Recenzja Need For Speed Unbound - jazda po bandzie

Michał "Muradin" Grabowski
2022/12/06 16:15

Zrobiłem wszystko co mogłem, aby o Need For Speed Unbound pisać pozytywnie i starać się pokazać, że jest dobrze… ale gra mi tego ani trochę nie ułatwia.

Recenzja Need For Speed Unbound - jazda po bandzie

Zacznę ten tekst od tego, że mimo wielu lat z serią Need For Speed do Unbound podchodziłem z bardzo neutralnym podejściem. Tak, na początku nie do końca podobały mi się animowane wstawki oraz ogólna stylistyka gry, ale koniec końców im bliżej premiery tym bardziej mi odpowiadała. Nawet, jeśli żadna gra wyścigowa w ostatnich latach nie pokazała mi tak bardzo i dobitnie, że jestem wyścigowym boomerem.

Nie ma co ukrywać – czasy się zmieniają, style się zmieniają, pewna kultura związana z samochodami oraz tuningiem również. Kiedyś jaraliśmy się stylistyką wyjętą rodem z „Szybkich i wściekłych” oraz legendami ulic, a teraz dużą rolę odkrywa możliwość ekspresji oraz artystyczne podejście do modyfikacji, które wcale nie musi iść w parze w wydajnością. Można byłoby powiedzieć, że tak jak kiedyś jarało się naklejką z napisem „Pioneer” i wsadzonym potężnym zestawem głośników w bagażniku, tak teraz tuning wizualny można podciągnąć pod coś w rodzaju samochodowej sztuki.

Dlatego też w Need For Speed Unbound motywem przewodnim jest nie tyle co ściganie się, a wyrażanie siebie poprzez prowadzony samochód. Problem w tym, że o ile z zewnątrz to wszystko na papierze wygląda naprawdę interesująco, tak im więcej czasu spędzałem z grą, tym bardziej zacząłem dostrzegać czego w tym pięknym obrazu brakuje.

Mix różnorodności

Tak naprawdę od samego początku widać, że Criterion w jakiś sposób starał się połączyć to, co już dobrze znamy z poprzedniej odsłony serii i nadać temu pewien charakter znany z Underground oraz Most Wanted i nawet nie boję się używać porównań do tych legendarnych odsłon. Zloty fanów nie tylko prędkości, ale również dobrej zabawy gdzieś w podziemnych garażach, do tego w tle konflikt z miejscowymi władzami oraz stróżami prawa. Dodatkowo dużo na temat tego, że „rodzina jest najważniejsza”. Teoretycznie Need For Speed Unbound ma wszystko, aby fabularnie się bronić w miarę przyzwoicie jak na grę wyścigową, która tego kompletnie nie potrzebuje.

Koniec końców jednak potencjału żadnego z tych elementów właściwie nie wykorzystali po to, aby zainteresować gracza czymś więcej niż tylko odklepywaniem kolejnych pór dnia w tygodniu przed kwalifikacjami do The Grand. Co prawda pojawiają się rozmowy telefoniczne między głównym bohaterem a innymi kluczowymi postaciami z tego świata oraz dialogi w tracie nocnych podwózek, ale koniec końców żadne z nich nie zapadają mocno w pamięć. Nawet gdzieś w międzyczasie kompletnie przepada fakt, że na samym końcu jest ktoś konkretny do pokonania na końcu tej drogi, a sam fakt tego, co dzieje się w świecie (policja, zła pani burmistrz, która nie pozwala się ścigać) jest tylko i wyłącznie zaznaczany przez dodatkowe patrole i rozmowy radiowe. Brakuje w tym wszystkim czegoś, co sprawiłoby, że Unbound mógłby być jedną z najlepszych odsłon serii Need For Speed w historii. Nawet, jeśli wypełniona byłaby słabymi tekstami na pograniczu „cringe’u” oraz mrugnięciami okiem w stronę weteranów np. tym, że nowym szeryfem w mieście jest tajemniczy Sierżant Cross. Żeby jednak nie było – pewne easter eggi w Unbound się pojawiają i tak, prawdopodobnie już rozszyfrowaliście o jaki easter egg może chodzić.

GramTV przedstawia:

Dlaczego tyle o tym mówię? Głównie dlatego, że staram się w jakiś sposób uzasadnić potrzebę konstrukcji rozgrywki w trybie fabularnym w formie kalendarza wyścigowego, w którym zadaniem gracza jest na przestrzeni tygodnia zdobyć wystarczającą ilość kasy oraz samochód, który będzie w stanie mierzyć się z innymi zawodnikami w danej klasie. Pomysł ciekawy, ale do bólu liniowy i zmuszający do tego, aby powtarzać te same trasy i wyścigi do odcięcia. Dorzućmy do tego delikatną nutę hazardową w postaci wchodzenia w niektóre wyścigi za pewną kwotę oraz różne dodatkowe stypulacje (zwycięzca zgarnia wszystko, tylko pierwsza czwórka dostaje kasę itp.) oraz fakt, że w zależności od wybranego poziomu trudności mamy dziennie tylko określoną liczbę restartów wyścigu. Sprawa zaczyna się mocno komplikować.

I żeby nie było – ma to swój urok, jakieś uzasadnienie i mogłoby bawić gdyby nie to, że wiele ograniczeń wynikających ze struktury rozgrywki i zamykający wszystko w konkretnych porach dnia. Nie mówiąc już o tym, że również trzeba mieć z tyłu głowy fakt, że dopóki nie wrócimy do garażu pieniądze są tak jakby „w zawieszeniu”. A policja cały czas czuwa, przeszkadza, a wraz z kolejnymi podejmowanymi wyścigami uprzykrza życie jeszcze bardziej. Chętnie się również pieniędzmi zaopiekuje, gdy ostatecznie samochód zostanie uziemiony.

O ile na samym początku bawiłem się naprawdę dobrze, tak w dalszych etapach wiele z tych elementów bardziej frustrowała niż sprawiała frajdę. Nie mówiąc już o tym, że samochody z wyższych klas wyścigowych w połączeniu z momentami bardzo nieprzewidywalnie reagującym modelem jazdy oraz zachowaniem SI po stronie przeciwników oraz policji (która skupia się głównie na graczu) sprawiła, że kilka razy po prostu miałem ochotę odpuścić dalszą grę. Zwłaszcza, gdy powtórek już brak, a traci się grubą kasę nie przez swoje błędy czy przeszacowanie możliwości prowadzonego samochodu, o co łatwo na wyższych poziomach samochodu. Dlatego też pewien zachwyt mieszał się z gorzkim sprowadzaniem do rzeczywistości. Dodatkowe misje w postaci przywiezienia samochodu z punktu A do B na czas lub przy „asyście” policji czy też zadania taksówkarskie były dobrym urozmaiceniem formuły, ale znowu – ich przywiązanie do konkretnych pór dnia raczej przeszkadzało niż motywowało do podejmowania dodatkowych zadań. Po prostu można mieć wrażenie, że o ile pomysł w teorii prezentował się naprawdę ciekawie (i nie ukrywam, że mi również przypadł w tej formie do gustu), tak praktycznie całość wypadła w najlepszym wypadku poprawnie, a wszelkie dodatkowe braki wręcz uwypukliły problemy tej produkcji.

Żeby jednak nie było tak negatywnie, to mimo wszystko możliwości tuningu osiągów wyjęty z NFS Heat tutaj sprawdza się całkiem dobrze (choć szkoda usunięcia live tuningu), a możliwości zabawy bodykitami oraz malowaniami również pozwalają na pokazanie własnego, unikalnego stylu.

Komentarze
8
Muradin_07
The King of Iron Fist
10/12/2022 23:30
Gregario napisał:

Aż chce się powiedzieć, że miało być tak pięknie, a wszyło jak zwykle :P

Ja bym powiedział inaczej - nie zapowiadało się pięknie, było nawet ok, ale później wyszło jak zwykle ;)

Gregario
Gramowicz
10/12/2022 03:00

Aż chce się powiedzieć, że miało być tak pięknie, a wszyło jak zwykle :P

Muradin_07
The King of Iron Fist
07/12/2022 10:01
dariuszp napisał:

Mnie sama stylistyka "NFS Anime" odrzuciła i nawet nie patrzyłem w stronę tego produktu. Ocena nie zaskakuje. W końcu to gra od EA.

I właśnie paradoksalnie ten styl wcale źle nie wypada. Nawet jest całkiem miły dla oka, ale to już kwestia też gustu.

dariuszp
Gramowicz
07/12/2022 09:45

Mnie sama stylistyka "NFS Anime" odrzuciła i nawet nie patrzyłem w stronę tego produktu. Ocena nie zaskakuje. W końcu to gra od EA.

Muradin_07
The King of Iron Fist
06/12/2022 22:06
Headbangerr napisał:

Widać wyniki sprzedaży kolejnych odsłon muszą twórcom wystarczać, skoro kompletnie nikt się nie przejmuje oczekiwaniami fanów serii.

No wlaśnie nie jestem tego aż taki pewien, chyba że EA liczy na wystarczającą liczbę pobrań z EA Play Pro czy triala. Wtedy faktycznie, można odtrąbić sukces, bo wiele osób na te 10h na start się skusi... ale co dalej?

Na razie EA non stop kombinuje z NFSem na różne sposoby. Starają się zrobić z tego "nowego Horizona", ale wychodzi im to pokracznie. Nie mówiąc już o tym, że Heat wsparcie miał ucięte bardzo szybko jak na grę z tej serii. Jasne, dużo rzeczy się w grze pojawiło, ale tak jakby zrobiono co trzeba i w nogi.

Unbound ma jakiś na siebie pomysł w głębi, ale koniec końców Criterion kompletnie nie miał pomysłu na to, aby wyciągnąć z tego jak najwięcej. Całość momentami naprawdę fajnie ociera się o klimat Underground/Most Wanted, ale wykonanie i doszlifowanie elementów rozgrywki pozostawia wiele do życzenia. 

To naprawdę mógł być bardzo dobry NFS. Taki, który spodobałby się weteranom i fanom serii. 

Headbangerr
Gramowicz
06/12/2022 21:53

Widać wyniki sprzedaży kolejnych odsłon muszą twórcom wystarczać, skoro kompletnie nikt się nie przejmuje oczekiwaniami fanów serii.

Muradin_07
The King of Iron Fist
06/12/2022 19:24
lesz3u napisał:

Polecam uruchomić gierkę w ramach 10 godzinnego triala. Na zwiastunach styl graficzny mnie wprost odrzucił, zastanawiałem się, kto wpadł na tak głupi pomysł. Nie jestem jeszcze stary, ale zdecydowanie nie w głowie mi graffiti i stickery. Muszę jednak przyznać, że po ograniu zmieniłem zdanie o 180 stopni - gra prezentuje się wyśmienicie!

No właśnie ja mam takie wrażenie, że po tych 10 godzinach trudno jest dotrzeć do tego etapu, gdzie sprawa zaczyna się komplikować. Dopiero w drugiej połowie gry zaczyna męczenie pewnych schematów i wychodzą pewne problemy. Co nie zmienia faktu, że do tego momentu byłem bardzo na plus.

ALE... co z tego, skoro model jazdy choć lepszy niż ten z Heat, to jest dokładnie taki, jak opisywaliście - mało przewidywalny. Nie mam nic przeciwko zręcznościowym ścigałkom, ale tutaj po 3h gry dalej nie potrafiłem w pełni przewidzieć zachowania samochodu. Dodatkowo te nastawienie na drifty na każdym zakręcie... 

Teoretycznie samochody powinny lepiej się zachowywać na ustawieniach grip, ale przyznam szczerze - to nadal nie działa, bo jednak nawet z boostem z gripu samochód zachowuje się różnie. Plus to doładowanie nitro pozwalające na wyprostowanie się samochodu w niektórych sytuacjach wytrąca samochód z równowagi i wystrzeliwuje go w zupełnie innym kierunku niż założony. 

Ogólnie trochę za duże przekombinowanie w bardzo prostym elemencie. 

lesz3u
Gramowicz
06/12/2022 19:02

Polecam uruchomić gierkę w ramach 10 godzinnego triala. Na zwiastunach styl graficzny mnie wprost odrzucił, zastanawiałem się, kto wpadł na tak głupi pomysł. Nie jestem jeszcze stary, ale zdecydowanie nie w głowie mi graffiti i stickery. Muszę jednak przyznać, że po ograniu zmieniłem zdanie o 180 stopni - gra prezentuje się wyśmienicie!

ALE... co z tego, skoro model jazdy choć lepszy niż ten z Heat, to jest dokładnie taki, jak opisywaliście - mało przewidywalny. Nie mam nic przeciwko zręcznościowym ścigałkom, ale tutaj po 3h gry dalej nie potrafiłem w pełni przewidzieć zachowania samochodu. Dodatkowo te nastawienie na drifty na każdym zakręcie... 

Ja wracam do Forzy (która też ma swoje bolączki) i niekochanego przez nikogo GRID Legends.