13 lat temu Bethesda rozpoczęła tę steampunkową serię, która zakończyła się zbyt wcześnie

Jakub Piwoński
2025/10/11 18:30
6
0

Chcielibyście powrotu tego tytułu?

Niedawno pisaliśmy o tym, że EA 13 lat temu zakończyło żywot jednej ze swoich słynnych serii – Medal of Honor. Teraz nasz celownik wymierzony jest w Bethesdę – konkretnie w Dishonored. Pamiętacie tę serię? ComicBook.com zwraca uwagę, a my w pełni się z tym zgadzamy, że Dishonored zostało zakończone zdecydowanie za wcześnie.

Dishonored
Dishonored

Dishonored – ta seria za szybko się skończyła

Cofnijmy się na moment w czasie. 13 lat temu Arkane Studios wprowadziło nas w mroczny, steampunkowy świat Dunwall, pełen szczurów, politycznych intryg i moralnych wyborów. Takiej skradanki nie było i długo nie będzie. Dishonored wyróżniało się pierwszoosobową rozgrywką, gdzie misje można było przechodzić na wiele sposobów – od cichej skradanki po brutalne starcia – a system „chaosu” dostosowywał świat do naszych decyzji. Ta swoboda i konsekwencje działań stawiały Dishonored w jednym szeregu z klasyczną serią Thief, choć z własnym, unikalnym stylem i klimatem.

Obie gry cieszyły się wysoką punktacją na Metacritic, zdobywając wynik 88. Krytycy chwalili grę za głębię i dopracowany design, fani doceniali możliwości eksperymentowania, a fabuła – od Corvo w pierwszej części po Emily w Dishonored 2 – pokazywała różne perspektywy w tym samym uniwersum. Samodzielne rozszerzenie Death of the Outsider zamknęło główny wątek serii. Ale w żaden sposób nie odpowiedziało to na pytanie, dlaczego tak innowacyjna gra zniknęła tak nagle.

GramTV przedstawia:

Po Dishonored Arkane Studios eksperymentowało z nowymi mechanikami oraz koncepcjami fabularnymi, które później wykorzystano w innych projektach. Studio dało nam Prey i Deathloop. Mijają lata i wciąż nie jest pewne, czy Dishonored 3 ujrzy światło dzienne.

Dishonored nie osiągnęło sukcesu na miarę Skyrim czy Fallout 4, ale pozostawiło ślad jako przykład kreatywności i narracyjnej odwagi. ComicBook.com słusznie zauważa, że seria zasługiwała na więcej – trzynaście lat później jej brak w dyskusjach o grach AAA wciąż boli fanów. Możliwości rozwoju uniwersum były praktycznie nieograniczone, ba, tytuł idealnie nadawał się także na filmową adaptację. Dziś Dishonored pozostaje symbolem przedwczesnego końca jednej z najbardziej oryginalnych i wpływowych serii ostatniej dekady. A jak wy wspominacie tę serię? Dajcie znać w komentarzu.

Komentarze
6
vogh
Gramowicz
12/10/2025 12:27

Gra do której często wracam, jestem fanem składanek i żałuję że tak klimatyczna gra nie dostała kontynuacji🫤

Bulcyś
Gramowicz
12/10/2025 00:28

Zaje***ta seria,która zbyt wcześnie się skończyła.Posiadam wszystkie odsłony i uwielbiam klimat,szatę graficzną,fabułę i możliwość przechodzenia tych gier na własny sposób.Można też bawić się na dwa sposoby : zabijać kogo popadnie lub oszczędzać kogo się tylko da.Jedna z najciekawszych serii gier dla mnie osobiście,a jak nie wiadomo o co chodzi,że nie powstało więcej części,to odpowiedz jest prosta : pieniądze.Seria nie sprzedała się na tyle dobrze,żeby ją kontynuować.Szkoda ale seria udana :D

dariuszp
Gramowicz
11/10/2025 23:16
Jaszq napisał:

Polecam przejście bez mocy, bez zabójstw, bez wykryć na trudnym ;)

dariuszp napisał:

Szczerze? Na początku mi się podobało. Potem się znudziłem. Nasze "super moce" niestety sprawiły że gra przestała być trudna. Po prostu robiliśmy demolkę. Jedyna frajda wynikała z łączenia ze sobą efektów. Ale w końcu tylko się spowalniało czas, teleportowało gdzieś wysoko i czyściło pokój. 

No ja starym wyjadaczem Hitmana jestem. Dokładnie tak przechodziłem. Nie tylko bez zabójstw ale też po prostu używałem cienie by się przekraść w ogóle w ten sposób że nikt nie wiedział że tam byłem.

Wyniosłem to z Hitmana. I twórcy Hitmana doskonale wiedzieli co takiemu jak mi w głowie siedzi bo nowe Hitmany już nagradzały za zabójstwo poprzez wypadki. A stare, zwłaszcza Contracts robiły tak że czyjaś śmierć nie była na pierwszej stronie gazety.

Zresztą to był mój roleplay nawet w pierwszych Hitmanach bo z mojego punktu widzenia - nikt mi nie płacił za zabicie kogokolwiek innego. Miałem tylko wyeliminować cel.

I tak w Dishonored starałem się omijać wszystko oprócz celu ale nawet to było proste. Jedyne momenty to było kiedy musiałem zeskoczyć by okraść każdego strażnika z portmonetki :-)

Zresztą widać to już w prologu. Jak wychodzimy z więzienia to po prostu chodzimy na kuczaka i strażnik kilka metrów od nas po prostu nas nie widzi. Też kompletnie nie zwracają uwagi jak jesteś trochę wyżej. 




Trwa Wczytywanie