Shards of Infnity - recenzja. Deckbuilder z pomysłem na siebie

Patryk Purczyński
2023/08/16 11:00
2
0

Zastój wśród gier deckbuildingowych skłaniał do myślenia, że nie bardzo jest tam miejsce na nowatorskie rozwiązania. Shards of Infinity zadaje temu kłam.

Shards of Infnity - recenzja. Deckbuilder z pomysłem na siebie

Shards of Infinity to tytuł, który przynajmniej niektórym polskim graczom może brzmieć znajomo. Wszystko przez to, że gra od 2018 roku dostępna jest w formie cyfrowej na komputerach osobistych. Pięć lat po swojej światowej premierze doczekała się w Polsce premiery w edycji fizycznej, a stało się to za sprawą Portal Games. Wydanie, które trafiło nad Wisłę, zawiera od razu dodatek Relikty Przyszłości. Aby jednak w pełni poznać korzenie Shards of Infinity, trzeba cofnąć się aż do roku 2010, gdy zadebiutowała karcianka Ascension. Przez lata zyskała ona niemałą renomę i spore grono fanów. Prostota zasad i duża regrywalność to cechy, które pomogły jej w osiągnięciu tego wszystkiego. Dlaczego o tym wspominam? Ponieważ Shards of Infinity to duchowa kontynuacja Ascension, a oba projekty łączy Justin Gary. Tym razem połączył on siły z Garym Arantem, który… odpowiadał za liczne dodatki do Ascension. Czy i tym razem obu panom udało się stworzyć wciągającą karciankę?

Klasyka wzbogacona

Klasyka wzbogacona, Shards of Infnity - recenzja. Deckbuilder z pomysłem na siebie

Rozgrywka w Shards of Infinity oparta jest na mechanice budowania talii. W ostatnich latach trafiały na polski rynek podobne gry, jak Hero Realms/Star Realms i Terrors of London. Nawet w tym roku mieliśmy już przecież oparte na bardzo podobnych regułach Star Wars: The Deckbuilding Game. Osoby zaznajomione z tego typu tytułami do zabawy w Shards of Infinity będą mogły przystąpić praktycznie z marszu, choć i tak przeczytanie instrukcji będzie tu niezbędne. Wszystko przez to, że karcianka wprowadza kilka interesujących nowości, urozmaicając dzięki nim sprawdzony w boju trzon. Reguły pozostają jednak banalnie proste - i tylko do części pojęć trzeba się początkowo przyzwyczaić.

Choć Shards of Infinity przewidziane jest dla 2-4 graczy, najlepiej sprawdza się jako gra pojedynkowa i jako taką postaram się ją przybliżyć. Każdy z uczestników zabawy rozpoczyna z talią 10 kart początkowych, w których znajdują się kryształy (służą do kupowania kart z rynku) i punkty mocy (zadają obrażenia przeciwnikowi). Talie te są identyczne, podobnie jak planszetki postaci, zawierające wyjątkowo poręczne liczniki pozostałych punktów życia bohatera i stanu jego biegłości w formie koła (rozwiązanie znane choćby z Aeon’s End czy Gloomhaven).

Tura przebiega według dobrze znanego fanom gatunku schematu: zagrywamy karty z ręki korzystając z ich zdolności, kupione z rynku karty wraz z kartami wykorzystanymi odkładamy na stosie kart odrzuconych, a następnie dobieramy pięć kart i obserwujemy turę przeciwnika. Na kartach kupowanych z rynku można zyskać punkty uzdrowienia, więcej kryształów, możliwość dobierania kolejnych kart i wyrzucania niechcianych kart z talii. To deckbuildingowe abecadło. Ale są też rozwiązania niekonwencjonalne.

Szereg nowości

Szereg nowości, Shards of Infnity - recenzja. Deckbuilder z pomysłem na siebie

Najważniejszym z nich jest napomknięta już biegłość. Niektóre karty pozwalają zwiększyć liczbę jej punktów, a inne odnoszą się do jej aktualnego stanu. Im wyższa biegłość, tym większe korzyści gracz osiągnie z danej karty (więcej punktów ataku lub możliwość skorzystania z dodatkowego efektu). Mało tego, osiągnięcie maksymalnego poziomu biegłości pozwala na opanowanie odłamka nieskończoności. Jest to karta obecna w naszej talii od początku. Wraz ze zdobywaniem kolejnych poziomów biegłości zadaje ona coraz więcej obrażeń przeciwnikowi. Gdy dojdziemy do 30. poziomu, zagranie tej karty pozwala zadać nieskończoną liczbę obrażeń, a to oznacza automatyczne zwycięstwo. Shards of Infinity realnie oferuje tym samym alternatywną ścieżkę do zatriumfowania, a to naprawdę rzadki obrazek w grach deckbuildingowych.

Z pozostałych nowości warto wspomnieć o tarczach (karta z tarczą na ręce pozwala zablokować obrażenia w danej turze, ale trzeba ją odrzucić) oraz klasach postaci. Shards of Infinity rozróżnia bohaterów (pozostają na stole po zakończonej turze i mają własne punkty życia), sojuszników (standardowe karty) i najemników. Ci ostatni działają jak sojusznicy, ale można ich rekrutować bezpośrednio z rynku na rękę. W takim wypadku na końcu tury zostają jednak wyrzuceni poza talię, czyli zapewniają nam tak naprawdę efekt jednorazowy. Jest to bardzo interesujące rozwiązanie, które daje nam dodatkowe opcje taktyczne w sytuacjach, gdy na gwałt potrzebujemy dodatkowych punktów zdrowia lub ataku, albo po prostu karty z danej frakcji (w grze występują cztery), by odpalić dodatkową cechę na innej karcie.

Połączenia wynikające z rodzaju kart (frakcje lub klasy postaci) również działają inaczej niż w przywołanych na początku recenzji deckbuilderach. Są bardziej różnorodne. Niektóre karty odwołują się do stosu kart odrzuconych, niektóre do planszy postaci, a jeszcze inne do kart reprezentujących inne frakcje. Takie, które premiują posiadanie kart z tej samej frakcji również się zdarzają, ale dzięki pozostałym opcjom gracze zyskują większą elastyczność w kupowaniu kart z rynku. Choć po części ograniczona zostaje również losowość, ale tej w grze z mechaniką budowania talii zawsze będzie pod dostatkiem - i nie inaczej jest w Shards of Infinity.

GramTV przedstawia:

Nie zawsze uda nam się zrealizować strategię, którą w myślach przyjmujemy przed rozpoczęciem rozgrywki. Ktoś może się nastawiać na zbieranie punktów biegłości i ochronę zdrowia, by wyprowadzić jeden zabójczy atak odłamkiem nieskończoności, ale karty wychodzące na rynek mogą nam skutecznie mieszać szyki. Kart zwiększających naszą biegłość jest stosunkowo mało. Alternatywnie można ją budować poświęcając raz na turę jeden kryształ, ale to powolna ścieżka do osiągnięcia maksymalnego poziomu. Z wszystkich moich rozgrywek w Shards of Infinity te, które zakończyły się atakiem odłamkiem nieskończoności, należały do zdecydowanej mniejszości. Biegłość warto jednak zdobywać bez względu na wszystko - wszak im wyższa, tym mocniejsze efekty na rozmaitych kartach.

Komentarze
2
pepsi
Redaktor
Autor
16/08/2023 22:08
Headbangerr napisał:

Shards of Infinity nowatorskie? No nie wiem. 

Bardziej nowatorskie, niż jakikolwiek inny deck builder, który do sprawdzonej mechaniki dodaje kilka drobiazgów od siebie?

No właśnie moim zdaniem te nowości to coś więcej niż drobiazgi, a przynajmniej niektóre z nich.

Headbangerr
Gramowicz
16/08/2023 20:11

Shards of Infinity nowatorskie? No nie wiem. 

Bardziej nowatorskie, niż jakikolwiek inny deck builder, który do sprawdzonej mechaniki dodaje kilka drobiazgów od siebie?