Za co Polacy pokochali Brzdęk! Nie drażnij smoka? Recenzja planszowego hitu

Patryk Purczyński
2022/05/29 09:00
0
2

Lucrum Games nie należy do największych polskich wydawnictw, ale ma w swoim katalogu koło zamachowe, którego mogą mu zazdrościć wszystkie grube ryby.

Za co Polacy pokochali Brzdęk! Nie drażnij smoka? Recenzja planszowego hitu

Deckbuilding to jeden z najbardziej rozpowszechnionych gatunków w przestrzeni planszówkowej. Swoją popularność gry oparte na motywie budowania talii zawdzięczają przede wszystkim prostocie. Wiele z nich oferuje też szybką rozgrywkę - często jedna partia trwa nie więcej niż 20 minut, a nawet przy bardziej rozbudowanych tytułach ciężko przekroczyć godzinę. Gatunek zapoczątkowany przez słynnego Dominiona doczekał się licznych inkarnacji. Najgłośniejsze, które w ostatnich latach trafiły na polski rynek, to m.in. Star Realms/Hero Realms czy Terrors of London. Ale deckbuilding nie stoi w miejscu. Dodawanie do swojej talii startowej kart o silniejszym efekcie w wielu z nich jest tylko elementem większej układanki. Tym właśnie tropem podążył Paul Dennen tworząc Brzdęk! Nie drażnij smoka, grę, która stała się ogólnoświatowym hitem. Także w Polsce znalazła ona masę amatorów. Sprawdziliśmy, na czym polega jej fenomen.

W Brzdęk! Nie drażnij smoka każdy z graczy wciela się w śmiałka, który planuje brawurowo wjechać w podziemia zamku, splądrować je z największych kosztowności i uciec zanim ziejąca ogniem poczwara przysmaży jego cztery litery. Jest to motyw dobrze znany, ale w takiej formie w grach planszowych do tej pory nie był wykorzystywany. Pomimo strasznego końca, jaki potencjalnie czeka każdego z graczy, Brzdęk! ma lekką formułę, która doskonale sprawdza się w gronie rodzinnym. Temat został przedstawiony w taki sposób, że nawet wśród młodszych graczy zagrożenie nie wywołuje poczucia strachu, a raczej ekscytację i uśmiech. Zupełnie jak w pierwszej części Shreka, z tą tylko różnicą, że tu nie znajdzie się żaden osioł, który uwiedzie bestię. Wyjść z zamku można tylko na własnych nogach, dzięki skutecznemu planowaniu i żwawemu poruszaniu się.

Chwyć i uciekaj! Albo się jeszcze porozglądaj…

Podstawowym celem gry jest ukradnięcie artefaktu i wydostanie się z nim przynajmniej na powierzchnię, a optymalnie poza mury zamku. Fortyfikacja, której strzeże smok, zawiera rozmaite świecidełka o różnej wartości przekładanej na punkty zwycięstwa. Punkty te zdobywa się z różnych źródeł: zakupionych kart, zgromadzonych monet, znalezionych lub nabytych za złoto przedmiotów i wspomnianych artefaktów. Punktują też śmiałkowie, którzy z całym łupem wydostaną się poza zamek. Czas wyjścia z lochów jest jednak ograniczony. Zegar tyka odkąd pierwszy z graczy zamelduje się na polu start/meta. Z tej zasady wywodzi się cała zabawa w Brzdęk! Nie drażnij smoka. Każdy musi bowiem ocenić, czy bardziej opłaca się wyruszyć po cenniejszy, ale bardziej oddalony łup, czy wybrać krótszą i bezpieczniejszą drogę po mniej wartościowy artefakt. Ocena ryzyka pełni tu jeszcze większą rolę niż budowa talii. W tym ostatnim aspekcie też zresztą zaznacza swą obecność.

Chwyć i uciekaj! Albo się jeszcze porozglądaj…, Za co Polacy pokochali Brzdęk! Nie drażnij smoka? Recenzja planszowego hitu

Rozgrywka w Brzdęk! Nie drażnij smoka toczy się na planszy odzwierciedlającej zamek. Znajdują się tam komnaty, pomiędzy którymi wiodą korytarze. Gracze poruszają się pomiędzy nimi wydając punkty ruchu z kart na ręce. Na kartach znaleźć można trzy podstawowe wartości: sprawność, za którą można kupować karty dostępne na tzw. rynku, walkę, dzięki której pokonamy potwory z kart dostępnych na rynku lub zablokujemy obrażenia wynikające z przemieszczania się po korytarzach, a także wspomniany ruch. Na kartach znajdziemy jednak również inne działania, jak możliwość dobrania kolejnych kart, uleczenia swojej postaci czy pozbycia się niechcianej karty z talii. To klasyka gatunku, ale autor znalazł też nieco miejsca dla nowatorskich rozwiązań. Wśród nich jest też pochodna jednej z najważniejszych mechanik w grze: powodowanie hałasu.

Uwierz w swoje szczęście

GramTV przedstawia:

Za każdym razem, gdy jakaś karta wywołuje tytułowy Brzdęk!, oznacza to, że dany bohater zbyt hałaśliwie poruszył się po zamkowym korytarzu, ściągając tym samym na siebie uwagę krwiożerczego smoka. Gracz dokłada wówczas mały drewniany znacznik w swoim kolorze do strefy Brzdęk! na planszy. W momencie, kiedy następuje atak drapieżnej poczwary (wywoływany jest przez dociągnięcie karty z symbolem smoka na rynek), wszystkie znaczniki znajdujące się na planszy wkładane są do specjalnego woreczka, w którym swoje drewniane sześciany trzyma smok. Z tego woreczka losuje się określoną liczbę znaczników. Każdy znacznik w kolorze danego gracza zadaje mu jedno obrażenie. Im więcej hałasu narobiliśmy, tym większa szansa, że zostaniemy podsmażeni. Nawet jeśli za pierwszym razem los nas oszczędzi, to trzeba mieć świadomość, że nasze znaczniki pozostają w woreczku do końca gry i przy kolejnych losowaniach prawdopodobieństwo otrzymania obrażeń jest jeszcze większe!

Uwierz w swoje szczęście, Za co Polacy pokochali Brzdęk! Nie drażnij smoka? Recenzja planszowego hitu

Ten system działa znakomicie. Niby to tylko proste push your luck, ale tak naprawdę z konsekwencjami swoich nieostrożnych ruchów musimy się mierzyć do końca gry. Na tym, ile razy i w jakim stopniu zostaniemy poddani smoczej próbie, w głównej mierze ważą nasze decyzje. Ile kart robiących hałasu dobierzemy? Jaką ścieżkę do artefaktu obierzemy? Czy będziemy krążyli po zamku w celu znalezienia kolejnych łupów, a może jak najszybciej z niego uciekniemy, minimalizując ryzyko ponoszenia kolejnych obrażeń? Te wszystkie kalkulacje każdy z graczy musi przeprowadzić indywidualnie. Mało tego, strategię trzeba modyfikować w trakcie rozgrywki, obserwując poczynania pozostałych uczestników zabawy. Kto raz opuści mury zamku nie może już jednak do niego wrócić. Gracze nieustannie balansują więc pomiędzy większym bezpieczeństwem i skromniejszą zdobyczą a wypchaniem swoich kieszeni po brzegi za cenę sporego ryzyka.

W ten sposób zręcznie udało się wprowadzić do skażonego sporą losowością gatunku solidną porcję decyzyjności. Jak to w grach deckbuildingowych, o możliwości wykonania zaplanowanych ruchów nadal decyduje łaskawość dociągu kart z własnej talii, ale kształtując swoją pulę w odpowiedni sposób można choć nieco dopomóc szczęściu. Świetnie wypada motyw, dzięki któremu na rynku pojawiają się nie tylko karty do wzmocnienia naszej talii. Niektóre z nich zawierają potwory, z którymi można walczyć i zdobyć wskazaną nagrodę. W Brzdęk! Nie drażnij smoka okazja czyni nie tylko złodzieja, ale też mężnego rycerza, który może wykazać się w starciach z rozmaitymi kreaturami.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!