Recenzja Outriders: Worldslayer - cena człowieczeństwa

Pierwszy dodatek do Outriders potwierdza, że to naprawdę dobry looter shooter. Szkoda tylko, że cała reszta wypada na tle rozgrywki bardzo blado.

Recenzja Outriders: Worldslayer - cena człowieczeństwa

Chwilę po tym, jak wrzuciłem na gram.pl swoją recenzję Outriders Mateusz zadał mi pytanie „czy nie za surowo oceniłeś ten tytuł?”. Z perspektywy czasu oraz po ograniu dodatku Worldslayer doszedłem do wniosku, że może nawet byłem odrobinę za szczordy. Głownie dlatego, że co prawda New Horizon naprawił wiele z elementów, na które narzekali gracze, ale dopiero dodatek można byłoby uznać za taki pierwszy poważny sprawdzian dla tego świata – czy People Can Fly potrafi opowiadać historie tak, aby gracze chcieli w tym pełnym niebezpieczeństw miejscu spędzać kolejne setki godzin? A przy okazji, czy znalazłoby się kilka fajnych patentów na to, co po ukończeniu fabuły, bo jednak soczysty endgame to podstawa dobrego looter shootera. A to jednak były elementy, które jednak kulały na starcie, choć widać było pewną iskierkę nadziei na przyszłość.

Okazuje się niestety, że w obu przypadkach trudno o odpowiedź pozytywną. Kampania jaka jest, taka jest. Nowa aktywność endgame również mimo przebłysków naprawdę fajnie skrojonej podstawy raczej będzie miała problem z utrzymaniem graczy przy sobie w takiej formie, a jeśli dodamy do tego pewne niesprawiedliwości względem osób grających w pojedynkę, to okazuje się, że bez własnej drużyny trzeba naprawdę silnej woli walki do pokonania kampanii dodatku. Nie ukrywam, że jestem mocno rozdarty i w pewnym stopniu smutny, bo pod względem założeń rozgrywki jest to naprawdę solidny looter shooter. Tylko tak naprawdę cały czas mam problem, aby darzyć go podobną miłością co kilku innych, mocnych zawodników na rynku. Po prostu brakuje tu argumentów, abym mógł polecić Worldslayer z czystym sumieniem.

Człowiek w burzy śnieżnej

Outriders Worldslayer opiera się fabularnie na bardzo prostej koncepcji – po pokonaniu przeciwności w Eye of the Storm anomalie miały ustać, ale z jakiegoś powodu stale przybierają na sile. Do tego stopnia, że wszyscy osadnicy, którzy dotarli z Ziemi na Enoch mogą nie przetrwać zbyt długo. Dodatkowo Ereshkigal ze swoją armią coraz mocniej nacierają na Rift Town, z którego też mało co zostało przez zmieniającą się gwałtownie pogodę. Outrider ma za zadanie rozwiązać oba problemy… pytanie brzmi – czy w ogóle jest to możliwe?

Wiele osób mówi, że w przypadku gier akcji czy tez looterów fabuła ma znaczenie drugorzędne. Jednakże grając w Worldslayer miałem cały czas wrażenie, że cofnąłem się do czasów pierwszej odsłony Destiny – jest jakiś złol do pokonania, jakieś nieznajome zagrożenie przybierające na sile. Jest jeszcze jakaś tajemnica do rozwikłania, ale ostatecznie nie dowiadujemy się niczego konkretnego. Co prawda wyprawy do Tarya Gratar coś tam rozjaśniają, ale koniec końców zostajemy z niczym.

Ile razy usłyszałem ten tekst… aż za dobrze go pamiętam.
Ile razy usłyszałem ten tekst… aż za dobrze go pamiętam.

GramTV przedstawia:

Największym jednak problemem fabularnej warstwy rozgrywki w Outriders jest fakt, że gracze solo mogą mieć pewne problemy z przebiciem się przez niektóre starcia na wyższych poziomach świata nawet z porządnie ogarniętymi buildami. Dodając do tego fakt, że w wielu grach zamysłem kampanii jest zbieranie nowych zabawek i szukanie nowych rozwiązań (przecież mamy poziom apocalypse przedmiotów, nowe perki, unikalną broń etc), to tak naprawdę w Worldslayer trudno jest się rozgrzać przed nowymi wyzwaniami… ponieważ gra od samego początku tymi wyzwaniami sypie na potęgę. Nie chodzi tu jednak o poziom trudności niektórych pojedynków sam w sobie, bo prawda jest taka, że niektóre starcia z bossami są wymagające, ale w miarę sprawiedliwe i przypominają to, co dobrze robiło Remntant: From the Ashes.

Chodzi raczej o typowe zalewanie areny mniejszymi przeciwnikami i kilkoma większymi, którzy mają na celu nas zdjąć. Za tym idzie również fakt, iż kompletnie People Can Fly zapomniało o pierwotnych założeniach zabawy w Outriders – zero chowania się za osłonami, a najlepszą obroną jest atak. W przypadku zabawy w większym gronie (jeśli się uda, bo przyznam – przez ten cały czas trudno było znaleźć kogoś w matchmakingu) prawdopodobnie byłoby łatwiej o tyle, że zawsze można się rozproszyć nawet mając tych kilka jednostek więcej dla balansu. Natomiast ci, którzy próbują bawić się sami co prawda mogą obniżyć poziom trudności świata, ale nie w tym jest sztuka, aby gracz każdą kolejną nową zabawkę dostawał o kilka poziomów niższą niż powinien. Tutaj teoretycznie najlepiej wypadną na tym wszyscy ci, którzy rozpoczną swoją zabawę na niższych poziomach trudności lub też skorzystają z możliwości boostu bezpośrednio do dodatku Worldslayer. Wtedy zabawa nieco bardziej przypomina to, czego można było doświadczyć w podstawce gry wraz ze zdobywaniem kolejnych poziomów świata i coraz to mocniejszych zabawek.

Komentarze
5
elusive mg napisał:

Nie czytam tych głupich recenzji,  ważne że mi się podoba, wale do przodu, robię upgrade y, podnoszę tiery i jest wprdl, szacun że oni robią taką grę, przynajmniej wiem że jak kiedyś wyjdzie 2 ka to przynajmniej będę mógł do niej wrócić i zagrać inną postacią,  a nie jak w destiny 2 gdzie rozpieprzają grę na naszych oczach za nasze pieniądze i nie będzie można wrócić i zagrać w podstawkę, f u bungo i życzę zabawy

Ależ tego nikt Ci też nie odbierze - jeśli bawisz się dobrze, to cieszę się również Twoim szczęściem! :D 

Chociaż z tym ostatnim to tak też nie chwalmy dnia przed zachodem słońca, bo Outriders mimo wszystko wymaga bycia always online ;]

elusive mg
Gramowicz
08/07/2022 13:48

Nie czytam tych głupich recenzji,  ważne że mi się podoba, wale do przodu, robię upgrade y, podnoszę tiery i jest wprdl, szacun że oni robią taką grę, przynajmniej wiem że jak kiedyś wyjdzie 2 ka to przynajmniej będę mógł do niej wrócić i zagrać inną postacią,  a nie jak w destiny 2 gdzie rozpieprzają grę na naszych oczach za nasze pieniądze i nie będzie można wrócić i zagrać w podstawkę, f u bungo i życzę zabawy

Gamerzysta napisał:

 Gdyby cos mialo sie 'randomowo' generowac to by byl bug na bugu przy obecnym rozwoju.

Nie zgodzę się - są gry, które ogarnęły ten temat (The Divsion chociażby) i udało się stworzyć tryb rogalikowy jakim był Underground w TD1 oraz The Summit w TD2. 

Po prostu biorąc pod uwagę zapowiedzi Trial of Tarya Gratar (nawet z eventów) dochodzę do wniosku, że obraz prezentowany był inny od tego, który otrzymali gracze (choć powiem jeszcze inaczej - właściwie najmniej było mówione na temat endgame, a to już jednak jest pójście na skróty). 

Nie mówię, że ten tryb jest zły - na takie jeden, dwa przeloty jest ok... ale ma dużo niewykorzystanego potencjału, który wraz z problemami z matchmakingiem skakzuje tych mniej cierpliwych graczy na wieczne problemy. Ostatnio chcąc nagrać gameplay na kanał gramowy z ostatniego bossa spędziłem łącznie jakieś 2h na szukaniu towarzyszy. To zdecydowanie za dużo jak na grę, która wręcz wymaga zabawy w większym gronie, a przecież mamy tam również crossplay... czyli powinno być łatwiej.

A zawartość w stosunku do ceny (jakieś 4-5 h kampanii i tryb, który można załatwić w 1,5h) i 180 zł na PSNie za upgrade? No to jest stanowczo za dużo i tutaj nie gra temat inflacji a tego, że aktualnie ceny gier i dodatków ogólnie poszły w górę już poza ekonomicznymi zagadnieniami. I to jest również element, który może zachęcać/odstraszać od zakupu w dniu premiery oraz tym bardziej gracze zwracają na to, czy dana zawartość jest warta tego grosza. Z mojego punktu widzenia - czekałbym do dużych obniżek, ponieważ znalazłbym spokojnie sporo różnych dodatków, które dawały zdecydowanie więcej frajdy i poczucie pewnego "celu" do zdobycia (patrz wspomniane wcześniej The Division) za mniejsze pieniądze. 

Edytowany przez Muradin_07. [2022/07/07 22:15] - poprawka ceny.




Trwa Wczytywanie