James Bond 26 pobije 30-letni rekord serii o 007. I to raczej dobra wiadomość

Jakub Piwoński
2025/11/16 18:00
2
0

Tak długo na nowy film o Bondzie nie czekaliśmy jeszcze nigdy.

Choć 26. film o przygodach Jamesa Bonda jest wciąż na etapie przygotowań, a steruje tym procesem w Amazon MGM, wszystko wskazuje na to, że nadchodząca odsłona pobije jeden z najstarszych rekordów w historii agenta 007. Od odejścia Daniela Craiga i przejęcia pełnej kontroli kreatywnej przez Amazon seria przeszła duże turbulencje, zwłaszcza po finale Nie czas umierać, w którym Bond został uśmiercony.

007
007

Długa przerwa między filmami może wyjść serii na dobre

Od premiery Nie czas umierać minęły już cztery lata, a prace nad nowym filmem stoją w miejscu. Choć reżyserem Bonda 26 jest Denis Villeneuve, a scenariusz pisze Stephen Knight, projekt nadal nie ma gotowej historii ani nowego odtwórcy roli agenta 007. To oznacza, że film niemal na pewno pobije dotychczasowy rekord przerwy między odsłonami – sześć lat i cztery miesiące, jakie minęły od Licencji na zabijanie do GoldenEye.

Aby tego uniknąć, premiera musiałaby odbyć się na początku 2028 roku, co jest mało realne. Villeneuve dopiero co zakończył prace na planie Diuny: Części trzeciej, a przed nim długa postprodukcja, możliwe dokrętki oraz intensywna globalna kampania promocyjna. Najbardziej prawdopodobnym terminem premiery Jamesa Bonda 26 jest więc końcówka 2028 roku — szczególnie że filmy o Bondzie tradycyjnie debiutują jesienią.

GramTV przedstawia:

Historia serii pokazuje jednak, że większe przerwy często wychodziły Bondowi na dobre. Po kilkuletniej pauzie GoldenEye skutecznie odświeżyło markę, a Nie czas umierać okazało się znacznie mocniejszym finałem ery Craiga niż Spectre. Tym razem sytuacja jest jeszcze bardziej wyjątkowa — to pierwszy film, nad którym rodzina Broccoli nie ma pełnej kontroli kreatywnej. Obawy o nadmierne eksploatowanie marki są uzasadnione, ale brak pośpiechu sugeruje, że Amazon chce skupić się na jakości, a nie liczbie projektów.

Zatrudnienie Villeneuve’a, jednego z najważniejszych reżyserów współczesnego kina, to dodatkowy sygnał, że nadchodząca odsłona ma ambicję być dużym, poważnym resetem serii. A jeśli wymaga to pobicia 30-letniego rekordu przerwy — wszystko wskazuje na to, że warto poczekać.

Komentarze
2
CuckoldPole
Gramowicz
17/11/2025 20:42

Wrzucą jakąś czarną kobietę jako 007, bo taka moda w juesej obecnie, by 12,7% ich społeczeństwa jaką stanowią czarni nadreprezentować w Hollywood aż każdemu zrobi się niedobrze od tej nachalnej ideologii woke. Biały musi mieć partnera czarnego, nawet jak para, to musi być biała gwiazda z czarnym lub biały gwiazdor z jakąś czarną. Mimo, że ilość takich mieszanych rasowo par w rzeczywistym świecie faktycznie nie jest duża. Jednak ideologia woke twierdzi, że czarnych trzeba nadrepreznetowac, promować i niestety Hollywood w to głęboko wchodzi. Kosztem małej wiarygodności filmów (uroczy gwiazdor z jakąś czarną, czy biala celebrytka z jakimś czarnym Afrykaninem Mgambo) ani nie mają chemii na planie filmowym, ani to realistycznie  nie wygląda.

Grze
Gramowicz
17/11/2025 07:25

Trochę żałuję, że Clive Owen nie dostał roli Bonda, ale może się nie starał, albo był już za stary (pantha rei...). Świetnie się sprawdził w reklamach BMW, jak pamiętamy. Ale może też plan na Bonda był inny - aby był bardziej brutalny (zresztą, widzimy zmianę także w Batmanach, które przestały być cukierkowe, jak ten z Arnoldem)

Ciekawostka - w czasie międzywojnia w Rzeczpospolitej powstał wysokobudżetowy film (nie pamiętam niestety tytułu), wyświetlany nawet za granicą, którego wszystkie kopie podobno zaginęły. Wspominał ostatnio o tym RMF, bodaj przy okazji 11 listopada czy coś. W tym filmie - jak twierdzi RMF - jednym z bohaterów, bodaj Jankesem czy Brytolem - w którym zakochuje się jedna z polskich bohaterek - nazywał się podobno... James Bond.

Zatem mamy już dwóch:

  1. ​James Bond z tajemniczego, zaginionego filmu
  2. James Bond z ambasady brytyjskiej w Warszawie

Także tak...