Jeden z największych polskich hitów 2023 roku powrócił z nowymi odcinkami. Oceniamy, czy fani poprzedniego sezonu będą zadowoleni.
Zawsze pierwszy
Kilka lat temu rozpoczęła się moda na polskie seriale komediowe oferowane przez platformy streamingowe, a prym w tym wiódł Canal+ ze swoim The Office PL. Pozostałe serwisy dostrzegły w tym ogromny potencjał i chciały zaoferować swoim subskrybentom własne propozycje. Gdy polska wersja popularnego Biura umacniała swoją pozycję na rynku kolejnymi sezonami, tak w 2023 roku pojawił się najpoważniejszy konkurent, czyli 1670. Koncept był podobny, czyli mockumentary śledzące życie kilku bohaterów, ale tym razem w szlacheckiej rodzinie z XVII wieku, co już samo w sobie było absurdalne i zabawne. W pierwszym sezonie nie wszystko zagrało jak należy, ale to nie przeszkodziło serialowi zdobyć ogromną rzeszę fanów, którzy z niecierpliwością oczekiwali kontynuacji. Po niecałych dwóch latach 1670 powraca z drugim sezonem, który pod każdym względem jest jeszcze lepszy. Z dobrze rokującego serialu, nowe odcinki czynią z 1670 produkcję bardzo dobrą, chociaż nie pozbawionych problemów. Twórcy muszą więc uważać, aby nie wpaść w pułapkę, którą sami na siebie zastawili.
1670
W Adamczysze nadeszło lata, a wraz z najgorętszą porą roku zupełnie nowe atrakcje dla Jana Pawła (Bartłomiej Topa), jego rodziny i chłopów. Szlachcic nie musi przejmować się już Andrzejem (Andrzej Kłak), od którego przejął tę mniejszą połowę wsi. Aby odpocząć od zgiełku Adamczychy, postanawia wraz z żoną i swoimi dziećmi udać się w daleką podróż do Turcji, spędzając miłe, wakacyjne chwile. Niedługo później Jan Paweł stara się o zorganizowanie królewskich dożynek, na co kompletnie nie ma pieniędzy. Wraz z Jakubem (Michał Sikorski) obmyślają plan, jak zdobyć potrzebne fundusze, aby Adamczychę rozsławić na całą Polskę, a może i świat. W międzyczasie do wsi przybywa urzędnik z Warszawy, Marcin (Jędrzej Hycnar), mieszając w głowie Anieli (Martyna Byczkowska), która coraz poważniej myśli o związku z Maciejem (Kirył Pietruczuk). Pomocnik kowala wplątuje się w spisek, który może zagrozić rządom Jana Pawła. Na domiar złego Bogdan (Dobromir Dymecki) zyskuje coraz większe wpływy, pragnąc poślubić szlachciankę. Jan Paweł zwraca się o pomoc do swojego najstarszego wroga – Andrzeja.
W drugim sezonie 1670 zyskało nieco bardziej zwartą strukturę narracji. Nadal mamy do czynienia z „tematem odcinka”, ale twórcy też nie zapominają o wątkach wprowadzonych w poprzednich odcinkach, które konsekwentnie rozwijają w kolejnych. Najlepszym tego przykładem jest zorganizowanie dożynek i próba pozyskania odpowiednich środków finansowych, aby odbyły się z odpowiednim blichtrem. Gdy Jan Paweł wraz ze swoim młodszym synem udaje się do kasyna, nadchodzi kolejna katastrofa na rodzinę głównego bohatera, co prowadzi do kolejnej sytuacji, którą Jan Paweł musi rozwiązać, aby dożynki mogły się odbyć. Każdy z epizodów wprowadza coś zupełnie nowego do pełnego absurdów świata XVII-wiecznej szlachty – a to wspomniane kasyno lub zlot fanów tortur, aby w innym odbyły się zawody sportowe w rzucie kurą lub polskiej dyscyplinie narodowej, czyli palancie. Nie brakuje również wycieczek, czy to do wspomnianej Turcji, czy też Krakowa.
1670
Twórcy 1670 mieli masę pomysłów i większość z nich jest niesamowicie udana, a dzięki temu zabawna. To już nie humor oparty głównie na społecznych nierównościach, podkreślających absurd wielu sytuacji, ale nieco bardziej uniwersalny, któremu zdecydowanie bliżej do Co robimy w ukryciu, niż The Office. Wiąże się z tym jednak jedna niepokojąca rzecz, która akurat mnie nie do końca przypadła do gustu. Z serialem Taiki Waititiego polską produkcję Netflixa łączą również wątki paranormalne, które pojawiają się na wczesnym etapie drugiego sezonu, aby zostały zintensyfikowane pod koniec. Zdecydowanie bardziej wolę przyziemne podejście do serialu, gdzie współczesne rozwiązania i technologię przekładane są na tamtą epokę, co samo w sobie wprowadza dużo komizmu. Nadprzyrodzone elementy niekoniecznie z tym wszystkim współgrają i mogą sprawdzić, że w kolejnych sezonach twórcy bardziej się na nich skupią. Życzyłbym sobie, aby Jakub Rużyłło częściej od zjaw i potworów wykorzystywał kultowe polskie postacie, jak zrobiono to zresztą w jednym z odcinków, który zawiera niespodziewane i genialne cameo, które ucieszy wielu fanów.
Wiocha jak z bajki
Drugi sezon 1670 jest jeszcze zabawniejszy, ale przy dużej dawce humoru nie gubią się bohaterowie. Jan Paweł nadal ma problemy z ogarnianiem rzeczywistości i zbyt dużą pewnością siebie, a przy tym łasy jest na wszelkie pokusy. Jego żona Zofia stała się nieco bardziej ludzka, choć nadal potrafi jej się włączyć tryb Morticii Addams. Z kolei Jakub pochłonięty jest własnymi ambicjami, ale dużo zyskuje na wspólnych wątkach ze swoim starszym bratem Stanisławem, niepoprawnym romantykiem, który wzdycha do jednej z córek Andrzeja. Tym razem o wiele lepiej wypada Aniela, która w pierwszym sezonie potrafiła być irytująca. Twórcy nieco bardziej niuansowali jej feministyczne i postępowe podejście do świata, co też wprowadza sporo humoru, ale bohaterka równie dobrze funkcjonuje w miłosnym trójkącie, przez który jej wątek staje się jeszcze ciekawszy. Nieźle sprawdzają się również nowi bohaterowie, na czele z Marcinem, który nie powiela społecznych stereotypów, dlatego też przyciąga wzrok Anieli.
1670
GramTV przedstawia:
Pod względem technicznym 1670 podnosi niesamowicie wysoko poprzeczkę dla polskich filmów i seriali. Realizacyjnie nie ma się do czego przyczepić i cała ekipa zrobiła kawał świetnej roboty. Począwszy od pojedynczych kadrów, przez efektowne kostiumy, czy bogate, niezwykle realistyczne scenografie, aż po sam montaż, czy dźwięk. To jedna z niewielu polskich produkcji, gdzie ktoś poświęcił dużo czasu na miks i montaż dźwięku, aby każdy dialog był wystarczająco dobrze słyszalny, nawet przy głośnych dźwiękach otoczenia, czy też muzyce. W 1670 nie będziecie więc potrzebować napisów, aby zrozumieć dialogi. I chociaż w obrazku wszystko ładnie się prezentuje, to można przyczepić się do samej formy mockumentary, która tym razem wydaje się mniej wykorzystywana niż w pierwszym sezonie. Twórcy nie mieli zbyt wielu świeżych i ciekawych pomysłów, przez co nawet sugestywne spojrzenia w kamerę przy żenujących sytuacjach nie są tu specjalnie wykorzystywane, a cała koncepcja wydaje się nieco wypalona i w kolejnych sezonach wymaga gruntownego odświeżenia.
Aktorzy nadal błyszczą w swoich rolach. Bartłomiej Topa wciąż doskonale sprawdza się jako Jan Paweł Adamczewski, który popisuje się perfekcyjnym zmysłem komediowym, ale również Dobromir Dymecki jako Bogdan, czy Andrzej Kłak w roli Andrzeja wcale mu nie ustępują. Ponownie świetnym dodatkiem jest Michał Sikorski jako Jakub, a Filip Zaręba w roli Stanisława otrzymał więcej ekranowego czasu, wprowadzając nieco więcej normalności do Adamczychy, będąc przeciwwagą dla reszty swojej rodziny. Nie wliczając w to Anieli, w którą wciela się Martyna Byczkowska, która nadal jest głosem rozsądku polskiej szlachty. W nowych odcinkach 1670 nie brakuje kilku zaskakujących występów gościnnych, a niektóre są tak dobre, że aż żal, że znikają równie szybko, jak się pojawiły. Miejmy nadzieję, że powrócą w kolejnych sezonach.
1670 w drugim sezonie jest jeszcze lepszy. Twórcy uporali się z większością błędów i problemów pierwszego sezonu, oferując bardziej skondensowaną historię, gdzie jedno wydarzenie wpływa na drugie, dzięki czemu widz otrzymuje potrzebną ciągłość, aby serial nie stał się jedynie zbiorem gagów. Sama komedia również przeszła potrzebną metamorfozę i jest jeszcze lepsza, a często nawet absurdalniejsza niż w pierwszym sezonie. I do tego świetna realizacja, która stoi na najwyższym światowym poziomie. Fanów 1670 nie trzeba przekonywać, ale jeżeli szał na ten serial ominął Was dwa lata temu, teraz jest najlepsza okazja, aby wsiąść do tego pociągu.
8,0
Jeżeli poziom z sezonu na sezon będzie tylko rósł, to trzecia seria zapowiada się na małe dzieło sztuki.
No dobra, zmęczyłem cały sezon. I jak tu być obiektywnym...?
Primo, nie ma już tej świeżości, jak jedynka.
żarty często nieśmieszne, przynajmniej dla mnie
typowa choroba współczesnego kabaretu - nie masz pomysłu, napierdalaj na Kościół (nie wnikam, na ile hierarchia kościelna sobie zasłużyła, to dyskusja na inną okazję). Może to zdziwi niektórych, ale są takie kraje, gdzie religia jest równoważnym elementem polityki i życia społecznego - czasem, przyznaję, aż do przesady 🧕🧕.
kuw*ią bez celu w ostatnich odcinkach. To kolejna choroba współczesnego kabaretu. Nie masz pomysłu - rzucaj kur**mi co drugie zdanie.
niektóre odwołania fajne, nawet śmieszne, choć regionalne dla naszej kultury. Ciekaw jestem, jak poradzono sobie w przekładzie na inne języki - czy na tyle dobrze, jak nasze tłumaczenie Shreka?
Wizyta Białego Wilka - zaskakująca, ale raczej płytka. Choć motyw z wiedźmami fajny :-) . Burn bejbe, burn!!!!
Generalnie - wiele elementów zrealizowanych bez pomysłu, jakby na siłę. Ja wiem, łatwo ganić, ale do cholery, scenarzyści za to biora pieniądze. To jest ich robota, aby bawić widza, czyli mnie.
Mimo to, dobre kreacje aktorskie. Podobno Topa w 1. sezonie nie miał pomysłu na postać. Moim zdaniem sprawdził się przednie. Większość żartów jego postaci jest dobra, interpretacja scenariusza mu wychodzi.
Absurdalny pomysł z osłem. Zupełnie od czapy. Nie wiem, co miał przekazać? Że dewotka jest zboczona pod sukienką? Jej atencja do innej niewiasty nie wystarczyła? Widać wyraźnie chęć przywalenia w dewotki patrz pkt. 3 (ja wiem, kazda przesada jest przesadna, nawet religijna, ale osioł - fuj!)
Z pewnością dobrą robotę robi scenografia. Przyjemna dla oka. Klimatyczna.
Dałbym też więcej przestrzeni dla bohaterów 2.-planowych (jak np. ten dziadek, co ma afirmować nowy dom - jego powrót i rola horyzontalna, by nie zdradzać - świetna. Prawdziwy Killer nie ma pęcherza...). Miłym, choć |niesmacznym" akcentem jest córka Andrzeja z kiełbasą w ostatnim? odcinku. Miga w tle dwa razy, ale ja lubię takie smaczki drugiego planu.
Szkoda, że Olbrychski nie zrobił cameo - to byłaby bomba moim zdaniem. Z tego, co widzę, wciąż aktywny zawodowo w jakimś serialu, mógłby i tu zagrać wiadomą rolę.
Pomysł z solą per saldo - świetny. W tamtych czasach robiono na soli wielkie fortuny. Powstawały imperia, jak choćby imperium Mali w Afryce Zachodniej. Sól była warta więcej od złota, szczególnie ze w transporcie wietrzała.
Podsumowując - moim zdaniem słabszy sezon. Bo ja wiem? 6-7/10? Kilka scen zostanie w głowie - może z pięć, cytat lub dwa... (my Sarmaci żyjemy w symulacji...) :-)