Recenzja spoilerowa Batmana. Batman w nowym świetle (mroku)

Joanna Kułakowska
2022/03/07 19:45
1
0

Najnowsza wariacja na temat Batmana, Kobiety-Kota i Człowieka-Zagadki to film, który zawiera ciut rozczarowujące elementy, ale i tak nie zawodzi oczekiwań.

Dzieje się tak z banalnej przyczyny, że jest to obraz, który... przypomina ogra. Ogry, jak pewnie większość z nas pamięta, mają warstwy, a do tego potrafią solidnie przyłomotać. Mówiąc nieco poważniej, zwłaszcza że humoru nie ma tu zbyt wiele, co już samo w sobie stanowi różnicę w stosunku do większości utworów filmowych o tematyce superbohaterskiej, jakie pojawiły się w ostatnich dekadach, The Batman (2022) w reżyserii Matta Reevesa (który także napisał scenariusz we współpracy z Peterem Craigiem) to bardzo interesujący, oryginalny odprysk od linii DCEU, nie jest jego częścią, podobnie jak Joker Thodda Phillipsa. Biorąc pod uwagę wrażenie artystycznego pokrewieństwa, aż szkoda że nie tworzą wspólnego mikrouniwersum, oba filmy bowiem operują gęstą atmosferą, bardzo poważnymi tematami i dzieją się w świecie nad wyraz realistycznym (bardziej niż opowieść Nolana), w którym nie dojdzie do starcia Batman v Superman, bo nie ma tam miejsca na bliskie wszechmocy persony jak Superman i Wonder Woman. Na pocieszenie dla nieco zmartwionych tym faktem: Batman zawiera kilka satysfakcjonujących wycieczek do Jokera (rozkład instytucji, społeczeństwo niczym beczka prochu, wszechobecne kłamstwa, samotność i problemy psychiczne na tym tle). Nie można też narzekać na brak błyskotliwej ironii. Ta odrobina głównie sytuacyjnego komizmu, jaka wywołuje śmieszek pod nosem, jest idealnie wpasowana w fabułę i nie ma na celu łagodzenia ponurego nastroju, wręcz przeciwnie – podkreśla. Humor Batmana jest czarny – jak produkcje neo-noir (czy kryminały hard-boiled), w której to estetycznej i ideowej konwencji został zrealizowany. Bruce Wayne nie nosi prochowca, ale jest charakterystycznym dla nich zbuntowanym, wolnym duchem, cynicznym detektywem, który nagina reguły albo z nich rezygnuje i odpowiada przemocą na przemoc. I owa cecha tej postaci z komiksów – przecież jeden z przydomków Batmana to Największy Detektyw Świata – została wreszcie naprawdę solidnie wypunktowana w filmowej adaptacji. Opowieść Reevesa ma jednak, prócz pesymistycznej wizji świata i flirtu z nihilizmem, „mesjański” rys nadziei, a bohaterem kieruje zakamuflowany idealizm, czego zwykle brak filmom noir i ich następcom.

Recenzja spoilerowa Batmana. Batman w nowym świetle (mroku)

Zemsta Nietoperza

Początek filmu Batman, sekwencja scen rodem z upiornej opery uwypuklona pięknym chóralnym wykonaniem Ave Maria, jasno wskazuje bazę tematyczną: brak poczucia bezpieczeństwa, brudną politykę, korupcję, malwersacje, przestępczość zorganizowaną, narkotyki i przemoc – nacechowaną a to wyrachowaniem, a to nieokiełznaną potępieńczą furią. Później pierwsze dłuższe spojrzenie na mroczne, zalane deszczem ulice Gotham, którym Batman na łowach dzieli się z widzami, przywołuje na myśl zstąpienie do piekła. Każdy z mieszkańców jest na nie skazany, nieważne, czy został zbrukany grzechami, tak jakby po trosze był martwy za życia. Wrażenie surrealnych zaświatów potęguje fakt, że akcja zaczyna się w Halloween, kiedy to przy okazji masek i przebrań ludzie często eksponują swoje prawdziwe oblicze, jak również muzyczny motyw przewodni – It’s Raining Vengeance. Towarzyszy on przede wszystkim głównemu bohaterowi i wybitnie przypomina mieszankę Marszu Pogrzebowego z Marszem Imperialnym, w istocie będąc zgrabną przeróbką wstępu do Something in the Way Nirvany. Przy tej okazji poznajemy modus operandi oraz konstruujące tożsamość postrzeganie swej roli przez młodego Wayne’a (Robert Pattinson). Myślą, że kryję się w mroku (...) ale to ja jestem mrokiem. To nie tylko wezwanie, to ostrzeżenie. Strach to narzędzie. Dwa lata polowania nocą uczyniły ze mnie nocne zwierzę – wyznaje. Najważniejsza okazuje się jednak znamienna wypowiedź: Jestem zemstą. Te wszystkie szorstkie, podniosłe zapewnienia po wydestylowaniu z ekranu brzmią patetycznie i śmiesznie (i dziwnie rezonują z wspomnieniem romantycznego bladolicego wampira Edwarda Cullena, od którego Pattinson chciał się uwolnić, lub Kruka), ale w zestawieniu z kadrami nasyconymi ciemnością kontrastującą z neonami, czerwonymi, pomarańczowymi i żółtymi („piekielnymi”) światłami; specyficznymi dla noir przestrzeniami nabrzmiałymi nastrojem oczekiwania, w których jednostka wydaje się mała, wyizolowana i samotna, daje to klimatyczny efekt. I cóż, obrazuje, w jak złym stanie psychicznym znajduje się protagonista Matta Reevesa.

Zemsta Nietoperza, Recenzja spoilerowa Batmana. Batman w nowym świetle (mroku)

Czytelnicy i czytelniczki na pewno pamiętają kanoniczną genezę tej postaci, która wystarczy za powód do obsesyjnego pragnienia zemsty na złoczyńcach, brutalnego unieszkodliwienia przestępców i... ciężkiej depresji, jaką emanuje z ekranu kreacja Pattinsona. Została zręcznie i niebanalnie wpleciona w recenzowaną opowieść poprzez postać chłopca, który stracił ojca – burmistrza (Rupert Penry-Jones), ofiarę zbrodni, na miejsce której wzywa Batmana komisarz Gordon (Jeffrey Wright), przerywając jego nocne łowy. Sytuacja jest newralgiczna – trwa kampania, burmistrz ubiegał się o reelekcję, był też przyjacielem komendanta policji. I tak dla Wayne’a rozpoczyna się historia, która pozwoli mu odkryć prawdę o stanie rzeczy w Gotham. A także szerzej spojrzeć na historię własnej rodziny i poznać okrutną prawdę o spuściźnie swego ojca. Prowadzi do tego ciąg wydarzeń – seria sadystycznych mordów kojarzących się klimatem i pośrednio przekazem z filmem Siedem (David Fincher) – zapoczątkowany przez genialnego, lecz szalonego w klinicznym tego słowa znaczeniu Riddlera/Człowieka-Zagadkę (Paul Dano). Zaangażowany w sprawę Wayne, z pomocą Alfreda (Andy Serkis), który w młodych latach był pracownikiem wywiadu, ku niezadowoleniu większości policjantów pomaga Gordonowi zrozumieć, jaki jest cel i tożsamość tajemniczego wielbiciela makabrycznych zagadek. Tym właśnie są kolejne morderstwa, opatrzone szyframi i zawoalowanymi wskazówkami kierowanymi... bezpośrednio do Batmana. Prócz tego, że stanowią dowód specyficznej admiracji wobec zamaskowanego mściciela, mają za zadanie obudzić społeczeństwo (nie zapomniano tu o roli social mediów), poruszyć serią dręczących pytań i zdemaskować rzeczywiste mechanizmy rządzące miastem, a na koniec (zgodnie z wewnętrznym przymusem typowych superzłoczyńców, który każe albo zapanować nad światem, albo go zniszczyć) spowodować „oczyszczenie”, jedyną możliwą „realną zmianę” – destrukcję przeklętego, skazanego na nieustanne powtarzanie błędów Gotham... Ta pesymistyczna opinia co do miasta to nie tylko fiksacja Riddlera, zdanie to w pewnym stopniu podziela Kobieta-Kot (Zoë Kravitz).

GramTV przedstawia:

Komentarze
1
wolff01
Gramowicz
08/03/2022 13:51

Recenzja OK tylko w sumie jedna uwaga - "Świetnie zrealizowane pełne brutalności sceny walki". Z tym się nie do końca zgodzę. Owszem, bijatyki są "brutalne" jeśli chodzi o samo modrobicie i dynamizm, ale w trakcie seansu sam się dziwiłem dlaczego tak ciężki film stroni od krwi... i dopiero później przeczytałem że ma PG-13. Rozumiem jak działają "kategorie wiekowe" w USA, że tam brutalność filmu obniża się żeby więcej (młodych) ludzi mogło film obejrzeć i wygenerować więcej $$$, ale jak dla mnie pod tym względem ten film sporo traci przez dostosowanie do takiej kategori wiekowej... bo co jak co ale w kontekście Batmana na przestrzeni lat, wyższe kategorie wiekowe są jak najbardziej na miejscu.