Deweloperzy tracą cierpliwość przez nieczyste zagrania G2A

Wincenty Wawrzyniak
2019/07/02 21:30
5
0

W związku z tą utratą cierpliwości namawiają graczy między innymi do piracenia gier. Wszystko lepsze od kupowania w sklepie G2A?

To nie pierwsza taka akcja związana bezpośrednio z popularnym sklepem G2A, serwisem sprzedającym klucze do gier. W ciągu ostatnich dni na Twitterze pojawia się coraz więcej wiadomości od deweloperów różnych gier, w których namawiają oni graczy do zaprzestania korzystania z usług G2A. Co więcej, otwarcie mówią, że wolą, aby gracze ściągali gry z nielegalnych źródeł. Większość z nas pomyśli, że to przecież zwykły strzał w kolano. Czy aby na pewno?

G2A przejęło sponsorowane reklamy w Google, co oznacza, że kiedy wpiszesz w wyszukiwarkę tytuł naszej gry, pierwszą informacją wcale nie będzie link do naszej strony – będzie nią reklama ze sklepu G2A. Wówczas, jeśli zakupisz produkcję z tego linku, nie dostajemy za nią absolutnie nic. A kiedy spróbujesz takową reklamę zgłosić i ją wyłączyć.. To zwyczajnie tego nie zrobisz.

Powyższe słowa pochodzą ze statusu na Twitterze Mike’a Rose’a, twórcy między innymi gry Descenders. Do statusu Rose dołączył krótki filmik, na którym udowadnia nam, iż rzeczywiście reklam nie da się wyłączyć. W kolejnych wpisach z wątku deweloper namawia graczy do piracenia – nadmieniając, że, tak czy siak, nie dostanie za to pieniędzy, więc z dwojga złego lepiej, aby G2A nie dostało ich również.Deweloperzy tracą cierpliwość przez nieczyste zagrania G2A

Jeśli zagłębimy się w temat, to dowiemy się, że nie chodzi tylko o pieniądze – Rami Ismal, deweloper gier indie, w jednym ze swoich tweetów zwraca uwagę graczy na to, że tego typu serwisy zabierają studiom cenny czas. Kiedy zakupiona w podobnym sklepie gra nie działa, gracze wcale nie kontaktują się z G2A, tylko dobijają się prosto do twórców, którzy nie mieli z tym nic wspólnego.

Jeśli nie masz wystarczająco dużo pieniędzy, aby zakupić grę za pełną cenę, proszę, ściągnij ją z nielegalnego źródła, bylebyś nie kupował klucza od innego sprzedawcy. Tego typu strony zabierają nam masę cennego czasu, który mógłby zostać wykorzystany na rozwój gry – musimy za to badać sprawy fake kluczy, tłumaczyć się z problemów i robić wiele innych rzeczy, za które powinno odpowiadać G2A.

GramTV przedstawia:

Do afery przyłączają się kolejne studia, między innymi Mode 7 czy Stray Bombay, według których G2A, mimo wszelkich deklaracji, nie wprowadziło żadnych zmian do swoich praktyk. Udowadnia to Paul Kilduff-Taylor ze wspomnianego studia Mode 7, który napisał nawet na ten temat artykuł. W swoim Twitterowym statusie pisze, że artykuł powstał 4 lata temu i od tamtego czasu nic się nie zmieniło. Deweloperzy zaznaczają, że sami zrobić mogą niewiele – najwięcej natomiast mogą zrobić gracze.

To nie jest pierwsze przewinienie ze strony G2A. Wcześniej firma pobierała chociażby opłaty za nieaktywność konta. Ze współpracy z nią wycofało się już między innymi Gearbox.


Pełna oferta gier komputerowych w sklepie Sferis.pl

Komentarze
5
piomink
Gramowicz
05/07/2019 14:54

https://www.cdaction.pl/news-57183/g2a-udowodnijcie-nam-kradziez-zaplacimy-wam-10-razy-tyle.html

Usunięty
Usunięty
03/07/2019 11:49
WhiteMan767 napisał:
piomink napisał:

Kłamstwa. Przecież takie G2A też skądś bierze klucze. I sprzedawcy na nim też gdzieś kiedyś od kogoś te klucze kupili, więc wydawca musiał na nich zarobić. Może zarobił mniej, bo grę kupiono za 50zł u ruskich zamiast za 200zł w polszy ale zarobił. Jeżeli ktoś ma problem z g2a to niech zacznie szukać przyczyn u siebie - bo to on pierwotnie wyemitował klucze po zaniżonej cenie. Wiadomo, że nikt nie będzie sprzedawał kluczy taniej niż je kupił więc jak widać wciąż się to opłaca. Jak zaczną kontrolować wycieki własnych kluczy to sytuacja wróci do normy.

Problem polega na tym że wiele kluczy zostało zakupionych za pieniądze z kradzionych kart kredytowych, a następnie sprzedanych na G2A po zaniżonej cenie. Kiedy właściciel takiej karty zgłosi bankowi kradzież, a bank cofnie wpłatę za klucze zakupione przez złodzieja, wydawca traci cały zysk (dodatkowo ponosi koszty transakcji) a złodziej się cieszy bo już wyprał pieniądze.

Problem polega na tym, że właśnie drastycznie niewiele. W takiej sytuacji licencja jest usuwana z konta końcowego użytkownika po jakimś czasie i sklepy typu G2A zwyczajnie zwracają pieniądze zabierając je sprzedawcy. Każdy unika takich kluczy jak ognia bo są z tego tylko problemy. Jedno co faktycznie dotyka developerów to klucze rozdawane na prawo i lewo każdemu kto powie, że w zamian będzie promował grę. W takiej sytuacji sądzę, ze wina developera jest dość oczywista. Dałeś coś komuś za darmo i teraz płacz, że chce to sprzedać. I to platforma jest temu winna? Jak nie tam to sprzeda na ebayu, allegro albo na forum albo koledze. W każdej innej sytuacji developer dostaje pieniądze za sprzedane klucze gdyż te zawsze pochodzą od niego i odpowiedzialność za to co z nimi robi zdecydowanie jest po jego stronie.

ahmeddriver
Gramowicz
03/07/2019 10:26

Naiwny artykuł i podane informacje - jak się kupuje klucze na G2A i w przypadku ich nie działania, to sprawę się zgłasza do sklepu a nie do wydawcy. 

Poza tym, jeżeli wydawcom tak uwiera sprzedaż kluczy, to niech zrezygnuja z nich i sprzedają na gog/steam/epic, ewentualnie sprzedawać klucze tam gdzie nie ma płatności kartą [tylko akceptować paypal, paysafecard itp, czy coś w tym rodzaju ] .




Trwa Wczytywanie