Recenzja Frostpunk: On The Edge - epilog najchłodniejszej przygody ostatnich lat

Kamil Ostrowski
2020/08/22 14:50
0
0

Polskie 11bit Studios wreszcie zamyka rozdział frostpunkowy. Czy ostatni dodatek godnie podsumowuje znakomitą grę?

Co z tą ludzkością? Przeżyje? Nie przeżyje?

Co z tą ludzkością? Przeżyje? Nie przeżyje?, Recenzja Frostpunk: On The Edge - epilog najchłodniejszej przygody ostatnich lat

Po dwóch latach i czterech miesiącach od premiery oryginalnego Frostpunka (który zgarnął znakomite oceny, również u nas) i siedem miesięcy po poprzednim fabularnym DLC (nasza recenzja tutaj), polski deweloper 11bit Studios kończy swoją i naszą przygodę z mroźną apokalipsą. Znakomitą główną kampanię uzupełniano mniejszymi i większymi dodatkami cyfrowymi, oferując nam między innymi znakomity pre-quel w postaci The Last Autumn. Tym razem twórcy pokusili się o kontynuowanie opowieści i przedstawiają wizję tego jak Frostland, czyli obszar wiecznej zmarzliny, bogaty jednak w niezbędny do przeżycia węgiel, radzi sobie po Wielkiej Zamieci, będącej zarazem finałem zasadniczej kampanii.

Nowy Londyn stał się potężną osadą, wobec czego włodarze miasta postanowili nieco rozszerzyć zakres swojej władności i działalności. Wysłali więc stosunkowo niewielką grupę, aby założyła obóz przed wejściem do starego, opustoszałego magazynu wojskowego, który jest niezwykle bogato wyposażony w stal i generatory, tak potrzebne również w świecie w którym temperatury szybują dziesiątki stopni Celsjusza poniżej zera. Szybko okazuje się, że zwierzchność Nowego Londynu staje się kulą u nogi dla pionierów, wobec czego naszym zadaniem jest wybicie nowej osady na niepodległość i zapewnienie jej niezależności. Sęk w tym, że nie posiadamy takich zasobów jak metropolia - nie mamy generatora, możliwości opracowywania wielu technologii czy stałego i znacznego dostępu do wielu kluczowych surowców.

GramTV przedstawia:

Jednak jak to mówią “gdzie jest chęć, tam jest też sposób”. Nasi zwiadowcy szybko zlokalizują we względnym sąsiedztwie parę innych niezależnych osad, z którymi będziemy mogli nawiązać bardzo intensywne kontakty handlowe. Pytanie tylko, czy uda nam się tę swoistą “federację” zmontować i ustabilizować, zanim nie sięgnie po nas gniewna ręką Nowego Londynu, któremu z pewnością nie spodoba się fakt, że jego niegdysiejsza “kolonia” wybija się na niepodległość. No i do tego dochodzą klasyczne już problemy - braki w pożywieniu, tragiczna pogoda i z reguły bardzo uciążliwe zdarzenia losowe. Podobnie jak dwa lata temu, tak i dziś zabawa z Frostpunkiem jest świetna.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!