Scenarzysta serii Krzyk i Niesamowitego Spider-Mana tym razem wziął na warsztat historię o najsłynniejszym procesie. Oceniamy, czy Norymberga ma szasnę wstrząsnąć widzami.
Psychologia wojny
Jeżeli jest jakaś historia rozgrywająca się tuż po II wojnie światowej, którą warto ponownie opowiedzieć, to jest to zdecydowanie proces Hermanna Göringa w Norymberdze. Za przypomnienie o tych wstrząsających wydarzeniach odpowiada James Vanderbilt, uznany hollywoodzki scenarzysta, mający na koncie prace przy dwóch ostatnich odsłonach serii Krzyk, Niesamowitym Spider-Manie, Zabójczym rejsie dla Netflixa oraz ostatniej przygodowej propozycji od Apple TV, czyli Fontanny młodości. Dla filmowca Norymberga jest dopiero drugim reżyserskim projektem, wcześniej pracując tylko nad mało udaną Niewygodną prawdą. Może dlatego, jego najnowsza produkcja to kino klasyczne, niemal staroświeckie, które trąci już naftaliną. I chociaż Vanderbilt próbuje nadać swojej nowej propozycji cechy rasowego thrillera, to nadal jest to tylko i aż przykładny dramat sądowy, który równocześnie podkreśla swoją istotność, jak i grzęźnie w ramach powierzchowności, jakby reżyser był rozdarty między ambicją komentowania współczesności a sentymentalizmem do stylu filmowego sprzed prawie wieku.
Norymberga
Akcja rozpoczyna się w 1945 roku, kiedy to cały świat żyje rozpoczynającym się głośnym procesem nazistowskich zbrodniarzy wojennych w Norymberdze. Prokurator Robert H. Jackson (Michael Shannon), jako główny oskarżyciel ze strony Stanów Zjednoczonych ma świadomość, jak trudne czeka go zadanie. Oskarżonym jest Hermann Göring (Russell Crowe), jeden z największych zbrodniarzy, którego bezlitosne czyny będą teraz sądzone. Jackson zdaje sobie jednak sprawę, jak przebiegły, błyskotliwy i inteligentny potrafi być jego oponent, którego spotka na sali sądowej. Uzyskanie obciążających zeznań od nazistowskiego oficera będzie niesamowicie trudne. Pomóc ma w tym psychiatra Douglas Kelley (Rami Malek), który otrzymuje misję nawiązania relacji z Göringiem i uzyskanie od niego zeznań, które będą kluczowe w czasie trwania procesu. Kelley rzuca się na głęboką wodę, musząc poradzić sobie z mistrzem manipulacji, który nie cofnie się przed niczym, aby uchronić się przed najwyższym wymiarem kary.
Reżyser konstruuje swoją historię wokół dwóch mężczyzn, których ambicje, słabości i wzajemna fascynacja stają się rdzeniem całej opowieści. Z jednej strony mamy Hermanna Göringa, jednego z najważniejszych współpracowników Adolfa Hitlera i architekta III Rzeszy, toczącego boje w całej Europie, który do samego końca pozostaje niebezpiecznym człowiekiem, stającym się dla świata żyjącym synonimem zła. Z drugiej Douglas Kelley, to wciąż młody i nie tak doświadczony wojskowy psychiatra, który zdaje sobie sprawę, że jego niezwykle wymagające zadanie pozwoli nie tylko na skazanie nazisty, ale również sprawi, że jego nazwisko na zawsze zapisze się na kartach historii i to w rubryce bohaterów tamtych czasów. Vanderbilt kształtuje tę relację jako intelektualną batalię, aby wejść w umysł zbrodniarza wojennego i dotrzeć do samego źródła zła i poznać jego przyczyny.
Norymberga
Reżyser w swoim filmie nie ogranicza się jednak wyłącznie do tej emocjonującej bitwy dwóch umysłów, ale też rozrysowuje cały kontekst, przedstawiając polityczne napięcia między aliantami, narodziny prawa międzynarodowego, czy nawet moralne dylematy psychiatrii w obliczu zbrodni wojennych, ale większość z tych motywów zostaje ledwo rozwinięta. Norymberga w żadnym momencie nie korzysta z wielowątkowości, aby lepiej przedstawić sam proces, który powinien stać się nie tylko pojedynkiem dobra ze złem, ale również jako starcia różnych systemów wartości, których nie da się łatwo sklasyfikować. Niestety ważne wydarzenia rozgrywają się poza wzrokiem widza, a kamera skupia się przede wszystkim na naziście i psychiatrze, którzy z każdą kolejną rozmową zaczynają coraz lepiej się rozumieć.
Okiełznać zło
Pomimo tych słabości Norymberga stawia ciekawe pytanie, czy naprawdę da się zbadać zło. Reżyser za pośrednictwem Kelleya zastanawia się, czy można odkryć mechanizm, który sprawia, że całe społeczeństwo zgadza się na anihilację innych – tych, którzy uznani są za niebezpiecznego przeciwnika, którego trzeba się za wszelką cenę pozbyć. Rzecz jasna Vanderbilt nie daje jednoznacznych odpowiedzi, gdyż gdyby takie istniały, już dawno byśmy o nich słyszeli. Mimo to film stara się podkreślić, że zło nie jest chorobą, czy wirusem, które można zdiagnozować i próbować leczyć, ale konsekwencją wieloletnich działań, zarówno całych nacji, jak i pojedynczych jednostek. To złożony proces, wymykający się jakimkolwiek badaniom. Norymberga chce być jednak kinem zaangażowanym politycznie i zawiera pewien rodzaj gorzkiej aktualności do współczesnych czasów. Nie za sprawą postaci samego Göringa i próby zrozumienia, jak faszyzm we współczesnej formie może nadal funkcjonować, ale raczej jako krytyka kruszących się fundamentów zachodnich wartości. Proces w Norymberdze, chociaż zmienił świat, to nie zapewnił trwałego pokoju, przez co dzisiaj można odczytywać go wyłącznie jako międzynarodową iluzję, która boleśnie przypomina, że o pewne wartości trzeba ciągle walczyć i żadne dokumenty, ani porozumienia tego nie zmienią.
Norymberga
GramTV przedstawia:
Film jednak sporo zyskuje na dwóch świetnych głównych kreacjach. Russell Crowe znów jest w wysokiej formie, kreuje Göringa jako człowieka obdarzonego niezwykłym, ale zwodniczym urokiem. Nie brakuje mu inteligencji, ani cynizmu, w krótkich chwilach zapomnienia wzbudzającego nawet sympatię graniczącą z litością. Rola Crowe’a jest pełnia niuansów, które pogłębiają tę złożoną postać, a podobnie jak Anthony Hopkins w Milczeniu owiec, aktor pokazuje, że prawdziwy potwór nie musi krzyczeć i wyrażać swojej agresji, aby przerażać. Z kolei Rami Malek buduje Kelleya na nieco innych nutach, wyrażając więcej prawdziwy emocji, zarówno ambicji, jak i strachu z tym, czym ma się zmierzyć. Zafascynowany Göringiem, próbuje utrzymać pozory kontroli, lecz im bardziej wchodzi w tę relację, tym wyraźniej traci dystans.
Dyskusyjna pozostaje sama realizacji filmu, szczególnie zdjęcia, które utrzymane w bladym świetle, niemal estetyce znanej z sepii, które co prawda mają przywoływać epokę, ale częściej przypominają pocztówkowo stylizowaną rekonstrukcję. Większość scen rozgrywa się w ponurych pokojach, korytarzach i celach, miejscach, w których dużo się mówi, lecz niewiele się wydarza. Paradoksalnie, tym bardziej wstrząsający jest moment, w którym Vanderbilt przerywa fikcję i sięga po autentyczne materiały z wyzwolonych obozów koncentracyjnych. Nagłe zderzenie stylizowanej narracji z dokumentalnym okrucieństwem zaczyna działać niczym terapia wstrząsowa.
Ciężko stwierdzić, że Norymberga jest kinem spełnionym i pomimo ważnego tematu, ma sporo problemów. Może i James Vanderbilt jest zdolnym scenarzystą, ale o wiele gorzej radzi sobie jako reżyser i to niestety widać. Chociaż trzeba mieć też na uwadze, że jego historia jest nieco zbyt zachowawcza i nie potrafi uderzyć z odpowiednią emocjonalnością aż do finału. Mimo to Norymberga może funkcjonować jako bolesne przypomnienie, że historia lubi się potarzać, a odpowiedzi na nurtujące pytania, nie tylko historyków, stają się z biegiem lat coraz bardziej niewygodne.
6,0
Norymberga to ambitny, lecz nierówny dramat historyczny, który swoją największą siłę znajduje dopiero wtedy, gdy na chwilę przestaje udawać kino i pozwala przemówić samej historii.
Plusy
Świetne dynamika relacji między Göringiem a Kellym
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!