W rozmowie z Gamesindustry.biz Layden, wspólnie z analitykami Matem Piscatellą i Piersem Harding-Rollsem, porównał rozwój usług takich jak Xbox Game Pass do sytuacji w branży muzycznej po popularyzacji Spotify.
Muzyka w opinii wielu nic nie kosztuje. Spotify? To jakieś 15 dolarów miesięcznie, a praktycznie nikt już nie kupuje płyt. Obawiam się, że gry zmierzają w tym samym kierunku.
Layden podkreślił, że w przeciwieństwie do muzyków czy filmowców, twórcy gier zarabiają praktycznie tylko w momencie premiery tytułu. W jego ocenie udostępnianie nowych gier w subskrypcji od dnia debiutu jest „szkodliwe dla biznesu”. To nie pierwszy krytyczny głos skierowany w stronę Xbox Game Pass.
GramTV przedstawia:
Według danych przytoczonych przez Mata Piscatellę, wydatki na subskrypcje gier w USA w maju osiągnęły rekordowy poziom. Mimo to gracze deklarują ostrożność w większych zakupach, zwłaszcza w kupowaniu pojedyńczych gier, z powodu niepewnej sytuacji gospodarczej – dwa razy więcej osób planuje wydawać mniej, niż zwiększyć swoje wydatki.
Layden ostrzega też, że rentowność usług subskrypcyjnych może być pozorna i wynikać z księgowych „sztuczek”, a prawdziwym problemem jest to, czy zapewniają one godziwe wynagrodzenie twórcom. To szczególnie istotne w kontekście fali zwolnień w branży – tylko w lipcu 2025 roku Microsoft rozstał się z 9000 pracowników, w tym z zespołami należącymi do Xbox Game Studios, mimo rekordowych przychodów z Game Pass (5 mld dolarów) i 18-procentowego wzrostu zysków.
Dyskusja o przyszłości modelu subskrypcyjnego w grach wciąż trwa. Pytanie, czy korzyści dla graczy i krótkoterminowe zyski firm nie odbiją się w dłuższej perspektywie na jakości i różnorodności tworzonych tytułów.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!