W minioną środę na Netflixie zadebiutował drugi sezon polskiego serialu komediowego 1670 od Netflixa. Nowe odcinki przyniosły fanom sporą niespodziankę, która zachwyciła wielu z nich. W piątym epizodzie pojawia się bowiem postać, która natychmiast wzbudziła uśmiech i dyskusje wśród widzów, czyli Gerard z Rumi, zabójca potworów inspirowany kultowym wiedźminem Geraltem z Rivii.
1670
1670 z własnym wiedźminem
Gerard z Rumi to parodia doskonale znanego bohatera prozy Andrzeja Sapkowskiego. Twórcy 1670 w charakterystyczny dla siebie sposób połączyli groteskę, humor sytuacyjny i odniesienia do współczesnej popkultury, tworząc postać zarówno absurdalną, jak i zaskakująco swojską. Zabawna gra słów w nazwie nie musi być jednak jedynym tropem.
Niektórzy widzowie zwracają uwagę, że może to być również subtelne nawiązanie do aktora Krzysztofa Kowalskiego, pochodzącego z Rumi. To właśnie on wcielał się w rolę Geralta na scenie Teatru Muzycznego w Gdyni. Jeśli tak, twórcy serialu przygotowali podwójne mrugnięcie okiem, zarówno do fanów literatury Sapkowskiego, jak i do lokalnej społeczności.
Na nietypową obecność nazwy Rumi w serialu zareagowały nawet lokalne władze. W krótkim komentarzu podkreślono z humorem:
Najważniejsze jednak, że nazwa naszego miasta odmieniona jest prawidłowo!.
1670 – kadr z serialu
GramTV przedstawia:
1670 przedstawia losy Jana Pawła Adamczewskiego, szlachcica i właściciela części wsi Adamczycha, granego przez Bartłomieja Topę. Bohater marzy o tym, by zostać zapamiętanym jako najsłynniejszy Jan Paweł w historii Rzeczpospolitej, ale na drodze do realizacji tych ambitnych planów stają mu prozaiczne problemy codzienności siedemnastowiecznej wsi.
Pierwszy sezon, który miał premierę w grudniu 2023 roku, zebrał wysokie noty od krytyków, a jego popularność sprawiła, że Netflix szybko zdecydował się na kontynuację. Druga odsłona serii potwierdza, że 1670 stało się jedną z najważniejszych polskich produkcji komediowych ostatnich lat.
Super to by bylo jakby Gerard z Rumi sie odwrócił i okazał sie Karolakiem to byłoby spełnienie internetowych memów
Grze
Gramowicz
22/09/2025 07:20
Artykułu nie czytam, bo nie chcę sobie psuć zabawy z nieoglądanych odcinków, ale skomentuję. Na razie jestem gdzieś przy 3. odcinku (kasyno). Początek (1. odc.) był raczej słabiutki. Rozumiem, że przypominamy postacie, rozkręcamy główny wątek. Niemniej, pierwszy odcinek był... nudny. "Całość" czyli te trzy, które obejrzałem - też są dość mocno rozstrzelone. Tzn. materiał początkowo sprawia wrażenie luźnej sklejki różnych gagów, jakichś odniesień do różnych tematów, bez większego ładu i składu. Samych cytatów, które dałoby się zapamiętać na dłużej - nie ma zbyt wiele. Rozumiem - robota scenarzystów łatwa nie jest, wymyślanie dowcipów na zawołanie też nie jest proste, ale jednak to jest ich robota. Ale, ale, motyw z pogrzebem był np. zacny, zwroty akcji całkiem udane.
Jedno, co martwi, to fakt, że serial utrwala stereotypy dotyczące historii. Ja wiem, że "to tylko serial", do tego komediowy, ale niestety, wiem też z doświadczenia zawodowego, że tłumy ludzi wierzą w to, co oglądają. Naprawdę. To przerażające, jak potrafią utożsamiać rolę z aktorem. Np. oskarżać Żmijewskiego (Ojciec Mateo), że prowadza się z babami (jego żona w realnym życiu), a przecież "księdzu" nie wypada. Poważnie.
Więc - komedia komedią, ale niestety u zagranicznego, i nie tylko, odbiorcy może odłożyć się "niewłaściwy" obraz Polski w czasach sarmackich. A przecież my, Sarmaci, żyjemy w symulacji!
Tak samo mam pewne wątpliwości w tym zakresie, dotyczące "Breslau". Serial też zapowiada się dobrze, natomiast rozumiem, że musi być politycznie poprawny (Disney+) - piję tu do wszędobylskiego plemienia "nazistów". Którzy zresztą w serialu mówią po polsku. Ciekawe, jak odbierze to jankeski przeciętny widz, dla którego już od dawna "nazista = Polak".Pociągnąłem wątek polityczny, ale - jak słusznie zauważył Lenin - "kino jest najważniejszą ze sztuk"!*---
*) choć może w XXI w. znaczenie przejmuje jednak Internet...?