Kingdom Come: Deliverance 2 z autocenzurą. Studio tłumaczy: „ludzie są przewrażliwieni”

Radosław Krajewski
2025/05/02 11:10
3
0

Warhorse Studios musiało usunąć pewne elementy ze swojej gry, aby produkcja nie wzbudzała większych kontrowersji.

Już w drugiej połowie maja zadebiutuje pierwszy dodatek do Kingdom Come: Deliverance 2. Studio ma ambitne plany wobec rozwoju swojej serii i fani mogą oczekiwać jeszcze więcej nowej zawartości w kolejnych miesiącach. Dyrektor kreatywny Warthorse Studios, Daniel Vávra, wciąż udziela wielu wywiadów dotyczących gry, a jeden z nich jest szczególnie warty uwagi. W rozmowie w czeskim Insider Podcast, prowadzonym przez dziennikarzy Tomáša Jirsę i Michala Půra, został poruszony wątek autocenzury. Okazuje się, że twórcy Kingdom Come: Deliverance 2 musieli wyciąć niektóre elementy, aby ich gra nie wzbudziła powszechnego oburzenia.

Kingdom Come: Deliverance 2
Kingdom Come: Deliverance 2

Kingdom Come: Deliverance 2 – Warhorse Studios dokonało autocenzury gry

Vávra wprost przyznał, że nikt im niczego nie narzucał i przy produkcji ich najnowszej gry sami podjęli decyzję, aby dokonać autocenzury. Dodał, że wpływ na to ma obecny świat, w którym „ludzie są przewrażliwieni”.

Konsultanci byli zainteresowani tym, co robimy i byli informowani, ale im się podobało i nie mówili nam, co mamy dodać lub usunąć. Oczywiście, sami dokonaliśmy autocenzury. Są rzeczy, nad którymi mocno się zastanawialiśmy, jak je przedstawić, bo w obecnych czasach ludzie są przewrażliwieni.

Dla każdej religii, każdej mniejszości, każdej grupy społecznej mieliśmy konsultantów, którym wysyłaliśmy nasze scenariusze, by upewnić się, że nic nie zostało przedstawione w sposób błędny. I szczerze mówiąc, dzięki temu gra jest lepsza – powiedzieli nam, co warto usunąć.

Vávra odniósł się też do swojej przeszłości – wcześniej krytykowany za poglądy kojarzone z ruchem GamerGate. Dziś zauważa, że krytyka pochodzi również z drugiej strony spektrum politycznego.

Szczerze mówiąc, nie obchodzi mnie to. Chleb kupuje się za pieniądze, a nie za aprobatę. Działam według sumienia. Oczywiście to wkurzające, bo utrudnia pracę.

Bałem się, że przez tę moją „łatkę” polityczną stracimy możliwość współpracy. Na przykład bardzo chciałem, żeby Ondřej Vetchý zagrał króla Zygmunta. Obawiałem się, że odmówi przez to, co o mnie mówią. Ale on znał mnie i przyjął rolę. Rozmawialiśmy nawet o polityce – nie zgadzaliśmy się we wszystkim, ale była to inteligentna rozmowa.

W podcaście poruszono też temat cenzury i zmian w scenariuszu pod wpływem wcześniejszej krytyki. Reżyser przyznał, że próby wprowadzenia „historycznie dokładnych” elementów, które wcześniej krytykowano jako nieobecne, ostatecznie tylko zaogniły napięcia.

Dla niektórych jesteśmy teraz „tymi złymi”. A ja nie chcę być po żadnej stronie. Uświadomiłem sobie, że jestem centrystą. To wszystko jest po prostu głupie. Naprawdę głupie.

Gra jest apolityczna. To po prostu historia ze średniowiecza, oparta na tym, jak wyglądała ta epoka. Nie próbuję nikomu przekazywać współczesnych ideologicznych przesłań. Jeśli ktoś tak to odbiera, to więcej mówi o nim niż o mnie.

GramTV przedstawia:

W rozmowie padły też słowa o tym, jak skrajna prawica – w tym chrześcijańscy fundamentaliści – zaatakowała grę, oskarżając twórców m.in. o „brak dostępnych kościołów”.

Zaczęli krzyczeć, że jestem Żydem i satanistą, bo rzekomo „szargam chrześcijaństwo”. Odpowiadam:
„Nie jestem chrześcijaninem. To nie jest chrześcijańska gra. To gra o średniowieczu, w którym była religia. Pokazuję ją taką, jaka była.” A gdy zapytałem jednego z krytyków, kiedy ostatnio otworzył Biblię – cisza. Prawdopodobnie z niego taki chrześcijanin jak z mojej złotej rybki.

Na pytanie, czy producenci ingerowali w treść gry, Vávra zapewnił, że nie – właśnie dzięki samodzielnej ostrożności studia.

Oni po prostu wiedzieli, co robimy, i to im się podobało. Nikt nie mówił nam, co dodać ani co usunąć.

Komentarze
3
Yarod
Gramowicz
03/05/2025 11:03

Dlatego też nie wierzę, że kolejna część będzie się rozgrywała za czasów wojen Husyckich. Tam obie strony dopuszczały się wręcz niewyobrażalnych okrucieństw.

Po części, choć to cholernie smutne i wywołuje u mnie sprzeciw, facet ma racje: W dzisiejszych oszolomskich czasach zaraz napadli by go oszołomy z jednej i z drugiej strony, bo umówmy się: obie strony poza przeciwstawnymi poglądami niczym się w środkach od siebie nie różnią.

koNraDM4
Gramowicz
02/05/2025 19:50

    W sumie to jedyne z czym się mogę zgodzić jeśli chodzi o krytykę to brak właśnie możliwości wejścia do kościołów - bądź co bądź ważnej w średniowiecznych Czechach budowli.

    Nie to, że chciałbym się Heńkiem pomodlić (po za tym da się przy kapliczkach jak ma się odpowiedni perk, który swoją drogą jest całkiem OP) ale architektura sakralna zawsze robiła na mnie wrażenie. 

    W jedynce (liczę także dodatki) mogliśmy łącznie odwiedzić jeśli się nie mylę 7 lokacji o takiej tematyce, a liczę tu i kościoły i kaplice na zamkach (plus kościół w klasztorze). W dwójce na pewno mamy kaplicę na zamku Troskim gdzie wręcz musimy się znaleźć jako część jednego z zadań i pod Kuttenberskim klasztorem jest sala zmarłych czy jak to nazwać ale to chyba tyle, a przynajmniej nie kojarzę innych możliwości. 

    Oczywiście to poniekąd wynika z tego, że w dwójce jest znacznie więcej budynków będących zapychaczami otoczenia, a nie lokacją do której możemy się dostać, tyle że o ile w przypadku typowych budynków miejskich nie odczuwam w ogóle potrzeby by się do każdego dostać to np. największy kościół/katedra w Kuttenbergu to aż prosił się by móc tam wejść, a ostatecznie wyszło tak, że chyba tylko w jednym głównym zadaniu jest wspomniany ale nie mamy okazji go obejrzeć od środka.

Ja i tak jestem pełen podziwu dla twórców tej gry, bo jest świetna - po prostu obawiam się, że sporo z obszarów mogących kryć coś ciekawego, nawet jeśli tylko możliwość pozwiedzania, nigdy nie stanie się dostępnymi nawet za sprawą DLC (coś jak dogtown w CP2077, tyle że tam DLC miało być więcej, a pojawiło się tylko jedno i dlatego jest w grze trochę obszarów o dużej powierzchni ale bez możliwości zwiedzenia.)

dariuszp
Gramowicz
02/05/2025 13:08

Autocenzura to rzecz naturalna. Są granice których się nie przekracza nie tylko z uwagi na jakieś polityczne sprawy ale tez dlatego że Twoja gra może nie być dopuszczona do sprzedaży.

Np. w Kingdom Come 1 Teresa w prologu jest napadnięta przez kilku żołnierzy. I podczas ucieczki możemy odciągnąć ich uwagę co pozwala jej uciec i zablokować drzwi do domu. Jeżeli tego nie zrobimy... nie wiemy co się z nią stało ale raczej nic dobrego.

Gra po prostu nie porusza tego tematu.

Zresztą też gracz nie może napadać kobiet podczas jakiś najazdów. Co w średniowieczu nie było rzadkością. Wątpię żeby ktoś normalny chciał takie coś w grze. Wiele osób miało problem np. z torturami w GTA 5 a co dopiero z przemocą seksualną. Nawet Rockstar się ugiął i dał możliwość pominięcia tej sceny bo nie docenili ile osób będzie miało z tym problem.

Zresztą zapomnijmy o kontrowersyjnych elementach - wiele gier np. ma system przetrwania gdzie musisz jeść i pić. Ale mało która gra która zmusza gracza by poszedł do toalety. Dlaczego? Bo system przetrwania jest powiązany z systemem gdzie musimy dbać o dostęp do żywności. Stawiać farmy. Polować. Cokolwiek. Ale... mało kto ma frajdę z chodzenia do toalety w grze. Więc się tego nie umieszcza.

Problem zaczyna się jak studio przesadzi bo jak unikasz wszystkiego co wywołuje mocniejsze uczucia - to twoja gra staje się bezpieczna, nijaka, nie zmuszająca do myślenia. A gracz nie ma żadnej motywacji.

Co czyni grę gorszą.




Trwa Wczytywanie