Zbyt słaba aby stała się hitem, ale zbyt dobra by o niej zapomnieć. Wspomnijmy grę Summoner!

Świat gamingu gościł wiele produkcji, które nigdy nie stały się hitami, ale miały w sobie to coś, co pozwoliły się im zagnieździć w pamięci sporej grupy graczy. Jedną z takich gier jest Summoner.

Produkcja studia Volition została wydana w 2000 roku, czyli w okresie, w którym branża przechodziła dynamiczne zmiany. Między innymi powstawały wówczas pierwsze w pełni trójwymiarowe gry RPG, a taki Summoner idealnie łapał się w trendy. Choć gra bywała nierówna pod kątem wykonania i na pewno ciężko było jej konkurować z mocniejszymi rywalami, to jednak było w niej coś wyjątkowego, co sprawiło, że lubię wrócić do Józefa, nawet jeśli potrwa to tylko chwilę.

Summoner
Summoner

RetroGRAM: Summoner

Wróćmy jednak do początku. Studio Volition, które wyprodukowało Summonera, znane jest dziś głównie z takich tytułów jak Red Faction lub Saints Row. Summoner było ich pierwszą dużą grą RPG i zarazem jednym z kilku projektów, które miały pokazać możliwości PlayStation 2, które wskoczyło na rynek kilka miesięcy wcześniej. Były to czasy, gdy coraz więcej graczy oczekiwało realizmu, większej swobody i rozbudowanej fabuły, a twórcy tak naprawdę dopiero odkrywali, jak łączyć te wszystkie elementy z ograniczeniami sprzętowymi. Summoner był o tyle ciekawym przypadkiem, że z jednej strony wyprzedzał swoje czasy, ale z innej bardzo dobitnie pokazywał swoje ograniczenia.

Summoner
Summoner

No dobrze, ale czym w ogóle jest Summoner? Jest to RPG w świecie fantasy, które choć na pierwszy rzut oka może wydawać się bardzo wtórne, to jednak zaskakuje dojrzałą opowieścią i ciekawą, kluczową wręcz mechaniką. Głównym bohaterem jest Joseph, chłop z prowincjonalnej wioski, obdarzony rzadkim darem przyzywania potężnych istot. Niestety jest to dar wyjątkowo niebezpieczny i w dzieciństwie Joseph przypadkiem doprowadził do tragedii, przyzywając demona, który zniszczył całą wioskę w której się wychowywał. Młody protagonista poprzysiągł, że nigdy więcej nie użyje swoich mocy, ale jak to bywa w grach RPG, los miał dla niego inne plany.

Summoner
Summoner

W tle historii Josepha rozgrywa się konflikt imperium, kultów religijnych i pradawnych mocy, a sam bohater coraz głębiej wikła się w historię, która sięga daleko poza granice jego wioski. Z czasem dołączają do niego towarzysze, posiadający różne zdolności. Byli to zarówno wojownicy jak i magowie, ale najlepsze w tym wszystkim było to, że te postacie posiadały własne sekrety i doświadczenia co czyniło je bardzo interesującymi. Oczywiście to nie jest też tak, że wszystkie z tych wątków są rozwinięte w taki sposób, jaki można byłoby oczekiwać, ale mimo wszystko gra bardzo wyróżniała się narracją budowaną w trakcie eksploracji, głównie na polu rozmów z postaciami, artefaktami i opisami miejsc. Jak na lata dwutysięczne, miałem ogromne poczucie tego, że świat Summonera był żywy, nawet jeśli oprawa graficzna i ograniczenia techniczne nie były w stanie w pełni tego oddać.

Summoner
Summoner

Najważniejszą cechą Summonera była próba połączenia RPG w zachodnim stylu i z dynamicznym systemem walki. Warto to podkreślić, ponieważ były to czasy gdy japońskie erpegi dość mocno rozpychały się na rynku gier. Summoner zamiast korzystać z turowych potyczek znanych z jRPG, zaoferował system walki z aktywną pauzą, którą z pewnością kojarzycie z Baldur’s Gate, czy też późniejszych tytułów pokroju Dragon Age, Star Wars: Knight of the Old Republic lub Neverwinter Nights.

Summoner
Summoner

GramTV przedstawia:

Najciekawszym elementem gry i zarazem dość wymagającym, żeby nie powiedzieć problematycznym, były tytułowe przyzwania. Joseph mógł przywołać potężne istoty takie jak golemy, demony, żywiołaki czy inne magiczne byty, które wyraźnie zmieniały dynamikę starcia. Przyzwania były jednak ryzykowne, ponieważ jeśli potwór został pokonany, Joseph tracił większość zdrowia, co wymuszało od gracza taktyczne podejście do walki i ostrożne używanie tej mocy. W pozostałych obszarach Summoner był dość klasyczną grą RPG, w której mieliśmy statystyki i rozwój postaci, drużynową rozgrywkę z możliwością kontrolowania kilku bohaterów, eksplorację dużych, choć archaicznych dziś lokacji, zadania poboczne oraz zarządzenie magią i ekwipunkiem. To właśnie możliwość przyzywania licznych bytów sprawiała, że Summoner próbował być jednocześnie klasycznym RPG i zarazem nowoczesnym. Nie wszystko działało idealnie, ale gra miała swój niepodrabialny charakter i z pewnością to był klucz do zapamiętania tej produkcji.

Summoner
Summoner

Summoner zbierał dość dobre recenzje, ale wielu przylepiło grze łatkę niedoszlifowanego diamentu, który mógłby stać się prawdziwym hitem. Z pewnością w dobrej ocenie nie pomagała oprawa graficzna. Modele postaci jak i animacje były mocno przeciętne, a rozległy świat zdawał się być pusty, jednocześnie wyglądając nad wyraz surowo, nawet jak na rok 2000. Pamiętam, że osobiście miałem spory problem z systemem walki i poruszaniem się postacią, które były mało responsywne (grałem na PC). Ten element zestarzał się na tyle mocno, że każda dzisiejsza próba powrotu do tej gry wywołuje jednak mały zgrzyt zębami i przy okazji wymaga sporej dawki cierpliwości.

Summoner
Summoner

Uważam jednak, że nadal warto. Raz, że Summoner wyróżniał się klimatem, będącym połączeniem mroku, mistyczności i poczucia świetnej przygody, a dwa, świat nawet jeśli nie był idealny, często pusty, to jednak bywały lokacje, które w tamtych latach robiły spore wrażenie, jak choćby potężne miasto Lenele. No i sam Joseph, który nie był klasycznym, wręcz sztampowym bohaterem, a postacią z rozterkami, walczącym z demonami przeszłości. W efekcie tego wszystkiego, Summoner stał się grą, która nigdy osiągnęła statusu globalnego hitu, ale miała to coś, co nie pozwoliło popaść jej w zapomnienie. Ja zapamiętałem ją jeszcze dzięki jednemu elementowi, którym był pewien potwór i jeśli mnie pamięć nie myli, można było go spotkać w jednych z pierwszych kanałów, które przyszło nam eksplorować. Pamiętacie Przerazę z pierwszego Wiedźmina z którą walczymy u bram Kaer Morhen? W Summonerze walczyło się z potworem, który wyglądał niemal identycznie i teraz za każdym razem gdy wracam do Wiedźmina i widzę to stworzenie, to mój mózg z miejsca przywołuje wspomnienie tego starego erpga od Volition.

Summoner
Summoner

Pozwolę sobie nieco poetycko zakończyć wspomnienie tej produkcji: Summoner jest pięknym pomnikiem minionej epoki, w której twórcy testowali nowe pomysły, nie bojąc się łączyć elementów z różnych gatunków. To produkcja, która próbowała opowiedzieć poważną historię w świecie fantasy, zanim stało się to modne. To zarazem tytuł, który pokazuje, jak wyglądały początki RPG akcji na konsolach. Jako ciekawostkę dodam jeszcze, że powstała kontynuacja tej gry, nazwana w prosty sposób Summoner 2. Choć produkcja trzyma podobny poziom co pierwowzór, to jednak nie zdołała przetrwać równie mocno w świadomości graczy.

Summoner
Summoner

Grałem w Summonera na PC i wam też polecam go sprawdzić, zwłaszcza że w tej wersji łatwo jest tę grę zdobyć. Obecnie da się go kupić choćby na platformie GOG w cenie 20 złotych. Jeśli tylko nie macie awersji do skostniałego już sterowania to zapewniam was, że historia Josepha i jego możliwości przywoływania, przykują was do monitora na długie godziny.

Summoner
Summoner
Komentarze
1
dariuszp
Gramowicz
Dzisiaj 14:13

Eh, ledwo pamiętam tę grę. Grałem ale strasznie dawno temu.