Spin-off Godzilli przypomina o nieco zapomnianym science fiction z Kurtem Russellem, którego wielki powrót został właśnie ogłoszony

Radosław Krajewski
2025/11/23 17:00
5
0

Jednak szanse są małe, że wystąpi w nim ten aktor.

Gatunek science fiction od lat przyciąga aktorów, którzy chcą zagrać w czymś innym, niż standardowe dramaty, czy filmy biograficzne. Jedni zostają przy nim na chwilę, inni z kolei budują na nim sporą część swojej kariery. Keanu Reeves zasłynął dzięki Matrixowi i remake’owi Dnia, w którym zatrzymała się Ziemia. Sigourney Weaver stała się ikoną dzięki Obcemu oraz Avatarowi. Tymczasem wśród gwiazd, które nie zawsze otrzymują odpowiednie uznanie, znajduje się Kurt Russell.

Gwiezdne wrota
Gwiezdne wrota

Gwiezdne wrota – kultowy film science fiction z Kurtem Russellem otrzyma nowy serial

Jego przygoda z science fiction rozpoczęła się już w 1969 roku w produkcji Disneya zatytułowanej Komputer w tenisówkach. Aktor wcielił się w Dextera Rileya, który po porażeniu prądem zaczyna działać jak ludzki komputer. Choć film nie stał się wielkim hitem, Russell nie zamierzał rezygnować z gatunku. Wkrótce trafił do kultowego Coś Johna Carpentera, które do dziś pozostaje jednym z najważniejszych tytułów w jego karierze.

Jednak w dorobku aktora znajduje się jeszcze jedna produkcja, o której część widzów zdaje się zapominać. Warto ją przypomnieć zwłaszcza teraz, kiedy Russell po raz kolejny staje naprzeciw ogromnych potworów w świecie Godzilli i Konga.

W latach 90. Roland Emmerich, kojarzony z widowiskowymi katastrofami filmowymi, stworzył opowieść o gigantycznym pierścieniu otwierającym przejście do odległych zakątków galaktyki. Tak narodził się film Gwiezdne wrota, w którym Kurt Russell zagrał pułkownika Jacka O’Neila, zmagającego się z osobistą tragedią i próbującego sprowadzić swoją drużynę bezpiecznie do domu.

GramTV przedstawia:

Recenzenci nie byli zgodni w ocenach filmu, mimo że odniósł ogromny sukces finansowy. Publiczność doceniła przede wszystkim aktora, który w futurystycznej historii pokazał skomplikowanego, a jednocześnie poruszającego bohatera. Ta cecha konsekwentnie towarzyszy jego ekranowym kreacjom i ponownie możemy ją obserwować w Monarch: Dziedzictwo potworów na Apple TV.

W pierwszym sezonie serialu aktor wcielił się w starszą wersję Lee Shawa, oficera połączonego z tajemniczą organizacją Monarch. Jego syn, Wyatt Russell, zagrał młodszą wersję tej samej postaci, co wzbogaciło fabularne zabawy dwoma liniami czasowymi. Zakończenie debiutanckiego sezonu sugerowało, że dalszy ciąg będzie należał wyłącznie do młodszego Shawa, ponieważ starszy Lee niemal na pewno stracił życie, poświęcając się dla przyjaciół i trafiając do Pustej Ziemi.

Tym większym zaskoczeniem okazał się zwiastun drugiej serii, w którym widać, że Kurt Russell jednak powraca. Co więcej, bohater zostaje przeniesiony prosto na Wyspę Czaszki, czyli teren dobrze znany fanom Konga. Twórcy obiecują wiele niespodzianek, ale na odpowiedzi widzowie będą musieli zaczekać aż do lutego 2026 roku.

Ale to nie jedyny serialowy powrót, na który czekają fani science fiction. Przed kilkoma dniami Amazon zapowiedział kontynuację Gwiezdnych wrót. Ogłoszono powstanie nowego serialu z franczyzy, której szczegóły obecnie trzymane są w tajemnicy. Nie oczekuje się jednak, aby aktorzy z oryginalnego filmu mieli powrócić do swoich ról.

Komentarze
5
KonMa
Gość
26/11/2025 05:50
Karbulot napisał:

Ostatnio go widziałem w drugiej części Strażników Galaktyki.

Grze napisał:

Nie wiedziałem nawet, że Kurt jeszcze żyje...

Dokładnie 

Karbulot
Gramowicz
25/11/2025 08:27
Grze napisał:

Nie wiedziałem nawet, że Kurt jeszcze żyje...

Ostatnio go widziałem w drugiej części Strażników Galaktyki.

Karbulot
Gramowicz
25/11/2025 08:26

Z całym szacunkiem dla Kurta Russela, ale po tym co w Stargate SG-1 pokazał Richard Dean Anderson, Russell mi pasuje do tej franczyzy, jak pięść do nosa.




Trwa Wczytywanie