Trzy dekady temu większość dzieciaków wyrzuciła w kąt plastikowe pistolety, zakopała wojenne topory i pożegnała na pewien czas psa Szarika. Wszystko to za sprawą jednego filmu, który właśnie wtedy wszedł na ekrany kin w całej Polsce. Wejście smoka, z Brucem Lee w roli głównej, podbiło wówczas serca młodej widowni w sposób, jaki udało się tylko kilku produkcjom filmowym. Każdy był wtedy Wielkim Mistrzem Kung Fu, na podwórkach zamiast standardowego dotychczas „Ty stać, blada twarz!”, czy „Hande hoch!”, rozbrzmiewały okrzyki „Kiiiaaajjj!”, a indiańskie łuki po przełamaniu na pół świetnie sprawowały się, jako nunczaku. Ten kultowy już dziś film, wraz z pamiętnym Sha Lin tzu, czyli Klasztorem Shaolin, na długi czas odmieniły charakter zabaw, a wielu młodych ludzi zbliżyło do prawdziwych sztuk walki i kultury Kraju Środka.
Pełen tekst znajdziecie tutaj