Oczekiwana kontynuacja kultowego science fiction zawiodła. Wielka kinowa porażka Disneya

Radosław Krajewski
2025/10/12 17:50
2
0

Film zarobił jeszcze mniej niż przewidywano przed samą premierą.

Kolejna próba ożywienia kultowej serii science fiction okazała się dla Disneya ponowną porażką. Tron: Ares w premierowy weekend w amerykańskich kinach otworzył się z marnym wynikiem 33,5 miliona dolarów. Jest to wyraźnie poniżej prognoz, które zakładały wpływy nawet do 50 mln dolarów. Weekendowe otwarcie nie dobiło nawet do prognoz sprzed samej premiery, które wynosiły 40 mln dolarów.

Tron: Ares
Tron: Ares

Tron: Ares nie stał się kinowym hitem

Dla Jareda Leto to kolejna filmowa porażka. Dwa lata temu aktora mogliśmy oglądać na ekranie w Nawiedzonym dworze dla Disneya, który otworzył się z wynikiem 24 mln dolarów w amerykańskich kinach. Jeszcze wcześniej Leto wystąpił w tytułowej roli w filmie Morbius, wielkiej porażce Sony Pictures, które w weekend otwarcie zarobiło zaledwie 39 mln dolarów, a więc nadal więcej niż Tron: Ares.

Zagraniczne rynki również nie przyniosły przełomu. Film rozpoczął międzynarodową dystrybucję od 27 milionów dolarów, co w połączeniu z wynikiem z Ameryki daje globalne otwarcie na poziomie 60,5 milionów dolarów. Premiery nie zaplanowano jeszcze w Chinach, co wpłynęło na niższy końcowy rezultat. Największe wpływy zagraniczne film zanotował w Meksyku (2,9 mln dolarów), Wielkiej Brytanii (2,4 mln), Francji (1,9 mln), Australii (1,5 mln) oraz Niemczech (1,4 mln).

GramTV przedstawia:

Tymczasem budżet produkcji szacowany jest na co najmniej 180 milionów dolarów, chociaż mówi się nawet o powyżej 200 mln dolarów, a do tego trzeba jeszcze wliczyć koszty promocji. Dla porównania poprzednia część z 2010 roku, Tron: Dziedzictwo, zarobiła w premierowy weekend 44 miliony dolarów i zakończyła światowy wynik na niemal 410 milionach. Mimo to tyle nie wystarczyło, aby Disney dał zielone światło dla bezpośredniej kontynuacji.

W filmie wyreżyserowanym przez Joachima Rønninga główną rolę gra Jared Leto jako tytułowy Ares. Towarzyszą mu Greta Lee jako Eve Kim, szefowa technologicznego giganta ENCOM, oraz Evan Peters wcielający się w czarny charakter Juliana Dillingera.

Dalszy los serii zależy od tego, czy dobre opinie widzów przełożą się na długofalowe wyniki finansowe. Jeśli trend się nie odwróci, może to oznaczać koniec planów na rozwój marki, której początki sięgają 1982 roku.

Komentarze
2
Smoku
Gość
13/10/2025 17:58

Cześć dla mnie film był sporym zaskoczeniem, nie moj styl ,a podobał mi się.  Lubię Jareda,  Petersa, dla mnie dobry film:)

Grze
Gramowicz
13/10/2025 06:20

A czy nie jest jakoś tak, że Disney po prostu zdradził ideały swojego założyciela, poszedł w ideololo i teraz odbija mu się to czkawką? Oraz, żyjemy w szalonym świecie, który zmienia się, jak nigdy w historii. Być może filmowcy (jak generałowie), toczą wojnę, której już nie ma? Walczą o widza, który odszedł.

Bo np. czytam dzisiaj, że portale informacyjne - głównie z powodu AI, w tym nowych podsumowań googla w wynikach wytszukiwania, tracą nawet po 50% ruchu. Nie, żeby były szczególnie wiarygodne i żebym płakał po nich. Ale odbiorca gwałtownie się zmienia, więc rynek też przejdzie metamorfozę. Jaką... czekamy i obserwujemy.