Recenzja RoboCop: Rogue City - Unfinished Business, czyli "mamy Dredda w domu"

Gdyby nie błędy i problemy, to byłby z tego nawet godny sequel RoboCop: Rogue City, ale zawsze musi być jakieś “ale”

Recenzja RoboCop: Rogue City - Unfinished Business
Recenzja RoboCop: Rogue City - Unfinished Business

Prawdę mówiąc długo myślałem czy recenzja RoboCop: Rogue City – Unfinished Business będzie recenzją długą, ponieważ im mocniej zagłębiałem się w zakamarki superbudynku, w którym to akcja samodzielnego dodatku do… powiedziałbym, że nieoczekiwanego hitu od Teyon, to coraz mniej różnic zauważałem. Niemniej jednak trzeba przyznać, że stworzenie historii przypominającej od startu coś na pograniczu filmów „Dredd” oraz „The Raid” w tym uniwersum pasuje jak ulał. Wystarczy tak właściwie jakaś dobra historia, może garstka nowych przeciwników i broni, aby odróżnić główną grę od dodatku.

I przyznam, iż wiele z tych elementów w Unifinished Business gra całkiem dobrze gdyby nie fakt, że w porównaniu do Rogue City mamy do czynienia również z większym festiwalem błędów. Gdyby nie one, to być może pod pewnymi względami byłoby o wiele lepiej niż w poprzednich przygodach Alexa Murphiego.

Prawo Murphiego?

Recenzja RoboCop: Rogue City - Unfinished Business
Recenzja RoboCop: Rogue City - Unfinished Business

Wszystko często musi zacząć się od mocnego uderzenia i w przypadku Unfinished Business takim jest atak najemników na posterunek Metro West. Dobrze przygotowani i uzbrojeni najemnicy właściwie wystrzelali większość policjantów poza kilkoma, a sam RoboCop przybywa na miejsce właściwie po wszystkim.

Okazało się, że celem najemników było… krzesło, dzięki któremu OCP może udoskonalać superglinę. Wszystkie poszlaki wskazują na to, że najemnicy przejęli zbudowany przez OCP tzw. OmniTower – miejsce, które miało dać schronienie mieszkańcom Old Detroit. Problemem również jest fakt, iż udało im się przejąć nową, zaawansowaną technicznie broń, ale również kontrolę nad czymś, co może sprowadzić spore niebezpieczeństwo na cywilów.

A na koniec okazuje się, że przeszłość Murphiego również będzie grała pewną rolę w tej całej opowieści. Innymi słowy mówiąc klasyka kina lat 80-tych, ponieważ głębi czy potężnych rozkmin na temat powiązań bohaterów również nie ma. Chociaż szanuję bardzo Teyon za to, że tym razem poza samym RoboCopem możemy również wcielić się w innych bohaterów dodatku i dowiedzieć się co sprawiło, że znaleźli się w tej sytuacji. Jest to o tyle dobre, że pozwala na chwilę oddechu od strzelania do wszystkiego, co się rusza.

Recenzja RoboCop: Rogue City - Unfinished Business
Recenzja RoboCop: Rogue City - Unfinished Business

Podobnie jak momenty, w których nasz bohater trafia do miejscówek z kilkoma dodatkowymi zadaniami pobocznymi. Schemat jest bowiem bardzo podobny do Rogue City, powiedziałbym nawet… taki sam, a może nawet lepszy. Różnica jest bowiem taka, że zamiast wypadów do miejscówek i czyszczenia ich z zadań idziemy ze stacji A do stacji B, a jedność miejsca i akcji są zachowane. Być może nawet biorąc pod uwagę wydarzenia z początku samodzielnego dodatku o wiele lepiej można byłoby uzasadnić fakt, iż RoboCop ponownie zaczyna od zera w kontekście wszelkich ulepszeń. Na szczęście jednak zbierane płytki do Auto-9 na starcie są w miarę przyzwoite. Do tego stopnia, że przez prawie 80 procent gry zasadniczo tylko dokładałem procenty do poszczególnych atrybutów.

Trudno również narzekać na przeciwników, ponieważ najemnicy są dość złożoną grupą dorzucającą co jakiś czas nowe jednostki. I nawet jeśli sztuczna inteligencja, podobnie jak w Rogue City, nie działa tak dobrze, to były momenty, w których trzeba było zrobić kilka kroków wstecz i przemyśleć swoje działanie. Zwłaszcza, gdy jeszcze atrybuty takie jak żywotność czy pancerz mamy w powijakach, a niektórzy przeciwnicy potrafią wyskoczyć dosłownie znikąd (np. ze ściany albo innego, dziwnego i niemożliwego do obrania kąta).

Z drugiej strony natomiast pod kątem uzbrojenia również znalazło się kilka nowych zabawek (np. minigun czy cryo), ale tutaj również trzeba brać pod uwagę celność, która momentami jest zwyczajnie za niska, co jest zrozumiałe – Auto-9 ma tu grać główną rolę w tej zabawie, a możliwości, które dają płytki nadal dają spore pole do zabawy i kombinowania. Jednakże w momencie, gdy wręcz jesteśmy wstrzeleni w przeciwnika z bliska, a broń nie trafia, to jednak jakiś problem z tym niewątpliwie jest.

Recenzja RoboCop: Rogue City - Unfinished Business
Recenzja RoboCop: Rogue City - Unfinished Business

Tutaj również dochodzimy do momentu, w którym zapewne już zdaliście sobie sprawę z tego, iż widać w Unfinished Business pewien schemat. Wiele elementów w samodzielnym dodatku do Rogue City jest bardzo dobrych. Powiedziałbym nawet, że w stosunku do poprzedniej gry Teyon wypada zdecydowanie lepiej, nawet jeśli graficznie jest bardzo podobnie (ogrywane na PlayStation 5, powiedziałbym, że graficzny poziom jest właściwie jeden do jednego). Dźwiękowo również jest niesamowicie, a kilka nowych aranżacji głównego motywu z RoboCopa (np. ten azjatycki) wręcz uderza nostalgią klimatu akcyjniaków nagrywanych przez starego na VHS.

GramTV przedstawia:

Jednakże niestety w bezpośrednim porównaniu również do Rogue City tych błędów oraz przeróżnych dziwnych sytuacji pojawia się również więcej. Trochę tak, jakby zabrakło tego ostatecznego doszlifowania. Pierwszy raz bowiem od bardzo dawna miałem sytuację, w której NPC zwyczajnie zablokował mi drogę w drodze do dalszej części misji. Również dawno nie widziałem porządnego zblokowania się w ścianie mimo tego, iż przy niej nie stałem (gra postanowiła przeciągnąć mnie w tamto miejsce). Wysypywanie się do dashboardu konsoli również wystąpiło kilkukrotnie i nie jestem pewny czy jest to wina zbyt mocnego obciążenia efektami, czy w coś się udało wdepnąć.

Recenzja RoboCop: Rogue City - Unfinished Business
Recenzja RoboCop: Rogue City - Unfinished Business

No i koronny problem, który wystąpił pod koniec gry, czyli brak możliwości podmiany drugiej broni na coś nowego, gdy rzeczywiście było to niezbędne. Na szczęście pod tym względem Auto-9 jakoś rozwiązało sytuację i było na tyle mocne, że ten brak minigunów czy LKMów sobie odkułem. I tak jak w przypadku poprzedniej gry na pewne elementy przymknąłem oko, bo były to bardzo sporadyczne przypadki, tak momentami biorąc pod uwagę układ autozapisów po spadnięciu Unfinished Business z rowerka wolałem chwilę odczekać, odetchnąć. Zwłaszcza po intensywnych strzelaninach, w których wszystko układało się wręcz na żyletki.

Chętnie bym kupił… za dolara?

Recenzja RoboCop: Rogue City - Unfinished Business
Recenzja RoboCop: Rogue City - Unfinished Business

Z niezwykłym bólem serca wystawiam RoboCop: Rogue City – Unfinished Business niższą ocenę niż w przypadku poprzedniej gry, ponieważ gdyby nie błędy i przeróżne problemy, które w grze występują momentami seriami, to prawdopodobnie ocena byłaby nawet wyższa niż w przypadku samego Rogue City. Mimo wszystko jednak okoliczności łagodzące się w tym wszystkim pojawiają.

Głównie dlatego, iż nowych przeciwników w Unfinished Business jest sporo. Nowej broni również się trochę pojawia (w tym katana, której nawet wypadałoby używać w pewnym momencie gry). Sam eksperyment z historią, która czasami opowiadana jest oczami innych bohaterów dodatku również spełnia swoje zadanie dobrze dając chwilę oddechu po wypełnionych hektolitrami efektów specjalnych, posoki oraz ołowiu momentach. Nawet szanuję za to, że z marszu twórcy postanowili udostępnić płytkę z autoloaderem Auto-9 na starcie, aby gracze nie musieli kombinować (później dostępna jest jej mocniejsza wersja… ale łatwo ją pominąć).

Recenzja RoboCop: Rogue City - Unfinished Business
Recenzja RoboCop: Rogue City - Unfinished Business

Nie zmienia to jednak tego, że o ile pewne błędy i przedziwne ragdolle potrafią bawić, tak kombinowanie jak tu nie wpaść w buga czy zblokowanego NPC (co dawno mi się nie przydarzyło) już powoduje frustrację. Mogę mieć tylko nadzieję, że ekipa z Teyon porzeźbi trochę i wrzuci kilka łatek.

Na koniec natomiast to, co zaskakuje najbardziej pozytywnie, czyli cena. Nie jest ona prawdę mówiąc wygórowana w stosunku do Rogue City. Powiedzmy, że do 12 godzin ze wszystkimi zadaniami pobocznymi powinniście się wyrobić, a i całość nie zalicza przestojów w stylu „musimy posiedzieć chwilę na posterunku”. To również jest dość spory atut Unfinished Businness i gdyby Rogue City było w niższej cenie na premierę (ponieważ 260 zł to była cena iście zaporowa), to prawdopodobnie stosunek ceny do jakości również byłby inny. Zasadniczo można byłoby ten samodzielny dodatek nazwać wręcz sequelem do Rogue City – rzadko kiedy bowiem zdarza się, aby twórcy zaserwowali podobnej wielkości gry w niższej cenie. Tutaj ekipe Teyon należy się solidna szklanka pełnotłustego mleka.

Recenzja RoboCop: Rogue City - Unfinished Business
Recenzja RoboCop: Rogue City - Unfinished Business

Dlatego też mimo problemów bilans wypada delikatnie na minus. Nadal jednak, jeśli podobało wam się Rogue City, to samodzielny dodatek do gry również wam się spodoba Może nawet bardziej, jeśli lubicie klasyki dzisiejszego kina akcji. Jeśli nie graliście jeszcze w RoboCop: Rogue City, to również polecam z prostego powodu – o wiele lepiej sprawdza się jako sequel do filmowego RoboCopa niż później produkowane filmy. Możemy uznać, że jeśli ta gra jest czymś w rodzaju RoboCop 1.5, to Unfinished Business to takie RoboCop 1.5.5.

Nadal jednak wychodzę z założenia, że Teyon wie co robi i zna się na tej „magii tamtych lat” przenosząc je na grunt gier. Nadal mam również nadzieję na teyonowego Sędziego Dredda. Może przyjdzie go nam kiedyś zobaczyć.

6,0
Fani RoboCopa będą się dobrze bawić, ale warto mieć również małe pokłady cierpliwości do nieoczekiwanych problemów.
Plusy
  • Podobnej długości historia (misje główne i poboczne) w porównaniu do Rogue City podlana klimatem filmów "Dredd" oraz "The Raid".
  • Misje, w której wcielamy się w innych bohaterów historii.
  • To nadal ten sam RoboCop, którego polubiliśmy prawie dwa lata temu...
  • ... z tą różnicą, że jest więcej zabawek i różnych złoli do pokonania.
  • Cenowo wypada naprawdę dobrze!
Minusy
  • Zdecydowanie więcej problemów - bugi, glitche, crashe w ilościach losowych.
  • Graficznie nadal mogłoby być o wiele lepiej.
  • Zakończenie, mimo że symbolicznie dobre, to jednak mogłoby być lepiej zaprezentowane.
Komentarze
6
MisticGohan_MODED napisał:

Dlaczego miałoby zepsuć podstawkę ? Gra by nadal była na optymalizacji podstawowej gry, a sam dodatek byłby jako kolejna kampania do wyboru przy nowej grze i/lub kontynuacji... co też byłoby lepsze bo można by było wtedy wszystkie zdobyte skille przepisać na drugą kampanię ;/

Co by nie mówić twórcy skiepścili sprawę. Ja się wstrzymam póki co i poczekam na jakiegoś patcha.

Ponieważ wiele gier miało przypadki, gdy duze aktualizacje z dodatkami psuły podstawowe wersje gier? 

To znaczy żeby nie było - tak, w idealnym świecie bardzo bym chciał, aby to tak działało, ale gdyby tak spojrzeć wstecz, to tych przykładów, gdy dodatek knocił pewne tematy można byłoby spokojnie policzyć sporo. Trochę z gier usług, pewnie z singlowych również. 

Anyway tak, imo warto poczekać na jakąś aktualizację. Na pewno w przypadku wersji na PS5, bo tam jednak smutno byłoby jednak bawić się w powtarzanie danego etapu przez jakieś bugi.

MisticGohan_MODED
Gramowicz
20/07/2025 13:22
Muradin_07 napisał:

W sumie o tym nie pomyślałem, ale z drugiej strony byłaby szansa na to, że aktualizacja z DLC popsułaby "podstawkę", jak to czasami bywa. W tym przypadku byłaby na to spora szansa patrząc jak działa Unfinished Business :/ 

MisticGohan_MODED napisał:

Osobiście jestem zawiedziony że zrobili z tego samodzielny dodatek. Gra faktycznie chodzi gorzej w porównaniu do podstawowej gry. 

Dlaczego miałoby zepsuć podstawkę ? Gra by nadal była na optymalizacji podstawowej gry, a sam dodatek byłby jako kolejna kampania do wyboru przy nowej grze i/lub kontynuacji... co też byłoby lepsze bo można by było wtedy wszystkie zdobyte skille przepisać na drugą kampanię ;/

Co by nie mówić twórcy skiepścili sprawę. Ja się wstrzymam póki co i poczekam na jakiegoś patcha.

dariuszp napisał:

Pierwszego dnia miałem zauważalny stuttering na który narzekałem. Ale przy drugiej sesji już nie. Może pierwsze uruchomienie coś skopało? 

Powiem tak - może to zależy od platformy, bo nazwyczajniej w świecie na PS5 grało się o wiele gorzej niż poprzednim razem. 

Natomiast co do gry z otwartym światem, to pomysł mega fajny, ale mam wrażenie, że trochę zbyt ambitny. Powiedzmy, że na tyle "policyjnego wątku" oraz pobocznych zadań, ile było w RC i UB jest dla mnie w sam raz - na tyle, aby się pobawić w policjanta, ale nie za dużo, aby w pewnym momencie się nudzić. Niemniej jednak to, że w RC była namiastka moralnych wyborów dawało więcej smaku.




Trwa Wczytywanie