Recenzja pierwszych dwóch odcinków Władcy Pierścieni: Pierścieni Władzy. Czysta epickość

Radosław Krajewski
2022/09/02 16:10

Najdroższy serial w historii wreszcie zadebiutował. Sprawdzamy, czy Pierścienie Władzy są godne trylogii Petera Jacksona.

Jeden dla Władcy Ciemności

Aż osiem długich lat czekaliśmy na powrót do Śródziemia. Amazon po kupieniu praw do Hobbita i Władcy Pierścieni nie śpieszył się z produkcją pierwszego tytułu, chcąc dostarczyć widzom nie tylko najdroższy serial w historii, ale również historię, która przypadnie do gustu zarówno fanom Tolkiena, jak i osobom, które na co dzień nie interesują się fantasy. Oczekiwania były więc ogromne, może nawet zbyt duże, patrząc jak bardzo materiały promocyjne podzieliły widzów. Mimo to bezpośrednia rywalizacja z Grą o Tron: Rodem smoka rozbudzały wyobraźnie, że gatunek odżyje na dobre i premiera Władcy Pierścieni: Pierścieni Władzy otworzy drogę dla innych tego typu produkcji. Paradoksalnie może być wręcz odwrotnie, gdyż produkcja Amazonu podnosi poprzeczkę na tyle wysoko, że wprowadza zupełnie nową jakość w serialowy świat, dalece wykraczającą poza obecnie obowiązuje schematy i rozwiązania.

Jeden dla Władcy Ciemności, Recenzja pierwszych dwóch odcinków Władcy Pierścieni: Pierścieni Władzy. Czysta epickość

Wielkie zło pojawiło się w Śródziemiu. Elfy postanawiają opuścić swój kontynent i udać się na wschód, aby pokonać ciemność. Jednak potężny czarnoksiężnik Sauron wraz z armią orków wciąż czai się w mroku. Jego tropem podąża Galadriela (Morfydd Clark), która poprzysięgła dokończyć misję, rozpoczętą przez jej starszego brata. Poszukiwania Saurona nie idą jednak pomyślnie. Kobieta zostaje wysłana z powrotem na Zachód, ale przeciwstawia się decyzji króla Gil-galada (Benjamin Walker). W międzyczasie Elrond (Robert Aramayo) otrzymuje ważną misję od samego Celebrimbor (Charles Edwards), ludzie mierzą się z tajemniczym zagrożeniem, a Hartfootowie natrafiają na nieznajomego mężczyznę, który spadł z nieba. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że straszne czasy nadchodzą dla wszystkich w Drugiej Erze.

Pierwsze dwa odcinki stanowią zaledwie prolog dla całej historii. Twórcy nie gnają na złamanie karku, aby jak najwięcej upchać w premierowych epizodach. Jest to sprzeczne z serialowymi zasadami, których piloty zazwyczaj są dopracowane w najdrobniejszych detalach, aby zachęcić stacje i platformy do wydania zgody na nakręcenie reszty sezonu. Takiego problemu nie mieli showrunnerzy Patrick McKay i John D. Payne, którzy w swojej produkcji mogli zmienić ten paradygmat i zaserwować widzom spokojne, wręcz powolne wprowadzenie, aby dokładnie przedstawić wszystkich najważniejszych bohaterów, wraz z zarysowaniem ich wątków. Dla niektórych taka forma może być nudna, bo poza kilkoma scenami, niewiele dzieje się w Pierścieniach Władzy. Jednak już teraz historia angażuje, przynajmniej w niektórych wątkach.

GramTV przedstawia:

Po bardzo mocnym rozpoczęciu historia Galadrieli w drugim odcinku znacząco spowalnia i nie ekscytuje tak bardzo, jakby mogła. Dużo lepiej wygląda to w przypadku Elronda, a także elfa Arondira, który pomaga ludziom w odkryciu śmiertelnego zagrożenia. Dużo uroku ma również wątek Hartfootów, w którym naszą przewodniczką jest młoda Nori – dzielna i rezolutna dziewczyna, która odegra ważną rolę w kształtowaniu się historii Drugiej Ery Śródziemia. Na szczęście Pierścienie Władzy nie skaczą po postaciach i wątkach bez ładu i składu. Twórcy przemyśleli, jak i kiedy należy wprowadzać nowych bohaterów i prezentować kolejne zakątki bogatego świata. Wszystko składa się na satysfakcjonującą całość, dzięki czemu pierwsze dwie godziny zlatują w mgnieniu oka.

Fani akcji na razie nie mają czego szukać w serialowej Władcy Pierścieni. Co prawda twórcy obiecywali, że żaden z odcinków nie będzie pozbawiony emocjonujących scen walk, ale w pierwszych dwóch epizodach otrzymujemy zaledwie po jednej takiej scenie, które nie prezentują się zbyt dobrze. Walka ze śnieżnym trollem z pierwszego odcinka jest szybka i chaotyczna, wręcz niepasująca pod względem montażu, czy pracy kamery do całości. Sytuacja nie poprawia się w drugim odcinku, w którym scena akcji co prawda jest nieco dłuższa, ale również nie potrafi wzbudzić żadnych emocji. Jest to o tyle zaskakujące, że serial sięga po budowanie atmosfery rodem z kina grozy, co akurat nie powinno dziwić, skoro za kamerą stanął J.A. Bayona (Sierociniec, Dom grozy), nie bojąc się zafundować widzom nieco inną stylistykę. Szkoda, że pomimo świetnej podbudowy, po chwili otrzymujemy przeciętnie zrealizowaną walkę, o której szybko się zapomina.

Komentarze
62
turmalin
Gramowicz
24/09/2022 23:09
FromSky napisał:

Serial musi być naprawdę dużym sukcesem bo już sie 50 komentarzy uzbierało i wszędzie indziej gdzie sie pojawi jest podobnie

Bez znaczenia jest przy tym że w większości się ludzie po prostu kłócą, bo najgorsze co może spodkać produkt rozrywkowy to brak zainteresowania a tak to nawet jak jest całkiem niezgodny z lore albo słaby to wzbudza ciekawość

Myślę, że złość wzbudzają pisane nieszczerze pod zamówienie recenzje które powielają i rozpowszechniają poprawną politycznie opinię, że jest to wspaniały serial. Nie jest. Niestety. A że oczekiwania były u wielu duże to i rozczarowanie duże.

turmalin
Gramowicz
24/09/2022 23:07
Silverburg napisał:

Panowie, skąd w Was tyle jadu?

Są tu też i panie, a złość jest na nieszczerą i nielogiczną recenzję słabego niestety serialu (scenariusz!!!) Moim zdaniem.

Headbangerr
Gramowicz
06/09/2022 19:31
Crad999 napisał:

Kiedyś prawie przestałem zresztą go oglądać, ale od kiedy dołączył Alex to jakość samej treści recenzji mocno wzrosła. 

O ile Joe pozwoli mu się odezwać xD

Zresztą, to nie jedyne źródło jakie oglądam, a jedno z kilku

I to jest chyba najlepsze wyjście. Porównanie ocen z kilku źródeł daje już jakiś obraz. Przydaje się zwłaszcza w przypadku tak dyskusyjnych kwestii, jak ocena dla Pierścieni Władzy ;).




Trwa Wczytywanie