Fani gier mogli się pomylić — Prisoner of War to nie ekranizacja kultowego tytułu z początku lat 2000, lecz nowy film akcji z legendą sztuk walki, Scottem Adkinsem w roli głównej. Aktor wciela się w brytyjskiego oficera SAS, Jamesa Wrighta, który trafia do japońskiego obozu jenieckiego na Filipinach podczas II wojny światowej.
Prisoner of War
Prisoner of War – wojenne kino kopane
Zanim wraz z innymi więźniami zostanie zmuszony do udziału w słynnym Bataańskim Marszu Śmierci, Wright musi stoczyć krwawą walkę o przetrwanie. Dosłownie. Więźniowie są zmuszeni do brutalnych pojedynków ku uciesze oprawców — ale Wright nie zamierza się poddać. Adkins jak zwykle imponuje fizycznością i zaangażowaniem, a jego postać może okazać się jedyną nadzieją na ratunek.
Za reżyserię odpowiada Louis Mandylor. W obsadzie obok Adkinsa znaleźli się również Peter Shinkoda, Michael Copon, Gabbi Garcia i Cowboy Cerrone. Adkins jest też pomysłodawcą filmu i jego producentem. Film zapowiada się na intensywną mieszankę wojennego dramatu i kina akcji z krwawymi pojedynkami, połączenie Rambo z Mortal Kombat. Premiera filmu Prisoner of War ze Scottem Adkinsem została ustalona na 19 września 2025 roku — w tym dniu zadebiutuje zarówno w kinach w USA, jak i na platformach VOD.
GramTV przedstawia:
Przypomnijmy, że Scott Adkins to angielski aktor, mistrz sztuk walki i kaskader, którego specjalnością są występy w (b-klasowych) filmach akcji, gdzie może użyć swoich umiejętności. Znany jest m.in. z z serii Champion, a ostatnio widzieliśmy go w Johnie Wicku 4.
Amerykański rynek kinowy jest o wiele szerszy od rynku europejskiego, dlatego tam jest miejsce na to, by nawet filmy klasy b trafiały do kin, bo znajdują one grono zapaleńców. Nie oznacza to jednak, że to od razu wejście do mainstreamu, co to to nie.
No i mają też pełno różnych festiwalów - np. Horror Festy. Wiele filmów jest tam pokazywane, a później nie trafiają do szerszej widowni bo... mają problemy z dystrybucją. Dzięki temu takie festiwale zyskują na popularności, bo to może być jedyna okazja żeby jakisfilm zobaczyć. Przykładem może być Toxic Avanger, który choć szczęśliwie w końcu trafi do dystrybucji, to zajęło mu to parę lat. Oczywiście nie twierdzę że przez ten film świat stanie się lepszy - po prostu jako nerd chciałbym widzieć więcej takich "over-the-top" filmów skoro "nerdowska" kultura podobno trwa w najlepsze?
Faktem jest jednak, że takie filmy zawsze były i zawsze będą, stanowiąc niejako boczny tor branży. Ale tacy twórcy jak Martin Scorsese właśnie z takiego kina się wywodzą, bo jak słusznie zauważyliście, kino klasy b od zawsze nacechowane była wolnością twórczą, ale też brakiem uzależnienia od poprawności politycznej mainstreamu ;)
Ja też zapewne trochę wyolbrzymiam, bo jest w tym trochę tęsknoty za "innymi czasami". Człowiek ma tendencję do hiperbolizacji - np. taki durny film jak Commando (i multum innych akcyjniaków) to sieczka, ale po latach wydaje się że film ten powstał w "innych, lepszych czasach" i patrzysz na niego z sentymentem. Natomiast dalej będę uważał że ostatnich kilka lat to "mroczne wieki" w kinematografi - czas kiedy kultura nerdowska mogła wreszcie liczyć na odpowiednie budżety filmów i ludzi którzy rzekomo wychowali się na tych czasach i oddadzą im należyty szacunek (adaptacje książek, komiksów, gier, animowanych seriali). A niestety dostaliśmy erę aktywizmu i narcyzmu. Ja czekam na mityczny "reset" ale pewnie się nie doczekam. Więcej bezkompromisowych filmów jak Kung Fury, mniej remake-ów xD
No a ja właśnie mówię, że raczej takie filmy do kin (a już na pewno naszych) raczej nie trafią. A może inaczej - szansa jest na to bardzo znikoma. Zresztą, nie jestem pewny czy seria z Yurim Boyką w ogóle była u nas w kinach. Chyba nie.
wolff01 napisał:
A to ja wiem że są dostępne (choćby taki Extraction 2 który był bardzo dobrym akcyjniakiem), kto gdzieś zawsze będzie produkował średniaki. Ale tak jak pisze, może takie filmy właśnie wracają do mainstreamu - do kin...
Amerykański rynek kinowy jest o wiele szerszy od rynku europejskiego, dlatego tam jest miejsce na to, by nawet filmy klasy b trafiały do kin, bo znajdują one grono zapaleńców. Nie oznacza to jednak, że to od razu wejście do mainstreamu, co to to nie.
Faktem jest jednak, że takie filmy zawsze były i zawsze będą, stanowiąc niejako boczny tor branży. Ale tacy twórcy jak Martin Scorsese właśnie z takiego kina się wywodzą, bo jak słusznie zauważyliście, kino klasy b od zawsze nacechowane była wolnością twórczą, ale też brakiem uzależnienia od poprawności politycznej mainstreamu ;)
A to ja wiem że są dostępne (choćby taki Extraction 2 który był bardzo dobrym akcyjniakiem), kto gdzieś zawsze będzie produkował średniaki. Ale tak jak pisze, może takie filmy właśnie wracają do mainstreamu - do kin...
No a ja właśnie mówię, że raczej takie filmy do kin (a już na pewno naszych) raczej nie trafią. A może inaczej - szansa jest na to bardzo znikoma. Zresztą, nie jestem pewny czy seria z Yurim Boyką w ogóle była u nas w kinach. Chyba nie.