Serial Star Trek: Picard był dla fanów Gwiezdnej Floty emocjonalną podróżą — od kontrowersyjnych pierwszych sezonów po świetnie przyjęty finał, który uznano za godne pożegnanie z Jean-Lukiem Picardem i jego dawną załogą z Następnego pokolenia. Ostatni sezon został entuzjastycznie przyjęty przez widzów, którzy chwalili go za powrót do ducha klasycznego Star Treka. Serial ma wysokie wyniki na Rotten Tomatoes, bo zebrał aż 97% pozytywnych ocen. Jak się okazuje, planowano kontynuację tej historii w formie spin-offu zatytułowanego Star Trek: Legacy.
Star Trek: Picard
Star Trek: Picard miał dostać spin-off
Projekt miał opowiadać o dalszych losach nowej załogi USS Enterprise-G, z kapitan Seven of Nine (Jeri Ryan) na czele. W serialu pojawiliby się także znani bohaterowie, tacy jak Raffi (Michelle Hurd), Worf (Michael Dorn) czy Geordi La Forge (LeVar Burton). Niestety, produkcja nigdy nie została oficjalnie zatwierdzona.
W nowym wywiadzie dla TrekMovie głos w sprawie potencjalnego spin-offu zabrał Todd Stashwick, który w trzecim sezonie Picarda wcielał się w kapitana Liam’a Shawa, dowódcę USS Titan-A. Choć jego postać zginęła w finale, aktor nie ukrywa, że chętnie wróciłby do tego uniwersum – nawet w formie hologramu.
Uwielbiam pracować, uwielbiam postać Shawa i całe uniwersum Star Treka – powiedział Stashwick. – Jeśli ktoś da zielone światło dla Star Trek: Legacy i obsadzi wszystkich, którzy powinni się tam znaleźć – Jeri Ryan, Michelle Hurd, Eda Speleersa, Ashlei Sharpe Chestnut, Micę Burton – byłbym zachwycony, mogąc z nimi ponownie współpracować. Jeśli nawet oznaczałoby to pojawienie się jako hologram, jestem na pokładzie.
GramTV przedstawia:
Podobne zdanie ma Jeri Ryan, która w jednym z letnich wywiadów przyznała, że w przypadku Legacy „nigdy nie należy mówić nigdy”.
Choć studio Paramount oficjalnie nie ogłosiło żadnych nowych projektów z tego uniwersum – częściowo ze względu na wewnętrzne zmiany po fuzji ze Skydance – fani mogą być pewni owocnej przyszłości. Kolejnym serialem ma być zapowiedziany na początek 2026 Star Trek: Academy. Żywe są też plany w przypadku filmów. Uniwersum pozostanie więc dla studia priorytetem. Czy znajdzie się miejsce dla Legacy? Zobaczymy.
Gdzie są ci fani co uwielbiają Picarda? Są tutaj z nami w pokoju?
dariuszp
Gramowicz
25/10/2025 23:26
To jestem deczko zaskoczony. Widziałem tylko pierwszy sezon i nie mogłem uwierzyć jakie to głupie i jak bardzo jest to przeciwieństwo Star Treka.
Ten serial to syf. Ktoś chciał skomentować dzisiejszą politykę w świecie Star Trek kompletnie negując czym Star Trek stał. Przede wszystkim Star Trek nigdy nie miał głównego bohatera. Statek jest bohaterem. Statek i jego załoga.
Star Trek też odcinał się od dzisiejszej polityki. Raczej starał się pokazać lepszy świat który dzisiejsze problemy ma za sobą. Dlatego np. w TNG mogłeś w tle spotykać facetów w sukienkach a nie w spodniach. To nie była jakaś promocja transów czy gender bender czy czegokolwiek takiego. Chcieli pokazać że kobiety (jak Troi) noszą spodnie a faceci jak chcą mogą nosić spódnice.
Znowu w epizodzie gdzie Data próbował tworzyć nowego Androida, chciał by wybrał sobie płeć. I znowu, nie tyle chodziło o promocje transów co pokazanie logicznego myślenia. Robot nie ma płci. To robot. Więc można go wymodelować jak tylko chcemy.
Oficerem od bezpieczeństwa była kobieta. A oryginalna seria wsławiła się pierwszym pocałunkiem na ekranie między rasami.
Ale przede wszystkim nie robili z tego ceremonii. Postacie nie wpadały w zachwyt jacy to są progresywni. Nikt nie spędzał czasu wbijając Ci te koncepcje do głowy. Nie skupiali się na nich. Wręcz przeciwnie. To było traktowane jak coś naturalnego. Bo o to chodziło. To wszystko miało być normalne.
Ale też nie było to głupie. Zamiast robić epizod o dziecku które wybiera płeć - epizod był o robocie bo przy robocie ma to sens. Nie musieli zabijać zwierząt bo replikatory robią Ci co tylko chcesz.
I tak samo np koncepcja pieniądza. Pieniądz zniknął w federacji. Jeżeli masz praktycznie darmową energie, replikatory i AI to codzienne rzeczy po prostu masz. Rynek konsumpcyjny przestał mieć znaczenie.
Dlatego Picard mówi że ludzie nie dążyli do zdobycia bogactwa tylko do doskonalenia siebie.
Oczywiście to nie jest tak że replikatory mogły robić wszystko. Np. nie radziły sobie z egzotycznymi pierwiastkami. Dlatego w skali galaktycznej handel dalej istniał. Dodatkowo dalej była np. wymiana kulturowa. Sztuka miała wartość. Ale tu mówimy o czymś innym niż o indywidualnych potrzebach.
Dlatego od początku widziałem Picard jako serial głupi i absurdalny. Picard dzieje się po TNG ale nikt kto to pisał najwyraźniej nie oglądał TNG bo by musieli jakoś zaadresować to co ustalono w TNG.
Bo jak to jest że mamy niemal darmową energię, replikatory, holodecki, międzygwiezdne społeczeństwo. A tu nagle jest bieda, bezdomni i rasiści. A Federacja zachowuje się jak amerykanie.
To było zupełnie co innego niż stworzył Roddenberry.
W Measure of a Man, w jednym z najlepszych i najbardziej znanych epizodów TNG uznano Datę jako istotę z prawem do samostanowienia. Co ustawiło prawa androidów. I nagle w Picard o tym zapominają i Androidy są niewolnikami. I najlepsze jest to że Picard w ogóle tego nie zaadresował gdzie przecież to on dał świetną przemowę:
https://www.youtube.com/watch?v=ol2WP0hc0NY
I co z biedą? Mogli replikatorami stworzyć wszystko co ludzie potrzebowali. Nie ma żadnego wyjaśnienia czego to zostało nie zrobione. Jedyne wyjaśnienie to że umyślnie to robią. Co jest bez sensu.
Picard próbował tworzyć jakiś "realizm" tylko zapomniał że świat w Star Trek to nie kopia naszego świata. W universum które dawno przezwyciężyło wszystkie problemy które poruszają. To tak jak robić serial w dobrze funkcjonującej, wyposażonej piekarni gdzie ktoś narzeka że nie ma chleba.
Picard to serial od kogoś kto nie rozumie czym był Star Trek.