11 lat temu kinowy Władca Pierścieni praktycznie umarł i wciąż czekamy na jego odrodzenie

Jakub Piwoński
2025/12/18 09:30
2
0

Czy Polowanie na Golluma, zapowiedziane na 2027, spełni oczekiwania fanów?

Jedenaście lat temu filmowy Władca Pierścieni w praktyce zniknął z kinowego krajobrazu – i do dziś nie doczekał się prawdziwego odrodzenia. Ostatnią premierą, którą można uznać za punkt zwrotny dla całej marki, był Hobbit: Bitwa Pięciu Armii z 2014 roku. Właśnie wtedy wyraźnie pękło zaufanie widzów do filmowego Śródziemia. Teraz Warner Bros. liczy, że sytuację odmieni zapowiedziane na 2027 rok Polowanie na Golluma.

Hobbit: Bitwa Pięciu Armii
Hobbit: Bitwa Pięciu Armii

11 od premiery filmu Hobbit: Bitwa Pięciu Armii

Finał trylogii Hobbit zarobił na świecie 956 mln dolarów, co – jak na standardy tej serii – było wynikiem najsłabszym z całego cyklu. Jeszcze gorzej wypadły recenzje. Rozciągnięcie krótkiej książki Tolkiena na trzy filmy, nadmiar komputerowych bitew i wrażenie narracyjnej sztuczności sprawiły, że wielu fanów uznało Bitwę Pięciu Armii za symbol kreatywnego wypalenia marki. Od tamtej pory kinowy Władca Pierścieni nie potrafił odzyskać dawnej pozycji.

Kolejne próby powrotu do Śródziemia tylko pogłębiły problem. Serial Pierścienie Władzy od Amazona wzbudza ogromne kontrowersje i dzieli fanów, zarzucających mu luźne podejście do twórczości Tolkiena. Z kolei animowana Wojna Rohirrimów okazała się kasową i artystyczną porażką, osiągając bardzo słabe wyniki finansowe i nie zdobywając większego uznania widzów.

GramTV przedstawia:

W tej sytuacji Polowanie na Golluma urasta do rangi filmu-klucza. Produkcja ma wrócić do czasów oryginalnej trylogii Petera Jacksona i zagrać na nostalgii, ale jednocześnie będzie musiała zmierzyć się ze zmęczeniem marką i nieufnością widzów. Pojawiają się też obawy o sens rozbudowy tak niewielkiego fragmentu historii oraz o spójność fabularną z klasycznymi filmami. Do tego dochodzą także kontrowersje z pomysłem na cyfrowe odmłodzenie postaci. Udział niektórych aktorów wydaje się wręcz karkołomny.

Jeśli nowa produkcja nie spełni oczekiwań, przyszłość Władcy Pierścieni na dużym ekranie może stanąć pod znakiem zapytania. Rok 2027 pokaże, czy Śródziemie ma jeszcze siłę, by powstać z martwych – czy też pozostanie jedynie legendą minionej epoki kina fantasy.

Komentarze
2
wolff01
Gramowicz
Dzisiaj 11:00
dariuszp napisał:

Oryginalny Władca Pierścieni był ogromnym i przemyślanym przedsięwzięciem. Trzy duże filmy kręcone plecy w plecy, z jasną wizją by zrobić coś epickiego i przy okazji zarobić kupę pieniędzy.

Nie był aż tak przemyślany jak się wydaje (nie mówię to w sensie negatywnym, tylko że sporo było improwizacji), wiele rzeczy wymyślano w locie  - zmagał się z róznymi problemami (np. logistycznymi), ale czas pokazał że były to świetne decyzje (np. oparcie sie w dużym stopniu o fizyczne akcesoria, nawet niektóre efekty jak zniszczenie tamy w Isengardzie były tworzone w oparciu o makiete). No i przede wszystkim ogromna pasja, ta ekipa żyła ze sobą jak rodzina i to widać w filmie.

Hobbit to była inna historia. Tam było widać kombinowanie, jak wyciągnąć z materiału jak najwięcej kasy. Stąd sztuczne dzielenie historii na kilka filmów.

No było. Niemniej mnie te filmy się podobały i w ogólnym rozrachunku uważam je za udane, jedynie faktycznie mogli sobie darować CGI w niektórych miejscach i niektóre wątki. Fajnie było moim zdaniem zobaczyć Władce Pierścieni jako taką bardzo wierną adaptację (z tym można polemizować, ale Jackson zrobił naprawdę dobrą robotę) i Hobbita jak przykład takiej "rozbudowanej adaptacji" w przypadku gdyby kiedyś zdecydowali się np. na Silmaliriona gdzie pole do interpretacji jest o wiele większe (choć to było kiedyś, w obecnych czasach ten projekt chyba juz i tak nie powstanie).

Gollum działał, bo był lustrem dla Froda. Jego finał był w zasadzie jego własną winą. Gollum zwyciężył i przez to przegrał. To dobra historia, ale tylko w kontekście przygód Froda.

Tak naprawdę pomysł na ten film wziął się z fanowskiego filmu o takim samym tytule. Nie ma tu większej filozofi.

Na samodzielny pełnometrażowy film jest tam po prostu za mało treści. Przypomina mi to Solo ze Star Wars. Film głupi jak but, dorabiający idiotyzmy typu "znaczenie blastera" albo "nazwisko jako żart", bo nie było realnego materiału na backstory.

Toś przykład wyciągnął xD. Solo to było g... i nie ma czegoś takiego jak "za mało materiału na film". Film jest albo dobry albo zły. Przypominam że chcieli zrobić nawet grę o Hanie Solo (Outlaws) ale bohatera wymienili na laskę :)

To sugeruje, że podobnie jak w przypadku Solo, chodzi tu stricte o pieniądze. Dlatego nie mam żadnych oczekiwań. I spodziewam się głupiego filmu.

Pieniądze albo prawa do licencji. Tak jak z animacją o Rohirrimach w ramach umowy co jakiś czas muszą coś wypuscić w ramach uniwersum LotR. Moim zdaniem truli tyłek Jacksonowi tak długo że się złamał (pewnie go Serkis namówił albo Walsh) ale nie jestem pewien czy on jest taki chętny na ten projekt. Od wielu lat WB nie mało pomysłu na markę więc spodziewajcie się za parę lat jakiegoś durnego "kolorowego" remake-u trylogi (bo w branży filmowej jest na ogół myślenie "skoro coś się raz sprzedało to sprzeda się drugi raz"), bo Netflix kasy i głupich pomysłów ma pod dostatkiem :)

dariuszp
Gramowicz
Dzisiaj 09:53

Oryginalny Władca Pierścieni był ogromnym i przemyślanym przedsięwzięciem. Trzy duże filmy kręcone plecy w plecy, z jasną wizją by zrobić coś epickiego i przy okazji zarobić kupę pieniędzy.

Hobbit to była inna historia. Tam było widać kombinowanie, jak wyciągnąć z materiału jak najwięcej kasy. Stąd sztuczne dzielenie historii na kilka filmów.

Gollum działał, bo był lustrem dla Froda. Jego finał był w zasadzie jego własną winą. Gollum zwyciężył i przez to przegrał. To dobra historia, ale tylko w kontekście przygód Froda.

Na samodzielny pełnometrażowy film jest tam po prostu za mało treści. Przypomina mi to Solo ze Star Wars. Film głupi jak but, dorabiający idiotyzmy typu "znaczenie blastera" albo "nazwisko jako żart", bo nie było realnego materiału na backstory.

To sugeruje, że podobnie jak w przypadku Solo, chodzi tu stricte o pieniądze. Dlatego nie mam żadnych oczekiwań. I spodziewam się głupiego filmu.