Recenzja Killing Floor 3 - Nightfall w oczekiwaniu na wsparcie z zewnątrz

Killing Floor 3 zdecydowanie potrzebował albo dłuższych testów, albo kilku dodatkowych miesięcy doszlifowania…. albo obu rzeczy na raz

Recenzja Killing Floor 3
Recenzja Killing Floor 3

Przypadek Killing Floor 3 jest o tyle niezwykle trudny, że to kolejna marka, która ma niezwykle oddaną rzeszę fanów znających markę od momentu, gdy ta debiutowała jako modyfikacja do Unreal Tournament 2004. Zabijanie Zedów w rytmie metalowych brzmień podlane klimatem horrorów z brytyjskim sznytem zawsze działało na wyobraźnię, więc nie dziwi fakt, że tych oddanych graczy ta marka miała na podorędziu zawsze. Podobnie było w przypadku drugiej części Killing Floora, która mimo pewnych zmian nadal utrzymywała pewien poziom. Nawet, jeśli oceny tego mocno nie wyrażały.

Jak jest natomiast z Killing Floor 3? Dobra wiadomość jest taka, że to nadal zasadniczo wciągający shooter survivalowy. Zła natomiast jest taka, że wiele rzeczy w tym obrazku działa bardzo wybiórczo albo jest krokiem wstecz w stosunku do poprzednich gier w serii. Nawet udało się stworzyć w tym celu pewien zupełnie nowy termin, którego będę (zapewne) co jakiś czas używał… ale o tym w podsumowaniu.

„Zed’s dead baby, Zed’s dead”

Recenzja Killing Floor 3
Recenzja Killing Floor 3

Czy ktoś w Killing Floor gra dla fabuły? Być może tak, ale krótko – w roku 2091 korporacja Horzine pracuje nad nową wersją Zedów. Nightfall, czyli organizacja mająca na celu walczyć z Horzine i stworzonymi potwornościami… walczy z nimi. Proste, prawda? Właściwie Killing Floor 3 pod względem fabularnym to raczej mocno rozbudowany samouczek pozwalający na bliższe zapoznanie się z mapami, na których przyjdzie nam wojować przez następne dni, tygodnie, miesiące czy może lata. Cała reszta natomiast to radosne strzelanie do potworów w maksymalnie sześcioosobowej grupie, której zadaniem jest przetrwać aż do walki z bossem.

I teraz gdybyśmy mieli na to spojrzeć z perspektywy, w której nie mamy poprzednich odsłon serii i nie wgryzamy się mocno w całość, to samo Killing Floor 3 jest dość zgrabnie zrobionym shooterem z zombiakami, mutantami i innymi brzydactwami w tle. Idąc krok po kroku można powiedzieć, że jakaś zanęta w postaci rozwoju poszczególnych klas postaci jest, ekwipunku również. Zabawy różnymi buildami także się sporo znajdzie, jak również i sposobów na ewentualne przebijanie się przez wrogów za pomocą różnych narzędzi, granatów czy umiejętności specjalnych. Feeling strzelania broni również jest przyjemny, choć prawdę mówiąc momentami można mieć wrażenie, iż są to wykonane z lżejszych kompozytów repliki. Również modele Zedów otrzymały porządny „glow-up”, choć w tym przypadku trudno o nim mówić.

Recenzja Killing Floor 3
Recenzja Killing Floor 3

Sprawdzi się również w krótkich sesjach, ponieważ tych kilka fal przeciwników oraz boss battle są wystarczające ku temu, aby raz na jakiś czas wrócić wieczorem do strzelania. Tym bardziej, gdy mamy do zrobienia różne zadania w międzyczasie. Co innego, gdy szukacie godnej kontynuacji poprzednich gier – tutaj sprawa się staje mocno skomplikowana i wiele elementów może sprawiać wrażenie albo mocno dostosowanych pod dzisiejszego gracza, albo będących krokiem wstecz.

Sam fakt usztywnienia rozgrywki na konkretną liczbę fal w ramach jednej mapy, brak możliwości większej personalizacji i mieszania profesji z wykorzystaniem konkretnych bohaterów (co podobno ma się zmienić w przyszłości, podobno) czy też zmiana działania niektórych przedmiotów jak chociażby tych leczących sprawia, że jednak tych możliwości pojawia się zdecydowanie mniej. Jeśli dorzucimy do tego również fakt grindowania ulepszeń do broni (chociaż sam pomysł nie jest zły – to jakaś marchewka, taniego sortu, ale jednak) czy też wprowadzenie przepustki sezonowej w stylu Helldivers 2… no to mamy poniekąd przepis na Killing Floor na dzisiejsze standardy growe.

Recenzja Killing Floor 3
Recenzja Killing Floor 3

Zrozumiałbym wiele i przymknąłbym oko na starcie gdyby nie to, że niestety Killing Floor 3 na PlayStation 5 również niesamowicie daleki jest od optymalizacji czy braku błędów, które potrafią zaprzepaścić kilkanaście minut zabawy oraz pokonanie bossa, czy też wyrzucenie do dashboardu konsoli przy chęci ulepszenia celownika czy magazynku na wyższy poziom.

GramTV przedstawia:

Na szczęście pod względem płynności zabawy można byłoby to obejść chwilowo grając z mniejszą liczbą osób (np. trzema) lub solo zamiast pełnej, sześcioosobowej armii Nightfall. Na ile jest to problem ogólny, a na ile jest to zasługa systemu MEAT – to już zapewne kwestia do rozwiązania po stronie Tripwire. Niemniej jednak brakuje tutaj zdecydowanie kilku dodatkowych opcji pod względem działania gry (tryb jakościowy/wydajnościowy). Najgorsze jest jednak to, że nawet jakkolwiek mi się dobrze nie gra, to na te niedoróbki oraz błędy przychodzi trafić niesamowicie losowo, a ewentualną listę ich wszystkich nadal można byłoby wypisywać sukcesywnie do notesu.

Za to muzyka do Killing Floor 3 ponownie trafia idealnie w ton rozgrywki dodając całości charakteru nawet, jeśli lokacje są nieco mniej brudne i straszne niż to bywało w poprzednich dwóch częściach. Tutaj zdecydowanie czapki z głów za ponowny wybór zYnthetica czy Rockiego Graya do tej roboty. Inną kwestią są odzywki bohaterów, chociaż byłoby fajnie usłyszeć więcej brytyjskiego humoru.

Lepiej czasami patrzeć na rozwój sytuacji z daleka…

Recenzja Killing Floor 3
Recenzja Killing Floor 3

Grając w Killing Floor 3 udało mi się w jakiś sposób utworzyć sformułowanie „paydaizacja”, które miałoby wyrazić to, że bardzo dobra i mocno hardkorowa wręcz marka w kolejnej odsłonie cyklu staje się bardziej przystępna, ale i również powraca z całą sforą przeróżnych problemów od tych czysto gameplayowych, po te mocno techniczne.

Żebyśmy się jednak dobrze zrozumieli – o ile pierwsza część związana z poszerzeniem grona odbiorców o tych, którzy bardzo „niedzielnie” lubią postrzelać do krwiożerczych potworów w rytmach metalowej muzyki jest w porządku, tak wydawanie miejscami mocno niedopieczonego dania, gdzie w innych mowa o „jakoś to będzie” i „będziemy poprawiać wedle uznania graczy” już nie. A szkoda, ponieważ sam rdzeń rozgrywki, choć miejscami sprawiający wrażenie kroku wstecz w ramach serii, jest uzależniający. Sam się łapałem na tym, że chcąc rozegrać jedną rundę kończyłem po trzech kolejnych mocno po północy, bo zwyczajnie trudno się oderwać. Jednakże stężenie Killing Floora w „trójce” można ocenić jako 50 na 50, a to wiernym fanom raczej się nie spodoba.

Recenzja Killing Floor 3
Recenzja Killing Floor 3

Inna sprawa jest taka, że o ile klimat mroku nadal występuje, to nie jest podobny mrok, który był w poprzednich grach. Możemy go nazwać klimatem rodem z filmów o zombiakach od Alexa Garlanda (seria „28 dni/tygodni/lat”) – jest tu tego zwyczajnie mniej, choć nadal mój szacunek wzbudza fakt, że metalowe riffy są słusznej jakości. Jednak o ile jest to nadal pewna okolicznosć łagodząca i zachęcająca do zabawy, tak koniec końców trudno jest z czystym sumieniem grę polecić komukolwiek. To, że bawię się dobrze magicznie nie sprawia, że inni chcący kupić nową produkcję Tripwire będą mieli tak samo. Jest tu bowiem potencjał na naprawdę dobry odstresowywacz kooperacyjny… ale żeby do tego punktu dotrzeć potrzeba jeszcze dużo czasu. Niekoniecznie od strony dostosowania gry pod “weteranów”, ale podstaw związanych z grami ogólnie.

Podsumowując zdecydowanie z zakupem Killing Floor 3 warto się wstrzymać. W przypadku wersji na PlayStation 5 tym bardziej, ponieważ liczba nieoczekiwanych błędów, glitchy oraz problemów z optymalizacją sprawia, iż radosne strzelanie do Zedów miesza się z goryczą utraty postępów. A tego byśmy zwyczajnie nie chcieli.

6,0
Z czasem może będzie lepiej, ale początek drogi dla Killing Floor 3 jest dość wyboisty...
Plusy
  • Mimo różnych opinii... to nadal Killing Floor, ale tym razem dostosowany bardziej pod dzisiejszego gracza.
  • Mapy, które jednak klimatem potrafią oraz estetyką potrafią robić wrażenie - glow up Zedów!
  • Możliwość grania solo (podejrzewacie pewnie dlaczego).
  • Potencjał w drzewkach umiejętności, ulepszeniach broni oraz różnych loadoutach.
  • MUZYKA!
  • Z broni strzela się całkiem dobrze...
Minusy
  • ... ale problemy z celnoscią oraz "plastikowość" mogą denerwować.
  • Koszmarek optymalizacyjny, który przy tak masowym shooterze zwyczajnie boli.
  • Zmiany w przypadku postaci oraz klas, które hardkorowym fanom Killing Floor mogą nie przypasować.
  • Bugi, glitche i inne "atrakcje", które w najgorszym wypadku anulują postępy w grze.
  • Season passy, sklepiki - niby człowiek powinien się przyzwyczaić, ale momentami nadal boli.
Komentarze
7
Vencel
Gramowicz
31/07/2025 11:10
Muradin_07 napisał:

Zasadniczo nie wiem co ma jedno do drugiego, ale ok :D 

Vencel napisał:

Cóż, nic dziwnego że planszówki wracają do łask :D Chyba czas na terkę ;) 

jak tak na to teraz  patrze to też nie wiem. Cieżka pogoda i wszystkie tryby w mógzu działaja (

Vencel napisał:

Cóż, nic dziwnego że planszówki wracają do łask :D Chyba czas na terkę ;) 

Zasadniczo nie wiem co ma jedno do drugiego, ale ok :D 

Vencel
Gramowicz
31/07/2025 09:21
Muradin_07 napisał:

Ale to nic nowego. W Payday też po premierze ludzie wrócili masowo do dwójki :)

Vencel napisał:

Jak patrzę na statystyki ludzi online to jeśli trend się zachowa to za tydzień, dwa więcej online będzie w KF2 niż KF3 :D

Cóż, nic dziwnego że planszówki wracają do łask :D Chyba czas na terkę ;) 




Trwa Wczytywanie