W maju ubiegłego roku pojawiły się informacje związane z nową grą od twórcy Monkey Island. „Kiedy klasyczna Zelda spotyka Diablo i Thimbleweed Park”, opisywał Ron Gilbert. Pomimo posiadania imponującego portfolio, które teoretycznie powinno przyciągać wydawców zabiegających o współpracę, Gilbert był zmuszony do anulowania swojej najnowszej gry. Anulowany projekt to gra RPG w otwartym świecie, inspirowana serią Zelda.
Ron Gilbert – gra RPG
Ron Gilbert kasuje grę inspirowaną Zeldą
W rozmowie z Ars Technica deweloper wyjaśnił, że zrezygnował z realizacji tej wizji, ponieważ nie dysponował wystarczającymi środkami finansowymi ani czasem, aby stworzyć tak rozbudowaną grę typu open-world. Podkreślił, że budowa dużego świata wymaga albo ogromnego nakładu pracy, który byłby „projektem z pasji”, trwającym 10 lat, albo znacznych funduszy, umożliwiających zatrudnienie niezbędnego personelu i pozyskanie zasobów.
W tradycyjnym modelu rozwoju gier, to właśnie wydawca powinien wkroczyć do akcji, aby zapewnić wsparcie finansowe. Gilbert rzeczywiście podjął próby zabezpieczenia funduszy, ale stwierdził, że proponowane przez wydawców warunki były „absolutnie bez sensu”. Według niego, duże firmy wydawnicze działają w oparciu o formuły, które stosują do gier w celu określenia potencjalnej wysokości zarobków. Skutkiem takiego podejścia jest zalew rynku „mnóstwem gier, które wyglądają dokładnie tak samo, jak gry z zeszłego roku”, ponieważ ten schemat pozwala na generowanie pewnych przychodów.
GramTV przedstawia:
Gilbert zaznacza, że choć tarcia między kreatywną stroną tworzenia gier a finansami są zjawiskiem naturalnym, dziś problem jest bardziej ekstremalny niż w czasach, gdy powstawały jego najbardziej znane dzieła. Przyznaje, że tytuły takie jak Maniac Mansion i Monkey Island powstały w okresie, gdy wydawcy nie dysponowali jeszcze wystarczającą ilością danych, aby polegać wyłącznie na utartych formułach, ponieważ początkowo „nie wiedzieli, co przynosi pieniądze”.
Gilbert w przeszłości zdołał obejść konieczność współpracy z dużym wydawcą, wykorzystując crowdfunding do sfinansowania gry Thimbleweed Park. Jednak obecnie uważa, że platforma Kickstarter jest „zasadniczo martwa” jako źródło finansowania dla gier wideo, co dodatkowo utrudnia niezależnym twórcom pozyskiwanie środków. Dodatkowo, nawet w przypadku Thimbleweed Park sam crowdfunding nie wystarczył, gdyż połowę końcowego budżetu projektu musiało pokryć wsparcie prywatnych inwestorów.
Mógł spokojnie pójść w Early Access. Nawiązać współpracę ze streamerami. Pisałem o tym ostatnio. CohhCarnage ma solidny zasięg, nie jest powiązany z żadnymi kontrowersjami i regularnie np. promuje Emberville https://store.steampowered.com/app/2295170/Emberville/ które ma podobny styl.
Dodatkowo tego typu gry open world mają to do siebie że nie musisz od razu zrobić całości. Skupić się na vertical slice, pokazać czym ta gra może być. Znajdą się chętni.
Dodatkowo można zawsze zaangażować patreon który dzisiaj jest używany przez wielu twórców. W połączeniu ze Steam Early Access - można mieć środki na prowadzenie małego zespołu.