„Marvel to rzeźnia” – były pracownik ujawnia mroczne kulisy studia Kevina Feige'a

Radosław Krajewski
2025/08/11 15:30
2
0

Twórca animowanego X-Men ’97 wyjawił, dlaczego obecnie produkcje Marvela wypadają tak słabo na tle swoich poprzedników.

Od lat Marvel Studios uchodziło za wzór w świecie kina superbohaterskiego, tworząc film po filmie, które podbijały box office i serca fanów. Jednak za kulisami coraz częściej słyszymy o głębokim kryzysie, twórczej stagnacji i rosnącej frustracji artystów pracujących z wytwórnią. Najnowsza obszerna relacja osoby zaangażowanej w kilka projektów dla Marvela pokazuje, że problemy mogą być dużo poważniejsze, niż ktokolwiek przypuszczał.

Avengers
Avengers

Były twórca X-Men ‘97 wskazuje największe problemy Marvela

Według Beau DeMayo, twórcy X-Men ‘97, spotkania kreatywne w Marvel Studios są wszystkim, tylko nie przestrzenią do swobodnego rozwijania pomysłów. Opisuje, że w salach konferencyjnych z Kevinem Feige i Lou D’Esposito twórcy mają wrażenie, że ich rola sprowadza się do spisywania pośpiesznych myśli producentów, zamiast prezentowania własnej wizji.

Nie ma iskry. Nie ma wizji. Marvel to rzeźnia, w której patrzysz, jak świeże mięso powoli się psuje, przechodząc przez tryby przeciętnego myślenia i tej dziwnej nienawiści do własnego produktu – stwierdza.

Atmosfera w studiu ma być daleka od inspirującej. Ta pogorszyła się jeszcze bardziej po zwolnieniu Victorii Alonso:

Siedzisz w pokoju z Kevinem Feige i Lou D’Esposito, próbujesz zaprezentować swój film, a jednocześnie zdajesz sobie sprawę, że Kevin chce jedynie, byś spisał jego pośpieszne myśli. Victoria kiedyś w nich uczestniczyła, ale Kevin i Lou traktowali ją tak źle, że na jednym z moich spotkań dotyczących #Blade pojawiła się tylko z upieczonymi przez siebie ciastkami, żeby poprawić morale.

Co więcej, twórcom odradza się czerpanie bezpośrednio z komiksów:

Powiedziano mi, żeby NIE próbować proponować pomysłów z komiksów, bo Lou nie jest wielkim fanem komiksów i to go zniechęci.

DeMayo ujawniał również lekceważący stosunek do legend branży, w tym Rob Liefeld, twórcy Deadpoola. Próby włączenia do projektów takich ikon jak Chris Claremont czy Joe Madureira były odrzucane, a twórca został nawet upomniany za „zbytnią przyjaźń z fanami”.

Rozmawianie o autorach komiksów spotyka się z otwartą pogardą. Dana Vasquez-Eberhart mówiła o nich w taki sposób, jakby mieli być widoczni, ale niesłyszani, tylko po to, by zadowolić fanów. Chciałem współtworzyć z nimi jeden odcinek i to była odpowiedź Dany. Pamiętam też, że chciałem porozmawiać z Chrisem Claremontem i zostało to odrzucone, albo chciałem, by Joe Madureira zrobił plakaty – tak samo jak wtedy, gdy zostałem skarcony za to, że jestem zbyt przyjacielski wobec fanów albo sprawiam wrażenie jednego z nich.

GramTV przedstawia:

Najbardziej szczegółowo opisanym przypadkiem jest film Blade, nad którym autor miał okazję pracować. Jeden z jego scenariuszy otwierał się sceną, w której Deacon Frost zwodzi brytyjskich odkrywców, prowadząc ich na górę Wundagore, gdzie odprawia krwawe rytuały ujawniające zaklęcie wampirów Varneya i jego wyznawców z czasów Kulla. Miały pojawić się potwory znane z Doktora Strange’a, a sama fabuła łączyłaby wątki z Darkholdem i Chthonem.

Kevinowi pomysł się spodobał, podobnie jak moja koncepcja, że magia jest dla Blade’a tym, czym węże dla Indiany Jonesa – nienawidzi jej. Ale Lou uznał, że to zbyt komiksowe, a Mahershala [Ali] miał problem z obecnością magii w filmie pod względem tonu. Potem patrzyłem, jak oni i Nate Moore rozbierają to na kawałki, aż trafiliśmy do nowej wersji scenariusza.

Całość kończy się gorzką oceną procesu twórczego w Marvelu:

Dla tych, którzy pytają, dlaczego nie jestem tak surowy wobec Supermana, odpowiedź jest taka, że nigdy nie pracowałem z Gunnem ani z DC.

Tak jak Matt Shakman [reżyser Fantastycznej 4] i scenarzyści Fantastycznej 4, brałem udział w „spotkaniach kreatywnych” w Marvel Studios. i wiem, że są okropne

To zepsuta maszyna i mogę się domyślać, że Matt Shakman i jego zespół mieli świetne pomysły, tylko po to, by zostały zniszczone przez arogancję Marvela – podsumowuje.

Nie udało się wczytać ramki mediów.

Na koniec warto wspomnieć, że Marvel Studios zakończyło współpracę z Beau DeMayo w marcu 2024 roku po wewnętrznym dochodzeniu, które wykazało poważne nadużycia wewnętrzne. W efekcie „zerwano z nim kontakt natychmiast” i nie ma on żadnych dalszych powiązań z Marvel. Źródła redakcji The Hollywood Reporter i Los Angeles Times wskazują, że dochodzenie dotyczyło oskarżeń o molestowanie seksualne. Co więcej, twórca miał wielokrotnie naruszać warunki umowy o rozstaniu, zwłaszcza publikując treści o serialu w mediach społecznościowych już po zwolnieniu. Beau DeMayo z kolei twierdzi, że jego zwolnienie i usunięcie kredytu były efektem kontrowersji wokół fan artu opublikowanego podczas Miesiąca Dumy. Przedstawia to jako formę dyskryminacji i zapowiada możliwość podjęcia działań prawnych.

Komentarze
2
Egzio
Gramowicz
12/08/2025 13:54
dariuszp napisał:

Co do komiksów to ma trochę racji. Stare komiksy się zestarzały. Znowu nowe są deczko... no wiecie... Dodatkowo już widzieliśmy przykłady czerpania z komiksów jak np. Batman v Superman i realia są takie że miałem z tym problem. Bo bardzo lubię The Dark Knight Returns i jak np. widziałęm nawiązanie do tego komiksu (i filmu animowanego) to pierwsze co było w mojej głowie to - wolałbym oglądnąć animowany The Dark Knight Returns niż to co widzę. 

Dobrze że MCU jest własnym universum bo jest OK zarówno dla nowych fanów jak i starych. Bo jest to coś nowego ale z zachowaniem ducha oryginałów. A przynajmniej tak było przez pierwsze parę lat bo teraz jak jest sami wiemy. 

Też rozumiem z tym limitem kreatywności. Komentowałem na ten temat wielokrotnie. Żeby mieć universum musisz mieć wizję a jeżeli masz wizję to masz narzucone ramy a jak masz narzucone ramy to na kreatywność nie ma dużo miejsca bo musisz nawiązać do ogólnej historii świata, zrobić setup pod inne postacie/filmy itp. 

Właśnie dlatego z Marvelem nie pracują duże nazwiska i tyle mieliśmy nowych twarzy. Bo dołączasz do fabryki i masz robić co mają w planach. 

Tak, tylko, że tutaj wchodzimy już na inny grunt - czyli produkt jakim jest filmowy blockbuster jest tworzony przez ludzi, którzy nie mają w sobie "pasji, energii i zapału" do tematu, a zwłaszcza pasji do materiału źródłowego. 

Najlepsze filmy bazujące na jakimś źródle, to z reguły te, które tworzą ludzie owym źródłem zafascynowani. W momencie, kiedy decyzje kreatywne podejmuje człowiek, który patrzy pogardliwie na to, co ma być ekranizowane - to umówmy się:

Jak na takim gruncie wyprodukować WIARYGODNY film? Widownia coraz częściej odchodzi od tego typu widowisk, bo scenariusze i dialogi wręcz trącą korpo-gadką, produkty które są tak wykalkulowane, że aż z tej kalkulacji sztuczne i niewiarygodne. 

dariuszp
Gramowicz
11/08/2025 16:57

Co do komiksów to ma trochę racji. Stare komiksy się zestarzały. Znowu nowe są deczko... no wiecie... Dodatkowo już widzieliśmy przykłady czerpania z komiksów jak np. Batman v Superman i realia są takie że miałem z tym problem. Bo bardzo lubię The Dark Knight Returns i jak np. widziałęm nawiązanie do tego komiksu (i filmu animowanego) to pierwsze co było w mojej głowie to - wolałbym oglądnąć animowany The Dark Knight Returns niż to co widzę. 

Dobrze że MCU jest własnym universum bo jest OK zarówno dla nowych fanów jak i starych. Bo jest to coś nowego ale z zachowaniem ducha oryginałów. A przynajmniej tak było przez pierwsze parę lat bo teraz jak jest sami wiemy. 

Też rozumiem z tym limitem kreatywności. Komentowałem na ten temat wielokrotnie. Żeby mieć universum musisz mieć wizję a jeżeli masz wizję to masz narzucone ramy a jak masz narzucone ramy to na kreatywność nie ma dużo miejsca bo musisz nawiązać do ogólnej historii świata, zrobić setup pod inne postacie/filmy itp. 

Właśnie dlatego z Marvelem nie pracują duże nazwiska i tyle mieliśmy nowych twarzy. Bo dołączasz do fabryki i masz robić co mają w planach.