Naprawdę nie mam nic przeciwko temu, kiedy gra wciąż rzuca mi kłody pod nogi. Chyba że nie dotyczy to samej rozgrywki, ale poważnych błędów, jak w przypadku Of Ash and Steel.
Dlaczego tak późno?
Kod do recenzji Of Ash and Steel dostałem odpowiednio wcześnie. Na tyle, bym zdążył przejść grę i napisać tekst w wyznaczonym terminie. Niemniej po drodze działy się rzeczy niesłychane. Po kilku godzinach rozgrywki, kiedy to dokładnie czyściłem mapę, rozmawiałem z każdym napotkanym NPC-em, walczyłem ze wszystkimi przeciwnikami po kolei i zbierałem, co tylko się da, popsuły się sejwy. Przy wczytywaniu postępy dochodziły do 98 procent, ikonka się kręciła i zamierała, gra się zawieszała, a potem Steam. Przez dobrą godzinę kombinowałem z różnymi sejwami, tymi zapisanymi ręcznie i tymi zapisanymi automatycznie. Skorzystałem więc “z chmury” i sprawdziłem je także na innym sprzęcie. Również nie działały, a dodatkowo przy próbie wczytywania zawieszał się cały komputer.
Of Ash and Steel
Nie powinno się to zdarzyć, ale mogło. Zacząłem więc rozgrywkę od nowa, przeklikałem dialogi, zebrałem to, o czym pamiętałem, by dotrzeć jak najszybciej do miejsca, w którym byłem wcześniej. Zajęło mi to oczywiście mniej czasu. Z grubsza wiedziałem bowiem co robić, a także jaki jest główny cel mojej misji, przynajmniej na początku - muszę dostać się do miasta. Uznałem, że albo skorzystam z dwóch alternatywnych ścieżek wymagających odpowiednich statystyk albo uzbieram dwieście złota potrzebnych na przekupienie strażników. Wcześniej jednak chciałem pokręcić się chwilę po okolicy. I tu pojawił się kolejny problem.
Of Ash and Steel nie zawiera znaczników zadań, informacje znajdziemy w dzienniku, ale świat odkrywamy na własną rękę metodą prób i błędów. W tym przypadku BŁĘDÓW, bo pobłądziłem (co, jak informują autorzy, jest częścią doświadczenia - i fajnie), więc postanowiłem poszukać sejwa zapisanego niedawno w momencie, od którego nie osiągnąłem znaczących postępów. Okazało się, że znów żadnego nie mogę wczytać. I tak przez kilka dni, bo sprawdzałem regularnie czy pojawiły się jakieś aktualizacje. Najpierw “wleciała” jedna bodajże dwa dni przed spadnięciem embargo, która nie pomogła. Dopiero następna, udostępniona dzień później sprawiła, że moje sejwy magicznie zaczęły działać.
Zastanawiałem się wówczas, czy grać dalej, czy zacząć od nowa, ale przyszła mi do głowy pewna myśl. Najpierw jednak poznajcie kontekst. W jednym z początkowych zadań fabularnych musimy umieścić dwie beczki w odpowiednich miejscach oznaczonych białą poświatą. Problem? Bierzemy jedną, stawiamy, wszystko w porządku, ale druga poświata znika. Więc myślałem przez chwilę, którą zabrać i gdzie postawić, żeby quest się nie popsuł. Po kilku próbach, wczytywaniu sejwa (kilkadziesiąt sekund znów) w końcu udało się zaliczyć to zadanie. Musiałem więc jeszcze powyrywać chwasty i mogłem lecieć dalej. Tak, pierwsze questy nie są zbyt pasjonujące, ale potem robi się - na szczęście - ciekawiej.
Uznałem więc, że spróbuję więc zacząć grę jeszcze raz, ale tym razem nie na normalnym poziomie trudności, ale niższym, by sprawdzić różnice i uporać się szybciej z całością. Chciałem sprawdzić przy okazji, czy wspomniane zadanie z beczkami nadal się glitchuje. Owszem - nie poprawili tego, ale jako że miałem już patent, więc uporałem się z nim w miarę sprawnie i ostatecznie dotarłem do miasta. Przewijając tę historię do przodu o jakieś 20 godzin informuję w skrócie, że w pewnym momencie rozgrywki zorientowałem się, że mój bohater nie ma zaekwipowanego miecza, który przepadł w niewyjaśnionych okolicznościach (nic nie kupowałem, nic nie sprzedawałem, po prostu zniknął). Naprawdę dobrego miecza, jak na ten etap zabawy. Specjalnie dla niego ładowałem wszystkie statystyki w siłę i walczyło mi się nadal drewnianie, ale już przyjemnie, nawet pomimo faktu, że wrogowie potrafili mnie zablokować wielokrotnie, co doprowadzało do sytuacji, w których nie byłem w stanie wyprowadzić ciosu. Tak czy inaczej w ekwipunku został jedynie kiepski topór, a złoto na ewentualny zakup nowego? Cóż, wydałem wcześniej.
Parafrazując pamiętną wypowiedź króla Foltesta z gry Wiedźmin 2: Zabójcy Królów muszę przyznać, że miecz był kroplą, która przegięła pałę goryczy. Tym bardziej, że w tym samym czasie w internecie (było to kilka godzin po premierze) zaczęły pojawiać się skargi graczy, którzy masowo narzekali na znikające przedmioty, także te związane bezpośrednio… zadaniami fabularnymi!
Pal licho więc zajmujące kilkadziesiąt sekund loadingi. Pal licho doczytujące się na naszych oczach postacie (jak w pierwszym Kingdom Come). Pal licho to, że niektóre imiona NPC-ów czy fragmenty opisów są bodajże po rosyjsku. Pal licho wszystkie komiczne błędy. Jakiegoś wieśniaka, który nadziany na drewniany filar w namiocie po prostu sobie tak siedział i rozglądał się po okolicy. Albo to, że Of Ash and Steel niczym pamiętny Half-Life 2 sprzed ponad dwóch dekad doczytuje lokacje “w locie”. A w zasadzie to “w staniu”, bo wszystko zatrzymuje się na chwilę, a o tym, że gra potrzebuje czasu na dogranie fragmentu obszaru informowani jesteśmy widoczną po lewej stronie ekranu ikonką w formie obracającego się okręgu.
Of Ash and Steel
Ale! Żeby na przestrzeni łącznie kilkunastu godzin gra wykręciła mi taki numer? Raz, do przeżycia i odnotowania w aktach. Drugi - to już wyrok. A do tego jeszcze ta akcja z mieczem. Niby sejwy działają, ale grać się raczej nie da. To znaczy można próbować, ale kto wie, co jeszcze się zaraz wykrzaczy? Zwłaszcza, że zgodnie z informacjami opublikowanymi przez twórców, samo ukończenie głównego wątku w Of Ash and Steel zajmuje ponad 45 godzin, a jeśli chcemy zobaczyć wszystko, co tytuł ma do zaoferowania, trzeba będzie z nim spędzić nawet i 100 godzin.
Żeby nie było, chciałem zaznaczyć jedno - do Of Ash and Steel na pewno wrócę po tym, jak autorzy opublikują kilka dużych aktualizacji. Kiedy gra będzie działała jak należy, zostanie pozbawiona zarówno tych dużych błędów, jak i mniejszych usterek, bo ewidentnie tkwi w niej duży potencjał, ale wymaga dopracowania zwłaszcza w kwestiach, które zadecydowały o tym, że ocena nie może być inna jak ta, którą znajdziecie w ramce na końcu niniejszego tekstu.
Zacznijmy jednak od początku…
Tym, co szczególnie przyciągnęło mnie do Of Ash and Steel była miłość do erpegów wszelakich, a także atmosfera panująca w wirtualnym świecie. Przedpremierowe materiały wideo czy zrzuty ekranowe zwiastowały, że możemy otrzymać całkiem solidnego przedstawiciela wspomnianego gatunku (przywołującego na myśl, za sprawą kolorystyki i interfejsu użytkownika, Wiedźmina 3). Do tego jeszcze Of Ash and Steel daleka droga, choć potencjał jest ogromny.
Of Ash and Steel
Of Ash and Steel to gra, której akcja rozgrywa się w Królestwie Siedmiu, a konkretniej na jednej z wysp. Swoją przygodę rozpoczynamy jednak gdzie indziej, bowiem nasz bohater, kartograf imieniem Tristan, wyrusza wraz z żołnierzami Zakonu w podróż, której celem jest sporządzanie mapy Greyshaft. Sytuacja jednak komplikuje się w momencie, kiedy cała grupa wpada w zasadzkę, a tylko wspomniany protagonista uchodzi cało z życiem. Choć cudem, bo mimo że również został zaatakowany i pozostawiony na pewną śmierć, zostaje jednak uratowany przez pewnego rolnika (to właśnie jemu nosimy potem te nieszczęsne beczki). Nie chcąc zdradzać więcej dodam tylko, że pojawia się tutaj także motyw tajemniczego, ale ostatecznie skradzionego listu, który Tristan miał dostarczyć we wskazane miejsce.
Sama historia, na tyle ile udało mi się ją poznać, nie jest może szczególnie zajmująca, ale wystarczy, byśmy chętnie wyruszyli w podróż. Idealnie komponuje się ponadto z najważniejszym systemem rozgrywki. Chodzi o brak znaczników i odkrywanie świata na własną rękę. Sam bohater, Tristan, jest natomiast bezpłciowy i mało interesujący. Kiedy zobaczyłem go po raz pierwszy marzyłem tylko o tym, że w miarę szybko kupię jakiś hełm i nie będę musiał oglądać jego facjaty. Z kolei sam głos protagonisty przywołuje na myśl Henryka z Kingdom Come: Deliverance. Przypadek? Gdzie tam, bo mamy tutaj trochę nie tylko Wiedźmina, ale także właśnie hitu od Warhorse Studios, a najwięcej zaś Gothica.
Co mi się tak naprawdę podobało w Of Ash and Steel?
Of Ash and Steel nie oferuje kreatora postaci, bowiem mamy tutaj predefiniowanego bohatera. Nie wybieramy również statystyk w sposób bezpośredni za pomocą suwaków, lecz… w jednym z początkowych dialogów, gdzie odpowiadamy na pytania, jak zachowalibyśmy się w razie ataku (np. jeśli byśmy próbowali walczyć, to zwiększamy siłę protagonisty, a jeśli negocjować, to rozwijamy przenikliwość). Z jednej strony niby nic takiego, z drugiej natomiast robi to dobre wrażenie i pozwala bardziej wczuć się w klimat produkcji.
Of Ash and Steel
GramTV przedstawia:
Wspomniałem na początku o kłodach rzucanych pod nogi. Ale tym razem już nie będę pisał o technikaliach, lecz właśnie rozgrywce i tym razem właśnie pozytywnie. Na pewnym etapie zabawy spotkałem NPC-a, który miał pokazać mi drogę do portu. Mogłem wybrać, czy zapłacę mu z góry, czy też dopiero po dotarciu do wyznaczonego miejsca. Decydując się na pierwszą opcję mężczyzna sprytnie odwrócił uwagę Tristana i uciekł z pieniędzmi, a biedny (dosłownie i w przenośni) kartograf musiał szukać portu na własną rękę. Innym razem natomiast z pewnym jegomościem polowaliśmy na łupy w wiejskich chatkach. Kiedy zebrałem, co trzeba, skurczybyk uwięził mnie i uciekł. Ale znalazłem go, uratowałem mu życie i mogliśmy albo podzielić się po połowie, albo też mogłem zgarnąć wszystko i posłać go do wszystkich diabłów.
Rozwój postaci w Of Ash and Steel oparty jest o zdobywane punkty doświadczenia. Co ważne, pozyskujemy je zarówno poprzez odkrywanie lokacji, przeprowadzanie dialogów, jak i pokonywanie przeciwników. Poza możliwością levelowania i rozwijania statystyk mamy także trzy drzewka umiejętności związane z przetrwaniem, rzemieślnictwem i walką. Nie jest to jednak prosty system, lecz powiedziałbym, że raczej hardkorowy. Nie dość, że poszczególne zdolności wymagają odpowiednich statystyk i konkretnej liczby złota, to nawet dysponując tym wszystkim musimy jeszcze znaleźć kogoś, kto nas danej czynności nauczy. Na początku wydaje się to irytujące, ale ostatecznie uznałem to za element, który jeszcze bardziej zachęcił mnie do eksploracji.
Of Ash and Steel to RPG, rzecz jasna, ale nie tylko, bo mamy tutaj także elementy survivalu, przynajmniej na normalnym i wysokim poziomie trudności, bo na niższym mechanika ta praktycznie nie istnieje (Tristan sporadycznie odczuwa pragnienie czy narzeka na głód). Dlatego też w grze pojawia się opcja łowienia ryb czy gotowania posiłków przy ognisku. To, tak samo jak fakt, że bohater trafił na zupełnie nieznany teren i jest zdany początkowo jedynie na siebie, także świetnie komponuje się z zarysem opowieści. Ciekawie to wszystko współgra i również sprawia, że chce się podróżować po kolejnych obszarach, gdzie - nota bene - sukcesywnie odkrywamy coś nowego.
Of Ash and Steel
Podoba mi się również to, że w Of Ash and Steel czuć różnice między statystykami postaci. Możemy dzierżyć jedną broń, ale gdy mamy więcej siły, walczy się nią znacznie lepiej. I tutaj znowu pojawia się interesująca rzecz - możliwość craftowania przedmiotów, tworzenia nowych elementów wyposażenia, a nawet ostrzenia broni w wyznaczonych miejscach. O ile, tak tak, mamy odpowiednie statystyki i odblokowanie umiejętności.
A co jeszcze jest nie tak poza samymi błędami?
Zakładałem, że grając w Of Ash and Steel dziennik zadań będzie moim sojusznikiem. Informacje w nim zawarte, które pozyskałem czasem od NPC-ów, a niekiedy pojawiały się po prostu po osiągnięciu postępów fabularnych, nie zawsze były przydatne. Raz miałem szukać dowódcy pewnego ugrupowania w katedrze, a… znalazłem go bodajże w sklepie świadczącym usługi kaligraficzne.
Zasadniczo odnoszę wrażenie, że w wirtualnym świecie zaproponowanym przez ekipę Fire & Frost brakuje drogowskazów i wyrazistych punktów orientacyjnych (chociaż przedmioty fabularne, które trzeba znaleźć, są oznaczone kilkoma żółtymi ikonkami, więc nie szukamy igły w stogu siana). Zbyt wiele miejsc jest do siebie bardzo podobnych niezależnie od tego, czy eksplorujemy miasto, czy też okolice. Łatwo się tu można zgubić (to fajnie), ale szkoda że właśnie z takiego powodu.
Of Ash and Steel przypomniało mi o Tainted Grail: The Fall of Avalon, gdzie świat gry był naprawdę pusty, a raczej zamieszkiwany przez wyłącznie niezbędnych do osiągania postępów w zabawie bohaterów niezależnych i - rzecz jasna - przeciwników. W recenzowanej produkcji NPC-ów jest znacznie więcej (o to nietrudno), ale co z tego, skoro albo tylko stoją i nie można z nimi pogadać, a jak już można, to każdy strażnik w zasadzie ma to samo do powiedzenia? Do tego spora liczba mieszkańców zajmuje się albo siedzeniem przez cały dzień na ławce, albo zamiataniem ulic. Naprawdę, tutaj musi być naprawdę brudno, bo ciągle ktoś stoi i macha miotłą.
Pozostaje jeszcze kwestia optymalizacji Of Ash and Steel. Pod tym względem tytuł wypada całkiem nieźle. Grę testowałem na komputerze Actina wyposażonym w procesor Intel Core i5-14600KF 3,50 GHz, 32 GB RAM i kartę graficzną AMD Radeon RX 7800 XT 16 GB VRAM z monitorem 4K i odświeżaniem na poziomie 144 Hz. Na wysokich (czyli niemalże maksymalnych ustawieniach graficznych, bo część parametrów można ustawić także na ultra) w jakości 4K gra działała zwykle w jakichś 90 klatkach na sekundę. Przy czym warto zaznaczyć, że oprawa wizualna jest całkiem niezła, choć i tak wypada gorzej od ponad 10-letniego Wiedźmina 3. Ale z drugiej strony to żadna wysokobudżetowa produkcja (AAA), lecz gra małego studia.
Podsumowanie
Szkoda jednak, że wyszło, jak wyszło. Bo ten drewniany system walki w Of Ash and Steel, który tłumaczony jest oczywiście faktem, że bohaterem jest kartograf, a nie rycerz, nawet mi się podobał. A szukanie NPC-a, który uciekł z moją dolą po niewielkiej mapie, sprawiło mi sporo frajdy. Może nie tyle samo szukanie, co moment, gdy go wreszcie znalazłem. Tak samo odkrywanie nowych obozów, spotkanie członków frakcji czy też zaspokajanie potrzeb głównego bohatera, bo - co warto przypomnieć - Of Ash and Steel to nie tylko RPG, ale taki trochę jeszcze survival. Odkrywanie świata na własną rękę metodą prób i błędów naprawdę robi tu robotę.
Dlatego też sądzę, że w przypadku Of Ash and Steel najlepiej sprawdziłby się wczesny dostęp. Gdyby autorzy dopracowali maksymalnie początkowe dwie duże lokacje i oddali je do dyspozycji graczy, pracując potem nad kolejnymi fragmentami kampanii fabularnej. Stało się jednak inaczej i wydano pełną wersję gry - co prawda w niskiej cenie (niespełna 80 złotych) - co sprawia, że trzeba oceniać ją w ten sposób. Bo gdyby to były tylko pierwsze wrażenia z Early Accessu na wiele rzeczy można byłoby przymknąć oko, pisząc o ogromnym potencjale drzemiącym w tej produkcji, ale to nie żadna zapowiedź, ale pełnoprawna recenzja. Z drugiej jednak strony kto wie, może za jakiś czas pojawi się jeszcze jedna, gdy gra doczeka się solidnych poprawek i da się ją ukończyć bez obaw o utratę postępów. Tymczasem jest jak jest.
Of Ash and Steel
3,0
Of Ash and Steel może kiedyś będzie dobrą grą, o ile twórcy popracują nad poprawą losowych błędów uniemożliwiających zabawę. Na razie jednak warto wstrzymać się z zakupem. Tym bardziej, że to RPG na kilkadziesiąt godzin
Plusy
odkrywanie świata na własną rękę bez znaczników zadań sprawia dużą frajdę
system rozwoju postaci (choć dla niektórych może być zbyt hardkorowy)
określanie statystyk bohatera w początkowym dialogu
czuć różnice między statystykami postaci w trakcie walki (sam system walki drewniany i toporny, ale mimo wszystko niezły)
mimo wszystko klimatyczne lokacje
całkiem niezła oprawa wizualna
Minusy
dwukrotnie gra uszkodziła sejwy, co uniemożliwiało dalszą rozgrywkę
później z ekwipunku zniknął miecz, więc w zasadzie nie miałem czym walczyć
liczne błędy techniczne (np. przenikanie tekstur)
doczytywanie lokacji "w locie" co na chwilę zatrzymuje całą grę
wrogowie mogą zablokować postać gracza co pozwala na wyprowadzenie ataku
sporo tutaj NPC-ów z którymi nie ma o czym rozmawiać lub takich, którzy stoją i zamiatają ulice
W gram.pl od 2008 roku, w giereczkowie od 2002. Redaktor, recenzent. Podobno dużo gra w Soulsy, choć sam twierdzi, że to nieprawda. To znaczy gra, ale nie aż tak dużo.
No cóż czasem bywają chwilę że w końcu musi założyć konto na portalu który często odwiedzasz i cztasz co ludzie mają do powiedzenia lub po prostu czytasz artykuł tym razem założyłem konto ze względu na minusy jakie daliście dla gry rozumiem że jest niedopracowana jednak 5 minusów jest stricte związana z jej niedopracowaniem i to prędzej czy później prawdopodobnie zostanie załatane jednak moim zdaniem ocena jest za bardzo zaniżona z tego właśnie względu. Co mogę powiedzieć również czekam na łatki i mam nadzieję że ta gra wyjdzie naprawdę bardzo solidna troszeczkę czasu zabrakło co widać no i jak dla mnie grafika niestety jest troszeczkę jak na te czasy przestarzała bądź co bądź obecna generacja przysłużyła się do teg. Pozdrawiam sympatycznie
To ja może odpowiem - ocenia się stan faktyczny, a nie wróży się ze szklanej kuli czy będzie naprawione, czy nie. Jeśli twórcy mają odwagę dać produkt, który posiada takie czy inne braki lub błędy, to niestety... taką ocenę otrzymać powinien.
A później ktoś mówi, że dziennikarze przymykają oko na niedoróbki czy też ktoś zapłacił, aby nie było tego widać. Wybacz, ale tak być nie powinno, prawda?
Atrycze
Gramowicz
28/11/2025 19:58
No cóż czasem bywają chwilę że w końcu musi założyć konto na portalu który często odwiedzasz i cztasz co ludzie mają do powiedzenia lub po prostu czytasz artykuł tym razem założyłem konto ze względu na minusy jakie daliście dla gry rozumiem że jest niedopracowana jednak 5 minusów jest stricte związana z jej niedopracowaniem i to prędzej czy później prawdopodobnie zostanie załatane jednak moim zdaniem ocena jest za bardzo zaniżona z tego właśnie względu. Co mogę powiedzieć również czekam na łatki i mam nadzieję że ta gra wyjdzie naprawdę bardzo solidna troszeczkę czasu zabrakło co widać no i jak dla mnie grafika niestety jest troszeczkę jak na te czasy przestarzała bądź co bądź obecna generacja przysłużyła się do teg. Pozdrawiam sympatycznie
Fun_g_1_2_3
Gramowicz
27/11/2025 16:37
Czytając ten tekst mam już w sumie pewność, że ten tytuł zawiera w sumie wszystkie elementy, które ludzie pokochali w Gothic 1. Grałem w demo i skończyłem na etapie szukania drogi do miasta po opuszczeniu domu rolnika bo już wiedziałem, że będę czekał na pełną wersję i ogram wszystko od nowa.
No i zgodnie z tradycją, trzeba poczekać na koniec beta testów pełnej wersji :-)