Sam bowiem na początku podchodziłem do całości tak, jakbym grał w ten tytuł dawno temu, czyli wybierając swoich ulubieńców z rosteru i cisnąć nimi przez cały dystans podobnie, jak bywa to w Pokemonach.

Jednakże to, co z czasem się ujawnia w Digimon Story: Time Stranger to naprawdę dobra historia nie tylko w świecie Digimonów, ale również jako gra jRPG. O ile sam wątek podróży w czasie nie jest czymś nowym, to pewne twisty oraz (zaskakująco) mroczne momenty tej opowieści jak na „bajkę dla dzieci” mogą być dla wielu zachętą, do jej ukończenia. Co prawda ma ona swoje pewne bolączki, które z pewnością można byłoby naprawić kolejnymi grami z cyklu np. urozmaicenie walki czy też mniejsza liniowość zadań oraz niejako zmuszenie gracza do robienia zadań pobocznych w poszukiwaniu mocy. System relacji z podopiecznymi również mógłby być czymś więcej, ale pod tym względem, jak to mówią „pierwsze koty za płoty” i jest potencjał, aby z czasem oferował jeszcze więcej głębi.

Niemniej jednak zdecydowanie najwięcej z Digimon Story: Time Stranger wyciągną ci, którzy zwyczajnie będą powoli i na spokojnie ten tytuł eksplorowali. Nawet przebijali się przez pewne dość krótkie, poboczne zadanka. Jest bowiem w tym świecie coś niesamowicie magicznego i wciągającego na tyle, aby niektóre niedoskonałości całości zwyczajnie przegryźć. I co najważniejsze – można się dobrze bawić zarówno na pececie, jak i na Steam Decku, więc w podróży czy na wyjeździe tych kilka chwil na łapaniu stworków spędzić również można.

Digimon Story: Time Stranger - recenzja gry
Digimon Story: Time Stranger - recenzja gry

Jeśli więc cały czas myśleliście o powrocie do Digimonów, ale z tyłu głowy mieliście jakieś obawy, to Digimon Story: Time Stranger jest tą grą, która powinna was do niego zachęcić. Co prawda do fajerwerków daleko, ale jest na tyle porządnie, aby móc się dobrze bawić. Tylko dajcie tej grze trochę czasu – odda z nawiązką później.

7,0
Digimon Story: Time Stranger to wyjątkowo dojrzały kawałek jRPGa, w którym powinni się odnaleźć nie tylko fani gatunku czy Digimonów
Plusy
  • Mocno dojrzała fabuła, która z czasem mocno się rozkręca.
  • Spore możliwości ewoluowania Digimonów oraz ich ulepszania.
  • Spokojnie wystarczy na dobre kilkadziesiąt godzin zabawy...
  • ... w dodatku świetnie działa na starszych pecetach oraz Steam Decku.
  • Całe mnóstwo zadań...
Minusy
  • ... szkoda tylko, że poboczne jednak trzeba wręcz dziubać.
  • Zbyt mocno "siedzi" w starych nawykach jRPGowych - od strony menusów, momentami grindu.
  • Liniowość.
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!